Siedzimy juz w studio dobre 2 godziny.Oczywiscie od razu po wejscu zabralismy sie za cwiczenia i rozgrzewanie strun glosowych.Justin jak zwykle udawal ze piszczy tylko po to bym ja pokazywala mu od poczatku.Szczerze? Cholernie mnie to wkurza bo ja nie lubie opierdalania sie przy pracy.
-Justin! Ogarnij sie!-krzycze przerywajac mu jego wycie.Patrzy na mnie z rozbawiona mina i udaje skruchę.-Od nowa i tym razem dobrze.-ja wstaje z laweczki przy pianinie.Zaczyna spiewac od nowa ALAYL ktore mu kazalam.Kraze w kolko wsluchujac sie w jego glos i wylapujac ewentualne nie dociagniecia.
-I jak?-pyta dogrywajac ostatnie nudy.
-Dobrze,naprawde dobrze.-mowie z uznaniem.-Trzeba tylko popracowac nad czesciami dolnymi z ktorymi jeszcze jakos nie mozesz sobie poradzic.-zakladam rece na biodra.-Gorne wyciagasz jak na razie niezle.-kiwam glowa.
-Przeciez bylo swietnite! Czego ty sie czepiasz?!-widzac ze zmeczenie juz daje o sobie znaki.Wstaje energicznie zatrzymujac sie przede mna.
-Nie bylo idealnie.-odpowiadam wymownie.
-To w takim razie ty to zaspiewaj idealnie.-wywraca oczami.Da sie odczuc ze ma mnie juz dosc.Coz...Nigdy nie jestem w pracy taka sama jak prywatnie.Bieber myslal ze jesli przekona mnie do siebie jako chlopka bedzie mial luzy na treningach.Pff...Nie ze mna takie numery! Potrafie odzielic interesy od prywatnosci.Na codzien jestem typem smieszki,zwariowanej i ambitnej dziewczyny.W pracy natomiast dorastam.Powazna,wladcza i nie ugieta.Mimo ze na sali tanecznej rowniez mi odwala to i tak wymagam strasznie duzo.
-Nie jestesmy tu po to abym ja pokazywala na co mnie stac.-sycze na pol smiechu.Mrozac oczy Prostuje sie dajac tym do zrozumienia iz znam swoja wartosc i jestem pewna siebie.
-Twoja pewnosc siebie cie kiedys zgubi.-kreci glowa robiac krok w tyl.
-To gozba?-marszcze brwi.
-To raczej przestroga.-wzrusza ramionami patrzac na swoje buty.Strasznie mnie czasami irytuje.Ugh...Czy on sie uwaza za pepek swiata?!
-Siedaj do pianina i zagraj 'Let it be'.-rozkazuje siadajac na sofie pod sciana.Bieber poslusznie,ku mojemu zdzieiwniu,robi co mu kaze i zaczyna spiewac.Patrze na jego twarz i staram sie odczytac wszystkie emocje.Siedzac bokiem do mnie co chwila zerka katem oka.Usmiecham sie dumna z siebie sluchajac jego glosu.-Stop.-rozkazuje podnoszac sie.
-Co znowu nie tak?-spoglada na mnie bezradnie wyrzucajac rece w powietrze.
-Pytanie.-podpieram sie jedna reka o pianino.-Czemu ty czasami spiewasz z przepony a innym razem nabierach powietrza unoszac barki?-patrzy na mnie jak na idiotke.-Patrz.-nabieram powietrza unoszac ramiona.-Tak sie dzieje przy ignorowaniu przepony.-pokazuje na odpowiednia czesc ciala.-A tak.-teraz oddycham przepona.-Gdy natomiast wykorzystujesz to co masz.-usmiecham sie serdecznie.-To nic ze wygladasz grubo.-krece glowa.-I tak nikt na to nie patrzy.A za to lepiej slychac dziewki i nie konczy ci sie tak szybko powietrze.
-Wiecc...Mam skupic sie na oddychaniu przepona?-marszczy brwi.
-Dokladnie.-pstrykam palcami i odwracam sie przymykajac oczy.-No dalej,dalej.-usmiechasie krecac glowa i zamiast spiewac piosenke ktora mu kazalam wczesniej zaczyna 'Fall'.No nic.Piosenka mi jest calkowicie obojetna,wazne zeby stosowal metody ktore mu przekazalam.Jest niezle.Stara sie a to jest widac.-Na dzisiaj koniec.-posylam mu szczery usmiech lapiac za torbe.Podchodze do drzwi i obracam sie by jeszcze na chwile na niego spojrzec.-Zmykam do twoich tancerzy.-puszczam mu oczko i szybko wychodze z pomieszczenia.Zbiegam po schodach na pietro nizej i wpadam na sale gdzie dziewczyny i chlopaki juz sie rozgrzewaja.
-Witam moich ulubonych atrystow!-krzycze rozesmiana sciagajac szybko obcasy.Wyciagam z torby Supry i zucajac wysokie buty gdzies okok szafki szybko i w biegu naciagam tampki.
-Heeeeeeej!-odpowiadaja chorem odwracajac sie w moja strone.
-A ty co taka zziajana?-smieje sie Kaili.
-Musialam zbiegac po schodach w obcasach bo nie chcialo mi sie czekac na winde.-smieje sie podchodzac do niej.
-Haha...-wpada w smiech.-Przeciez jakbys poczekala nic by Ci sie nie stalo.-kreci glowa.-Bys sie jedynie pare minut spoznila.
-No wlasnie.-macham palcem.-To duzo.
-No tak pani Perfect.-chichocze slodko i staje na swoim miejscu w drogie.
-Glupol.-krece glowa stajac przed jedna z lustrzanych scian.Poprawiam swojego warkoczyka i odwracam sie w strone juz ustwionych tancerzy.-Cisza!-klaszcze w reke.-Jak wiecie za dwa tygodnie jest pierwszy koncert po dwu miesiecznej przerwie.
-Ale przeciez mielismy w ciagu tych miesiecy koncerty!-upomina mnie Nick.
-Tak,ale nie byly to koncerty wielkiego wymiaru.To raczej byly koncerciki.-chodze w jedna strone to w droga.-Trzeba sie pozadnie przygotowac.-staje na srodku.-Mam pewnien pomysl.-usmiecham sie lobuzersko a wszyscy robia krok do przodu.-Kazdy z was...-pokazuje na nich palcem.-Zatanczy jakis swoj wymyslony fragment a ja zloze to w calosc...Co wy na to?-usmiecham sie szeroko.Szczerze to jest czysta improwizacja poniewaz nie zdazylam nic wymyslec.Ale ciii...
-Yeah!!-krzycza chorem!-Taaak!!-zaczynaja sie bujac i w tym momencie na sale wszedl DJ Tay James.
-Tay!!-z usmiechem krzycze i rzucam sie na jego szyje.Znam go juz od sporego czasu poniewaz kiedys calkiem przypadkiem poznalam go w klubie.Ale to inna historia.
-No czesc...-mowi zabawnym glosikiem a ja wybucham smiechem.
-No dalej!-odwracam sie w sie w strone grupy.-Kto zaczyna?-pytam rozbawiona.Przez nastepne 3 godziny ogarniamy w jednosc caly uklad i musze przyznac ze jest zajebisty.Kazdy cos wrzucil od siebie,nawet ja dodalam pare ruchow.Swietnie sie bawimy nawet jesli to jest praca.W jenym momencie na sale wbiega Bieber z kamera w reku.Wszyscy odwracamy sie natrzac na tego idiote a James wlacza jakis remix.Zaczynamy tanczyc i sie wyglupiac a piosenkarz nas kameruje.
-Teraz same dziewczyny!-krzyczy z usmiechem.Ustawiamy sie w zadku i zaczynamy tanczyc.Wyglupiamy sie i robimy pozy oraz glupie miny.-Moje Bieberetts.-usmiecha sie dumnie a chlopacy za nich stojacy przygryzaja wargi.Mimowolnie smiejemy sie z dziewczynami ciagle sie wyglupiajac.
-Dobra,stop.-krzyczy Kaili.Przytulam ja mocno calujac w policzek i skacze na jej plecy.Lapie mnie od razu za uda i kreci sie w kolko bez przerwy.-Aaaa!!-krzycze jak glupia.Oczywiscie Justin nie ma zamiaru wylaczyc swojej zabawki.-Zaraz zwymiotuje!!-smieje sie mocno trzymajac dziewczyne za ramiona.Gdy slyszy moje slowa automatycznie sie zatrzymuje a ja spadam z jej rak.-Ala!!-krzycze jednak ciagle nie moge powstrzymac smiechu.
-Kurde! Sory,sory,sory!-kuca szybko przy mnie.-Nic ci nie jest??-pyta chamujac smiech.
-Jak moglas mnie poscic?!-pytam calkowicie rozbawiona.
-No przepraaaaaaaszam.-kladzie sie obok mnie i mocno przytula.Gdy sie podnosi do pozycji siedzacej podchodzi do nas reszta.
-Nic ci nie jest?-pyta Justin.
-Jest ok.-usmiecham sie.
-Mam to nagrane.-smieje sie siadajac za mna.To troche dziwne bo wsuwa sie za mnie tak ze teraz ma nogi po obu moich stronach a ja opieram glowe o jego obojczyk.-Patrz,patrz!-mowi calkowicie rozbawiony przewijajac do odpowiedniej sceny.Slychac rowniez jak w momencie kiedy spadam wybucha smiechem ktory zaraz tlumi.
-Ty dupku!-uderzam go reka w ramie.-Smiales sie ze mnie!-otwieram szeroko oczy.
-No nie gniewaj sie ksiezniczko...-szepcze mi do ucha mocno mnie przytulajac.Wszyscy na sali zaczynaja wyc 'uuuuu' i sie smiac na co ja krece glowa.
-Powtarzac choregorafie!Juz!-mowie z udawana powage i pokazuje palcem w strone srodka sali.Ustawiaja sie w odpowiedniej pozycji i marudzac cos pod nosem.Wstaje od razu kierujac sie w ich strone.W jednym momencie ktos lapie moj nadgarstek i pociaga energicznie w swoja strone.
-Nie mozegnalas sie ze mna,skarbie.-Bieber splata swoje rece nad moja pupa.Zakladam rece na piersiach i odwracam wzrok w droga strone.
-Jak to nie?-udaje ze nie wiem o co mu chodzi.
-Dalabys tego buziaka i z glowy.-usmiecha sie lobuzersko.
-Za duzo sobie pozwalasz,Biebsie.-krece glow i wysuwam sie z jego objec.Odchodze troche dalej a potem odwracam sie na chwile z uwodzicielskim usmiechem. Poszczam mu oczko i biegne w strone tancerzy ktorzy juz tancza.Staje na czele i idealnej synchronizacji dolaczam sie do nich.Piosenkarz krecac glowa z wielkim usmiechem na twarzy wychodzi z pomieszczenia zamykajac za soba drzwi.
-Hej Cher! Czekaj!- slysze wolanie juz po wyjsciu z sali.Odwracam sie z zaciekawionym wyrazem twarzy.
-O siemka Alferdo.-usmiecham sie lekko i czekam az chlopak podejdzie blizej.-Co tam?
-A w sumie to nic ciekawego.-wzrusza ramionami dotrzymujac mi kroku.-Moze masz ochote wpasc do mnie dzisiaj?-usmiecha sie uroczo.-Bedzie tez reszta Team'u.
-Dzisiaj?-na mojej twarzy pojawia sie grymas.-Nie za bardzo moge...-krece glowa.
-Nie no spoko.Rozumiem.-widze jego zawiedziona mine.Wychodzimy przed budynek i ku mojemu zdziwieniu czeka na mnie Michael.-To na razie.-usmiecha sie do mnie glupkowato.
-No siema.-sciagam mu jego full-cap na oczy chichoczac.Biegne w strone Tygi jednak gdy jestem blisko usmiech mi znika.
-Hej kochanie.-przyciaga mnie do siebie wpijajac sie w moje usta.Jak zwyke przed kimkolwiek jest idealny.Po prostu takiego chlopka szukac ze swieca...To jest zalosne! Wciaz czuc od niego tanie perfumy tych dziwek a na szyi ma ze 4 malinki.Odrywam sie szybko i wywracam oczami wymijajac go szybko wsiadam do auta.Nic nie mowie.Widze tylko przez okno zdezorientowana mine Flores'a i wsciekle oczy Michaela.To bedzie ciezkie popoludnie...Juz to widze.
__________________________________________________
Tak wgl to jest setny post ^^ Swietujemy xD
Ogolnie mi sie nie podoba...Ale taki juz jest.Mam mase problemow osobistych i czuje sie fatalnie.Ale pisze...Pisze bo po prostu tylko to mnie jeszcze jakos utrzymuje w kontakcie z kimkolwiek.
Szczerze mowiac musze wam sie do czegos przyznac...Zastanawiam sie powaznie czy nie skonczyc swojej 'karkiery' z pisaniem blogow...Tak...Niestety to sa powazne mysli.
A wy co sadzicie?? Powinnam skoczyc czy jeszcze pisac?
Wypowiedzcie sie w komach pod tym rozdzialem.Mozecie napisac nawet tylko "CZYTAM".W zaleznosci od liczby komentarzy zadecyduje co dalej...
-Patrys