niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 6 "Czy ty coś do niego czujesz??"

-Ugh...Daj spokoju! Dopiero przyjechałyśmy!-jęczała Holly.
-Ale to Italia...Boscy chłopcy,ciepło i najważniejsze...Można się jeszcze poopalać i w morzu pokąpać!!-była taka podekscytowana.
-Ona ma racje...-podniosłam się.-Idziemy na plażę??Tutaj w Santa Marinella jest jedna z najładniejszych plaż na jakich byłam.-uśmiechnęłam się.
-O! I to jest nastawienie jakiego chcę!Dalej dziewczyny przebierać się w stroje kąpielowe!-Kat od razu złapała za walizkę.
-Za 15 minut pod moimi drzwiami.-uśmiechnęłam się wychodząc.-Do zobaczenia...
Wyszłam z ich apartamentu z uśmiechem po nosem ale jak znalazłam się przed drzwiami od swojego od razu miałam na twarzy grymas.Westchnęłam i weszłam do pomieszczenia, w salonie na sofie siedział rozwalony Bieber z laptopem na kolanach i nogami na stoliku.Zignorowałam go i poszłam do swojego pokoju, wybrałam strój i poszłam do łazienki się przebrać.Gdy byłam już gotowa na tyłek naciągnęłam jeansowe spodenki, wzięłam swoją ulubioną torbę i zapakowałam do niej ręcznik plażowy,portfel,telefon,krem i parę innych rzeczy.Gotowa założyłam swoje okulary na nos i wyszłam z pokoju.Bieber cały czas był na sofie.
-Gdzie idziesz??-spojrzał na mnie.
-A co cię to??-skierowałam się do drzwi.
-Tak się pytam.
-A ja tak nie odpowiadam.-wyszłam z apartamentu i przed moimi drzwiami czekały już dziewczyny.
-To prowadź.-uśmiechnęły się.Na plażę było bliziutko więc przechodząc przez recepcję poszłyśmy w stron wody.Piasek był gorący,rozłożyłyśmy ręczniki obok siebie.Kat leżała w środku,dziewczyny poszły do wody a ja położyłam się na plecach i zamknęłam oczy.Miałam zamiar się poopalać,leżałam jakiś czas gdy poczułam na sobie zimne krople wody, otworzyłam oczy i zobaczyłam Biebera.
-Odwal się...-mruknęłam znów zamykając powieki.
-Co taka nie miła jesteś??-cały czas stał nade mną.
-Pierwsze odsuń się bo kapie z ciebie woda i mi zimno a drugie jestem niemiła po tym jak mnie traktowałeś.
-Chciałem ci pokazać jak to jest gdy ktoś cię tak traktuje...-usiadł obok mnie na piasku.
-I niby ja cię tak traktowałam??-podparłam się na łakociach.
-No a może nie?-uniósł jedną brew do góry.
-Po prostu nie lubię po raz kolejny być tą nową...-znów się położyłam.
-Rozumiem...
-Nie,właśnie nic nie rozumiesz.-powiedziałam chamsko.
-Wiesz jak to jest ciągle zmieniać miejsce?? Żyć w ciągłym stresie?? Gdzie każdy wymaga od ciebie maximum.Nigdy nie mogę zawieść, nikogo.
-Po co mi to mówisz, co??-spojrzałam na niego.
-Sam nie wiem...
-Nie rozumiem cię...-mruknęłam.
-I vice versa...
-Raz jesteś miły a raz chamski do bólu...
-Nie mogę powiedzieć tego samego o tobie...Ale nie rozumiem w tobie tego dlaczego od razu na starcie mnie skreśliłaś.Dla mnie jesteś taka oschła, nie miła a wielokrotnie pokazujesz że masz uczucia.
-Mam uczucia...Jak każdy...Ale mam je tylko wobec tych którzy coś dla mnie liczą.-próbowałam mu to wytłumaczyć chociaż sama nie wiedziałam po co.
-Czyli dla mnie już nie ma nadziei??-zerknął kontem oka na mnie.
-Nie za bardzo wiem co masz na myśli...
-Nic już.Nie ważne.-powoli wstał.
-Czyli co...Znów się unikamy??-spojrzałam na niego a on wzruszył ramionami.-Twoje milczenie mówi samo za siebie...-mruknęłam.
-Czego chcesz?? No powiedz,czego? Najpierw jesteś chamska, masz mnie gdzieś i wgl a później oczekujesz czegoś??-obrócił się w moją stronę, na jego twarzy malował się gniew i smutek.Nie rozumiałam czemu...
-Ja...ja nie wiem co mam odpowiedzieć.-spuściłam wzrok i usiadłam.
-To co ja mam powiedzieć?Od rozpoczęcia roku cię obserwację i zastanawiam się jaka jesteś...I gdy już mam jakąś hipotezę to ty zmieniasz się o 360 stopni.Ja już nic nie rozumiem...Pogubiłem się...-potrząsnął głową jakby chciał z niej wszystko wyrzucić.-Może rzeczywiście lepiej będzie jak będziemy się unikać...-odszedł szybkim krokiem w kierunku swoich kumpli.Patrzyłam jak odchodzi a po chwili przybiegły dziewczyny.
-Co chciał?!-krzyknęły chórkiem-Co mówił?!Co się stało?!-usiadły na ręcznikach a ja patrząc się na Biebera który siedział na ręczniku i patrzył jak jego kumple dobrze bawią się w wodze.Wytłumaczyłam im całe zdarzenie a one były w szoku.
-Nie wiem już co o nim myśleć...-położyła się Holly.-Nigdy nic do niego nie miałam...Ale nie cierpię jego przyjaciela Chrisa...
-Ja na miejscu Karo bym poszła z nim porozmawiać.
-Teraz jedyne gdzie idę to mój pokój...-podniosłam się z koca.-Wy zostańcie, ja i tak muszę zadzwonić do Miłosza.
-Powiesz mu??-spojrzała na mnie Kat.
-Tak...-mruknęłam.
-Idziemy z tobą.-powiedziała Holly siadając.
-Nie.Zostańcie.Musze pobyć sama...A teraz potrzebuję rozmowy z moim bratem.-zwinęłam koc i wrzuciłam go do torby.-Nie siedźcie za długo bo po nocy chodzą tu wilki.-chciałam je nastraszyć.Wiedziałam że Holly panicznie się boi wszelkiego rodzaju psów.
-O Boże!-podskoczyła a ja z łobuzerskim uśmieszkiem na nią spojrzałam.
-Żartowałam! To bezpieczna plaża.Nie raz robiliśmy tu nocki w namiotach.-zaśmiałam się.-To papa.
-Paaaa..-odpowiedziały chórkiem.
-Spodziewajcie się mnie później.
-Ok.
Poszłam do hotelu i szybkim krokiem pomaszerowałam do apartamentu, w windzie natknęłam się na Chrisa.Zignorowałam go i wcisnęłam numer ostatniego piętra,gdzie był mój apartament.
-Hej...
-Odwal się.
-Posłuchaj...Przepraszam...Przepraszam za to co mówiłem,jak się zachowywałem...Przepraszam.-spuścił wzrok.
-Taa...Słuchaj...-odwróciłam się w jego stronę.-Nic do ciebie nie mam ani nie miałam.Po prostu ja taka jestem.Pyskata i ignorancka.Ale to nie mnie powinieneś przepraszać...Bo ja nie mam ci co wybaczać.Rozumiem dlaczego się tak zachowywałeś, na twoim miejscu też bym tak reagowała na czyjeś zachowanie...Chociaż nie.Ja bym reagowała jeszcze gorzej.
-Wiesz czy Holly jest w apartamencie??-zapytał po chwili ciszy.
-Nie,jest na plaży z Kat.
-Ah...Szkoda.Chciałem jej coś powiedzieć..
-Przekazać coś??
-Nie.Muszę sam jej to powiedzieć.
-Chcesz ją przeprosić??
-Tak.
-To bardzo dobrze.-uśmiechnęłam się i drzwi się otworzyły.-To ostatnie piętro...Nie wysiadasz??-odwróciłam się hamując ręką drzwi.
-Skoro jej nie ma....Nie mam po co wychodzić.
-Chodź do mnie.Pogadamy i poczekamy aż wróci.-uśmiechnęłam się.
-Mogę??-spojrzał na mnie.
-Skoro cię zapraszam...
Chłopak wyszedł z windy i razem poszliśmy do apartamentu.Wpuściłam go do mojego pokoju i usiadł na łóżku, ja usiadłam obok niego.Rozmawialiśmy o tym jak się poznał z Bieberem, później o tym jak to było żyć w Polsce a później w Italii.Gdy w pewnym momencie usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi.Szybko wyskoczyliśmy z pokoju i zobaczyliśmy wkurzonego Biebera idącego do swojego pokoju.Chciałam iść do niego ale Chris mnie wyprzedził.
-Ja pójdę z nim pogadać...-pobiegł za przyjacielem.Ja wróciłam do swojego pokoju i wyciągnęłam piżamę, po kąpieli przebrałam się w nią i poszłam do pokoju.Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki laptopa.Na skypie był Miłosz.
-Hej...-mruknęłam.
-Cześć.Opowiadaj!-siedział w pokoju...W moim pokoju.
-Najpierw ty mi powiedz co do cholery robisz w moim pokoju?!
-Oj sroki...Strasznie za tobą tęsknię i przynajmniej przebywanie w twoim pokoju mnie uspokaja.
-Niech będzie...-później opowiedziałam mu całą historię, nie był zły aż się zdziwiłam.
-Nie rozumiem go...Chociaż nie.Już wiem!!
-Co?
-Podobasz mu się! Na bank się zabujał !!-powiedział z wielkim uśmiechem.
-Nie....To nie możliwe. On może mieć każdą, nie będzie ze mną...-mruknęłam i spojrzałam w okno.
-Księżniczko??Czy ty coś do niego czujesz??
-Nie...Oczywiście że nie!
-Niech będzie...-łobuzersko się uśmiechał.-Dobra mała muszę kończyć...
-Okok...Papapa braciszku.Kocham cię.-przesłałam mu buziaka.
-Ja ciebie też.I proszę zamknij na klucz pokój.
-Ugh...
-Zrób to dla mnie...Będę spokojniejszy.
-No dobrze.Dobranoc.
-Słodkich snów królewno.-rozłączył się.Uwielbiałam jak tak do mnie mówił.Po chwili usłyszałam pukanie i z za drzwi wyłoniła się blond czuprynka Chrisa.
-Mogę?
-Pewnie,właź.-uśmiechnęłam się i odstawiłam kompa na stolik.-Jak Bieber??Co mu się stało??
-Chodzi o dziewczynę...-mruknął.
-Ooo o kogo??O kogo??-zainteresowałam się chociaż sama nie wiem po co.
-Obiecałem że nie powiem.-wytknął mi język.
-Szanuję dotrzymywanie obietnic.-uśmiechnęłam się.
-Słuchaj...Mam problem.
-Tak??
-No bo...Jakby to...Hm...
-Chris??Powoli,oddychaj.
-No bo podoba mi się Holly.
-Wow....-spojrzałam na nimi wielkimi oczami.
-Już w zeszłym roku się w niej zabujałem.-powiedział nieśmiało.
-I ty idioto musiałeś ją wyzywać?!Wiesz że ona cię teraz nienawidzi?!-ustałam przed nim.
-Myślałem że...
-Nie.Nam dziewczyną się nie podoba jak chłopak nas poniewierają.To głupie i niedojrzałe.-usiadłam obok.-Teraz co musisz zrobić to przeprosić i ją do siebie powoli przekonać.Musisz być dla nie miły ale nie za słodki.Musisz jej pokazywać że przy tobie może być bezpieczna.
-Ok zrozumiałem.-uśmiechnął się.
-Pomogę ci....Jesteś dobrym gościem.Postaram się ją do ciebie przekonać ale jest strasznie uparta i uczuciowa więc będzie to raczej trudne.-zamyśliłam się.
-Dobra ja już spada. Jest po 21.00.-wstał z łóżka i skierował się w stronę drzwi.-Cześć.
-Siemka.
-Jeszcze raz dzięki.
-Nie ma za co...
-A i mogłabyś coś jeszcze dla mnie zrobić??
-Zależy co??
-Pogadaj z Bieberem...On jest naprawdę spoko gościem...A teraz się zadręcza za to jak się zachowywał.-powiedział a ja siedziałam jak wryta.-To dobranoc.-uśmiechnął się widząc moją reakcję.
-Ta..Dobranoc.-mruknęłam zamyślona.Po chwili słyszałam jak drzwi wejściowe do apartamentu się zamykają,szybko wyszłam z pokoju i gdy byłam już w połowie salonu ze swojego pokoju wyszedł Bieber,był smutny i zamyślony.
-Hej...-spojrzałam na niego.Jednak ten nic nie odpowiedział.-Hej...Co jest??
-Nic.-powiedział oschle.
-Ej...No przecież wiedzę...-podeszłam do niego.
-Nic.-odwrócił głowę.
-Chris kazał mi z tobą porozmawiać więc musiało się coś stać...Mówił że chodziło o dziewczynę...-powiedziałam i po chwili rozległy się odgłosy pukania.Poszłam otworzyć i w tamtej chwili usłyszałam jak drzwi od pokoju Biebera się zamykają.Westchnęłam i otworzyłam a w drzwiach stały dziewczyny.
-Hej! Bieber z nami rozmawiał,przepraszał za to jak nas traktował i wgl.Prosił abyśmy zapomnieli i zaczęli wszystko od początku.-powiedziały jednocześnie.
-Pierwsze trochę ciszej bo on tu mieszka a drugie wejdźcie do środka.-wpuściłam je a one od razu poszły do mojego pokoju.
_______________________________________________________________________

Obiecałam więc jest :)
Jestem zadowolona z przebiegu wydarzeń ;) Mam nadzieję że wam też się spodoba.
Miłego rozpoczęcia tygodnia.
-Patryś

Rozdział 5 "-Ah...To miasto...Tyle wspomnień...Mm..."

Przez cały czas docinaliśmy sobie z Bieberem...Mari przeniosła się do innej szkoły ponieważ jej rodzice musieli się przeprowadzić.Strasznie się z Kat cieszyłyśmy bo przynajmniej jedną miałyśmy z głowy.Bieber się z nią rozstał więc teraz zrobił się jeszcze bardziej wkurzający...Jest jeszcze bardziej arogancki i pewny siebie.Wkurza mnie jeszcze bardziej...Jeśli wgl się da...
-Księżniczko wstawaj!-wydarł mi się do ucha Miłosz.
-Jezu!Debilu!Ogarnij się!-walnęłam go poduszką w twarz i zakryłam się kołdrą aż po czubek głowy.
-Karo...wstawaj...-ściągnął ze mnie całą kołdrę i rzucił na podłogę.
-Miłosz...Daj mi spokój...-mruknęłam tym samym akcentem co on.
-Spakowałaś się??
-Tak już przed wczoraj...
-To wstawaj do cholery!!Bo za godzinę muszę odwieźć cię na lotnisko!-wydarł się z udawanym gniewem.Mój brat niedawno zdał na prawko i rodzice kupili mu nowego Chevroleta Camaro.
-Ugh...Daj mi święty spokój, nie chcę tam jechać!-skuliłam się w kłębek.
-Ale musisz...Przykro mi Karo...
-Ja nie chcę...Nie chcę z nim dzielić apartamentu...Nie chcę go widzieć...Słuchać jego docinek...
-Spokojnie...jedzie z tobą Kat,gdybyśmy tylko ja,DJ i Tay mogli jechać też byśmy pojechali...-posmutniał.Przez ten czas bardzo się wszyscy ze sobą zaprzyjaźniliśmy.Nasz piątka była nie rozłączna.-Obiecaj że będziesz dzwonił jak najczęściej...
-Obiecuję.-powoli usiadłam.
-Bierzesz laptopa,nie??
-Jasne.
-To dobrze.A teraz idź się ubrać,masz 20 minut.
-Ta...-wzięłam ubrania i poszłam się przebrać.Po wyjściu zarzuciłam na siebie zieloną bluzę Miłosza i zeszłam na dół. Wybiłam kawę i pożegnałam się z rodzicami.Miłosz zaniósł moją walizkę do samochodu i po chwili sama w nim siedziałam.Jechaliśmy w ciszy droga zajęła nam godzinę i jakieś 20 minut.Nie odzywaliśmy się do siebie,oboje wiedzieliśmy że będzie nam ciężko ponieważ przez ostatni czas bardzo się ze sobą zżyliśmy.Po dojechaniu na miejsce czekała już tak połowa klasy w tym Kat i Bieber z Chrisem.Miłosz wyją moją walizkę i odprowadził mnie do środka.
-Cześć.-mruknął do Kat.
-Siema...-ta też wiedziała co nam jest.
-To co mała...Trzeba się pożegnać.-stał naprzeciwko mnie z rękoma w kieszeniach.
-No chyba...-miałam na nosie swoje zielone Ray Ban.Staliśmy tak przez sekundkę patrząc się na siebie gdy nie wytrzymałam i wtuliłam się w jego klatkę ściskając ręce na plecach.Chłopak też mocno mnie przytulił i pocałował w głowę.
-Pamiętaj,dzwoń jak najczęściej nie ważne o jakiej porze dnia czy nocy.-złapał mnie za policzki i skierował tak żebym patrzyła w jego oczy.Okulary założył mi na głowę,płakałam.-Nie płacz,proszę...To tylko dwa i pół tygodnia...-sam miał łzy w oczach.Wtuliłam się w niego jeszcze raz.Bieber cały czas się na mnie gapił od kiedy weszłam do budynku.
-Kocham cię braciszku...-wyszeptałam mu do ucha ściskając mocno za szyję.
-Ja ciebie też mała...-podniusł mnie do góry a ja oplotłam go nogami na biodrach.
-Nie puszczę cię teraz.-zaśmiałam się.
-Haha...głupotka.-pocałował mnie w policzek.-Jesteś taka leciutka...
-Karo..Pani woła na zbiórkę...Musimy iść.-powiedziała smutno Kat.
-Leć mała...Zobaczymy się na skypie??-odstawił mnie na ziemię.
-Oczywiście.-przytuliłam się do niego ostatni raz i pocałowałam go w policzek.-Będę tęsknić.
-Ja też...-powiedział a ja z Kat już prawie odchodziliśmy.-Hej Kat! A ty się nie pożegnasz??--zapytał Miłosz i rozłożył ręce.Dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go za szyję.-Miłego lotu.-powiedział a Kat podeszła do mnie,obie blado się uśmiechałyśmy.-Kat.Opiekuj się nią proszę...-szepnął na końcu.
-Pewnie...-po chwili zniknęłyśmy przy oddawaniu bagażu.Spojrzałam jeszcze raz na odchodzącego Miłosza i założyłam swoje okulary.-Będzie dobrze...damy radę,prawda??
-Musimy.-uśmiechnęłam się smutno do przyjaciółki.
-No proszę,kto by pomyślał że królowa lodu ma jakieś uczucia.-Bieber stał za nami.
-Weź się odwal...nie jesteśmy w szkole więc mogę ci przyłożyć.
-Stary...Ma rację...Ona była bokserką....-szepnął do niego Chris.
-Ooo widzę że sprawdzałeś moją osiągnięcia...-spojrzałam na blondyna.-Uświadom swojego przyjaciela...
-2 razy z rzędu wygrała krajowe mistrzostwa juniorów...-spojrzał na Biebera a ten otworzył lekko buzię,uśmiechnęłam się tylko blado i odwróciłam tyłem.
-To skoro jesteś taka dobra czemu nie kontynuowałaś dalej??-zapytał a ja posmutniałam, miałam nadzieję że nie zapyta.
-Kontuzja dłoni...-wyjaśnił Chris.-Podczas trzecich mistrzostw przyłożyła tak mocno kolesiowi w twarz że złamała nadgarstek.-wzdrygnęłam się na samą myśl o tamtym zdarzeniu.
Trzecie mistrzostwa krajowe...Moja kolej,strasznie się bałam bo musiałam zmierzyć się z chłopakiem w którym się zakochałam bez pamięci a on mnie tylko wyzywał,poniżał i wyśmiewał...Wyszłam na ring,on stał zadowolony z chytrym uśmieszkiem.Zaczęło się...Mogłam go uderzyć.Wymierzyłam najpierw prawy sierpowy,uderzyłam i cel osiągnięty.Później lewy sierpowy.Chciałam się zemścić więc tego wymierzyłam kilkanaście razy mocniej.Uderzyłam i ten straszny ból przeszył mój nadgarstek.Chłopak dostał w nos.Coś chrupnęło, nie byłam pewna czy to jego nos czy mój nadgarstek.Złapałam się za dłoń a chłopak za nos.W sekundzie stałam już w szatni, lekarze oglądali moją rękę.Nie płakałam,patrzyłam się nieobecnie na nadgarstek i pytałam się w myślach "Dlaczego?,Dlaczego znów musiałam cierpieć?!" Byłam wściekła...Na siebie i na innych...Ból jednak nie przechodził,cały czas bolało tak samo,czułam jak opuchlizna się nasila a lekarze dotykając kontuzję sprawiają jeszcze większy niewyobrażalny ból.Zabrali mnie do szpitala i nastawili nadgarstek,włożyli w gips i powiedzieli coś co mnie załamało:
-Przykro nam to mówić ale nie będzie mogła panienka kontynuować uprawiania boksu.To zbyt ryzykowne.Ma panienka kruche stawy w nadgarstkach dlatego musi panienka na nie bardzo uważać.

Załamałam się po tym...To była najgorsza wiadomość w moim życiu...
-Hej,Karo.Wszystko ok?-przyjaciółka na mnie patrzyła badawczym wzrokiem.
-Tak tak...-mruknęłam i podeszłam do okienka.Załatwiłam to co miałam i oddając bagaż główny podziękowałam i poszłam na odprawę.Kat zrobiła tak samo.
-Hej...Co ci jest,hmm??Przecież widzę...-usiadła obok mnie na ławeczce.
-Wspomnienia...Nie potrzebnie kusiłam Chrisa aby uświadamiał Biebra...-mruknęłam a koleżanka mnie przytuliła.Znała już całą historię więc nic nie musiałam jej tłumaczyć.
-Dziewczynki chodźcie na odprawę.-podeszła do nas pani.-Co się stało??-ukucnął przy mnie i wytarła łzy kciukami.
-Ciężko jej było rozstać się z bratem.-wyjaśniła szybko Kat.
-Oj.To tylko 2 i pół tygodnia zobaczysz będziecie się świetnie bawić...Jedziesz do swojego miasta więc powinnaś się cieszyć.-przytuliła mnie do siebie.Uwielbiałam moją panią od matematyki była taka czuła i kochająca.
-Tak...To też jest powodem.Wspomnienia.-wstałam i poszłyśmy do bramek.Nic już więcej nie powiedziała wiedziała że lepiej będzie jak zostawi mnie w spokoju.
Po odprawie zostało nam jeszcze 40 minut do wejścia na pokład samolotu więc z Kat poszłyśmy po jakieś gazety i przekąski.Śmiałyśmy się i wygłupiały.Gdy już wszystko miałyśmy poszłyśmy usiąść i poczekać aż otworzą okienko gdzie kontrolują bilety.
Siedziałyśmy tak 20 minut i się wygłupiałyśmy,Bieber siedział na przeciwko i nam się przyglądał.
Po 30 minutach już leciałyśmy,siedziałam obok Kat i Holly* z którą też miałyśmy dobry kontakt,chociaż nie należała do naszej paczki często z nią spędzałyśmy czas.
Kat oparła głowę o moje ramię i zasnęła.Miała śmieszną minę więc Hol zrobiła jej parę fotek.Później jednak mnie też zmorzył sen i zasnęłam oparta o ramię Holly.Która się śmiała.Obudził mnie czyiś szloch.
-Boże Hol co się dzieje??-obudziłam Kat i spojrzałam czule przytulając koleżankę.
-Przez całą podróż Chris mi dokucza.Nie wiem jak ty to znosisz...
-Nie przejmuj się nim.To dupek.-przytuliłam ją jeszcze mocniej.
-Dziewczyny przyniosę nam gorącą czekoladę...To dobrze zrobi.-uśmiechnęła się blado Kat.
-Co się dokładnie stało,hm??-spojrzałam na nią odgarniając jej kosmyki grzywki z twarzy.
-Mówił że jestem nieudacznikiem,nikim,suką i że się puszczam...
-Zabiję gnojka.-podniosłam się z siedzenia i szybkim krokiem poszłam do Biebera i jego kumpla.-Mógłbyś dać jej spokój?!Co ona Ci do cholery zrobiła?!Mnie możesz traktować jak chcesz ale nie mieszaj w to moich przyjaciół...-syknęłam.
-Pierwsze się opanuj a drugie się nie unoś.
-Odwal się...-machnęłam do góry ręką i poszłam do Holly.
Resztę lotu rozmawiałyśmy we trójkę co będziemy robić.Dziewczyny miały razem pokój więc rozmawiały co będą robić wieczorami a ja im się przysłuchiwałam.
Na miejscu okazało się że mamy hotel niedaleko mojej starej szkoły,więc się strasznie ucieszyłam bo na przeciwko tego też hotelu mieszkała moja przyjaciółka Sara.
Po zameldowaniu się w apartamentach szybko poszłam do mojego ponieważ chciałam zająć pokój w większym łóżkiem.Apartament był ogromny ,miał dwie łazienki duży salon i dwa ogromne pokoje.Ja wybrałam sobie ten z balkonem obok pokoju dziewczyn ponieważ obydwa pokoje były takie same.Położyłam walizkę i torbę na łóżku a później poszłam do pokoju dziewczyn.Zapukałam i drzwi otworzyła mi Kat.
-I jak się podoba moje miasto??-zapytałam z uśmiechem wchodząc w głąb pokoju Kat gdzie na łóżku siedziała Hol.
-To ty mieszkałaś w tym boskim mieście?-zdziwiła się Kat.
-Ty tu mieszkałaś??-zapytała zszokowana Holly.
-Tak,dokładnie na przeciwko hotelu jest dom mojej przyjaciółki.-uśmiechnęłam się szeroko i położyłam się na placach.-Ah...To miasto...Tyle wspomnień...Mm...-ziewnęłam a Holly położyła się obok mnie i zamknęła oczy.
-Hej! Się nie rozleniwiać!Zaraz idziemy oglądać hotel !-Kat była pełna energii jak zawsze...
___________________________________________________________________
Holly Marcons- Miła dziewczyna.Jest bardzo uczuciowa i skryta w sobie.Jej rodzice zginęli gdy była mała i od dziecka wychowuje ją ciocia.Potrafi wspaniale śpiewać i malować.Uwielbia się wygłupiać z Kat i Karo.

Sara Olivieri- Przyjaciółka Karo z Italii. Jest w jej wieku.Strasznie zżyły się przez trzy lata i nadal utrzymują ze sobą kontakt.

Mam nadzieję że wam się spodoba.Ja uważam że nie jest zły :)
Postaram się dzisiaj dodać jeszcze jeden ale to będzie trudne.
-Patryś

Rozdział 4 "Dzień dobry...wzywał mnie pan?"

Po wyjściu z klasy poszłam z Kat do naszych szafek,wyjęłyśmy książki od artystki i obok nas przechodził Bieber.Ręką wyrzucił mi wszystkie moje książki które trzymałam.W nerwach popchnęłam go na szafki naprzeciwko i złapałam za koszulkę,ten się uśmiechał.Zmierzyłam go wzrokiem,docisnęłam go do szafek a później napięcie się odwróciłam aby pozbierać to co upuściłam.
-Hah...-zaśmiał się i odszedł z Chrisem.
-Cham...-szepnęłam a Kat pomogła mi pozbierać porozrzucane kartki.
Chłopacy odeszli a my po pozbieraniu poszłyśmy pod klasę.Szybko zadzwonił dzwonek,weszłyśmy do klasy, pani jeszcze nie było więc zadowolone poszłyśmy usiąść.Gdy wszyscy już byli w sali na końcu weszła pani.
-Dzień dobry...hm...pani Lisowska i pan Bieber są wezwani do dyrektora.-Szybko wyszłam z klasy za mną Bieber.Sekretariat był po drugiej stronie szkoły więc szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę.Gdy byłam już przed drzwiami zapukałam do gabinetu.
-Dzień dobry...wzywał mnie pan?-wychyliłam się nie pewnie.
-Tak,tak.Wejdź...-nie podniusł wzroku z nad jakiś papierów.Weszłam niepewnie do pomieszczenia i ustałam na środku.-Usiądź.-wskazał na jeden z foteli.Usiadłam niepewnie.-Przeglądałem właśnie twoje papiery z innych szkół.
-Tak??
-I nie ma w nich nic napisane o takich posunięciach jak rzucanie w koleżanki piłką do kosza łamiąc im nos.-mówił a ja mu przerwałam.
-Naprawdę?Naprawdę jej go złamała?-uśmiechnęłam się.-Jestem świetna...
-Nie! Tak nie można! To nie poprawne zachowanie! I nie wolno też popychać kolegów na szafki!-mówił zbulwersowany.
-Ale on mnie wyzywał tak samo jak Mari! Prowokowali mnie! Jonson rzuciła we mnie piłką pierwsza, a Bieber wyrzucił mi moje książki z rąk!
-Poczekajmy na pana Biebra.
-A panna Jonson??
-Ona jest niewinna...-założył okulary i znów zaczął czytać.
-Ta...pewnie...dlatego że jej starzy sponsorują szkołę??-zapytałam ale dyrektor nie udzielił mi odpowiedzi.
Po chwili usłyszeliśmy pukanie, do pomieszczenia wszedł Bieber się uśmiechając,usiadł na fotelu obok mnie.
-Więc panie Bieber...-zaczął dyro.-Co ma pan do powiedzenia??
-W związku z ??-zapytał udając debila.
-Z dzisiejszą prawie bójką na korytarzu.
-Ah...nic.-wzruszył ramionami a mina mu zrzedła.
-Nic??Przecież musiało się coś stać co spowodowało taką reakcję u panienki Lisowskiej....
-Nie będę się wypowiadał na ten temat.-powiedział patrząc gdzieś w bok.
-Więc oboje poniesiecie karę.-powiedział dyrektor.
-Słucham?!-powiedzieliśmy oboje jednocześnie się podnosząc.
-Jeśli nie poznamy przyczyny to będziecie musieli ponieść cięższą karę.-powiedział dyro.Opadliśmy na fotele.-Więc rozmawialiśmy już z waszymi rodzicami i wyrazili zgodę na to abyście uczestniczyli na wycieczce do Santa Marinella.
-I??-niecierpliwiłam się.
-Ponieważ się tak nie lubicie,będziecie mieli razem apartament.
-NIE!-krzyknęłam.-Nie będę miała z nim apartamentu! Nigdy w życiu!
-Przykro mi ale nie masz wyjścia chyba że chcesz abyśmy usunęli cię ze szkoły.-powiedział mężczyzna patrząc na mnie a ja zmroziłam go wzrokiem.Bieber siedział cicho.
-Nie możemy mieć innej kary??-zapytał z takim spokojem że aż mnie wkurzył.
-Nie.A teraz wracajcie na lekcje.-powiedział dyrektor.
-Do widzenia.-rzuciłam niechętnie i wyszłam.
Wróciłam na lekcję,zapukałam i weszłam.Wszyscy się na mnie patrzyli a ja usiadłam w ławce i podparłam głowę na rękach.
Reszta zajęć minęła szybko i bez szczególnych wydarzeń.Po powrocie do domu przebrałam się i poszłam na spacer.Skierowałam się do skate parku aby popatrzeć jak jacyś chłopcy jeżdżą na deskach.Usiadałam sobie na ławce i zamknęłam oczy odchylając głowę do tyłu.
-Hohoho...-usłyszałam głos jakiegoś chłopaka.-Kogo my tu mamy...myślałem że królowa lodu nie przychodzi w takie miejsca.-otworzyłam oczy i zobaczyłam Biebra.
-Ugh...A ja miałam nadzieję że przynajmniej w takich miejscach cię nie ma.-znów zamknęłam oczy.
-Ja tu jestem codziennie.
-A ja się tym nie interesuję.
-Założę się że nie byłabyś taka mądra na desce.-wciął się Chris.
-Pff...jestem lepsza od was dwóch razem wziętych.-zakpiłam z ich umiejętności.
-Bardzo proszę...-podał mi deskę Bieber.-Przekonajmy się.
-Robicie to na własną odpowiedzialność.-uśmiechnęłam się chamsko,wyrwałam deskę i żucając ją na ziemię wskoczyłam odpychając się nogą,rozejrzałam się i pojechałam na największą rampę w parku.Robiłam sztuczki,trzymając się na jednym ręku, i różne inne.Zauważyłam że zeszło się sporo ludzi a chłopacy którzy mi docinali stali z otwartymi buziami.Na koniec zrobiłam 360-siątkę i zjechałam z rampy z wielkim uśmiechem na ustach.Wszyscy bili brawo i gwizdali.Ja dosłownie wrzuciłam deskę w ręce chłopaka i z chytrym uśmieszkiem wyminęłam ich kierując się do domu.Z uśmiechem doszłam do budynku.Było już około 18.00 więc Miłosz był już w domu.
-Siema!!-krzyknęłam wchodząc po schodach.
-Siemka!!-odkrzyknął z  swojego pokoju.-Chodź na chwilę do mnie!-poszłam jak kazał,uchyliłam lekko drzwi i na łóżku siedział Miłosz a na podłodze jakiś chłopak.-Taylor to moja siostra Karolina.-pokazał na mnie.-Karo to mój kolega z klasy Taylor.
-Cześć.-uśmiechnęłam się.
-Hej.Więc to ty jesteś tą dziewczyną ze stołówki.-podał mi rękę a ja ją uścisnęłam.
-Wow "dziewczyna ze stołówki" niezła ksywa...-skrzywiłam się.
-Nie...Wszyscy znają cię jako "królowa lodu"...Bieber nie ma skrupułów.-wzruszył ramionami.
-Hmmm "królowa lodu" bardziej mi się podoba.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Moja siostra jest dziwna...-mruknął do Taylora Miłosz.
-Oh zamknij się...Bo ty jesteś normalny.-rzuciłam w niego poduszką która leżała na fotelu na którym siedziałam.Taylor się zaśmiał.
-Wy macie fajnie...Ja z moją siostrą nawet nie rozmawiamy,to nadęta jędza.
-A znamy??-zapytałam.
-Nie...studiuje w Nowym Yorku.
-Aaaa...-mruknęłam.-Dobra ja wam nie przeszkadzam.Miło było cię poznać Tay.-uśmiechnęłam się do chłopaka a Miłoszowi wytknęłam język.
Zamknęłam drzwi i przez przypadek usłyszałam rozmowę chłopaków.
-Niezłą masz siostrę...
-Ej! To moja siostra! Ona nie jest niezła...-zbulwersował się Miłosz,ja pod nosem się zaśmiałam.
-Ale jest fajna.
Poszłam do mojego pokoju...rzuciłam się na łóżko i ściągnęłam buty.Byłam strasznie zmęczona więc poszłam pod prysznic.Po 30 minutowej kąpieli wyszłam z pod prysznica ale zapomniałam piżamy więc owinięta samym ręcznikiem poszłam do pokoju.
-Eh! Co ty tu robisz??-zarumieniłam się lekko widząc że Taylor siedzi na moim łóżku.
-Twój brat poszedł do sklepu po colę a mnie zostawił samego więc postanowiłem przyjść do ciebie ale że się kąpałaś więc postanowiłem poczekać.
-Aha... to teraz poczekaj bo muszę się przebrać.-podeszłam do szafy i wzięłam piżamę i po ogarnięciu się poszłam do pokoju gdzie chłopak cały czas siedział.-Jestem.-uśmiechnęłam się i rzuciłam na łóżko.
-Wow...
-Co??-spojrzałam po sobie.
-Nic nic.Po prostu...fajnie wyglądasz.-spuścił wzrok.
-Ah...dzięki.-uśmiechnęłam się do niego.
-Mogę zadać pytanie??
-Pewnie ale nie obiecuję że odpowiem.-wytknęłam mu język i oparłam się o poduszki.A chłopak usiadł wygodniej w moich nogach,co prawda siedziałam po turecku i nogi miałam przykryte kocem ale nie ważne.
-Co jest między tobą a Bieberem??
-Hmmm chyba tylko powietrze.-uśmiechnęłam się a chłopak się zaśmiał.
-Ale tak na poważnie.
-Więc najpierw niby  coś ode mnie chciał,chciał pogadać a teraz mnie wyzywa,docina i wgl.
-Ale ty się nie dajesz??
-Oczywiście że nie,widziałeś jak wczoraj go do szafki przycisnęłam??
-Tak,widziała to chyba cała szkoła.
-Nie,no nie przesadzajmy.-uśmiechnęłam się blado.
-Czemu z nim nie rozmawiasz??
-Wkurza mnie i to strasznie.Nie lubię go...A będę musiała dzielić z nim apartament przez dwa i pół tygodnia...-westchnęłam.
-Słucham?!-w drzwiach stanął Miłosz.
-Dyro mnie uziemił,albo to alb oboje wylatujemy ze szkoły,a zarówno jego rodzice jak i nasi już podjęli pozytywną decyzję.
-Nie!Nie możesz!Nie pozwolę.-stał w drzwiach zaciskając pięści.-Widziałem jak przez niego cierpisz!Nie pozwolę!Nie dopuszczę do tego...-miał gniew w oczach.Wyszłam z łóżka i podeszłam do niego łapiąc jego policzki.
-Miłosz spokojnie,muszę.Nie chcę wylecieć...-przytuliłam się do niego za szyję stając na palcach.Chłopak mnie objął bardzo mocno.
-Jak ja Ci zazdroszczę...-usłyszeliśmy szept Tay'a.
-Słucham?-wyswobodziłam się z uścisku Miłosza i odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Nic,nic.
-No powiedz!-usiadłam obok niego.
-Mnie siostra nie przytuliła od kiedy skończyła 13 lat a to było 10 lat temu...-mruknął.
-Brakuje ci jej...-stwierdziłam i przytuliłam się do chłopaka.A on zdziwiony odwzajemnił powoli uścisk.
-Ej!Ej!Ej!Dosyć tego! Mam już Biebera na głowie.Jeden mi wystarczy...-powiedział Miłosz siadając na fotelu.
-Oj stary jeszcze wszystko przed tobą...Z taką piękną siostrą będziesz musiał się napracować...-zaśmiał się Tay.
-Czy ty się jej podlizujesz??-zmrużył oczy Miłosz.-Hm??Przyznaj że się zabujałeś.
-Ej!Ja tu jestem!!-pomachałam rękoma.Wszyscy się zaczęliśmy śmiać.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś czas a później Tay musiał iść do domu,więc razem z Miłoszem poszliśmy odprowadzić go do drzwi.
-To do zobaczenia jutro.-rzucił Tay do Miłosza.
-Jasne.
-A czym w mówicie??
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć.-wytknął mi język Miłosz.
-Dupek...-przewróciłam oczami.Chłopacy się zaśmiali.
-To cześć mała.-uśmiechnął się do mnie nasz gość.
-Ej!Ja nie jestem mała!!-zbulwersowałam się ale wobec chłopaków byłam naprawdę niska.-To wy jesteście tacy wielcy...-spuściłam smutno wzrok.
-Hah...-zaśmiał się Miłosz.
-Dobra ja uciekam...Miło było cię poznać Karolina.
-Mów mi Karo,ciebie też było miło poznać.-wyszczerzyłam się do niego.
Chłopak wyszedł z naszego domu a Miłosz zamknął drzwi na klucz i poszliśmy na górę.
-To dobranoc.-mruknęłam.
-Dobranoc.-wszedł do swojego pokoju.
Zdjęłam swój sweter,podkolanówki i położyłam się do łóżka.Jednak przez długi czas nie mogłam zasnąć.Nie wiem czemu ale miałam myśli że wyrzucili mnie ze szkoły,miałam wielkie problemy.Bardzo się bałam.Wzięłam telefon i wyszłam z łóżka.Na palcach poszłam na pokoju Miłosza,leciutko zapukałam ale nie słyszał,zapukałam trochę mocniej.
-Wejdź.-usłyszałam i uchyliłam drzwi,siedział jeszcze przed kompem.-Co się dzieje??-odwrócił się na fotelu obrotowym.
-Boję się...-weszłam nieśmiało do pokoju.
-Chcesz to możesz spać ze mną...Ale czego się boisz??
-Nie wiem,po prostu czuję strach.-usiadłam na fotelu podkurczając nogi pod brodę.Miłosz usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
-Martwię się,dobrze o tym wiesz...Jesteś moją siostrzyczką i strasznie cię kocham a od kiedy masz kontakt z Bieberem płaczesz o nocach....-pocałował mnie w głowę.
-Nie prawda!
-Karo...płaczesz przez sen.Czasami do ciebie przychodzę bo słyszę twoje szlochanie...
-Nie wiedziałam....
-Idź już spać.Jesteś zmęczona dzisiejszymi przeżyciami.
-Mhm...-weszłam na jego łóżko i się przykryłam.Było mi lepiej gdy ktoś był ze mną w jednym pokoju.Miłosz jeszcze siedział przed komputerem.
-Też cię kocham...-szepnęłam a chłopak na mnie czule spojrzał.-Zmieniłeś się...
-Musisz przyznać że oboje siebie potrzebujemy bo rodzice się nami nie interesują.
-Masz rację...
-Dlatego postanowiłem zmienić między nami relację na lepszą.Widziałem jak w Rzymie potrzebowałaś kogoś bliskiego a ja byłem zbyt zajęty kumplami.
-Jestem zdziwiona jak dobrze mnie znasz...Dziękuję.
-Nie masz za co moja mała księżniczko....A teraz dobranoc.
-Branoc.-uśmiechnęłam się do niego i po krótkim czasie zasnęłam....Z nadzieję na lepsze jutro...
_____________________________________________________________
Ah...strasznie mi się podoba :D
Mam nadzieję że wciągnie Was tak samo jak mnie ;)
Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj napisze kolejny rozdział...Mam już parę pomysłów :D
Pozdrawiam
-Patryś

Dodatek :)

Ponieważ zapomniałam dodać linka do pokoju Karoliny i innych pomieszczeń więc zrobię to tutaj.To będzie taki post tylko z pomieszczeniami :)
Pokój Karo:z jednej strony na przeciwko łóżka było tak ale zamiast manekina było wejście do łazienki a po drugiej stronie stała wielka szafa.
Pokój Miłosza:nic dodać nic ująć
Łazienka Karo:taka
Łazienka Miłosza:taka
Kuchnia:taka
Salon:taki

Dom JB.
Jego pokój:taki
salon:taki i ten na górze: taki
kuchnia:taka

To chyba tyle...Jak będzie coś potrzebne to dodam na bieżąco w rozdziale :)
Mam jeszcze jedno pytanko: Czy zdrobnienie Karo od imienia Karolina Wam się podoba??
Ja uważam że jest fajne...Z włoskiego "caro" znaczy "drogi/kochany" więc uważam że pasuje do opowiadania :)
Dzisiaj dodam rozdział bo już prawie skończyłam! Jupii...
-Patryś