wtorek, 21 maja 2013

Rozdzial 48 ''-Nie unos sie suko...''

Na jednym z moich okien widnial napis: "Obserwuje cie." Przerazilam sie,bo moj pokoj byl jedynym miejscem gdzie czulam sie bezpiecznie.Jednymy miejscem po za tym kiedy Justin jest przy mnie.Szybko sie otrzasnelam i pobieglam do lazienki aby to zmyc.Migiem sie z tym uwinelam ale gdy sie podnosilam uslyszalam jak ktos otwiera drzwi.
-Co robisz?-Lil wszedl bez zadnego zaproszenia co nie powiem ale mnie troche wkurzylo.
-Nic...-odpowiedzialam zbyt szybko chowajac za soba sciereczki i jakis plyn.Wayne podszedl do mnie mruzac oczy.
-Co to bylo?
-Nic.-znow za szybko mu odpowiedzialam.
-Nie sciemniaj...
-Nie musze sie z niczego tlumaczyc Lil.-syknelam i skierowalam sie do lazienki gdzie szybko wyrzucilam sciereczki i schowalam plyn.Wychodzac zrobilo mi sie slabo i zachwialam sie na nogach.Wayne ktory siedzial na podlodze oparty o lozko od razu zerwal sie na rowne nogi i do mnie podbiegl.Przed oczami zaczelam miec mroczki i poczulam jak przyjaciel bierze mnie na rece i kladzie na lozko.Staralam sie oddychac gleboko jednak bylo to trudne ale gdy odwrocilam sie na plecy zrobilo mi sie lepiej.
-Ide po Ri i Chrisa.-raper byl stanowczy i dosc przejetey cala sytuacja.
-Nie...-wyszeptalam lekko ochrypnietym glosem.-Prosze,nie...-Lil automatycznie sie odwrocil w moja strone i usiadl obok.
-Powiesz mi co ci jest?
-Nie wiem...
-Od kiedy masz takie objawy?
-Nie wiem...-bylo mi juz dobrze.Moglam oddychac i nie bylo mi slabo.
-Pojedziemy do lekarza.
-Co? Nie!-usiadlam i patrzylam na niego jak na debila.Nie moglam isc do lekarza.Nie chcialam.
-Tak,Ka.Idziesz jutro do lekarza.
-Taa...-wstalam podchodzac do szafy.-Chcialbys...-wyciagnelam pizame i zniknelam w lazience.Do wanny napuscilam letniej wody a gdy powoli zapelniala powierzchnie ja mylam zeby patrzac w swoje odbicie w lustrze.Nie zywilam do siebie zadnych uczyc.Nie czulam wstretu ale jednak nie myslalam o sobie pozytywnie.Wydawalam sie taka obca.Zmienialm sie i to badzo.Gdy skonczylam jedna czynnosc zrzucilam z siebie ciuchy i weszlam do wody zamykajac oczy.Sprawialo mi to przyjemnosc i bardzo odprezalo.Opierajac glowe staralam sie napajac tym pieknym spokojem i cisza panujaca w lazience.Jednak w pewnym momencie uslyszalam dzwiek mojego telefonu.Wyciagnelam reke aby siegnac po uzadzenie lezace na podlodze obok moich ciuchow i w tamtym momencie dziekowalam ze moj telefon jest wodoodporny.Zamknelam oczy przyciagajac sluchawke,nie mialam pojecia kto dzowni bo nie chcialo mi sie spradzac.
-Halo??
-Dobry wieczor Karolino.
-Scooter??-od razu otworzylam oczy.-Hej.
-Co tam mloda?
-A jak myslisz??-znow zamknelam oczy.-Ciezko mi ale tak musi byc.Nie chce miec z nim juz kontaktu.Nie mam na to ani sily ani ochoty.
-Wiesz ze on sie w ogole nie usmiecha?Chodzi smutny i ciagle sie zastanawia co zrobic zeby cie odzyskac lub czemu tak sie stalo.
-Scoot...Scoot,po co ty mi to mowisz?
-Nie wiem... Mialem ochote do ciebie zadzonic bo brakuje calemu BieberTeam'owi twojej osoby.
-Mi was tez brakuje jednak mialam juz tego dosc. Nie moglam tak dluzej i nie wroce. To juz definitywne Scoot.
-Rozumiem...Chi i Fredo chca sie z toba spotkac.-powiedzial troche ciszej.
-Powiedz im ze moge sie z nimi zobaczyc.Po kryjomu tak zeby nik nie wiedzial...-chcialam dokonczyc ale nie bylo mi to dane.
-Zeby Justin nie wiedzial...-dodal za mnie.
-Tez...-powiedzialam smutno.-Przekaz im zeby do mnie zadzonili.
-Ok...Musze konczyc...
-Hej Scoot widziales moje okulary?-uslyszalam ten glos i automatycznie sie rozlaczylam.W moim sercu poczulam uklucie a do oczu naplynely lzy.Odlozylam telefon na dywanik a pozniej zanuzylam sie w wodzie nabierajac przed tym powietrza.Pod woda bylo mi dobrze.Nie wiem czemu ale czulam sie tam bezpieczna.Wynuzylam sie dopiero po paru minutach gdy woda stawala sie powoli coraz chlodniejsza.Umylam sie dokladnie a pozniej wyszlam owijajac recznikiem.Nie patrzac w odbicie lusta wytarlam sie,ubralam i wyszlam z lazienki.W pokoju byl calkowity nielad wiec wlazylam laptopa i puscilam jakas muzyke.Zaczleam sprzatac i ukladac nucac sobie pod nosem.Kompletne sprzatanie zajelo mi wiecej niz godzine.Zadowolona z siebie rzucilam sie na lozko i patrzylam w sufit gleboko oddychajac.Postanowilam sprobowac zadzownic do Milosza...Czemu taki pomysl? Nie mam pojecia.Czulam wielka potrzebe porozmawiania z bratem.Siegnelam po telefon i drzaca reka wybralam wlasciwy numer a pozniej wlaczylam na glosnomowiacy.Kolejne sygnaly wywolywaly u mnie coraz mocniejsze bicie serca.Gdy juz mialam rozlaczyc moj brat odebral.
-Ka...Karolina??
-Milosz...
-Boze,Ka...Ja tak strasznie przepraszam.Ja tak bardzo zaluje.Karolina blogam cie wybacz mi.Ja nie wiedzialem jaki popelniam blad.
-Milosz przestan.-przerwalam mu w polowie poniewaz nie mialam zamiaru tego sluchac.Rana na sercu caly czas byla i na pewno nie zniknie.Moglam wybaczyc jednak nie zapomniec.-Nie przepraszaj bo to bez sensu... Zadzownilam sama nie wiem co po...
-Uwazasz ze da sie jeszcze odbudowac nasze relacje??
-Nie wiem...Zawsze jest jakas iskierka nadzieji,tak?
-Karli...Karli to prawda z Bieberem??
-Mam go dosc Milosz...Tak bedzie lepiej dla nas obu.-zamknelam oczy mocno je zaciskajac.
-A co jak zejdzie sie znow z Gomez? Jak bedziesz sie czula widzac ich razem na gali o czym kolwiek?-w jego glosie bylo slychac troche zlosci.To czego teraz najmniej potrzebowalam to tego aby ktos byl na mnie zly.
-A co mam czuc? Milosz nie jestem juz z Justinem.Oboje mamy prawo do umawiania sie z innymi,tak? To nie dziala w ten sposob ze bede zawsze z JB.-skoro on mowi ze zloscia ja tez tak mowilam.Nikt mi nie bedzie pokazywal swojego ja.
-Przperaszam...Nie pomyslem.
-Mysl a nie przepraszasz...Dobra jest juz pozno...Dobranoc Milosz.
-Karli zadzwonisz jutro?-zapytal z taka nadzieja ze az moje serce oblalo cieplo niewyobrazalnie slodkie.
-Tak...-szepnelam i sie rozlaczylam.Usmiechnelam sie na chwilke znow sie kladac.Po chwili znow moj telefon rozbrzeczal jednak tym razem dostalam wiadomosc.''Odnowa kontaktu z braciszkiem? Ciekawe...Ciekawe... Mam propozycje.Ale to zadzownie do ciebie jutro kochanie :*". W moich rzylach krew automatycznie zziebla.Widomosc byla od tej tajemniczej osoby.Wylaczylam telefon.Czwalalam sie po lozku bo w ogole nie moglam zasnac.Ciagle myslalam o tej tajemniczej osobie,o moim bracie i o tym ze jutro znow bede musiala stawic czolo rzeczywistosci.Wkurzalo mnie juz to ze nie moglam zasnac jednak po wielu probach wreszcie mi sie udalo.
Rano juz gotowa,zadzonilam do Logana aby przyjechal po mnie i razem udalismy sie do studia gdzie czekala na mnie Haylie i Shila.
-Hej kochana.-przywitaly mnie kobiety buziakiem w policzki.
-Hej,hej.-powiedzialam wymuszajac usmiech.
-Widze ze ubralas sie w zestaw ktory ci zostawilam.-stwierdzila moja styliska oglafajac mnie od stop do glow.
-No tak,tak.Strasznie mi sie podoba.-wyszczerzylam sie nie udajac zadnych emocji.
-Dobrze...Bardzo dobrze.-powiedziala tajemniczo i juz wiedzialam ze myslala nad nastepnymi strojami.
-Dzis przyjda osby z magazynu Z!ink.-zaczela moja menadżerka gdy juz siedzialysmy.
-Mhm...-mruknelam wyciagajac telefon.-O ktorej?
-Za 20 minut.
-No ok.-przez ten czas rozmawialysmy odnosnie mojego wywiadu i tego kiedy nagram nadtepna piosenke.Wreszcie ktos zapukal a Haylie ich wpuscila.Bylo to dwoch mlodych mezczyzn ubranych bardzo powaznie.Mieli na sobie garnitury i krawaty.Zaraz po nich wszedl jeszcze jeden.Nie za mlody lecz nie za stary.Byl ubrany w jeansy,koszulke i marynare.Zastanawialo mnie to kim byl.Gdy wszyscy usiedli moj telefon nagle zadzownil wiec szybko zerknelam i ukazal sie jakis nieznajomy numer.Przeprsilam na chwile i szybko wyszlam z pokoju.
-Witaj skarbie...-uslyszalam ten obrzydly glos ktory nekal mnie od jakiegos czasu.
-Slucham twojej propozycji.-powiedzialam ostro poniewaz nie chcialo mi sie bawic w jakies gierki.
-Chcialbym abyspoznala mojego kolege...-powiedzial tajemniczo a ja zmarszczylam brwi.
-I po co to??
-Przyjaciel chce sie wybic...
-Hahaa...Ja sie sama jeszcze nie wybilam.
-Jak to nie...Kochanie jest o tobie wszedzie.-jego glos mnie odrazal.Nie cierpialam jak mnie tak nazywal.
-Nie mow tak do mnie...-syknelam wsciekla.Mialam dosc tego meczenia i zastraszania.Nie powiem ze sie nie balam jednak zlosc wziela gore.
-Nie unos sie suko...To ja tu rzadze.Jutro o 20.00 na dachu hotelu ''Malibu''.Lepiej dla ciebie jak bedziesz sama.-powiedzial juz naprawde wkurzony i sie rozlaczyl.Westchnelam gleboko i wrocilam do pokoju chowajac telefon do kieszeni.
-Przepraszam.To bylo wazne.-usmiechnelam sie sztucznie siadajac miedzy Loganem a Haylie.Wszyscy pokiwali glowa i zaczeli gadac o tej sesji a ja wyciagnelam tel i zaczelam esemesowac z RiRi ktora wlasnie sie obudziala.
- A tobie pasuje?-uslyszlalam glos Shili i poczukam jak wszyscy na mnie patrza.
-Hm?-automatycznie schowalam telefon i usiadlam prosto.
-No data...-dodala.
-Tak,tak.Pewnie.-spojrzlalam blagajaco na Logana a on mnie zlapal za dlon i wiedzialam ze pozniej mi wszystko wytlumaczy.
-W takim razie ustalone.-powiedzial jeden z tych panow w garniturze.Podal jakies papiery mojej menadżerce i zaczeli sie podnoscic.W pewnym moemenice drzwi sie otworzyli bez zadnego pukania a w nich zobaczylam....
_____________________________________________________
Jak obiecalalm tak dodaje.Juz sie balam ze nie dodam bo moja mama mi zabronila dzis wejsc ale jak widzicie udalo mi sie ^^ Mam nadzieje ze rozdzial sie spodoba i piszcie w komach kogo typujecie na osobe ktora weszla do pokoju? Jestem ciekawa czy zgadniecie. :P
Zajrzyjcie tez na mojego drugiego bloga ;) Jutro na pewno sie cos na nim pojawi :D
-Patrys

Następny blog.

Jak sami widzicie...Zalozylam nastepnego bloga.Zblizaja sie wakacje,polowe popraw i egzaminow mam juz za soba (akurat tych trudniejszych) wiec jestem juz luzniejsza i wgl wiec pomyslalam nad prowadzeniem dwoch szczegolnie ze tego za jakis czas zakoncze...
Wiec oto link do nowego bloga: http://epicevillove.blogspot.it/
I od razu mowie: NIE CzYTALAM "DANGER" !! Juz dwie kolezanki mi powiedzialy ze zapowiada sie po tym jak im opowiadalam,jak ''Danger"...
Mam nadzieje ze bedziecie zagladac na obydwa :) POstaram sie dodawac regularnie ale ostatnio przeskrobalam sobie u rodzicow i mam troszke ograniczony komuter -.- eh...
-Patrys