sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 17 "-Oj...Powiedziałam to na głos??"

Zadowoleni wyszliśmy z mojego pokoju zbiegając do salonu.
-Gotowa.-uśmiechnęłam się wchodząc do salonu gdzie była moja mama,tata,brat i siostra.-Kiedy jedziemy??-zapytałam opierając się o poręcz sofy.Justin wszedł za mną z uśmiechem.
-Ty jedziesz z JB...-odpowiedział mi mój brat.
-Eeee...Zapomniałem ci o tym powiedzieć.-Justin złapał się za kark i wzruszył ramionami z uśmiechem.
-Ale on nie wie gdzie mieszka ciocia.-powiedziałam spoglądając na moich rodziców.
-Już ustawiliśmy z Miłoszem nawigację.-uśmiechnął się mój ojciec spoglądając na Miłosza.
-Chodź...Jedziemy bo jeszcze musimy do mnie wstąpić.-Justin złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi wyjściowych.-Do zobaczenia później.-krzyknął na odchodne a ja nie zdążyłam nawet zareagować i po chwili znajdowałam się na miejscu pasażera w jego białym Ferrari.Justin przez całą drogę się uśmiechał i trzymał mnie za dłoń.Gdy już po piętnastominutowej podróży znaleźliśmy się przed willą chłopaka szybko udaliśmy się do budynku.
-Dzień dobry!!-krzyknęłam wchodzą pierwsza.
-Mamo!
-Jestem w kuchni!-poszliśmy do pomieszczenia w którym znajdowała się Pattie.Kobieta kroiła jakieś warzywa przy blacie.-Widzę że już wszystko sobie wyjaśniliście??-spojrzała na nas z wielkim uśmiechem,podeszłam do niej aby jak zwykle przywitać się całusem w policzek.
-Tak...-uśmiechnęłam się zerkając na Justina który stał opierając się o drzwi.Chłopak uśmiechał się nieśmiało,miał ręce skrzyżowane na klatce piersiowej.
-Ja idę się przebrać...-pokazał na wyjście i po chwili go już nie było.Ja usiadłam przy blacie i przyglądałam się Pattie.
-Cieszę się że to była tylko ustawka....Nie przebadam za tą Seleną.Ty idealnie pasujesz do mojego syna.-kroiła marchewki a ja jej co chwilę podjadałam jakąś cząstkę.-Przestraszyłam się jak zobaczyłam ich razem na okładce jakiegoś czasopisma...
-Czyli na początku nie wiedziałaś??
-Nie.Dopiero jak do niego zadzwoniłam i mi wszystko wytłumaczył.Nie podobał mi się ten pomysł ale pomimo tego obiecałam że nic nie powiem.
-Myślałam że mieszka na ten czas tutaj...
-Nie!-zbulwersowała się kobietka.-Nie wpuściłabym jej do domu...
-Hah.Kocham cię Pattie.-zaśmiałam się i z uśmiechem zjadłam kawałek papryki.
-Ja ciebie też słońce.-kobieta nachyliła się i pocałowała mnie w czoło.-Cieszę się że to sprawiasz tyle szczęścia mojemu synowi.
-Jestem.-do kuchni wpadł Justin z Jazzy na rękach.
-Karli!!-dziewczyna wykrzyczała i wygięła się w znaku że chce do mnie na ręce.Natychmiast wstałam z krzesła i zabrałam małą dziewczynkę swojemu bratu.Kręciłam się z nią po kuchni i całowałam w policzki.
-Jak ja się za tobą stęskniłam ślicznotko.-przytuliłyśmy się bardzo mocno.
-Też za tobą tęskniłam.-wyszeptała mi do ucha.-Kocham cię...
-Ojej.Ja ciebie też księżniczko.
Justin i Pattie stali przy blacie i się nam przyglądali, a ja ściskałam małą Jazzy.Po chwili do kuchni przyszedł Jeremy z Jaxonem na rękach.
-Oooo...Kto nareszcie nas odwiedził.-uśmiechnął się ojciec Justina.
-Cześć Jeremy.-uśmiechnęłam się.-Hej,Jax.Nie przywitasz się??-podeszłam do przyrodniego brata JB.Zaczęłam go leciutko łaskotać a ten się zawstydził.
-Cześć.-uśmiechnął się.
-No hej hej przystojniaku.-pocałowałam go w policzek.
-Ej!! Jestem zazdrosny!!-Justin zaczął się drzeć na całą kuchnię.
-Oh,zamknij się.-westchnęłyśmy i chórkiem z Pattie powiedziałyśmy znudzone.
-Ooo wiedzę że dobrze się zgadzacie,hem??-spojrzał Justin
-No ba.-uśmiechnęła się szeroko mama piosenkarza i puściła do mnie oczko.
-Karolina!-do kuchni weszła Erin, mama Jazzy i Jaxona.
-Cześć Eri.-uśmiechnęłam się do kobiety i podeszłam się przywitać.
-Jak dawno cię nie widziałam...-uściskała mnie mocno całując w policzek.
-Dobra.Koniec tych pogaduszek my musimy jechać.-Justin zgarnął kluczyki z blatu i ustał za mną łapiąc mnie za biodra i kładąc brodę na moim ramieniu.
-Juuuustin!!! Karo jest moja!-Jazzy nakrzyczała na brata odpychając go rączką.-Nie możesz się do niej przytulać!-rozwaliła wszystkich w około bo była taka stanowcza.
-A jakbym ci powiedział Jaz że się z nią całowałem??-zaśmiał się całując mnie w policzek.-Co byś mi zrobiła??-JB spojrzał na swoją siostrę która tylko wywróciła oczami i wytknęła mu język.
-Dobra dzieci...-mruknęła Pattie.-Jedźcie bo później wam się oberwie.-zaśmiała się zerkając na nas.Oddawałam właśnie Jazzy jej mamie i pocałowałam w policzek.Dziewczynka zrobiła smutną minę.
-Nie martw się Jaz...Karo na pewno nas jeszcze odwiedzi...-szepnęła do niej Erin.-Wątpię żeby Justin nie przyprowadził jej jeszcze wiele razy...-spojrzała na nas z uśmiechem.
-Skarbie...-pocałowałam małą w policzek.-Przyjdę jeszcze kiedyś.
-Przyjdzie pewnie jutro jak nie to pojutrze.-powiedział Justin pewnie i pociągnął mnie za sobą.
-Papa.-krzyknęłam i po chwili znaleźliśmy się już na dworze.Justin,jako gentlemen,otworzył mi drzwi do samochodu i gdy już wsiadłam zamknął je za mną.Szybko wyjechaliśmy z podjazdu i JB włączył nawigację.
-Stresujesz się?-spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Pfff nie??
-Doprawdy??-uniosłam brwi do góry a chłopak na mnie spojrzał.
-No już nie patrz się tak...-wywrócił oczami w wrócił do patrzenia na drogę.Lubiłam jeździć samochodem z Justinem ponieważ prowadził bardzo spokojnie pomimo tego że jeździł bardzo szybko.-Tak,tak stresuję się,zadowolona??
-Nie masz czego.-położyłam mu rękę na karku.
-A właśnie że mam.Miłosz mi opowiadał już że będę twoi kuzyni którzy cię ubóstwiają i z którymi zawsze świetnie się bawiłaś...
-A ty boisz się że??
-Że mnie olejesz...-szepnął smutno.
-Oj Justin.Nie oleję cię,przysięgam.-pocałowałam go w policzek.-Nie mogłabym ci tego zrobić głuptasie.
Resztę drogi jechaliśmy rozmawiając o kontaktach z moją ciocią i kuzynami.Justin bardzo się stresował a ja byłam spokojna,nigdy jeszcze nie widziałam go takiego zdenerwowanego.Gdy już byliśmy na miejscu okazało się że po za ciocią Sarą był jeszcze wujek Kamil z żoną i dziećmi i ciocia Weronika z dziećmi i mężem. Gdy Justin ich zobaczył spanikował i nie chciał wyjść z samochodu.
-No Justin chodź już...-mruknęłam wysiadając z samochodu a chłopak zrobił to samo.Poczekałam parę kroków od auta na chłopaka który z grymasem na twarzy zamykał samochód.
-Nie potrzebnie przyjmowałem zaproszenie...-szepnął podchodząc do mnie.
-Jesteś tu ze mną,wyglądasz świetnie i jesteś wspaniały więc wszystko obędzie ok.-stanęłam przed nim podnosząc jego twarz za policzki tak żebyśmy patrzyli sobie w oczy.
-Naprawdę uważasz że jestem wspaniały??-uśmiechnął się łobuzersko podnosząc na mnie wzrok.Przewróciłam oczami i złapałam go za rękę ciągnąc do drzwi.-Przysięgasz że mnie nie olejesz??-zapytał szybko zanim zapukałam.
-Przysięgam.-zapukałam i się do niego uśmiechnęłam.Po króciutkiej chwili drzwi otworzyła mi moja ciocia Sara.-Ciociu!!-krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję. Kobieta objęła mnie z uśmiechem na ustach i gdy się od siebie oderwałyśmy spojrzała na Justina.
-Czy ty jesteś ten Justin Bieber??
-Tak,miło mi panią poznać.-chłopak wyciągnął w jej stronę rękę lekko się uśmiechając.Ciocia spojrzała na mnie i uścisnęła dłoń Justina.
-Mów mi cioci.Moja córka cię ubóstwia.-powiedziała wpuszczając nas do środka.
-Oooo a ile ma lat??-chłopak szeroko się uśmiechnął i spojrzał na mnie poruszając zabawnie brwiami.
-Justin!-szeroko otworzyłam oczy.
-No żartuję...-szepnął przytulając mnie od tyłu.
-Ma 5 latek.-ciocia się zaśmiała.-Wy jesteście razem??
-Nie...-powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie.Już dawno przyznałam sama przed sobą że zależy mi na Justinie, że się w nim zakochałam i że nie chcę być dla niego tylko przyjaciółką.Żadne z nas nie skomentowało tego,poszliśmy za ciocią do ogrodu.
-Karolina!!!-gdy moi kuzyni mnie zobaczyli uradowanie podbiegli do mnie.
-Cześć Szymon.-jako pierwsze przywitałam się z 17-letnim kuzynem.
 -Aleś ty wyrosła!!-następny przywitał się jego 15-leni brat Bartek.
-I kto to mówi.-zaśmiałam się i przytuliłam do chłopaka.-Świetnie wyglądasz.Chłopcy to Justin.-pokazałam na Biebsa który z uśmiechem podał ręce obu moim kuzynom.-Jus to Bartek.-pokazałam na młodszego.-A to Szymon.
-Siema.-uśmiechnął się do obu mój przyjaciel.
-Elo.-odpowiedzieli chórkiem.
-Czy to moja ulubiona kuzynka?!-w naszą stronę zmierzał najstarszy syn cioci Sary.
-Filip!-pobiegłam do kuzyna z którym miałam najlepszy kontakt jak byłam mała i rzuciłam mu się na szyję.19-latek przekręcił mnie kilka razy przytulając.
-Jak ja się za tobą stęskniłem,mała.-ze mną na rękach podszedł do reszty chłopaków.
-Filip to jest Justin,Justin to jest mój ukochany kuzyn Filip.-przedstawiłam ich sobie gdy już stałam na własnych nogach.Chłopacy podali sobie ręce i zmierzyli wzrokami.Pociągnęłam Biebera za rękę i poszliśmy się przywitać z resztą rodziny. Najpierw poszliśmy do cioci Weroniki,jej męża Piotra i ich 2 córek,17-letnia Samanta i 14-letnia Oliwia.Następnie podeszliśmy do wujka Kamila, jego żony Natalii i ich 4 dzieci,20-letniego Olafa, 18-letniego Sławka i ich 13-letnich sióstr bliźniaczek Kariny i Laury.Olaf przedstawił nam swoją dziewczynę Klaudię. W tłumie naszej rodziny odnaleźliśmy moich rodziców,moja mama bawiła 5-letnią córeczkę cioci Sary,Emilkę.
-Cześć mały szkrabie...Pamiętasz mnie jeszcze??-podeszłam do rodziców cały czas trzymając za rękę Biebsa.
-Kari!! Pewnie że pamiętam.-wyprostowała się w objęciach mojej rodzicielki tak żeby mnie przytulić.Zrobiłam co chciałam i mocno ją uściskałam całując w skroń.
-Emi poznaj Justina.-pokazałam na piosenkarza który stał za mną i ciągle mi się przyglądał.
-O Boże!! To Justin Bieber!-mała zaczęła krzyczeć a Justin się uśmiechnął.-On tu jest! O jeny nie mogę w to uwierzyć!!
-Cześć mała księżniczko...Miło cię poznać.-chłopak podszedł bliżej i wyciągnął do niej ręce tak aby ją wziąć.Dziewczynka szybko znalazła się w objęciach mojego przyjaciela i mocno się do niego przytuliła.
-Mogę cię pocałować w policzek??-zapytała nieśmiało.
-Oczywiście.-chłopak pokazał miejsce palcem a ona go tam cmoknęła.
-Ej! Jestem zazdrosna!! Ja nie dostałam całusa!!-złapałam się za biodra.
-Będziesz musiała dać jej buziaka bo później będzie mi marudzić a to ze mną tu przyjechała...-przewrócił oczami Justin.
-Wielkie dzięki...Jak chcesz mogę wracać z rodzicami.Żaden problem -wywróciłam oczami a chłopak się do mnie przysunął łapiąc mnie w talii jedną ręką bo drugą trzymał Emilkę.
-No już się nie wkurzaj mi tutaj.-pocałował mnie w nos z uśmiechem.Później usiedliśmy na tarasie przy oczku wodnym w trójki.Wygłupialiśmy się,robiliśmy sobie zdjęcia i nuciliśmy jakieś piosenki. W pewnym momencie podeszła do nas jakaś dziewczyna. Miała na sobie zwiewną sukienkę.
-Cześć...Mam na imię Ola i jestem dziewczyną Szymona.-uśmiechnęła się serdecznie.-Ciocia Sara prosiła abyś przyszła.-wyciągnęła do mnie rękę i uśmiechnęła się.Widać było że coś kombinowała i była bardzo podekscytowana.Uścisnęłam jej dłoń i z jej pomocą wstałam.Szybko poszłyśmy do domu gdzie w salonie czekały wszystkie kobiety.
-O co chodzi??-spojrzałam po wszystkich.
-Chodź szybko.-wyciągnęła do mnie rękę ciocia Sara.Szłyśmy do jakiegoś pokoju.Gdy do niego weszłyśmy okazało się że to jakaś sypialnia.Na łóżku leżał fioletowy materiał a na podłodze szpilki.
-Co to jest??-odwróciłam się do cioci.
-Przebierz się szybko i zejdź na dół.-podekscytowana wybiegła z pokoju zostawiając mnie samą.Podchodząc do łóżka niepewnie wzięłam materiał i ujrzałam piękną sukienkę.Szybko się przebrałam i zeszłam na dół.Każda z pań była ubrana w jakąś sukienkę,każda innego koloru.Wszystkie się uśmiechały szeroko.
-Dowiem się w końcu o co tu chodzi??-założyłam ręce na piersiach.U cioci było ciepło ponieważ mieszkała w cieplejszym regionie.
-Robimy sobie tańce.-powiedziały chórkiem szczęśliwe bliźniaczki.
-Słucham?!-wytrzeszczyłam oczy.Kobiety zignorowały moją reakcję i pociągnęły za rękę na taras.Panowie siedzieli przy stole.Mała Emilka także miała na sobie sukieneczkę i biegała po trawie goniąc jakieś motylki.Moje kuzynki wyszły pewnym krokiem a ja na końcu nieśmiało podreptałam za nimi.
-Mogę z panienką zatańczyć??-usłyszałam głos Bartka.Spojrzałam w jego stronę,chłopak wyciągał do mnie rękę i się szeroko uśmiechał.
-Oczywiście.-wsunęłam w jego dłoń swoją rękę.Chłopak zadowolony okręcił mnie i zaczęliśmy tańczyć.Wirowaliśmy na parkiecie uśmiechając się i patrząc sobie w oczy.Gdy już piosenka się skończyła dygnęłam z uśmiechem.-Świetnie tańczysz...
-Ty również.-powiedział zdziwiony.-Nie wiedziałem że potrafisz tak tańczyć.
-No widzisz.-wyszczerzyłam się szeroko.Po chwili podszedł do nas Sławek.
-Mogę porwać panią do tańca??-uśmiechnął się spoglądając na Bartka.
-Proszę.-chłopak uśmiechnął się i pokazał na mnie.18-latek złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie.Tańczyliśmy szybko i płynnie.Lepiej mi się tańczyło z Bartkiem ale to nie znaczyło że Sławek był złym tancerzem,po prostu był dużo wyższy ode mnie.Gdy piosenka się skończyła następne dwie tańczyłam z wujkiem Kamilem i Miłoszem.Tańczyłam z wszystkimi panami po za NIM.Nie zwracałam na niego uwagi pomimo tego że obiecałam mu że go nie oleję.Ja tego nie robiłam,po prostu za każdym razem gdy skończyłam jeden taniec ktoś podchodził prosić mnie o następny.Skończyłam tańczyć z Filipem i jeszcze chwilę rozmawialiśmy,rozbrzmiała wolna muzyka i zauważyłam jak Justin się gwałtownie podnosi podchodząc do mnie.
-Czy ten taniec poświęcisz mnie??-wyciągnął do mnie dłoń.Filip się uśmiechnął i poszedł prosić o taniec Samentę.
-Z wielką chęcią.-zarumieniłam się i przysunęłam do Justina podając mu moją dłoń.Lekko się pochylając pocałował ją.Cały czas patrzył mi głęboko w oczy.Wracając do prostej pozycji złapał mnie w tali i z uśmiechem przysunął do siebie.
-Ślicznie wyglądasz.-szepnął mi do ucha.-Cały wieczór ci się przyglądam i nie mogę się napatrzeć.
-Dziękuję...-zawstydziłam się i czułam jak dostaję rumieńców.Justin zakręcił nami z uśmiechem.Cały czas prowadził,był pewny siebie i zadowolony.Gdy piosenka się skończyła chłopak pocałował mnie w policzek.Założyłam mu obie ręce na szyję i mocno go przytuliłam,on objął mnie w talii i podnosząc do góry przeniósł w miejsce obok oczka gdzie nikogo nie było.Szybko się ściemniało i wieczór oświetlał tylko księżyc i lampki pozawieszane.Cały czas trwaliśmy w uścisku.-Nie chcę cię nigdy wypuszczać...-szepnęłam nieświadoma tego że powiedziałam to na głos.
-Naprawdę??-chłopak był lekko zdziwiony.
-Oj...Powiedziałam to na głos??-odsunęłam się leciutko.
-Mhmm...-chłopak się dumnie uśmiechał patrząc na mnie.-Bardzo mi się to podobało...-pocałował mnie w szyję.
_______________________________________________________________________
No i jest... Troszkę nad nim spędziłam bo mam wielkiego dołka i trudno mi pisać coś dość wesołego.
Moje walentynki nie były takie jak chciałam... :( I jeszcze do tego tęsknię za dwoma osobami...
Może w poniedziałek dodam nowy ale nie obiecuję bo mam masę zajęć i nauki -.-
Mam nadzieję że Wam się ten spodoba ;) Bo naprawdę się starałam :D
Pozdrowiona.
-Patryś