piątek, 29 marca 2013

Rozdział 36 "-Oj przecież cię znam..."

-Wow...Tobie trzeba jak najszybciej znaleźć dobrego managera.-powiedział zszokowany Eris a ja odkładając słuchawki wyszłam z pomieszczenia.-Scoot??Zajmiemy się tym jeszcze dzisiaj.-powiedział pewnie, zwracając się do mężczyzny i obaj wyszli.Po chwili wyszedł także manager Browna razem z nim.Rozmawiałam chwilę z RiRi o tym że piosenka jej się podoba i że mam ładny głos a później zawołał ją Chris więc wyszła.
-Czemu mi się tak przyglądasz??-spojrzałam na Biebera leciutko zawstydzona.
-A co nie mogę już podziwiać swojej dziewczyny??-zapytał śmiejąc się i usiadł na fotelu.
-Jesteś głupi.-wywróciłam oczami i złapałam za torbę wychodząc z pokoju.
-Może i jestem ale jestem twój.-po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu kładąc mi swoje ręce na brzuchu.Uśmiechnę delikatnie i wtuliłam w chłopaka.-Jedziemy do Ri czy może gdzieś się przejedziemy??
-Chcę do domu.Nie czuję się za dobrze.-mruknęłam.Rzeczywiście bolała mnie głowa i byłam słaba.Justin wziął mnie na ręce a ja się zaśmiałam.-Co ty robisz?
-Źle się czujesz,tak??Jestem twoim chłopakiem.Powinienem o ciebie dbać.-uśmiechnął się szeroko.Wtuliłam się w niego i prawie usnęłam.Justin zajrzał do pomieszczenia gdzie byli nasi znajomi i powiedział im że my już jedziemy do domu ponieważ nie za dobrze się czuję.Kręciło mi się w głowie,cały czas byłam na rękach Justina.Zastanawiałam się skont on brał tyle siły,ale w tamtej chwili to było najmniej istotne.Chciałabym być jak najszybciej w domu,czułam jak cała energia ze mnie uchodzi.Po krótkiej chwili znaleźliśmy się w samochodzie.Siedziałam wtulona w Justina i zamykałam oczy jednak co chwila zmuszałam się do otwarcia ich ponieważ jeśli nie,zasnęłabym.Szybko dojechaliśmy do willi Rihanny,Justin cały czas się na mnie patrzył podejrzanie.W domu od razu zaniósł mnie na moje łóżko.Nie miałam siły nawet się przykryć.-Dzwonię po lekarza.-powiedział stanowczo Bieber.
-Nie.Justin nie.-powiedziałam a raczej wyszeptałam.
-Kochanie.Wyglądasz jak ściana.Jesteś strasznie blada.-usiadł obok mnie i popatrzył czule.Od kiedy się źle czujesz??
-Od dzisiaj rana.-mruknęłam.Faktycznie rano bolała mnie głowa ale sądziłam że to z podekscytowania.
-Dzwonię po lekarza.Bez żadnych dyskusji.-sięgnął po telefon i wykręcił numer.Chwilę rozmawiał z jakimś mężczyzną a ja już nie miałam siły zaprzeczać.-Max będzie za 10 minut.-usiadł obok mnie gładząc moją dłoń.Spojrzałam na niego pytająco,na nic innego nie miałam siły.-To mój prywatny lekarz.-wytłumaczył mi mój chłopak i pocałował w czoło.Zamknęłam oczy i starałam się uspokoić po chwili usłyszeliśmy dzwonek.Justin szybko pobiegł otworzyć i w mgnieniu oka stał z lekarzem w moim pokoju.
-Cześć jestem Max.Masz zawroty głowy??
-Troszkę.
-Słabo ci?
-Tak.
-Boli cię coś po za głową?
-Nie.-wszystko szeptałam prawie nie dosłyszalnie.
-Justin pomóż aby usiadła...Musze ją zbadać.-skierował się do chłopka który od razu zareagował i usiadł za mną opierając moje plecy o jego klatkę piersiową.Mężczyzna zaczął mnie osłuchiwać jednak stwierdził że nic mi nie jest.-Jadłaś coś dzisiaj?
-Yyy...Nie.
-No właśnie.Musisz coś jeść ponieważ masz tendencję do mdlenia z głodu.Twój brzuch domaga się tak bardzo jedzenia że już tego nawet nie czujesz.Musisz dużo pić ponieważ jesteś lekko odwodniona co spowodowało ból głowy.Teraz najlepiej jak będziesz piła wodę z cukrem.To dostarczy potrzebnych składników.A z jedzeniem nie możesz przesadzać na raz.Powolutku.-powiedział delikatnie się uśmiechając.-Musisz odpocząć...I to porządnie.Ostatnie pytanie.Często miewasz taki stan?To znaczy słabość i jakiekolwiek omdlenia?
-Nie.
-To dobrze.W takim razie ja już sobie pójdę.Pamiętaj...Relaks, i najważniejsze jakiekolwiek śniadania.
-Dziękuję.Do widzenia.
-Odprowadzę cię.-powiedział Justin przykrywając mnie kołdrą.Wyszedł z swoim lekarzem a ja tak leżałam i rozmyślałam co będzie w gazetach albo internecie.Ciekawa byłam jakie będą spekulacje na temat też go JB cały czas mnie niósł.Po chwili poczułam jak ktoś siada na łóżku,otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina z tacą na której była szklana wody,gofry z truskawkami i lody.-Może być?-spojrzał nieśmiało.
-Dziękuję Justin...Nie musiałeś.-podniosłam się opierając plecami o łóżko.Justin przysunął mi jedzenie i się uśmiechnął.-Skont wiedziałeś że mam ochotę na gofry?
-Nie wiedziałem...Strzelałem.Wiem że je uwielbiasz więc pomyślałem że możesz mieć ochotę.-usiadł obok obejmując mnie ramieniem.Zaczęłam jeść.
-Ty nie chcesz??
-Ja jadłem śniadanie.-wytknął mi język.-Smacznego.-pocałował mnie w głowę i wziął laptopa.-Wystraszyłem się gdy poczułem jak się chwiejesz w moich objęciach.-powiedział szeptem patrząc na monitor.-W mojej głowie momentalnie pojawiło się tysiące myśli...-spojrzał na mnie smutno.Ja przysunęłam się i pocałowałam go namiętnie.Chłopak przedłużył pocałunek,uśmiechałam się delikatnie i nieśmiało.
-Idę się przebrać.-powiedziałam odrywając się od chłopaka.Podeszłam do szafy i wyciągnęłam strój.W łazience się szybko przebrałam i związałam włosy.-Nie obrazisz się jeśli troszkę pomedytuję?-spojrzałam na niego wychodząc.
-Nieeeee....-powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.Wiedziałam co miał namyśli,że będzie mógł popatrzeć jak się wyginam.Jednak ja nie miałam zamiaru robić skomplikowanych pozycji.Po prostu usiadłam na środku pokoju w pozycji lotosu.Starałam wyrzucić wszystkie myśli z umysłu i skupić się na energii w moim organizmie.-E...A ty nie miałaś uprawiać jogi?
-A co robię?-powiedziałam spokojnie cały czas zamykając oczy.
-Ale myślałem że będziesz robić te swoje pozycje.
-Hah...Wiedziałam.-zaśmiałam się odwracając głowę w jego stronę.-Twój lekarz kazał mi się nie przemęczać a te moje pozy spalają dużo energii której ja obecnie nie mam za dużo.
-Eh...-westchnął smutno a ja pokręciłam z dezaprobatą głową.Wróciłam do swojej medytacji i przez 30 minut miałam spokój.-Chodź szybko.-powiedział Justin.Wstałam jak kazał i usiadłam obok niego na łóżku.-Słuchaj.
-Ej!Przestań rozdawać tyle rozkazów.Psem nie jestem.-zaśmiałam się a on posłał mi przepraszając spojrzenie.
-Justin Bieber najwidoczniej wpadł po uszy...Dzisiaj niósł Karolinę Lisowską na rękach gdy opuszczali studio i tym samym sposobem wszedł z nią do domu Rihanny.My jednak nie sądzimy że Bieber aż tak bardzo okazuje uczucia swojej dziewczynie.No właśnie...To znaczy że para się pogodziła?? Naszym zdaniem na to wygląda.A może piękna dziewczyna Biebera jest w ciąży i nie może się przemęczać a Justin traktuje to zbyt dosłownie? Waszym zdaniem ta para już współżyła??-Justin czytał to bez żadnego zdziwienia ani nic ja się cały czas śmiałam.
-Padnę ze śmiechu.-wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki aby się przebrać już w piżamę.Byłam wykończona i nie chciało mi się już nic robić.Jedyne czego pragnęłam to się położyć.Miałam gdzieś czy RiRi będzie chciała gdzieś jechać.Po kąpieli wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku.Justin już na nim leżał w dresach,bez koszuli i cały rozczochrany.-A ty nie masz zamiaru wrócić do hotelu?
-Nieee...-uśmiechnął się szeroko.-Chris mi przywiózł moje rzeczy i RiRi sama się zgodziła abym został.
-Ahaaa...I teraz masz zamiar ze mną spać ,tak?
-No a jakby inaczej?
-Nie.Nie,nie podoba mi się ten pomysł.-powiedziałam stanowczo.Tak naprawdę w środku skakałam z radości że będę go miała przy sobie i że nie będzie z tą Gomez w jednym hotelu.Chciałam się po prostu podroczyć troszkę.Uwielbiałam jak Justin się wkurzał,tak zabawnie wtedy wyglądał.Chłopak zrobił wielkie oczy ze zdziwienia.
-Ale...Ale myślałem że się ucieszysz...-powiedział smutno podnosząc się z łóżka.
-Hah...Przecież żartowałam.-zaśmiałam się jednak chłopak w ogóle się nie odwrócił tylko wyszedł z pokoju.Przeraziłam się trochę.-Justin.-szybko podniosłam się z łóżka i wybiegłam przed siebie.
-Bu!-chłopak stał przy ścianie i gdy tylko wybiegłam przewiesił mnie sobie przez ramię i wrócił do pokoju.
-Ty debilu!Ja już naprawdę się wystraszyłam że sobie poszedłeś!!-waliłam w jego plecy pięściami a on się śmiał.Położył mnie delikatnie na łóżku i namiętnie pocałował.
-Za debila poniesiesz karę.-powiedział łobuzersko się uśmiechając.
-Pff...Jaaaasne.Jesteś debilem i tyle.-wywróciłam teatralnie oczami a chłopak wpił się w moje ustał.Pocałunek był naprawdę namiętny i pełen pożądanie.Ręka chłopaka wylądowała pod moją bluzką na plecach.Po chwili usłyszeliśmy jak drzwi frontowe trzaskają.Zachichotałam a Justin szybko zszedł podając mi rękę.
-Jestem!-usłyszeliśmy głos RiRi.Zbiegliśmy szybko na dół gdzie dziewczyna stała z tabletem w ręku.-Nic ci nie jest??-spojrzała na mnie podchodząc.
-Byłam słaba i tyle.-mruknęłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Pewnie...Jak się nie je śniadań to tak jest.-powiedział JB siadając na sofie w salonie.
-Oj ty siedź cicho.-wytknęłam mu język.
-A tak na serio to co ci było?
-Słaba byłam i nie miałam w ogóle energii,trochę głowa mnie bolała i na nic nie miałam siły a ten dupek tam.-pokazałam na JB który oglądał telewizję.-Uparł się żeby zadzwonić po lekarza.No i doktor powiedział że to przemęczenie i głód.-siedziałam już w kuchni przy blacie a RiRi robiła sobie kawę.
-Hmm...Czyli teraz masz parę dni luzu bo później musisz nabrać energii żeby spotkać się z paroma ludźmi i nagrać piosenkę.-wyszczerzyła się szeroko i upiła łyk napoju.
-Ej!A skont niby wiesz że podobało mi się w studio??
-Oj przecież cię znam...-powiedziała rozbawiona i zaczęła szukać czegoś w lodówce.Ja poszłam do mojego chłopaka i wtuliłam się w jego klatę.Było mi wygodnie i bezpiecznie.Chłopak gładził mnie po plecach i co chwila szeptał czułe słówka.
Justin został u RiRi przez całe półtora miesiąca.Codziennie spędzaliśmy razem czas i dobrze się bawiliśmy.Dobrze to zrobiło naszemu związkowi ponieważ odbudowaliśmy swoje zaufanie.Przez ten czas nagrałam piosenkę jednak razem z moją menadżerką Shilą stwierdziłyśmy żeby wydać ją dopiero na początku września ponieważ chciałam jeszcze te wakacje spędzić bez zbędnych szumów w około mojej osoby.Chciałam nabrać sił ponieważ po wakacjach miałam wrócić do studia.Przez cały pobyt u Ri kontaktowałam się z przyjaciółmi i tylko oni wiedzieli co się u mnie dzieje.Tęskniłam za nimi jednak u mojej przyjaciółki czułam się wspaniale,była dla mnie jak starsza siostra i zawsze mogłam z nią szczerze pogadać,była w każdym momencie gdy jej potrzebowałam.
-Obiecujesz że będziesz dzwonić,tak?-zapytała RiRi przytulając mnie z całej siły.Właśnie stałyśmy na lotnisku i żegnałyśmy się ponieważ ja i Jus wracaliśmy do Stratford.
-Obiecuję.-kolejna łza spłynęła mi po policzku.-A ty obiecujesz że przylecisz do mnie jak najszybciej?
-Obiecuję.-ona też się rozpłakała.Stałyśmy tak chwilę aż nie przerwał nam chłopak przyjaciółki.
-Ri puść już Ka bo ja też bym chciał się z młodą pożegnać.-powiedział a piosenkarka mnie niechętnie puściła.Przytuliłam się do mężczyzny a w tym czasie Biebs pożegnał się z Barbadoską.
Lecieliśmy prywatnym samolotem.Siedziałam wtulona w mojego chłopaka i bawiłam się naszymi palcami.Chłopak opowiadał mi że Jazzy strasznie za mną tęskni i że ciągle się dopomina kiedy ich odwiedzę.Mała jest słodka i strasznie kochana.Na lotnisku czekała już na nas Pattie z Kannym.Przywitaliśmy się z nimi i pojechaliśmy do domu.Pożegnałam się z chłopakiem który odprowadził mnie do drzwi.
-Hej mamo!-krzyknęłam wciągając walizkę do korytarza.W jednym momencie rzucił się na mnie Miłosz.-Też za tobą tęskniłam mamusiu.-zaśmiałam się i przytuliłam brata.Po chwili znalazła się też i mama która czule mnie przytuliła.Miłosz zaniósł moją walizkę do pokoju a ja skierowałam się od razu do kuchni.Długo rozmawiałam z mamą i bratem o wszystkim,o studio,o Justinie,Ri i Chirsie i Lil'u i tym jak dobrze się tam czułam i o tym że byłam szczęśliwa.Było już późno ponieważ około 23.00 więc powiedziałam ze chciałabym odpocząć po locie i udałam się do swojego pokoju.Wzięłam długą kąpiel a później położyłam się do łóżka.Zerknęłam jeszcze na telefon sprawdzając czy nie mam żadnej wiadomości jednak wyświetliła mi się jedna: "Dobranoc mój skarbie :*". Była od Justina.Odpisałam mu to samo i poszłam spać.Na drugi dzień miałam zadzwonić do Ri i do Shili powiedzieć jak minęła podróż.Zaprzyjaźniłam się z moją menadżerką co mnie bardzo cieszyło bo łatwiej było nam wtedy pracować.Po niedługiej chwili do swojego świata zabrał mnie Morfeusz.
_______________________________________________________________________
Tadaaaaaaam :D No i jest. Miałam dodać wczoraj ale się nie wyrobiłam przez pewnego chłopaka :D Ale nic nie mówię żeby nie zapeszyć ;) Hah...Jaki mam dobry humor.Może nie idealny ale nawet niezły.Mam nadzieję że rozdział się spodoba i zobaczę dużo komów :P Możecie oczywiście pisać też co wam się nie podoba wtedy będę widziała nad czym popracować i co poprawić ;)
Błagam komentujcie wtedy poprawia mi się humor i mam więcej chęci do pisania ;)
Z racji tego że jest teraz wolne możliwie że rozdziały będą się pojawiać częściej.
-Patryś