-Tak?-usmiecha sie lekko podnoszac na mnie wzrok.Wslizguje sie do srodka i klade torbe na fotelu.Siadam jak zwykle na biurku i usmiecham sie slodziutko.-Co knujesz?
-Wieszzz... Moze jednak moglbys mi powiedziec do kiedy mamy przerwe?-usmiecham sie lekko.Za nic nie chce zdradzic kiedy mamy wrocic do roboty co mnie troche wkurza.
-A mozzzze jednak nie?-smieje sie pod nosem.
-No weeeez...-jecze zdesperowana.Wywracam oczami a on kreci rozbawiony glowa.
-To ma byc niespodzianka.-opiera sie wygodnie na fotelu.-Powiedz lepiej czy masz juz choreografie dla Chu?
-Oczywiscie...Wczoraj skonczylam.-szczerze sie dumnie. Po chwili do pokoju wchodzi Bieber z sposzczona glowa i ciagle gada cos pod nosem.Wylapuje tylko swoje imie.Gdy podnosi wzrok i mnie zauwaza lekko sie rumini robiac zaskoczona mine.
-Yhm...-poprawia sobie wlosy.-Co ty tu robisz?-patrzy to na mnie to na Scoot'a.-Myslalem...Myslalem ze wyszlas?-pokazuje kciukiem na drzwi. Razem z menagerem wpadamy w glosny smiech. Jego zaklopotanie jest rozwalajace.
-Wlasnie wychodze.-zeskakuje z biurka, przelotnie caluje starego przyjaciela w policzek i siegajac po torbe wychodze przez jeszcze otwarte drzwi.Nie wiem czemu ale ostatnio tone coraz czesciej w tych czekoladowych teczowkach Biebsa. Ugh. Krece glowa zakladajac okulary na nos. Musze sie ogarnac. Z typowym lobuzerskich usmiechem na ustach wychodze z studia. Od jakiegos czasu jest tu ciagle masa paparazzi. A tak w ogole to dowiedzialam sie z neta ze mam romans z Scooter'em i dlatego mam prace u Justina. No blaaaagam was! Na serio az na taka suke wygladam?
-Cher opowiedz nam o swoim zwiazku z Tyga!
-Odwroc sie tutaj!
-Co z Gomez i Bieberem?!
-To prawda o tobie i Brown'ie?!
-Zdecydowalas sie na prace przy ''Step Up 2'' ?!- krzycza z kazdej strony a ja tak po prostu bez wzruszenia ide do auta Chrisa zaparkowanego troche dalej. Ochrona pomaga mi sie przecisnac przez tlum a kiedy wsiadam do auta po prostu sie odwracam i usmiecham zawadiacko.

-No nie fochaj sie, kochana.-podszczypuje mnie w bok smiejac sie zlosliwie.
-Dupek.-sycze wybuchajac smiechem i siegam po telefon. Wybieram odpowiedni numer rezysera filmu w ktorym jestem zatrudniona i przykladam uzadzenie do ucha.
-Tak sie ciesze ze do mnie dzownisz!-slysze entuzjazm Chu.
-Czeeeeeesc...-przeciagam rozbawiona.-To co? Jutro o 7.00?-pytam ochoczo.
-O ktorej?!-mam kojeny napad smiechu kiedy slysze jego reakcje.
-No co?-wywracam oczami mimo iz wiem ze tego nie widzi.- Na 8.00 mam do studia wiec jedyne co to 7.00.
-Ale...Nie mozemy po poludniu?-pyta lekko zawidziony.
-Wieczorem musze przygotowac walizki...-zerkam jednym okiem na Browna i widze jak zaciska szczeke.
-Ah... Dobra. Dla CIEBIE zrobie wyjatek....Ale to ty masz byc o 7.00 w moim apartamencie. I ani minuty wczesniej.-mowi lekko zbolalym ale i powaznym tonem a potem rozlacza rozmowe.Chichocze pod nosem chowajac telefon do kieszeni.
-To co?-jego ton jest taki obcy i oschly.-Powiesz gdzie w razie czego mam cie szukac?
-Chrs,daj spokoj. Co roku to samo.-warcze wygladajac przez okno.-Nie powiem ci gdzie jade wiec sie zamknij i koniec tego tematu.-po moim policzku splywa smutna lza ktorej nie scieram.

-Przyjechalem zabrac pania na kolacje, pani Lloyd.-lapie za moje biodra.
-Hmmm... Kolacja tak?-niby sie zastanawiam a pozniej zucam torebke na tylnie siedzenie.-Czemu nie.-usmiecham sie radosnie. Szybkim i zgrabnym krokiem okrazam auto i bez otwierania drzwi podciagam sie na rekach a potem wsuwam zwinnie nogi.Patrzy na mnie lobuzersko i zamyka swoje drzwi.-Wieeeec?-pytam wymownie.-Gdzie mnie zabierasz?
-W jedno fajne miejsce.-mowi tajemniczo. Podczas drogi ciagle chlopak spiewa piosenki Beyoncè. To byl taki szok gdy znalazlam w schowku wszystkie jej plyty. Czujecie ten sarkazm?
-Dobra, dobra, dobra. STOP.-smieje sie z jego glupich min u ruchow. Trzymam sie za brzuch a lzy leca mi po policzkach.- No moj maaaaake-uppppp!!.-jecze nie zadowlona i siegam po torbke.Wyjmuje lustereczko i ostatecznie dziekuje Bogu ze dzis rano pomalowalam sie wodoodpornymi kosmetykami. Dziekuje!
-Slicznie wygladasz.-szepcze niesmialo sciszajac lekko radio.Zerkam w jego strone wybuchajac lekkim smiechem ktory od razu w sobie tlumie.
-Jasne.-marszcze nos.
-Jestesmy.-parkuje przed jakas knajpka. Jak dobrze... Mam ochote na zwykle zarcie nie jakies drogie i wystawne restaruacje.Usmiecham sie szeroko i wychodze z auta. Chlopak gdy staje obok mnie patrzy na moja twarz.-Jestes na mnie zla?-pyta niepewnie robiac minke zbitego psiaka.
-Hmm.?-przenosze na niego wzrok.-Nie...-usmiecham sie slodko.

-Musimy tylko wstapic do mojego kolegi.-krzyczy mi do ucha przez glosna muzyke.Przyciaga mnie lekko do siebie lapiac za bok.Obejmuje go w talii i chowam twarz w jego szyi. Nie chce na to patrzec. Po prostu zle sie czuje w takich miejscach. Bieber wyciaga telefon i szybko cos pisze.
Z tlumu wylania sie postac chlopaka ktorego juz gdzies widzialam.
-Adam?!-piszcze rzucajac sie na szyje koledze z ktorym znam sie od piaskownicy.
-Cher?!-jego oczy robia sie ogromne. Sciska mnie mocno calujac po policzkach i czole. Smieje sie glosno.
-Przestan debilu!-wycieram twarz udajac obrzydzenie.Patrzy na mnie smutno a po chwili oboje wybuchamy smiechem.Zawsze tak robilsmy. Adam kiedys mieszkal w domu na przeciwko a jego mama byla przyjaciolka mojej. Jednak po mojej ''ucieczce'' zerwalismy kontakt.
-Bosh!-wyrzuca rece w moja strone.-Jaka z ciebie laska.-okreca mnie patrzac na cale moje cialo a ja robie sexi poze.-Moja mala,sisa.-przyciaga mnie jeszcze raz mozno sciskajac.Kladzie brode na czubku mojej glowy i usmiecha sie szeroko.
-Ehm...-slyszymy odchrzakniecie Justina i od razu odwrywamy sie od siebie.-Wy sie znacie?
-To moj brat.
-To moja siostra.-mowimy w tym samym momencie pokazujac na siebie rekoma. Bieber robi zdeorientowana mine a my spogladajac na siebie wybuchamy smiechem.
-To znaczy znamy sie od pieluch i..
-Jestesmy dla siebie jak rodzenstwo.-konczy dumnie wypinajac klate Sevani.
-A wy skad sie znacie?-pytam pokazujac na obu palcem. Robia lekko wystraszone miny i patrza po sobie nie pewnie.
-Wieeeszz...-Justin drapie sie po karku a Adam patrzy w buty. Ahaaaa...Moge juz sobie wyobrazic jakies klopoty.
_______________________________________________________
No i jest. W ostatnim momencie xD
Przepraszam za przerwe ale wine zwalam na swojego chlopaka!! xD
Jak myslicie Adam wniesie jakies zamieszanie? O co chodzi z tym klubem i minami chlopakow?
Mam nadzieje ze sie spodobal.
Love Ya!
-Patrys