piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdzial 63 "-Jestes idealna..."

Po calej akcji w studio udalo nam sie niezauwazonym dojechac do domku dziadkow Browna.Bylo tu naprawde uroczo.Strasznie mi sie podobalo,bylo tu tak spokojnie,cicho i swierzo.Przebralam sie w samochodze ze swojego kamuflarzu,Rihanna rowniez powrocila do swojego poprzedniego stroju.Cala nasza czworka wrocila do normalnych ubran.Chlopcy zdjeli tylko skurzane kurtki i wygladali jak wczesniej.Gdy zaparkowali przed glownym wejsciem do domku od razu z przyjaciolka wyskoczylysmy z sachodoow.
-Jak tu laaadnie...-jeknelam przeciagajac sie.Droga do tego domku byla dosc dluga a my tylko raz zatrzymalismy sie aby zmienic nasza odzierz.
-Nic sie nie zmienilo od kiedy tutaj bylam.-usmiechnela sie Rihanna zamykajac za soba drzwi.Justin i Chris po chwili byli po naszych bokach i rownierz przygladali sie domowi.
-To co?Wchodzimy...-usmiechnal sie Borwn wyjmujac klucze.Oprowadzil nas po calym domu a na koncu pokazal nam nasza sypialnie.
-Kurde...Ale tu ladnie.-stwierdzil Bieber zucajac sie na lozko.Razem z Rihanna zachichotalysmy mimowolnie patrzac na dwoch chlopakow ktorzy po ktortkiej wymianie slow odawali ze sie bija.Czasami zachowywali sie jak 5-latki.
-Juz.Juz,spokoj.-zasmiala sie Rihanna a oni nic sobie z tego nie robili.-W takim razie z Karolina nie przebieramy sie, w BIKIMI.-podkreslila ostatnie slowo a oni od razu sie od siebie oderwali.
-Hah...Napalency.-zasmialam sie i zeszlam ze schodow kierujac sie do samochodu ktorym przyjechalismy z Jusem aby wziac swoja torebke.Rihanna wyszla ze mna i rowniez siegnela po swoj plecak.
-Opalanie?-usmiechnela sie szeroko.
-Jestem za.-odwzajemnilam usmiech i skierowalysmy sie na mostek.Przeszlysmy obok chlopakow chichoczac i wyszlysmy na taras.Rozlozylysmy sobie koce i zdjelysmy ciuchy pod ktorymi mialysmy stroje kapielowe.Mialam swoje ulubione bikini,rozbierajac sie spojrzelam na swoj brzuch i stwierdzilam ze nie byl juz tak idealnie plaski.Nie bylo jeszcze widac brzuszka ciazowego jednak mi sie wydawalo ze nie jestem juz taka plaska.Rihanna zauwazyla moje zamyslenie i to jak patrzylam na swoj brzuch.
-Nic nie widac...-usmiechnela sie gdy spojrzlam na nia pustym wzrokiem.
-Mam wrazenie ze juz nie mam tak plaskiego...-poglaskalam sie po brzuchu.
-Wydaje ci sie...Jestes jeszcze tak samo chuda jak przed pierwsza noca spedzana z Justinem.-polozylysmy sie i zmienilysm temat na bardziej luznijszy.Rozmawialysmy o modzie do poki chlopcy nam w tym nie przeszlodzili.Wskoczyli do wody na tak zwana bombe i cale nas ochlapali.Woda w porownaniu z naszymi juz rozgrzanymi cialami byla naprawde zimna.Zmrozilam ich wzrokiem podnoszac sie z mostku.
-Jestescie skonczonymi dupkami...-szepnelam zla patrzac jak rozbawieni przybijaja sobie piekte i wrocilam do domu.Rihanna rowniez powiedziala cos chlopakom i poszla za mna.Bylam jej wdzieczna ze nie zostawila mnie samej bo w tamtym momencie potrzebaowalam kogokolwiek.Poszlam do lazienki sie przebrac w ciuchy ktore mialy byc przeznaczone na jutrzejszy dzien.Bylo mi chlodno i w sumie nic dziwnego bo zblizal sie wieczor.Moja przyjaciola rowniez sie przebrala i przyszla do mnie.Siedzialam na lozku myslac nad wszystkim kiedy usiadla obok mnie i przytulila mocno.-Nie wiem co sie ze mna dzieje...-szepnelam.-Stalam sie bardziej nerwowa.
-Kochanie to raczej normalne w ciazy...
-No tak ale jestem dopiero w poczatku czwartego tygodnia...
-Rozmawialam o tym z moja kolezanka ktora ma dzieci i ona mowila ze przy pierwszej ciazy tez na poczatku byla nerwowa i co chwila zmieniala humorki a przy durgim dziecku znowusz wiecej jadla.
-Nocami mam mysli ze on mnie zostawi przez to jak bede sie zachowywac...-wyswobodzilam sie z uscisku przyjaciolki i zdjelam bluze zostajac w samej czarnej bokserce.Rzucilam nakrycie na fotel i polozylam sie na lozku.
-Nawet tak nie mysl...-spojrzala na nia zla.-Czy ty nie widzisz tego jak on na ciebie patrzy? Jak sie stara? Zapewnia wszystko?
-A co jesli jego zapewnienia sa bez pokrycia?-spojrzalam na nia z bolem.-Co jesli tylko na razie tak mowi a pozniej jednak sie odwroci?
-Tobie sie w glowie poprzewracalo...-powiedziala z dezaprobata.-Jak ty mozesz wadpic w jego uczucia?Jak ty bys sie poczola gdby ktos w nie wadpil?
-Ja nie wadpie w jego uczucia!! Po porstu boje sie ze mnie zostawi!! Ja sobie nie wyobrazam ze jego moze nie byc przy mnie!-z moich oczu zaczely wyplywac lzy-Kurwa!Boje sie ze zostane sama! Czy to tak trudno pojac ze mam wrazenie iz wszyscy sie ode mnie odwroca?!-Rihanna byla oszolomiona tym co mowilam.Widac ze chciala cos powiedziec ale tylko otwierala buzie a potem ja zamykala.Zmarszyla brwi i pokrecila lekko glowa.Zakrylam dlonmi cala twarz i rozplakalam sie jeszcze bardziej.W tamtym momenice Rihanna przelamala sie i po porstu mnie przytulila.Nie odwzajemilam uscisku,nadal chowalam zaplakana twarz w dloniach a kobieta glaskala mnie po plecach.Trwalysmy tak do poki sie nie uspokoilam.
-Nie mialam pojecia ze tak sie czujesz...-szepnela.-Przepraszam ze cie zaniedbywalam...Myslalam po porstu ze chcesz pobyc tylko z Justinem...-szepnela smutno a ja lekko sie od niej odsunelam.
-Myslalas ze nie chce miec juz z toba kontaktu?-spojrzalam na nia zszokowana a ta przytaknela glowa nie patrzac mi w oczy.-Wariatka...-zasmialam sie i mocno ja przytulilam.-Nigdy tak sie nie stanie,ok?
-Ok.-usmiechnela sie zadowolona i odwzajemnila moj uscisk.Po kilku minutkach uslyszalysmy odrzaczakniecie.Od razu odwrocilysmy sie w strone skad zmierzal odglos i w drzwiach zobaczylysmy skroszonych chlopakow.
-Ehm...No bo my...-zaczal Justin.
-Przepraszamy.-a dokonczyl Chris.Czy oni musza tak za kazdym razem przepraszac razem? Nie wiem...
-Czekaj,czekaj...Czemu kochanie plakalas?-Bieber doskoczyl do mnie klekajac przed lozkiem.-Skarbie...Az tak bardzo dotknelo cie nasze zachowanie?-spojrzal kladac rece po obu stronach moich bioder.Nic nie mowilam a w moich oczach znow pojawily sie lzy.-Hej,hej,hej...-usiadl szybko obok mnie sadzajac sobie na kolanach.-Jestem tutaj...Na zawsze...-zapewnil glaszczas mnie po plecach i calujac w glowe.
-My bedziemy na dole...-szepnela Rihanna usmiechajac sie pocieszajaco i wyszly razem z Chrisem zamykajac za soba drzwi.Moj nazeczony byl tak bardzo przejety mna ze nawet nie zwrocil uwagi na wychodzacych przyjaciol.Trwalismy w takiej pozycji az nie przestalam sie trzasc.Chlopak co chwila calowal mnie w glowe,skron lub policzek.Byl tak bardzo delikatny jakby bal sie ze mnie skrzywdzi.Bylam mu wdzieczna ze jest taki czuly i kiedy juz sie uspokoilam pocalowalam delikatnie jego usta gdy sie tego nie spodziewal.Odwzajemnil pocalunek,jeden delikatny,czuly calus.
-Powiesz mi o co chodzi?-spojrzal troskliwie zakladajac jeden,niesforny kosmyk mojej grzywki za ucho.-Martwie sie,kochanie...
-Jest juz dobrze...-przeklnelam sline wymuszajac usmiech.Zeszlam z jego kolan i poszlam do naszej lazienki.
-Przeciez wiem ze cos jest nie tak...-stanal opierajac sie o framuge drzwi i przygladal mi sie jak zmywam zrujnowny make-up,myje twarz i maluje sie od nowa.
-Boje sie...Caly czas sie boje.-zaczelam wzdychajac.Caly czas sie malowalam i patrzylam w lustro.
-Boisz sie?-zmarszczyl brwi stajac za mna i patrzac mi w oczy w odbiciu lustra.
-Boje sie...-wzruszylam bezradnie ramionami a jego rece wyladaowaly na moim brzuchu.-Codziennie mysle ze mnie zostawisz,ze ci sie znudze albo ze znajdziesz sobie inna.Ladniejsza,szczplejsza,zabawniejsza i lepsza.Ja niedlugo bede gruba,pozniej urodze i bede musiala zajmowac sie dzieckiem i domem.Ty w tym czasie bedziesz mogl zaszalec i znalezc sobie kogos.-mowilam to tak chlodno,jakbym nie miala uczuc.Widzialam smutem na twarzy Biebera.
-Skarbie...Przysiegam ze nie chce nikogo innego.Jestes najwspanialsza kobieta jaka chodzi po tej ziemi.Jestem wszystkim na czym mi zalezy,za co oddalbym zycie.Nie wyobrazam sobie zycia bez ciebie.Bede cie kochal nawet gdy bedziesz mila wielki brzuch.-usmiechnal sie glaszaczac miejsce na ktorym trzymal rece.-Chce sie przy tobie budzic kazdego ranka i przy tobie zasypiac kazdego wieczoru.Ogladac kazdy twoj usmiech i zcierac kazda lze.Chce cie uszczesliwiac i podziwiac w kazdej chwili.Chce ci zapewnic wszystko.-mowiac to odwrocil mnie za biodra tak zeby spojrzec w moje oczy.-Jestes idealna...
-Nie,nie jestem.-powiedzialam twardo.
-Dla mnie tak,moja buntowaniczko.-usmiechnal sie uroczo a pozniej wpil sie w moje usta.-Chce ci zapewnic siebie.-szepnal gdy stykajac sie czolami wzdychajac bo dlugim,pozadliwym pocalunku zapierajacym dech w piersiach.-Kocham cię Karolino Lisowaska...-usmiechnal sie.-Juz niedlugo Bieber.
-Kocham Cię MOJ Justinie.-podkreslilam slowo ''moj'' na co on sie szeroko usmiechnal.
-A teraz chodz ksiezniczko do tamtej dwojki.-cmoknal jeszcze raz moje usta a ja odwrocilam sie znow w strone lustra by sprawdzic jak stan mojego make up'u.Stwierdzilam ze bylo naprawde niezle po tym jak sie zwylam.Oczy nadal byly lekko podczerwienione ale ogolnie nie wygladalam jak trup.Trzymajac sie za rece wyszlismy z pokoju zchodzac po schodach i trafilismy do salonu.
-To co robimy?-zapytalalm i chcialam usiasc obok Justina na sofie ale ten lapiac mnie za biodra posadzil sobie na kolanach.Mimowolnie zachichotalam lekko zdziwiona i objelam jedna reka jego kark.
-Moze macie chec wyskoczyc do restauracji moich dziadkow i przy okazji ich poznac?-usmiechnal sie Brown patrzac na nas.
-Pewnie.-Justin usmiechnal sie szeroko.-Darmowa wyzerka,zawsze ok.
-Justin!-uderzylam go w tyl glowy a RiRi zasmiala sie zakrywajac usta dlonia.-Z wielka przyjemnoscia poznaMY twoich dziadkow.-spojrzalam surowym wzrokiem na mojego nazeczonego a on tylko pocalowal mnie w szczeke.
-To w takim razie jedziemy.-Chris jak zwykle entuzjastycznie poderwal sie z sofy porywajac za soba zszokowana Rihanne a ja z Justinem rozesmiani delikatnie wstalismy.Przez cala droge do restauracji panstwa Brown przespiewalismy z Bieberem,smiejac sie i wyglupiajac.Na miejscu szybko przemknelismy do ulubionego stolika Chrisa i usiedlismy wygodnie.Rihanna smiejac sie z glupich min chlopakow wyciagnela telefon,zrobila im zdjecie i wstawiac je na instagram podpisala ''Nasi jakze powazni mezczyzni <3 @Mufffi Ale i tak ich kochamy,prawda?". Zasmialam sie gdy pokazala mi fotke, od razu wyciagajac swoj telefon i dodalam komentarz ''No a jakby mogloby byc inaczej? <3".Chlopacy zauwazajac nasze smiechy pod nosem wyrwali nasze telefony i zajerzeli co robimy.
-Oj nie ladnie tak pania wyrywac ich wlasnosc, chlopcy.-uslyszelismy glos starszej pani.
-Babcia!-Brown odlozyl telefon Rihanny i szybko poderwal sie obejmujac swoja bluzka osobe.
___________________________________________________

Uuu...Ale nuda -.-" Przepraszam ale jestem zla na siebie bo pisalam ten rozdzial 14-ego zeby go dodac dzisiaj.Po porstu z wyprzedzeniem bo jak wiecie nie mam swojego neta.Przepraszam poleprze sie ale to jak wroce juz do Wloch.Jestem wykonczona bo cale dnie pisze i moj umysl powoli sie meczy wiec miesiac odpoczynku w PL naprawde dobrze mi zrobi i wroce z coraz to leszpymi rozdzialami :D
Love Ya...
I przepraszam za wszystkie bledy oraz literowki.
-Patrys