niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdzial 32

Nastepny tydzien minal spokojnie. Okazalo sie iz Scoot kazal mi przyjechac wczesniej zeby pogadac odnosnie trasy. Zapytal czy chce jechac i o moj udziale przy ''Step up 2''.Cieszyl sie w przeciwienstwie do pana Biebera. Gomez ciagle mu jeczala ze ona nie chce abym ja rowniez uczestniczyla przy koncertach. O matko...Jak ona mnie wkurwia. Zachowuje sie coraz gorzej.Jest coraz bardziej zorkapryszona i zarozumiala.W niedziele caly dzien bylam z Chrisem w studio tak po prostu zeby towarzyszyc mu przy pisaniu nowego kawalka.Poniedzialkowy poranek byl mega nudny. Lezalam caly czas w lozku i czytalam ksiazke. Wylaczylam telefon bo chcialam zostac sama. Zatopic sie w lekturze i tyle. Rowno o 16 przyszedl po mnie Chris by zawiezc mnie do studia. Wiec w mgnieniu oka bylam gotowa.
-O ktorej mam przyjechac?-pyta po raz chyba milionowy moj przyjaciel.
-Mowilam ci ze masz nie przyjezdzac.-odpowiadam troche podirytowana jego calkowitym nie sluchaniem.
-Ah tak...Racja.-posyla mi przepraszajace spojrzenie i parkuje przed wejsciem.-Jak cos to dzwon.
-Jasne.-wywracam oczami i caluje go w policzek a pozniej szybciutko wyskakuje z auta.Wjezdzajac na gore w windzie wpadam na Ryan'a.
-Witam sliczna.-lapie mnie za bok i przyciaga do siebie a potem caluje w skron.Chichocze mimowolnie i lekko sie w niego wtulam.
-No heeeej...-przeciagam slodko i poprawiam swoje wlosy gdy sie od siebie odsowamy.
-Ostrzegam ze Gomez jest.-jeczy pod nosem spogladajac z niezadowoleniem w moja strone.
-Spokojnie,tylko spokojnie.-szepcze do siebie nabierajac powietrza do ploc a pozniej ze swistem je wypuszczam. Chlopak smieje sie pod nosem a ja posylam mu zimne spojrzenie.
-Tak w ogole to slicznie wygladasz.-chowa rece do kieszeni pozwalajac kciukom wystawac i patrzy w podloge.
-Ojej.-spojgladam lekko po sobie.-Dziekuje.-mowie to kiedy akurat winda sie zatrzymuje na wlasciwym pietrze jednak gdy sie odwracam widze ze chlopak nadal tam stoi.-Nie idziesz?
-Nie...-kreci glowa.-Odpuszcze sobie ta przyjemniosc z Gomez.-smieje sie.
-Spadaj...-krece glowa i kieruje sie do odpowiednich drzwi bez pukania je otwieram. Od razu tego zaluje. Na stole lezy naga juz Selinka a nad nia jakis chlopak. Zazkoczeniem jest iz to nie Justin.Nie wiem co powiedziec. Wybucham po prostu glosnym smiechem.
-O matko...-brunetka siega po koszule jej towarzysza i zekrywa sie lekko.
-Ja pierdole...-znow wybucham glosnym smiechem.-Ale patologia!-nie potrafie przestac. Wiem ze powinnam raczej sie smucic ze skrzywdzila JB ale nie potrafie. Ta cala sytuacja mnie po prostu rozwala.
-Wypierdalaj stad suko! I nikomu ani slowa bo mnie popamietasz!! Dziwko zajebana!-wypycha mnie z pokoju i zamyka drzwi na klucz.
-Dziwka...-sycze wsciekla , mam ochote wywalic te drzwi i przyjebac jej w ta pusta morde. Po chwili na korytarzu pojawia sie Scoot z Bieber'em. No to bedzie ciekawie... Usmiecham sie pod nosem krecac glowa.
-Czesc.-mowia jednoczesnie a moj usmiech powieksza sie troche.Spogladam na piosenkarza i wiem ze w moich oczach widac wspolczucie.
-Czemu nie weszlas?-pyta jego menager a ja patrze lekko spanikowana na drzwi. Mimo ze wczesniej bylo mi do smiechu to teraz szkoda mi tego jak poczuje sie Justin.
-Ehm....Ja..-spogladam na drzwi a potem na chlopaka.-Sluchaj, mimo wszystko bardzo mi przykro.-robie krok w bok uwalniajac przejscie do otwarcia pokoju.Bieber spoglada na mnie zdezorientowany a potem probuje otowarzyc je.
-Co jest?-marszczy brwi.-Kto tam jest?-widzac ze nie chce odpowiedziec zaczyna walic w drzwi.-Otwierac!-krzyczy a ja czuje sie glupio.Jest mi wstyd.Chociaz sama nie wiem dlaczego skoro to nie ja go zdradzilam.Zerka na mnie z furia w oczach a potem odsowa sie do drzwi i wywaza je noga. Jestem w szoku. Gomez nawet nie pofaygowala sie by skonczyc swoj sex na stole. Koles posowa ja a ta jeczy i piszczy. Bosh! Co za suka. Gdy zauwaza Biebera odpycha tego swojego chloptasia i szybko sie ubiera.
-Justin to nie tak.-mowi podchodzac do chlopaka.
-Nie?!-krzyczy wyrzucajac rece w powietrze.-A niby kurwa jak?!-wrzeszczy.-No mow!-krzyczy gdy brunetka mu nie odpowiada.-To nie tak ze pierdolilas sie z swoim tancerzem!? No to ciekawe jak?!-widze jak zaciska szczeke.
-Justin ja...Ja naprawde nie wiem jak to sie stalo...-po jej polikach splywaja slone lzy.Scoot przyglada sie swojemu podopiecznemu i widze wscieklosc w jego oczach w stosunkach do Gomez.
-To ja ci powiem jak...-syczy podchodzac do niej blizej.-Jestes zwykla dziwka...Za pierwszym razem jak pierdolilas sie po katach z Mahone ci wybaczylem...Za drugim z Simson'em udawalem ze nie wiem ale teraz przegielas. Jestes zwykla suka!-widze agresje w jego ruchach.-Brzydze sie toba...-warczy jej do ucha a potem odwraca sie napiecie i wychodzi na korytarz. Biegnie na schody a potem znika na gorze.
-Wypierdalajcie.-Scooter ma wladczy glos i reka wskazuje kierunek windy.-No juz!-krzyczy kiedy zadne z dwojki sie nie rusza.Lekko podskakuje bo nie widzialam zeby moj kolega byl loedys tak zdenerwowany.-Pojde do niego.-mowi do mnie silac sie na spokojniejszy glos ale nie za bardzo mu to wychodzi. To nic... Rozumiem go.
-Moze ja to zrobie?-proponuje usmiechajac sie delikatnie. Nie mam pojecia skad wzielam ten pomysl ale w tym momencie moja buzia sama zaczela mowic. Spoglada na mnie zaskoczony.
-Sk...Skoro chcesz.-wzrusza ramionami.Posylam mu usmiech zapewnienia i udaje sie w strone schodow.Stawiam ze pobiegl na dach. Gdy otwieram lekko drzwi jest tam. Siedzi na srodku z kolanami podkurczonymi pod brode i patrzy w panorame miasta.Staram zachowywac sie jak najcieszej jednak i tak skrzypiace drzwi daja mu do zrozumienia ze ktos tu jest.
-Odpierdol sie Selena...-warczy niemilo.
-Tyle ze nie jestem ta suka...-krece glowa a on odwraca szybko glowe.
-Po co przyszlas?-nadal zachowuje sie jak pieprzony dupek.Podchodze blizej i siadam tuz obok niego.
-A to juz nie moge pogadac z toba tak po prostu.-tracam go ramieniem posylajac mu cieple spojrzenie.Usmiecha sie nie wyraznie a pozniej jednak wraca do swojego poprzedniego stanu.Sama nie wiem co powiedziec. Doskonale zdaje sobie sprawe ze w takich chwilach nie chce sie sluchac bez sensownych slow typu ''wszystko bedzie dobrze''. To tylko wkuriwa jeszcze bardziej.
-Jaaa...-zaczyna a po chwili jednak kreci glowa.
-Nie chcesz to nie mow.-zerkam na niego jednym okiem.-Wiem jak to boli...-patrze w niebo i przymykam oczy.-Z reszta...Wiesz jak traktowal mnie Tyga.-czuje pod powiekami jak zbieraja sie lzy ale i tak staram je sie zatrzymac.Jesli myslicie ze wyleczylam sie juz z tamtego chuja to sie mylicie. Ciagle boli mnie fakt ze zrobil ze mnie suke. Czy go kocham? Juz nie...Juz dawno go nie kochalam...
-Ona potrafila pieprzyc sie z moim kumplem gdy ja bylem w drugim pokoju.-stwierdza patrzac w swoje dlonie.-Zdradzala mnie na kazdym kroku.-kreci z zalem glowa.-Na poczatku byla to ustawka.Umuwilismy sie ze bedziemy wychodzic zeby zrobic troche szumu.Pozniej jednak cos mnie w niej zauroczylo. Na poczatku byla taka slodka...Taka inna. A pozniej pierwszy raz nakrylem ja w kiblu na imprezie z Austinem Mahone...-lapie sie za kark wzdychajac ciezko.-Wybaczylem jej bo byla nawalona tamtego wieczoru. Pare dni pozniej zaczela miec swietny kontakt z Codym Simsonem. Nic nie mowilem bo sadzilem ze sa tylko dobrymi przyjaciolmi.-opowiada to z takim wstretem i gorycza ze mozna az poczuc jego zniesmaczenie.-Wszyscy moi znajomi mowili mi ze maja romans.Wiedzialem ze tak jest bo po prostu nie jestem idiota i gdy na przyklad wracalem pozno do domu albo lekko wstawiony po jakiejs imprezie ona zegnala sie z tym pierdolonym blondynem w dosc czuly sposob. Na to wszystko bylo jeszcze pare znakow takich jak na przklad prezerwatywy przy lozku, malinki na szyji tego chuja i pare tego typu rzeczy. Ludzilem sie ze wszystko jednak jest zludzeniem ze to po prostu moja wyobraznia.-kreci zrezygonwany glowa.Po jego policzku splywa lza. Podnosi sie energicznie i podaje mi reke.
-Chodz.-patrzy na mnie z gory.-Idziemy stad. Nie bede sie nad soba uzalal.-mowi a kiedy juz stoje przed nim po prostu zucam sie mu na szyje. Obejmuje mnie lekko niezdarnie ale czuje jak sie usmiecha.-Dziekuje.-szepcze mi do ucha.
-Nie smuc sie Justin.-ciagle trwamy w uscisku.Uwielbiam sie do niego przytulac poniewaz jestem sporo nizsza i przy nim czuje sie bezpieczna.Gdy schodzimy po schodach ja kieruje sie do szatni a on idzie do Scoota. Przez cala probe tancerze spisuja sie idealnie.Sa skupieni,pracowici i pelni energii.Jak nigdy.Rezem z Beieberttes pod koniec wyglupiamy sie i robimy kocie ruchy. Chlopacy gwirzdza i gapia sie jak jacys napalenci z czego mamy niezly ubaw.Gdy na sale wbiega Bieber dzielimy sie na chlopakow i dziewczyny. Chlopacy zaczynaja swoje dziwne ruchy a my pokladamy sie ze smiechu.


Wszystkie sie smiejemy razem z nimi.Ja naprawde nie wiem co sie stalo piosenkarzowi. Pare godzin wczesniej na dachu byl zalamany a teraz nagle taka zmiana. Moze on tylko po przez usmiech ukrywa swoj bol? Wiem,wiem...Nie powinnam sie przejmowac ale tak jakos...No nie wazne! Tylko nie mowicie mi ze mi na nim zalezy. 
-Dziewczyny.-skinam rekoma na obie strony.-Dalej.-kiwam do DJ'a i po chwili z glosnikow slychac juz dobra muzyke.
Chlopacy patrza na nas z szeroko otwarymi oczami i buziami. My czujemy sie jak ryby w wodzie.Kochamy tanczyc i wtedy czujemy sie takie prawdziwe. Ta choregorafie wymyslilysmy kiedys jak laski wpadly do mnie na nocke.Zrobilysmy sobie wtedy takie babskie party i ulozylismy takie cos. Nasz taniec koncze ulubiona zmyslowym odkryciem brzucha. 
W momencie kiedy podciagam koszulke do gory oczy chlopakow powiekszaja sie jeszcze bardziej.Razem z dziewczynami mamy ubaw i na sam koniec po prostu robimy grupowego miasiaka. Gdy odwracamy sie w strone naszych przeciwnikow oni nadal stoja tam jak jakies posagi.Krece glowa i podchodze do Biebera.
-No to chyba wygralysmy.-szepcze mu na ucho mega uwodzicielsko i gdy sie odwracam niby przypadkiem ocieram sie tylkiem o jego przyrodzenie.-Ups?-poszczam mu oczko i wychodze z sali. Musze pogadac z Scooterem. Po jutrze jest juz 20-esty grudnia co oznacza ostatni dzien pracy przed swietami. Mam pare problemow i musze je wyjasnic.Po drodze zastanawiam sie skad nagle taki stosunek do Biebera. MOze mi go po prostu szkoda? Musze mu sie odwdzieczym bo on byl przy mnie kiedy Tyga  mnie pobil. Wiec ja bede przy nim kiedy Gomez go zdradzila...
_______________________________________________
Nic nie mam do powiedzenia... Przepraszam.
-Patrys