sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 14 "-Ślicznie wyglądasz mała."

Przez pierwsze dwa tygodnie chodziłam smutna i zamknięta w sobie,pomimo tego że z JB rozmawiałam codziennie nie mogłam sobie przetłumaczyć że on wróci.Było mi ciężko...Justinowi może nie tak bardzo ponieważ musiał zachować pozory przez paparazzi.
-Karo!!-znad książki wyrwał mnie głos mojej matki.Przez ostatni czas cały czas zajmowałam się tylko książkami.W sumie to ja zawsze bardzo dużo czytałam ale nie aż do tego stopnia.
-Już idę!!-było po 16.30 od dwóch godzin siedziałam w domu,w łóżku i czytałam właśnie "Szepty w ciemności". Wyszłam z pod koca w swojej piżamie ,zarzuciłam na siebie  bluzę i a na nogi naciągnęłam buty w których chodziłam po domu. Zbiegłam szybko na dół gdzie w salonie czekała moja mama z założonymi rękoma na biodrach. Zatrzymałam się na ostatnim schodku i przeraziłam się trochę tego co mi powie.-Jestem...-szepnęłam.
-Musimy porozmawiać.-pokazała rękom na sofę robiąc mi przejście.Zrobiłam posłusznie co chciała i usiadłam wygodnie.-Co się dzieje??-usiadła na przeciwko i oparła łokcie o kolana.
-Nic.
-Jak to nic.Przecież widzę...Zamknęłaś się w sobie,robisz wszystko posłusznie.To nie jesteś ty.Nie awanturujesz się, nic ci nie przeszkadza...Jesteś jak maszyna a ja chcę żeby moja córka była taka jak wcześniej.
-Doprawdy?? Przecież gdy nic nie robiłam,pyskowałam to na mnie się darłaś za to że taka jestem i że nie robię nic tak jak chcesz więc teraz powinnaś być zadowolona.-mruknęłam odwracając wzrok i podkurczając kolana pod brodę.Moja matka nic nie powiedziała po prostu się na mnie patrzyła z politowaniem.-Idę do siebie...-szepnęłam i podniosłam się z sofy.-Nie jem dzisiaj kolacji...Wam życzę smacznego. -zniknęłam szybko na schodach i po chwili byłam w swoim pokoju, bluzę rzuciłam na podłogę obok butów i wskoczyłam pod kocyk.
-Hej mała...Mogę??-zza uchylonych drzwi wychyliła się głowa Miłosza.
-Ta...Pewnie.-uśmiechnęłam się.Miłosz,Kat i DJ to były jedne osoby które mimowolnie wywoływały u mnie uśmiech.Brat podszedł do łózka i rzucił się na plecy.
-Co jest,hm??-spojrzał się na mnie siadając wygodniej.
-Co wy dzisiaj??-przewróciłam oczami.-Nic mi nie jest.
-Niech ci będzie...Co czytasz??-zabrał mi książkę.-Nie znam.
-Się jakoś nie dziwię jak ty książek nie czytasz.-zaśmiałam się i wytknęłam mu język.
-Nareszcie jakaś docinaka...Muszę przyznać że brakowało mi tego przez ten czas.
-Głupek.-zaśmiałam się i przytuliłam się do brata.-I tak cię kocham.-pocałowałam go w policzek.-Ale teraz won chcę czytać.-odsunęłam się od niego i pokazałam palcem na drzwi.
-Maruda...-wstał powoli.-Też cię kocham,mała.-pocałował mnie w czoło a później szybkim krokiem wyszedł z pokoju zamykając delikatnie za sobą drzwi.
Przez resztę wieczoru czytałam i tylko czytałam.Aż wreszcie około godziny 24.00 zadzwonił mój telefon.
-Halo??-moje oczy były takie zmęczone że nie chciało mi się patrzeć na ekran aby sprawdzać kto dzwoni.
-Hej moja droga...Obudziłem??-był to Justin.Na dźwięk jego głosy od razu się obudziłam i usiadłam po turecku na łóżku.
-Ah to ty...Nie, nie.Czytałam.
-Ile??
-Jakieś 7 godzin.-uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Wow...Ja w ciągu tych 7 godzin zdążyłem zagrać koncert.-powiedział chłopak i było słychać że był z siebie dumny.
-I jak ci poszło??Stawiam że jak zwykle zajebiście?
-No ba.-zaśmiał się.-Ile dzisiaj spałaś??Mam nadzieję że więcej niż wcześniej??-ostatnimi czasy mało sypiałam.Najdłużej to 5 godzin,Justin się o mnie martwił tak samo jak Miłosz i Kat.
-Hmm ile ja dzisiaj spałam...3-4 godziny...-szepnęłam.
-Karolina...Musisz dłużej spać.Co robiłaś przez ten czas??
-Myślałam.
-Nad??-był ciekawy ale wiedziałam że się o mnie troszczy a sama bym się mu nie wygadała.
-Wszystkim...-powiedziałam smutna.
-Kochanie...Gdzie jest moja szczoteczka??-w pewnym momencie usłyszałam głos jakiejś dziewczyny,i w tamtym momencie poczułam jakby ktoś wpił mi nóż w plecy i wykręcił go kilka razy.
-Mała muszę kończyć...-powiedział Bieber a ja nie mogłam się pozbierać.-Dobranoc,i mam nadzieję że bardziej dłużej spała.Tęsknię...
-Taa...Dobranoc.-rozłączyłam się pierwsza i rzuciłam na łóżko.Patrzyłam się w sufit a łzy spływały mi po policzkach.Szlochałam i nie nadążałam aby wycierać łzy.Skuliłam się podkurczając kolana pod brodę i się trzęsłam.
-Boże...Karo co jest?-do pokoju wpadł Miłosz i przytulił mnie mocno do siebie siadając na łóżku,usiadłam przytulając się do brata i nadal płakałam.-Kochanie...Co się stało?-bart głaskał mnie po głowie i mocno przytulał.-Ciii...Już jestem tutaj...Nikt cię nie skrzywdzi,nie pozwolę na to.-pocałował mnie w czubek głowy i przytuleni położyliśmy się.Wtulona w mojego brata czułam się bezpieczna,Miłosz nie nalegał abym powiedziała co było powodem moich łez i za to byłam mu wdzięczna, nie byłam gotowa aby mówić że to przez Biebera.Szybko zasnęłam,byłam wykończona i zapłakana.Nie chciałam z nikim rozmawiać,chciałam tylko spać wtulona w mojego brata.
Rano obudziły mnie pocałunki jakie ktoś składał na moim ramieniu, ja przytuliłam poduszkę i tylko zamruczałam.
-Miłosz ogarnij się...-rozciągnęłam się naciągając na siebie kołdrę.
-Tylko że ja to nie Miłosz.-powiedział głos który tak dobrze znałam.Automatycznie się obudziłam i usidłam na łóżku,spojrzałam na Biebera
-Co ty tu robisz??-wstałam z łóżka i stanęłam przed chłopakiem
-Nie cieszysz się z niespodzianki??-rozłożył ręce jakby do przytulenia.
-Nie mam humoru do świętowania.-mruknęłam i skierowałam się do szafy.Wybrałam ciuchy i zniknęłam w łazience zostawiając zdziwionego chłopaka w pokoju,szybko się ogarnęłam i wyszłam zadowolona.
-Wow...Nie sądziłem że tak szybko się zmienisz.-uśmiechnął się lekko.
-No widzisz.-wyminęłam go i skierowałam się w stronę drzwi jednak chłopak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Nie przywitaliśmy się jeszcze...-uśmiechnął się łobuzersko i chciał mnie pocałować w policzek ale ja skrzyżowałam ręce na piersiach i odsunęłam głowę lekko do tyłu spoglądając na podłogę.Chłopak był zszokowany moim zachowaniem i widać że nie mógł zrozumieć o co mi chodzi.-Hej...Co jest??-spojrzał na mnie wyczekująco.
-Nic.-wyswobodziłam się z jego uścisku i odwróciłam się w stronę drzwi.
-Tu jesteś kochanie...-w przejściu stała sama Selena Gomez.-Ty musisz być Karolina??-spojrzała na mnie.
-Ta..-mruknęłam.
-Jestem Selena.-dziewczyna podeszła do mnie z wyciągniętą ręką.
-A ja wychodzę.-wyminęłam ją w drzwiach,zgarniając jeszcze telefon z szafki i zeszłam na dół.Zadzwoniłam do Kat i DJ aby przyszli szybko do parku.-Mamo wychodzę!-krzyknęłam z salonu.
-Nie możesz! Masz gości!-mama wybiegła z Miłoszem z kuchni.
-Wychodzę.-powiedziałam stanowczo sięgając po płaszczyk i trzaskając za sobą drzwiami. Po wyjściu nałożyłam go na siebie i skierowałam się w stronę miejsca gdzie umówiłam się z przyjaciółmi. Oni już na mnie czekali ponieważ mieszkają bliżej parku niż ja.
-Co się stało?!-szybko do mnie podbiegli gdy tylko mnie zobaczyli.-Kochanie...Co się dzieje?-Kat przytuliła mnie a DJ stał zdumiony.
-Chodźcie...Wszystko wam opowiem.-wskazałam na ławeczkę obok nas.Usiedliśmy,ja siedziałam w środku i patrzyłam przed siebie a dwójka moich przyjaciół na mnie.Zaczęłam opowiadać wszystko od wczoraj...Każdy szczegół aż po scenę z przed 20 minut.
-Co za świnia...-mruknął DJ gdy już skończyłam.
-Ja...Ja nie wiem co powiedzieć...Czuję się winna.-Kat schowała twarz w dłonie.
-Winna??-spojrzałam na nią z wielkim zdziwieniem bo nie wiedziałam o co jej chodzi.DJ patrzył na nią tak samo jak ja.
-No bo to ja ci wmawiałam że się jemu podobasz i przeze mnie cierpisz.
-Nie mów głupot...-przytuliłam ją.-Przecież sam dawał znaki jakbym rzeczywiście mu się podobałam.A po za tym ja nie cierpię.-oburzyłam się prostując.
-Mhmmmm...-mruknęli oboje patrząc na mnie wzrokiem po którym zrozumiałam że i tak mi nie wierzą i tak.
-Ej!-zaśmiałam się.Rozmawiałam z nimi jeszcze jakiś czas a później zrobiło mi się chłodno i wróciłam do domu.-Jestem!-krzyknęłam odwieszając płaszczyk do szafy.
-Do salonu!Natychmiast!-usłyszałam niezadowolony głos mojej matki.Poszłam z uśmiechem i w salonie na sofach zobaczyłam Pattie,moją matkę,Justina,Miłosza i pannę Gomez.Ustałam \opierając się ramieniem o futerał drzwi.
-Więc??-wszyscy się na mnie spojrzeli.
-Możesz wytłumaczyć nam co to było za zachowanie??-matka ustała zakładając ręce na biodra.
-Po prostu nie lubię jak ktoś budzi mnie w sobotę rano o 8.00 godzinie.
-Dlatego byłaś niemiła dla Seleny?? Powinnaś przeprosić.
-Pff...Nikogo nie będę przepraszać.-wywróciłam oczami.-Ani mi się śni bo nic złego nie zrobiłam.-odwróciłam się wychodząc.
-Nie pyskuj!-powiedziała moja rodzicielka a ja tylko wywróciłam oczami i pobiegłam do siebie na górę i usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach,westchnęłam.-Hej mała co jest??-do pokoju wszedł Miłosz a za nim Justin.
-Nic.-powiedziałam oschle i poszłam do łazienki.Nie zamknęłam za sobą drzwi bo miałam zamiar umyć tylko ręce.Chłopcy ustali w drzwiach i oparli się ramionami o dwie strony wnęki.
-Mhmm...-mruknął mój brat.-To czemu nie przywitałaś się z JB??
-Nie będę się tłumaczyć.Nie muszę...-chciałam przejść do pokoju ale uniemożliwili mi to.-Mogę przejść?-spojrzałam się na obu.
-Nie,dopóki nie wytłumaczysz co się dzieje.-powiedział stanowczo Miłosz.
-Jestem wytrwała...Mogę tu siedzieć cały czas.-usiadłam przy wannie opierając się plecami.
-Czemu taka jesteś??-zapytał mój brat klękając przy mnie.
-Dajcie mi spokój...-syknęłam.-Jestem jaka jestem...
-Tylko że tak się nie zachowywałaś wobec przyjaciół.Czemu nie chcesz mi się wygadać??
-Bo może nie mam na to ochoty??
-Karo ogarnij się.
-Miłosz...Nie mów tak do mnie.Będę robić co chcę.-wstałam i podeszłam do Justina.-Nie chcę cię znać.-syknęłam mu prosto w twarz i zwinnie wyminęłam.Usiadłam na swoim łóżku a potem położyłam się na plecach.-To mój pokój więc wyjdźcie.-wskazałam na drzwi a Miłosz tylko mnie zmierzył zabójczo wzrokiem i wyszedł,prawie wybiegł z mojego pokoju.
-Karli...-Justin spojrzał na mnie smutnie.
-Wyjdź.-powiedziałam stanowczo a chłopak zrobił co chciałam.Zostałam sama...Po raz kolejny byłam osamotniona.Przebrałam się w luźne ciuchy i postanowiłam pomedytować. Usiadłam na środku pokoju w pozycji lotosu,zemknęłam oczy i starałam się oczyścić umysł.Jednak usłyszałam pukanie do moich drzwi.
-Mogę??-była to Gomez.Ja nic nie opowiedziałam,nie ruszyłam się ani nawet nie otworzyłam oczu.Dziewczyna uklękła przede mną.-Też często medytuję...
-A mnie to obchodzi bo??-otworzyłam jedno oko ale zaraz potem je zamknęłam.Dziewczyna nic nie odpowiedziała.
-Czemu mnie nie lubisz??
-Czy ja powiedziałam coś takiego??
-Nie..-szepnęła.
-No właśnie.Nie lubię gdy ktoś mi coś wmawia.-wstałam z podłogi i ustałam z skrzyżowanymi rękoma na piesiach,dziewczyna widząc że stoję także ustała przede mną.
-Nie wiem co do mnie masz...Ale ja ci nic nie zrobiłam.
-Tylko że ja nic do ciebie nie mam.Nawet cię nie znam...
-To nie wiem czemu tak się zachowujesz...-posmutniała.Nie wiedziałam jak odebrać jej zachowanie...Może była rzeczywiście miła tak jak ją opisywali w necie.
-Może taka już jestem??
-Justin mi opowiadał że na początku jego też skreśliłaś.
-To była inna historia.-zdziwiłam się gdy powiedziała że Bieber o mnie opowiadał.-Wgl po co tu przyjechałaś??
-Mój chłopak a twój przyjaciel dużo mi o tobie opowiadał i z tego co mówił wydawałaś się strasznie miła i chciałam cię poznać.
-Co za ironia bo Bieber o tobie wgl nie opowiadał.Może byś mi wyjaśniła o co tu chodzi??-usiadłam na łóżku.Dziewczyna zrobiła to samo i się uśmiechnęła pod nosem.
-Poznaliśmy się rok temu na balu charytatywnym...Od razu złapaliśmy kontakt ale jednak Justin wolał tą jak jej tam...Mari.Kontaktowaliśmy się cały czas a jak się okazało że Biebs ma mieć trasę w tym samym czasie co ja więc mój manager zaproponował żeby złączyć je w jedno i gdy się dowiedzieliśmy o tym bez namysłu podjęliśmy pozytywną decyzję.Przez te trzy tygodnie chodziliśmy na randki i różne kolejce...Aż dziwne że nie zobaczyłaś żadnych fotek ani artykułów w necie.-spojrzała się na mnie.Widać było że jest zadowolona z tego iż jej chłopakiem jest JB.
-Nie śledzę plotkarskich stron...Ostatni czas spędziłam na książkach więc się mi nie dziw.-wzruszyłam ramionami.
-Więc jak?? Nadal zła??
-Nie byłam zła...
-To czemu się tak zachowywałaś??-spojrzała na mnie.
-Z niczego się nie będę tłumaczyć a teraz jakbyś mogła wyjść byłabym bardzo wdzięczna bo chcę kontynuować moją medytację.-usiadłam na podłodze tyłem do drzwi i Seleny która posłusznie wstała i z hukiem drzwi zniknęła z mojego pokoju...Szkoda że nie życia.
Przez 15 minut byłam spokojna jednak w pewnym momencie wszystkie wspomnienia z Justinem wróciły wszystkie na raz.Znów poczułam jego zapach...Złapałam się za głowę tak jakby mnie bolała a łzy zaczęły spływać mi po policzkach bez kontroli.
-Aa...-syknęłam tak jakby ból się nasilał.-Ała...-wstałam i poszłam do łazienki.Przemywając twarz wodą postanowiłam pokazać Bieberowi co stracił.Postawiłam poprosić o pomoc Taylora.Z uśmieszkiem na ustach poszłam do pokoju po telefon.Wybrałam numer do chłopaka który po jednym sygnale odebrał.
-Co tam mała??
-Potrzebuję pomocy.-chłopak wiedział jak się zachowuję przy Bieberze i domyślał się dlaczego...Nie był głupi.Powiedziałam mu całą dzisiejszą i wczorajszą sytuację a chłopak mi przytakiwał.-No i chciałabym mu pokazać co stracił...
-Więc w ramach tego zapraszam cię na udawaną randkę.-uśmiechał się do telefonu,od razu załapał co miałam na myśli.Taylor był dla mnie jak drugi starszy brat i zawsze traktował mnie tylko i wyłącznie jako przyjaciółkę.
-Widzę że od razu wiesz co miałam na myśli.
-Kochana...Ja cię dość dobrze znam.Będę po ciebie za 30 minut.Papa..
-Dzięki Tay...Do zobaczenia.- rozłączyłam się i już miałam w głowie obraz w co się ubiorę.Podbiegłam do szafy i wyciągnęłam czarną sukienkę, wziełam botki i strój miałam gotowy.Zadowolona poszłam do łazienki i się przebrałam. Włosy ładnie upięłam i zrobiłam make up, popsikałam się perfumami i zadowolona wzięłam małą torebkę włożyłam do niej telefon,klucze,chusteczki i inne potrzebne rzeczy.Cała w skowronkach zeszłam na dół i z moim wyczuciem czasu byłam idealnie.W momencie gdy schodziłam z ostatniego schodka zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę!-krzyknął Miłosz i po chwili był już przy drzwiach.-Taylor?!?! Co ty tu robisz??
-On przeszedł do mnie.-uśmiechnęłam się dumnie a oczy wszystkich skierowały się na mnie.
-Ślicznie wyglądasz mała.-uśmiechnął się Tay.
-Dziękuję.
-Gotowa??-chłopak wyciągnął do mnie rękę.
-Wejdź na chwilkę.-uścisnęłam ją i pociągnęłam chłopaka za sobą do salonu.-Mamo.Idę z Tayem na randkę,nie wiem o której wrócę.-uśmiechnęłam się a Bieber wytrzeszczył oczy.Tay przywitał się z moją rodzicielką.
-Dobrze kochanie ale nie wracaj za późno...
Zadowoleni wyszliśmy z domu leciutko chichocząc.Poszliśmy do pobliskiej kawiarni na jakieś ciasto.Oboje śmieliśmy się z miny Biebera i Miłosza.Stwierdziliśmy że jednak mojego brata trzeba będzie wtajemniczyć ponieważ mógłby się ostro pokłócić z Tayem za to że się ze mną "umawia" . Fajnie było spędzić to popołudnie z osobą która cię rozumie i rozbawia...A najfajniejsze było to że nie wyobrażał sobie niczego więcej niż przyjaźń.Był moim sprzymierzeńcem i chciał dla mnie jak najlepiej.W tej sytuacji tylko on mógł mi pomóc i zrozumieć.
__________________________________________________________________
:D Nawet nie wiem co powiedzieć....Wiem że nie jest tak jak większość chciała aby Karo i JB byli razem. Ale zobaczymy jak się sprawy potoczą :D Mam nadzieję że przynajmniej troszkę Was zaciekawi ;)
Miałam dodać wczoraj ale niestety nie miałam go skończonego a wróciłam padnięta z balu karnawałowego,spałam 2 godziny a później jeszcze wstałam i poszłam do sql xD Od razu mówię że nie jestem jakimś kujonem czy wzorową uczennicą.Poszłam dlatego że obiecałam moim dwóm przyjaciołom ;)
Jeszcze raz mówię że liczę na to że rozdział Was wciągnie i Wam się spodoba :D
-Patryś