czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdzial 64 "-Jutro rano."

Chris przedstawil mnie i Jusa swojej babci a ta nas mocno przytulila.Rihanna znala juz kobiete i rowniez czule sie z nia przywitala.
-Gdzie dziadek?-zapytal szczesliwy Brown.
-Jak zwykle siedzi w kuchni....-pokrecila z umsiechem glowa.-Zawolam go pozniej jak zjecie.-usmiechnela sie szeroko i tak prawdziwie.Zlozylismy zamowienia i chwile jeszcze porozmawialismy z kobieta.Okazalo sie ze kiedys rowniez rozwijala swoja kariere jednak zaszla w ciaze w tym samym wieku co ja i nie miala juz okazji zablysnac.Zrobilo mi sie przykro bo nie chcialam konczyc mojej przygody z muzyka.Justin zauwazyl moje zamyslenie i zlapal mnie za reke pod stolem dajac znak ze jest przy mnie.Spojrzalam na niego a on zblizyl sie i pocalowal mnie w policzek.
-Damy rade skarbie...Nie przerwiesz kariery.-szepnal i usmiechnal sie pocieszajaco.Nie bylo mnie stac na odzwajemnienie usmiechu dlatego oparlam glowe o jego ramie i dalej sluchalam opowiesci pani Emeli.Gdy przyniesiono nam jedzenie Rihanna byla pograzona w rozmowe z Chrisem na temat jego dziadkow.Ja z Justinem natomiast przegladalismy na moim tablecie samochod ktory moj nazeczony chcialby wynajac w Polsce.Musielismy jeszcze zalatwic samolot ale o tym jeszcze nie myslelismy.W pewnym momencie podeszla do nas wysoka dziewczyna.
-Chris?-spojrzala na Browna usmiechajac sie ze zdziwieniem.
-Taak? A ty to?-spojrzal na nia marszczac brwi.
-To ja Amy...-usmiechnela sie szeroko.-Amy Clay.-rozlozyla rece.
-O Boze Amy.-Chris wstal i mocno przytulil dziewczyne.Widzialam zazdrosc wymalowana na twarzy RiRi wiec zlapalam ja za dlon.
-Spokojnie...-szepnelam nieslyszalnie a ona pokiwala glowa i znow wbila wzrok w dwojke ciagle przytulajacych sie prawdopodobnie przyjaciol.
-Co ty tu robisz?-zapytala zdziwiona Amy gdy juz sie od siebie odsuneli.
-Odwiedzam dziadkow z przyjaciolmi.-usmiechnal sie skinajac w nasza strone glowa.-Siadaj z nami.-pokazal na wolne miesjce.-Ri przesun sie obok Karli.-pokazal ruchem reki miejsce obok mnie a zdziwiona Barbadoska nie wiedziala co zrobic.Spojrzala na niego mrazacym krew w zylach spojrzeniem i przesiadla sie obok mnie.Zadowolona Clay usiadla tak blisko Browna iz myslalam ze usiadzie mu niedlugo na kolanach.Moja przyjaciolka wrecz zabijala wzrokiem i nie miala juz ochoty na konczenie ledwo zaczetego jedzenia.
-Kochana...-spojrzalam na nia a ta niechetnie odwrocila wzrok od swojego chlopaka.-To prawdopodobnie tylko kolezanka z dziecinstwa.Ma ciebie.-spojrzalam czule i usmiechnelam sie lekko.
-Czekaj.-zaczal Jus.On rowniez nie byl zadowolony z calej sytuacji bo to mial byc wypad tylko nasza czworka.Kolacja w naszym gronie.-Hej Amy...Kim ty w ogole jestes ?-sporzal marszczac brwi.Byl troche oschly na co Rihanna sie usmiechnela a ja scisnelam mocniej jego dlon.
-My z Chrisem  jak bylismy mali bylismy ze soba.-zachichotala jak idiotka a ja zakrztusilam sie pitym wlasnie napojem.Bieber od razu zareagowal a Rihanna myslalam ze zaraz udusi ta dziewczyne.
-A ile ty masz lat?-spojrzalam na nia starajac sie byc uprzejma ale mnie rowniez nie podobalo sie jak lgnela do Browna a ten nie razgowal.
-18.-usmiechnela sie sztucznie.Widac bylo ze to jedna z tych pustych lasek ktore tylko udaja takie fajne.Do tych to ja nie mialam cierpliwosci.
-Aha...-kiwnelam glowa i przenioslam znow wzrok na przyjaciolke.
-Moge ja zabic?-szepnela mi na ucho a ja spojrzalam na nia wielkimi oczami.-No co?Zaciagniemy ja do lazienki a tam po porstu zamoczymy jej ta sliczna buzke w kiblu.-wzyszyla bezinteresownie ramionami jakby powiedziala cos naturalnego a Justin wybuchl smiechem.
-Nie.Nie mozemy.-spojrzalam na nia powaznie a ona wytknela mi jezyk.
-Moje obawy powracaja...-szepnela smutno patrzac w talerz.
-Jakie obawy?-zapytal zdezorientowany Jus.
-Kochanie, to babskie sprawy.spojrzalam na niego znaczaco a on przytaknal glowa wracajac do tableta.
-Jestesmy tutaj i przeciez nic zlego nie zrobil.-spojrzalam na nia czule i szepnelam patrzac w oczy.
-No a co jesli bedzie chcial odnowic kontakt i zaczna sie widywac?-spojrzalysmy na dwojke starych znajomych i zaszokowane zamarlysmy.Chris ewidentnie flirtowal z Amy obejmujac ja ramieniem,calujac niby niewinnie w policzek,zachwycajac sie jej naszyjnikiem ktory chowal sie prawie w jej duzych piersiach.-Wychodze!-krzyknela wsciekla Barbadoska i energicznie wstala od stolu.Wstalam rowniez zla i zawiedziona,biorac torebke spojrzalam pogardliwie na Browna i wyszlam z przyjaciolka.Ta dziewczyna usmiechala sie szczesliwa z tego co narobila a ja mialam ochote sie na nia zucic i udusic.
-Przegiales,stary...-Justin pokrecil glowa i doganiajac mnie zlapal za dlon.Gdy wyszlismy smutna RiRi siedziala na krawezniku z twarza schowana w dloniach i plakala.Jej szloch byl naprawde donosny a mi sie az serce lamalo.Usiadlam obok niej obejmujac ja czule i glaskalam po plecach.Bieber usiadl po drogiej stronie i obojal nas obie.Siedzielismy tak chwile a Brown nawet nie pofatygowal sie na szukanie i przeproszenie swojej dziewczyny.-Chodzcie...Zabiore was do domu...-Justin usmiechnal sie pomagajac nam wstac.
-Nie chce do tego domku...-powiedziala rozpaczliwie i wsiadla na tylnie siedzenie tymczasowego auta Justina.
-Jedziemy do mnie.-powiedzial Bieber.-A jutro lecisz z nami do Polski.-usmiechnal sie przekrecajac kluczyki w stacyjce i spojrzal na mnie a ja pokiwalam glowa.Przyjemnie mi sie zrobilo ze wpadl na taki pomysl.Rihanna zrobi sobie tygodniowe wakacje od wszystkiego a my odwiedzimy Kamile.Przez reszte drogi zadne z nas sie nie odzywalo a ja co chwila odwracalam sie zeby zobaczyc co z Rihanna.Widzialam jak bardzo ja to zabolalo i wiem ze czulabym sie tak samo a moze nawet i gorzej gdyby Justin cos takiego zrobil.Spojrzalam na niego smutno a on pokrecil glowa.-Nawet nie mysl ze bym cos takiego odwalil...-patrzyl na jezdnie a ja zszokowana zamarlam.
-Ty czytasz mi w myslach?-zapytalam niby zartem ale mowilam powaznie.To bylo zaskakujace jak czasami wiedzial co dokladnie chodzilo mi po glowie.
-Nie.-zasmial sie.-Ja po potrstu cie dobrze znam skarbie.-spojrzal na mnie i mrugnal jednym okiem a ja sie zarumienilam.Zawsze tak bylo gdy puszczal mi oczko i czesto to wykorzystywal.-Slodkie rumience.
-Dupek...-szepnalam znow spogladajac na Rihanne ktora przygladajac sie naszej dwojce znow wybuchnela placzem. "O matko...". Pomyslalam sobie wiedzac ze nie bedzie tak latwo jej zapewnic iz Chris sie zmieni.Najwidoczniej nadal byl tym dupkiem ktory kiedys ja pobil.
-Jestesmy...-powiedzial Bieber wyjmujac kluczyki.Wyskoczylam jak proca z samochodu i otworzylam drzwi przyjaciolce czule ja obejmujac.Weszlismy do tego domku dziadkow Browna i wzielismy wszystkie swoje rzeczy a pozniej rozejrzelismy sie czy czegokolwiek nie zapomnielismy.Barbadoska wychodzac z sypialni gdzie miala spac dzisiaj z Brownem wycierala slone lzy a ja z Justinem spojrzelismy po sobie dosc smutnym wsrokiem.
-Chodz.-wyciagnelam do niej reke a ona ja od razu zlapala.Justin otworzyl nam drzwi przepuszczajac nas w nich a pozniej zamknal dom.Czekalysmy chwile az chlopak wsiadzie do auta a pozniej w takiej samej ciszy jechalismy do willi Biebera.Najpierw jednak podjechalismy pod dom Rihanny aby sie spakowac.Widzialam jej grymas na twarzy gdy zobaczyla swoja wille w ktorej mieszkla przeciez tez Chris.-Dasz rade.-poslalam jej usmiech i weszlismy cala trojka do srodka.Barbadoska od razu skierowala sie do swojego pokoju a ja patrzac na nia smutno zostalam pociagnieta do mojej spialni.
-Kochanie...-Justin przycisnal mnie do juz zamknetych drzwi.-Daj jej chwile aby pobyc sama.-polozyl jedna reke odok mojej glow a droga zlapal w talii.Zazucialam mu rece na kark i spojrzalam gleboko w jego oczy.Przygryzl warge a ja pokrecilam glowa.
-Nie mam ochoty...-szepnelam.
-Wiem,skarbie...-usmiechnal sie ze zrozumieniem.-Po porstu martwie sie o moja kobiete.Strasznie ostatnio sie przejmujesz...-spojrzal mi w oczy a ja w nich zobaczylam troske.Tak bardzo bylam wdzieczna Bogu ze go mam.Byl dla mnie najwazniejszy.Gdybym miala oddac za niego zycie nawet bym sie nie zastanawiala.
-Nie potrzebnie....-pokrecilam glowa usmiechnajac sie lekko.
-W Polsce idziemy do ginekologa.-powiedzial stanowczo gdy ja wybieralam ciuchy z szafy a on siedzial na lozku podpierajac lokcie na kolanach.
-Co?-odworcilam sie w jego strone zaskoczona.
-No to co slyszalas.-usmiechnal sie.-Chce sprawdzic czy wszystko jest ok.-podeszlam do niego stajac po miedzy jego nogami a on zlapal mnie za biodra.Pocalowal moj brzuch a ja sie usmiechnelam.Stalam tak chwile glaszczac go po glowie a on przytulal sie do mojego brzuszka.Byla to magiczna chwila i tak bardzo sie cieszylam.Jednak nadal nie moglam zapomniec o sytuacji przyjaciolki.-Chyba ze wolisz isc jeszcze jutro rano,tutaj.-spojrzal mi w oczy.
-Nie...-pokrecilam glowa.-Nie chce jej zostawiac samej.-usmiechnelam sie slodko.
-A ja bym poszedl zeby zapytac sie czy mozesz latac samolotem.-stwierdzil zamyslony.
-Jak chcesz...-powiedzialam calujac go w glowe i odwrocilam sie podchadzac znow do szafy.
-Naprawde?-w jego glosie uslyszlaam zdziwienie i radosc.Poderwal sie z lozka i podszedl do mnie odwracajac szybko za biodra.-Naprawde?-powtorzyl pytanie a ja wzruszylam ramionami skladajac koszulke.
-Przyznaj ze po prostu chcesz zobaczyc co jest w moich brzuchu.-usmiechnelam sie.
-Wieszzz...-mimowolnie sie zasmialam.-Tak.-wyszczerzyl sie calujac mnie w nos.-Ale chce tez sie upewnic ze z wami wszystko jest w jak najlepszym pozadku.
-No niech ci bedzie...W takim razie jutro rano?-zapytalam usmiechajac sie.
-Jutro rano.-wpil sie w moje usta podnoszac do gory a ja zachichotalam.
_______________________________________________________

W poniedzialek wracam juz do Wloch....Wiec rozdzialy beda pisane na bierzaco jednak musicie mi dac troche czasu na ogarniecie sie i odrobienie lekcji na wakacje ;)
Moj odpoczynek w Polsce nie przebiegl tak jak oczekiwalam :( Troche szkoda...Niestety zakochalam sie,zdazylam poklocic sie z kolezanka ktora niestety mnie olala...<bezradny>
Kocham Was Misiaki! <3
-Patrys