sobota, 16 marca 2013

Rozdział 31 "Po co obchodzisz się mną."

-Tak.Też tak myślę.-powiedział pewnie Josh ścinając Biebera wzrokiem.-Ej słuchaj Kari.-zwrócił się do mnie patrząc z uśmiechem.-Mój kumpel organizuje dzisiaj imprezę, może miałabyś ochotę ze mną pójść??-spojrzał łobuzersko się uśmiechając.
-Mmm...Podoba mi się ta myśl.-uśmiechnęłam się szeroko widząc kontem oka jak JB mi się przygląda smutno.-Chodź jedziemy już.Moja mama chciała byś dzisiaj zjadł z nami obiad.-powiedziałam uśmiechając się szeroko.Nie kłamałam.Moja mama naprawdę zaprosiła Josha na obiad, w momencie kiedy żegnałam się z nią dzisiaj rano.Chłopak się zdziwił a po chwili szeroko uśmiechnął.
-Przedstawisz mnie swojej mamie...Uuu...-zaśmiał się a ja uderzyłam go lekko w głowę.
-Głupek.-uśmiechnęłam się a później wyswobodziłam z jego uścisku.Chłopak pokręcił z uśmiechem głową i wsiadł na motor.Usiadłam za nim i przytuliłam się do niego.
-Wiesz że on jest o ciebie cholernie zazdrosny??-szepnął w moją stronę odpalając silnik.
-Niech będzie...Niech żałuje że mnie stracił.-powiedziałam mu do ucha uśmiechając się zadziornie.Chłopak odjechał z piskiem opon z podjazdu a ja zachichotałam.Nie bałam się.W mgnieniu oka znaleźliśmy się przed moim domem.
-Na pewno mam tam wejść??-spojrzał na mnie niepewnie.
-A co boisz się??-zaśmiałam się stając obok chłopaka który cały czas siedział na motorze.
-Pfff...Nie??
-To w takim razie chodź.-powiedziałam odwracając się do drzwi.Słyszałam że chłopak coś marudził pod nosem więc się uśmiechnęłam lekko i otworzyłam drzwi.-Mamo!Już jesteśmy!-wpuściłam Josha a później zamknęłam drzwi.Moja rodzicielka odkrzyknęła żebyśmy poszli do salonu gdzie już obiad czekał.Skierowaliśmy się do wskazanego pomieszczenia gdzie siedziało już moje rodzeństwo.-Josh...To moja siostra Amelia.-pokazałam na siostrę która sztucznie się uśmiechnęła,jak to ona.-Jędzo to mój kolega Josh.-pokazałam na chłopaka który zaśmiał się pod nosem.Usiedliśmy i poczekaliśmy aż mama poda do stołu.Gdy weszła do pomieszczenia uśmiechnęła się do chłopaka który wstał z grzeczności.Moja mama postawiła talerze na stole i cały czas przyglądała się mojemu koledze.
-Jestem Josh i dziękuję za zaproszenie.-przywitał się obdarowując moją mamę pięknym uśmiechem.
-Jestem Kamila a to mój mąż Łukasz.-pokazała na mojego ojca który akurat wchodził do pomieszczenia.Rodzice stanęli obok siebie i popatrzyli to na mnie to na Josha.
-Możemy już jeść??-zapytałam znudzona tą całą sytuacją.Moja mama skarciła mnie tylko wzrokiem.Wszyscy już usiedli i dopiero wtedy zauważyłam że są dwa wolne nakrycia.Spojrzałam na mamę pytająco a ta blado się uśmiechnęła.Nie wiedziałam co myśleć,spojrzałam zaniepokojona na mojego kolegę a ten odwzajemnił moje spojrzenie.Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę.-powiedział Miłosz i za chwilę go nie było.-Siema.-przywitał się z kimś.-Dzień dobry.-po chwili do salonu wszedł Miłosz,za nim Pattie i na końcu Justin.Od razu byłam wkurzona.Josh widząc moją reakcję złapał mnie za dłoń i lekko ją ścisnął patrząc na mnie.
-Mamo??-zapytałam zła spoglądając na moją matkę która wstawała z uśmiechem aby przywitać się z jej przyjaciółką.-Zajebiście...-powiedziałam zła patrząc w drugą stronę.
-Karolina!Wysławiaj się.-skarcił mnie mój ojciec a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie.
-Cześć Pattie.-posłałam uśmiech mamie mojego byłego a na Biebera nawet nie spojrzałam.
-Hej Karli.Jak się masz??-zapytała siadając.Ja wzruszyłam tylko bezinteresownie ramionami.Przede mną musiał usiąść nie kto inny jak Justin.Wszyscy zaczęliśmy jeść a ja cały czas byłam wkurzona.Josh co chwila szeptał mi jakieś głupie teksty i dzięki temu się uśmiechałam.
-Dziękuję,było wyśmienite.-powiedział mój kolega uśmiechając się do mojej mamy.
-Dziękuję,było wyśmienite.-Justin zaczął go przedrzeźniać głosem małej dziewczynki.
-Justin...-skarciła go Pattie.
-Co?-spojrzał na nią,widać było że jest wkurzony.
-Nie.-wstałam.-Ja nie dam rady.-skierowałam się do kuchni.
-Ja do niej pójdę.-powiedział Josh.
-To moja dziewczyna więc się odwal od niej.-Justin od razu zareagował i zaraz stał obok mojego kolegi.Chłopacy byli tego samego wzrostu.Stanęli na przeciwko siebie i zmierzyli się wzrokami ściskając pięści.
-To nie jest już twoja dziewczyna...-syknął Josh.-Zostaw ją w spokoju.
-Ty się lepiej nie wysuwaj...No powiedz wszystkim czemu nie mieszkasz już w Londynie.-powiedział pewny siebie Bieber,wychyliłam się zza drzwi od kuchni i spojrzałam na chłopaków.Faktycznie,Josh nie chciał o tym wcześniej powiedzieć.-Nie powiesz?? Wiesz wyręczę cię.Nie mieszkasz tam bo przez śmierć rodziców wplątałeś się w bagno.Palenie papierosów,ciągłe imprezowanie,pobicie dziewczyny tak że biedaczka trafiła do szpitala w ciężkim stanie,problemy z policją przez nielegalne organizowanie wyścigów motorowych,twoja siostra jest dziwką a twoja była dziewczyna zdradziła cię z najlepszym kumplem.-Justin stał pewny siebie a kolejne oskarżenia wobec Josha sprawiały mu jeszcze większą satysfakcję.Mój kolega spojrzał przepraszając na mnie a później na moją rodzinę.
-Przepraszam...-szepnął i wyszedł z domu.Poszłam za nim jednak przy Bieberze odwróciłam się do niego przodem.
-Jesteś skończonym dupkiem Bieber.-wybiegłam z domu i spojrzałam na Josha który odpalał motor.Podbiegłam do niego i spojrzałam smutno.-Josh??
-Teraz już wiesz jaki jestem.Tak,mam problemy z prawem,moi rodzice nie żyją a siostra jest prostytutką.-powiedział to jakby bez żadnych uczuć.Nie wiedziałam co zrobić i po prostu przytuliłam go.Było mi przykro z tego jak zachował się Justin.
-O której jest ta impreza??-zapytałam szeptem.
-Nadal chcesz tam ze mną jechać?-odsunął mnie leciutko od siebie a jego oczy rozbłysły.Przytaknęłam głową i się uśmiechnęłam delikatnie.-Będę o 20.00-pocałował mnie w policzek a po chwili już go nie było.Patrzyłam jak jego motor znika za zakrętem a później weszłam do domu gdzie w salonie siedzieli wszyscy oprócz mojej mamy.Ta patrzyła cały czas przez okno.Spojrzałam na każdego po kolei a przy Bieberze zatrzymałam się na dłużej i spojrzałam morderczym wzrokiem.Prychnęłam i odwróciłam się do wyjścia.-Wieczorem wychodzę.-powiedziałam lekko ostentacyjnie.
-Z nim??-zapytała moja matka.
-Tak.
-Nie ma mowy,nigdzie z nim nie wyjdziesz.-powiedział pewnie mój ojciec.
-Akurat...Dzięki Bieber za stworzenie problemów.-powiedziałam chamsko i pobiegłam do pokoju.Siedziałam w nim z laptopem na kolanach i rozmawiałam z RiRi.Cieszyłam się że znalazła dla mnie czas.Ona też nie była zachwycona Joshem ale nic nie mówiła.Powiedziała tylko żebym uważałam,nic więcej.Gdy dochodziła godzina 19.30 postanowiłam się przebrać.Więc grzecznie pożegnałam się z moją przyjaciółką i wzięłam wcześniej uszykowane ciuchy.Szybko się przebrałam (bez bluzy) i ogarnęłam.Gotowa zeszłam na dół i jak się okazało że Biebera nie było,nie obchodziło mnie bardzo gdzie on jest.
-Nigdzie nie idziesz.-powiedział głośno mój ojciec.
-Mhmm...-mruknęłam podchodząc do drzwi.-Wrócę o...O nie wiem której.-szybko wybiegłam i na podjeździe akurat parkował mój przyjaciel.-Im szybciej ruszysz tym lepiej.-powiedziałam szybko i usiadłam za nim na motor.Chłopak nic nie powiedział,spojrzał tylko na drzwi gdzie stał mój ojciec,uśmiechnął się łobuzersko i z pikiem opon odjechał.Szybko znaleźliśmy się przed jakimś dużym domem.Chłopak podjechał pewnie,parkując.
-Mam pytanie.-powiedziałam gdy już stałam na ziemi.
-Hm?-spojrzał na mnie pytająco i wyciągnął kluczyki z motoru.
-Mówiłeś że jestem jedyną osobą którą tutaj znasz...
-Bo to było prawdą...Wczoraj jak wracałem do domu spotkałem jakiegoś Chrisa...
-Chrisa?! Cravena?!
-Tak!-powiedział z uśmiechem i złapał mnie za rękę.-Znasz go?
-Taaa...To najlepszy kumpel Biebera...-mruknęłam ale chłopak nic sobie z tego nie zrobił.Czyli skoro to impreza Chrisa rozwiązała się zagadka zniknięcia Biebera.Musiał tutaj być.Skrzywiłam się na samą myśl.Weszliśmy do korytarza i się nie myliłam.stał tak obok Chrisa i jakiegoś ciemnego chłopaka.Poznałam że to był Jaden Smith.Josh wpadł w uścisk z Chrisem a później spojrzał z niesmakiem na Justina,stanął przed nim tak że prawie stykali się nosami.
-Jeszcze raz tak wyskoczysz a pożałujesz Bieber...Ze mną się nie zaczyna.-powiedział pewnie a później złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu.Byłam zszokowana jego zachowaniem...Nie bałam się ale jednak już mnie do niego nie ciągnęło.Chłopak gdy tylko zobaczył jakieś wytapetowane laski z spódniczkami ledwo zakrywającymi tyłek,zostawił mnie i do nich poszedł.Wywróciłam oczami i podeszłam do stołu z napojami.Były tam napoje z alkoholem po który sięgnęłam.
-Nie powinnaś pić.-powiedział jakiś głos za mną a ja się gwałtownie odwróciłam.Był to mój były.Zignorowałam go i wymijając poszłam usiąść na sofie.Bieber usiadł obok mnie.
-Możesz się odwalić??-zapytałam chamsko,patrząc przed siebie.Było tak widać duży taras z basenem.
-Masz 16 lat.Nie powinnaś pić.
-Oh weź się ogarnij.Odpieprz bo nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.-wstałam gwałtownie i upijając kolejny łyk napoju.Wyszłam na świeże powietrze i głęboko go zaczerpnęłam.Było przyjemnie ciepło.Usiadłam nad basenem spuszczając nogi do wody.Rozkoszowałam się widokiem pięknego nieba i napojem który powoli się już kończył.
-Cześć.-powiedział jakiś męski głos,chłopak o ciemno blond włosach przysiadł się do mnie.Nie znałam go.
-Cześć.
-Czemu siedzisz tu sama??-zapytał przyglądając mi się.Ja jednak tylko wzruszyłam ramionami.
-Sama nie wiem...A ty??
-Ja przyszedłem zapalić.-uśmiechnął się blado wyciągając paczkę papierosów z kieszeni.-Chcesz??
-Czemu nie.-wyciągnęłam papierosa a chłopak mi go zapalił.Zaciągnęłam się nikotyną i cwaniacko się uśmiechnęłam.
-Jesteś Karolina,nie??-zapytał paląc swojego papierosa.
-Mhmm...
-Ja jestem Chaz.Kuzyn Chirsa.
-Tak,wiem...Bieber i Craven mówili że jesteście przyjaciółmi.-powiedziałam z grymasem na twarzy.
-Justin mnie zabije jak się dowie że dałem i zapalić.-powiedział spoglądając w stronę Biebsa który siedział na sofie i patrzył się w sufit.Pozostawiłam tą wypowiedź bez komentarza.Nie chciałam rozmawiać o moim były z jego najlepszym kumplem.Dopaliłam papierosa i wstałam.
-Dzięki za fajkę...-powiedziałam nie odwracając się w stronę chłopaka.Skierowałam się od razu na środek salonu gdzie tańczyło pełno ludzi.Leciała akurat jedna z moich ulubionych piosenek.Oddałam się muzyce i zgrabnie ruszałam biodrami.Po jakiś paru minutach poczułam jak ktoś na nich kładzie ręce.Zesztywniałam i gwałtownie się odwróciłam.Stał przede mną Josh uśmiechając się do mnie cwaniacko.Był już porządnie wstawiony.Nie chciało mi się wgl na niego patrzeć.Miałam go dość,jego i całego tego zachowania.Chłopak zaczął mnie całować po szyi a ja go od siebie odepchnęłam.-Josh.Opanuj się,debilu.
-Nie będziesz tak do mnie mówić.-złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć na zewnątrz.Chciałam się wyrwać ale chłopak był za silny.Wyciągnął mnie na zewnątrz i zmierzał w stronę lasku.Zaczęłam się bać.Przerażała mnie perspektywa tego co może się stać.Chłopak przycisnął mnie do drzewa i zaczął brutalnie całować.Nie mogłam krzyczeć,nie mogłam wydobyć z siebie jakiegokolwiek głosu.Było już ciemno i chłodno.Mimo tego że wypiłam dwa drinki byłam świadoma wszystkiego.Po chwili ktoś odepchnął chłopaka a ten przewrócił się.Osoba zaczęła okładać Josha pięściami a ja zsunęłam się na ziemię,podkurczając nogi pod brodę.Nie płakałam.W myślach karciłam się za swoją bezmyślność.Jak mogłam zignorować to co Josh robił w Londynie.Tajemnicza osoba wzięła mnie na ręce i zaczęła nieść w stronę parkingu.
-Postaw mnie.-powiedziałam stanowczo.
-Nie.-chłopak powiedział a ja uniosłam wzrok aby zobaczyć kto mnie uratował.
-Justin...-szepnęłam prawie niedosłyszalnie.
-Zabieram cię do siebie.-powiedział stanowczo otwierając drzwi od swojego Ferrari.
-Justin.Nie.Nie mogę...-powiedziałam jednak on nic sobie z tego nie robił,zamknął drzwi i szybko siedział już na miejscu kierowcy.Wyjechał z podjazdu i ruszył w stronę wyjazdu z miasta.Byłam zdziwiona,ponieważ nasze domy są w moją stronę.-Gdzie my jedziemy??
-Do mnie.
-Ale...Ale twój dom jest w drugą stronę.-powiedziałam patrząc przez okno.Byłam upokorzona i zła na siebie.
-Kupiłem ostatnio jeszcze jeden na obrzeżach...-był strasznie zły.Przez resztę drogi,która trwała około godziny,nie odzywaliśmy się do siebie.Po upływie tego czasu Justin zaparkował na podjeździe przed piękną willą. Wysiadając nie odezwał się.Był cały czas strasznie zły.Wysiadłam i poszłam za nią do środka.-To pierwszy salon.-powiedział wchodząc do pięknego pomieszczenia.-To kuchnia.A to łazienka.-przechodził z jednego pomieszczenia do drugiego.-To pokój gościnny.Ten też jest przeznaczony dla gości.A teraz pokażę ci górę.-weszliśmy po schodach i moim oczom ukazał się następny salon.-I...I teraz mój pokój.-powiedział nieśmiało,przepuszczając mnie w drzwiach.Rozejrzałam się po pomieszaniu które bardzo mi się podobało.-Tam jest łazienka.-pokazał na drzwi.
-I po co to??Hm??Masz Gomez.Po co obchodzisz się mną.Odwieź mnie do domu.-chłopak spojrzał na mnie smutno.
-Gdyby nie ja...On by cię już dawno...-zamknął oczy jakby to co miał na myśli sprawiało mu ból.-Zostajemy tutaj.Mogłabyś wykazać chodziarz odrobinę wdzięczności.
-I co jeszcze? O pomoc cię nie prosiłam.-syknęłam.
___________________________________________________________________
Ahhh udało Wam się! Więc zgodnie z obietnicą oto kolejny rozdział :D Mam nadzieję że ten Wam się spodoba :) Moim zdaniem jest nawet nawet...
Dziękuję całej piątce dziewczyn za miłe komentarze.Nie przestanę pisać. :* Dziękuję.
Abym dodała kolejny chciałabym zobaczyć 7 komów. Jak myślicie uda się??

Rozdział 30 "-Fatalnych wakacji Bieber..."

W szkole do piątku nie było Biebera,nie przejmowałam się już tym.Byłam jednak zrozpaczona tym że mój chłopak miał mieć trasę koncertową z tą wredną laską.Nie cierpiałam jej tak samo jak nie mogłam znieść tego uczucia poniżenia które czułam na sali.
Obudziłam się w sobotę bardzo wcześnie rano.Bez namysłu poszłam się wykąpać a później się przebrałam i założyłam swoje buty w których chodziłam po domu.Zeszłam na dół,do kuchni i spojrzałam na zegarek.7.45.
-Eh...-jęknęłam i wyjęłam produkty do swojego śniadania.Po szybkim posiłku poszłam do mojego brata,widząc że drzwi są uchylone pewnie weszłam do pokoju.-Hej,brat.-usiadłam na fotelu i podkurczyłam nogi pod brodę.Miłosz wiedział dokładnie co mi jest,tak samo jak RiRi i reszta mojej paczki.Nawet z Chachi ostatnio świetnie się dogadywałyśmy.
-Hej,siostra.-uśmiechnął się grzebiąc coś w kompie.-Masz może ochotę na małą sesję?-spojrzał na mnie z błyskiem w oku i dotknął swojej lustrzanki.Ja się uśmiechnęłam szeroko widząc jak się stara aby poprawić mi humor.
-Pewnie!Poczekaj tylko si przebiorę.-wstałam z fotela.
-Nie!Tak jest dobrze.-powiedział mój braciszek wstając z fotela.-Zamknij drzwi i ustań przed nimi.-powiedział machinalnie jak profesjonalny fotograf.Zrobiłam co kazał i ładnie zapolowałam,wygłupiałam się i robiłam głupie miny ale także zdarzyły się fotki poważne.Gdy sesja się skończyła pocałowałam brata w policzek i wyszłam z pokoju kierując się do mojego.Weszłam na twittera i dodałam wpis "Jeszcze nigdy się tak nie czułam..." później weszłam na facebooka ale nic ciekawego nie było więc szybko wyszłam i na końcu weszłam na instagram.W powiadomieniach miałam że mój brat dodał zdjęcie i jestem oznaczona,kliknęłam szybko na fotkę i muszę przyznać że to było naprawdę ładne zdjęcie. Mój brat podpisał je "Nie wiem jak można ją tak ranić...Mam najpiękniejszą siostrę na świecie :*", uśmiechnęłam się sama do siebie.Weszłam jeszcze na parę stronek plotkarskich i na ostatniej z nich widziałam artykuł o JB.
-Miłosz!-zawałowym po brata ponieważ nie chciałam tego mu później tłumaczyć,i przeżywać po raz kolejny.Mój bart od razu stanął w drzwiach.-Siadaj.-robił posłusznie to co mówiłam.-Czy Justin Bieber ma nową dziewczynę??-przeczytałam na głos tytuł,Miłosz wyrwał mi laptopa i położył go na swoich kolanach.Kliknął w artykuł i wyświetliło się jedno zdjęcie,potem kolejne i jeszcze jedno a na samym końcu ostatnie.Widząc je popłakałam się.Miłosz spojrzał na mnie niepewnie.
-Chcesz tego słuchać??
-Tak.-powiedziałam pewnie i wytarłam łzy.
-Wczoraj po południu przyłapano Justina Biebera z jego nową współpracownicą Seleną Gomez.Z tego co widać na jednym ze zdjęć to nie było spotkanie służbowe.Gwiazdy przytlały się do siebie i widać było że świetnie się czują w swoim towarzystwie,cały czas się do siebie uśmiechali i spoglądali.Wszystko by było pięknie gdyby nie fakt że pan Bieber ma już dziewczynę: piękną Karolinę Lisowską.A może już nie są razem i Justin pociesza się u Seleny??Kto to wie...Jesteśmy bardzo ciekawi co na to wszystko Karolina...-Miłosz skończył czytać a ja płakałam przez cały czas.Mój brat zamknął laptopa odstawiając go na półkę i mnie do siebie przytulił.
-To koniec.Ja tak dłużej nie mogę.Zerwę z nim.-powiedziałam stanowczo wyswobadzając się z uścisku brata.Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Biebera.
-Halo??-odezwał się już po pierwszym sygnale.
-W parku za 15 minut.Musimy poważnie porozmawiać.-powiedziałam i się rozłączyłam.Byłam cholernie zrozpaczona ale nie chciałam przechodzić przez to cały czas.A jeśli on rzeczywiście coś do niej czuł??Jak mówią: "Jeśli kogoś kochasz pozwól mu odejść jeśli cię kocha to wróci". Szybko się przebrałam i wybiegłam do parku.Usiadłam na jednej z ławek,na przeciwko mnie siedział Bieber.Patrzyłam na niego smutno a on patrzył w ziemię.Tak naprawdę chyba nie wiedział że przyszłam.Dopiero kiedy podniusł głowę aby się rozejrzeć mnie zobaczył.Szybko podbiegł i usiadł obok obejmując ramieniem.Gwałtownie wstałam.-To koniec.-powiedziałam a łzy spłynęły mi po policzku.Bieber stanął przede mną smutny.-Nie mogę już tak dłużej...Przykro mi Justin,ale tak będzie lepiej.A po za tym ty już wczoraj dobrze bawiłeś się z Gomez więc chyba ja ci nie jestem potrzebna.-powiedziałam a łzy spływały mi po policzkach jakby padał deszcz.Przysunęłam się do chłopaka i pocałowałam w usta.Musiałam ostatni raz poczuć ich smak.-Żegnaj...-odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam do domu.Bieber nic nie powiedział,nie ruszył się.Poruszył ustami tylko wtedy gdy się pocałowaliśmy,nic więcej.Wbiegłam cała zapłakana do pokoju i rzuciłam się na łóżko.Miłosz wbiegł zaraz za mną i przytulił się do mnie mocno.Nic nie mówił,wiedział że nie chciałam niczego słuchać.Głupich tekstów że będzie dobrze...Zeszliśmy dopiero na obiad.Miłosz zdążył wytłumaczyć rodzicom co mi jest więc ci się o nic nie pytali.Nie zjadłam prawie nic,pomimo tego że moja mam przygotowała jedno z moich ulubionych dań.Patrzyłam przez okno i grzebałam widelcem w talerzu.-Dziękuję ale nie jestem głodna.-wzięłam talerz i odnosiłam do kuchni. Później szybko pobiegłam do pokoju i zadzwoniłam do RiRi która akurat była na skypie.Wytłumaczyłam jej wszystko ze szczegółami od samego początku do końca.
-Boże,skarbie...-nie wiedziała co powiedzieć.Widać było że było jej przykro.-Za ile masz wakacje?-zapytała ni stąd ni zowąd.
-Za półtora miesiąca...-mruknęłam głaszcząc Risa który leżał smutny na moich kolanach.
-Ok.-usmiechnęła się szerzej.Rozmawiałyśmy jeszcze o tym co u niej i okazało się że RiRi nagrywa nowy kawałek w studio.Około 16.00 rozłączyłyśmy się bo Ri musiała zejść na próbę.
Przez miesiąc mijałam się z Bieberem jakbyśmy się nie znali.Jego widok sprawiał mi okropny ból w sercu ale obiecałam sobie że będę silna.Skoro on wybrał ją.Tak,byli razem.Potwierdzili to na jednym z koncertów.Ich zdjęć było pełno.W necie,gazetach,plakatach...Nie chciałam ich oglądać jednak się nie dało,na każdym kroku była o nich wzmianka.Przez ten miesiąc nie wychodziłam nigdzie ze znajomymi.Szkoła dom,dom szkoła.Nie chciałam się bawić ponieważ nie miałam na to ochoty.Codziennie rozmawiałam z Chachi która mówiła że Gomez na próbach zmieniła całą choreografię i ustawiała wszystkich po kontach.RiRi za to opowiadała mi jak idzie jej w studio i że z Chrisem jest nareszcie szczęśliwa.Moja paczka ze szkoły cały czas do mnie przychodziła i razem oglądaliśmy filmy,próbowali mnie rozerwać.Byłam im za to cholernie wdzięczna że mnie nie opuścili.
W czwartek po południu przed zakończeniem roku szkolnego postanowiłam przejść się z moim psem na spacer.Z tą myślą poszłam się najpierw ubrać w coś wygodniejszego.Wzięłam smycz i oznajmiając rodzicom moje plany wyszłam z domu.Było przyjemnie cieplutko.Szłam sobie alejką wdychając świeże powietrze.W pewnym momencie zobaczyłam ich wychodzących ze sklepu do którego ja zmierzałam.Miałam to gdzieś gdy byłam bliżej Justin mnie zobaczył i się uśmiechnął smutno.Ja to zignorowałam.
-Karli...-złapał mnie za dłoń gdy przechodziłam obok.Szybko wyrwałam rękę.
-Nie masz prawda tak do mnie mówić...-syknęłam i weszłam do sklepu.Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.Ani z nim ani z tą jego laską.W sklepie skierowałam się do działu z napojami,wybierając sobie jeden zauważyłam ładnego chłopaka który zerkał w moją stronę i uroczo się uśmiechał.
-Cześć.-podszedł do mnie kucając przy Risie.-Łady pies.
-Hej.Dzięki.-uśmiechnęłam się uroczo.
-Jak się wabi??
-Ris.-odpowiedziałam a chłopak wyprostował się,był o głowę ode mnie wyższy.
-A ty jak masz na imię??
-Karolina.A ty??
-Jestem Josh.-wyciągnął do mnie rękę.Uścisnęłam ją a później skierowałam się do kasy.Chłopak poszedł za mną gdy zapłaciłam szybo wyszłam ze sklepu.-Czekaj!-usłyszałam głos chłopaka więc się zatrzymałam.Po chwili był już przy mnie otwierając puszkę coli.-Jestem tu nowy i nie za bardzo znam okolicę...No i...-spuścił wzrok.
-Zgubiłeś się??
-Tak jakby.-uśmiechnął się niewinnie a ja myślałam że pod urokiem jego zielonych oczu nie zdołam nic powiedzieć.
-Chodź najpierw się przejdziemy a później powiesz mi ulicę i pokażę ci gdzie to jest,może być?-spojrzałam na niego pytająco.Chłopak się jeszcze szerzej uśmiechnął i powędrował za mną.Spacerując po parku rozmawialiśmy o mnie.Josh pytał się co lubię robić  wolnym czasie i tego typu sprawy.Okazało się że mieszka tutaj od tygodnia i ma 18-lat,ma starszą siostrę Mię i wcześniej mieszkał w Londynie.Jest typem niegrzecznego chłopaka i wcześniej miał problemy z policją.
-A szkoła?Masz zamiar iść??-spojrzałam na niego gdy siedzieliśmy na ławce.
-Nie.-pokręcił głową.-Nie mam takiego zamiaru.
-To kim chcesz być??
-Chcę założyć studio tatuażu.Ale to jeszcze trochę...A ty??
-Hm, ja co?
-Chodzisz do szkoły??
-Tak ale nie należę do kujonek ani najgrzeczniejszych dziewczynek.-zaśmiałam się.
-A w przyszłości?-spojrzał jednym okiem.
-Nic jeszcze nie planuję...Może architekt,fotograf albo artysta...Kto wie.-wzruszyłam ramionami.Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i stwierdziłam że muszę się już powoli zbierać.Wstałam powoli z ławki i zawołałam swojego pieska.-Ja muszę się już zbierać...Ulica??
-Hm??
-Mam ci wytłumaczyć gdzie mieszkasz,tak ??
-Nie już nie.Stąd wiem jak dojść do domu.-uśmiechnął się nieśmiało stając naprzeciwko mnie.-Dałabyś mi swój numer??
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się i podyktowałam go chłopakowi.Potem zapisałam jego i pożegnałam się.W domu mój brat z ojcem oglądali telewizję a siostra z mamą gotowały coś w kuchni.Olałam całą sytuację i poszłam do swojego pokoju.Szybciutko wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic.Myślałam o tym nowym chłopku.Był tajemniczy i zadziorny.Podobało mi się to w jaki sposób traktuje życie.Był intrygujący.
-Siora??Co ci??-zapytał mój bart który rozwalił się na moim łóżku.Usidłam obok niego biorąc telefon do ręki.
-Nic.
-Jak to nie??Uśmiechasz się...
-Nie wiem o czym ty mówisz.-zbulwersowałam się.
-Justin tu był...-powiedział jakby z niesmakiem.-Zerwaliście.
-Przepraszam ale nie chcę o tym rozmawiać.-powiedziałam stanowczo i odłożyłam telefon na szafkę.Położyłam się obok brata i patrzyliśmy w sufit.
-Rozumiem...I nie dziwię ci się w koń...-chciał coś powiedzieć.
-Miłosz,koniec.
-Sorki...-zaśmiał się a później mocno mnie przytulił.Rozmawialiśmy przez resztę wieczoru o Joshu.Opowiedziałam mojemu bratu całą historię i że ciekawi mnie.Mój brat nie był zadowolony jego zachowaniem i tym że ma tatuaże...Po długiej dyskusji Miłosz poszedł do siebie a ja okryłam się cienką kołdrą i oddałam się Morfeuszowi.
-Karol!Wstawaj!-wydarł mi się do ucha mój głupi brat.-Koniec roku!!-wykrzyknął uradowany ściągając ze mnie kołdrę.
-Jesteś okropny...-mruknęłam cały czas przytulając poduszkę.
-Ja też cię kocham,siostrzyczko.A teraz się ubieraj.-wstał szybko i wyszedł z pokoju.Ja usiadłam na łóżku i wywróciłam oczami.
-Ugh...-jęknęłam podchodząc do szafy.Dzisiaj miał być tylko godzinny apel a później do klasy na jakieś 20 minut i później koniec.Nie chciało mi się tam wgl iść.A szczególnie że miał się dzisiaj pojawić pan Bieber.Wybierając ciuchy wpadłam na wspaniały pomysł.Wiedziałam jak mogę umilić sobie ten dzień.
-Hej Josh.-przywitałam się gdy chłopak odebrał po trzecim sygnale.
-Hej...-powiedział i miałam wrażenie że obudziłam go.
-Obudziłam??
-Nieee wiesz,zapatrzyłem się na drzewo.-powiedział ironicznie.-A tak wgl co u ciebie??
-Mam zakończenie roku i chciałabym abyś poszedł ze mną...-powiedziałam nieśmiało patrząc prtząc przez okno.
-Chcesz abym poszedł do budy??
-No w pewnym sensie.
-Jeśli mam ci towarzyszyć to zrobię ten wyjątek i pójdę...O której i gdzie??-zapytał a ja nie mogłam uwierzyć.Cieszyłam się bo coś mnie do niego ciągnęło.
-O ósmej na Strong Street 45.-powiedziałam z uśmiechem na ustach.-To mój adres.
-Ok przyjadę po ciebie.Do zobaczenia.-powiedział i się rozłączył.Zastawiałam się czym miał po mnie przyjechać skoro mieszkał z siostrą,nie pracował ani się nie uczył to skont miał kasę...Zignorowałam to i poszłam się odświerzyć i przebrać.Gdy wyszłam gotowa zgarnęłam telefon z szafki i zeszłam na dół.Miałam jeszcze 5 minut więc postanowiłam zobaczyć co się dzieje w kuchni.
-Siostra...To zakończenie roku.Musisz być w sukience.
-Ja nic nie muszę...-powiedziałam ostro.
-Nie ważne..Jedziesz ze mną,no nie??-zapytał mój brat siedzący przy blacie.Usiadłam obok niego i patrzyłam jak mama znów piecze jakieś ciasto.
-Nie.Jadę z yyy...znajomym.-powiedziałam lekko się rumieniąc.
-Znam??
-Nie.
-Chodzi z nami do szkoły??
-Nie.
-Mieszka...-nie wytrzymałam.
-Koniec przesłuchania.Kolega na mnie czeka.-uśmiechnęłam się zadziornie chowając telefon do kieszeni.-Pa mamuś.-pocałowałam rodzicielkę w policzek.Wybiegłam szybko przed dom i zobaczyłam opierającego się chłopka o co? O motor! Byłam w szoku.Zatrzymałam się w półkroku i otworzyłam oczy ze zdumienia.
-Hej.-zaśmiał się chłopak.
-Cze...Cześć.-podeszłam niepewnie patrząc cały czas na maszynę.-Jest twój??-przeniosłam wzrok na chłopaka i lekko się uśmiechnęłam ponieważ jego oczy mnie onieśmielały.
-Mhmm...
-Niezła zabawka.
-Jedziemy??-zapytał prostując się.
-Tak.-uśmiechnęłam się szeroko.-Od razu mówię że to pierwszy raz jak jadę na motorze...
-Nie martw się...Jestem dobrym kierowcą.-powiedział dumnie siadając na maszynie a później podał mi rękę aby pomóc mi wsiąść.Gdy już siedziałam nie wiedziałam czego się złapać aby nie spać.-Złap mnie za brzuch.
-Słucham?-zdziwiłam się a on tylko się uśmiechnął.
-Będziesz czuła się bezpieczniej i ja też będę miał pewność że nie spadniesz...-powiedział pewnie a ja zrobiłam co kazał i przytuliłam się do jego pleców.Gdy ruszyliśmy jechał spokojnie dopiero później przyśpieszył.Podobało mi się.W połowie drogi poluzowałam uścisk.Szybciutko znaleźliśmy się przed budynkiem szkolnym.Chłopak wyłączył silnik a ja zgrabnie zeszłam z motoru.Uśmiechnęłam się do chłopaka a on mi posłał jeden z tych usatysfakcjonowanych uśmieszków.Gdy znaleźliśmy się w środku pociągnęłam Josha za rękę w stronę moich znajomych.Wszyscy przyglądali się nam ze zdziwieniem.
-Kat,Hol,DJ,Tay to Josh.-pokazałam na chłopaka cały czas trzymając go za rękę.-Josh to Katnis,Holly,DJ i Taylor.-pokazałam na każdego z moich znajomych.
-Widzę że o kimś zapomniałaś.-zza moich pleców usłyszałam głos mojego brata.
-Ah tak...To mój bart Miłosz.-odwróciłam się do brata.-Miłosz to Josh.-podali sobie ręce a ja czułam się trochę dziwnie.Nie wiem sama czemu.Josh świetnie dogadywał się z moją paczką więc byłam zadowolona.Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający apel pociągnęłam nowego kolegę za rękę w stronę sali teatralnej.Zajęliśmy miejsca w samym koncie sali.Apel był nudy,mówiono o osiągnięciach najzdolniejszych uczniów i o osiągnięciach szkolnych drużyn sportowych.Josh cały czas mi się przyglądał z uśmiechem,ja od czasu do czasu spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam a on nie krył tego że mi się przygląda.Gdy już gadanie się skończyło i można było iść do klas,podałam rękę Joshowi i wyszliśmy jako pierwsi.Szybko znaleźliśmy się w klasie gdzie jak się okazało była już połowa klasy.Usiadłam w swojej ławce a mój nowy kolega stanął za mną opierając się o ścianę.Gdy wszyscy byli już w sali zauważyłam Biebera i Gomez. nie było to trudne...
-Mała??Powiesz mi czemu tamta obok Bibera jest ubrana jak plastikowa żarówka??-Josh nachylił się nade mną i zapytał się śmiejąc.
-Też chciałabym to wiedzieć.-rozbawił mnie i nie byłam już taka zła że mój były chłopak ją tu przyprowadził.Pani w klasie mówiła abyśmy podczas wakacji uważali i takie tam.Szczerze to nie słuchałam ponieważ Josh co chwila szeptał mi do ucha jakieś głupie komentarze.Gdy już oznajmiono nam że możemy iść podniosłam się i złapałam kolegę za rękę ciągnąc go do wyjścia.Musiałam przejść obok Biebera,ale nie spojrzałam na niego.
-Miłych wakacji Karli.-powiedział z uśmiechem mój były wstając z ławki,przy nim stanęła od razu Gomezówna.
-Fatalnych wakacji Bieber...-powiedziałam chamsko i wyszłam z klasy.
-To ty jesteś Karolina Lisowska...-powiedział Josh gdy wychodziliśmy już ze szkoły.-Wiedziałem że cię skądś kojarzę ale nie wiedziałem skont.-powiedział zamyślony stając obok motoru.
-Nie ważne...-powiedziałam trochę zła.
-Rozluźnij się...To pierwszy dzień wakacji...-przyciągnął mnie do siebie, splótł palce nad moimi biodrami.Byłam zdziwiona jego zachowaniem ale nie protestowałam.Patrzyliśmy sobie w oczy i lekko się uśmiechaliśmy.
-Niezły motor...-powiedział jak rozpoznałam po głosie,mój były.Odwróciłam się w jego stronę jednak Josh cały czas mnie obejmował.Nie przejmowało mnie to.Może chciałam żeby Justin był zazdrosny??Nie wiem co mną kierowało.Gomez stała obok chłopaka i patrzyła się na mnie wrogo.Ja jednak nie obdarzyłam ją żadnym spojrzeniem.
_________________________________________________________________
No i jest :D Nawet jestem zadowolona.Ahh teraz już mam więcej czasu bo do środy siedzę w domu więc pojawi się więcej ruchu na blogu.Ale wszystko zależy od Was.Abym dodała następny rozdział chcę widzieć pod tym 5 komów. :) I nie liczę kilku od tej samej osoby ani moich,ewentualnych odpowiedzi.
Ostatnio poważnie zastanawiam się czy konturować pisanie czy już to skończyć...A Wy co o tym sądzicie??Mam już przestać??
-Patryś