niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 18 "-On zaraz przyjdzie.Spokojnie."

Gdy chłopak złożył jeden,delikatny i czuły pocałunek na mojej szyi patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i nasze twarze powoli się do siebie zbliżały.Został zaledwie parę milimetrów abym znów skosztowała jego malinowych ust.
-Karo idzie teraz z nami.-podbiegły do nas bliźniaczki i pociągnęły mnie za sobą.Wyciągnęły na środek parkietu i zaczęłyśmy tańczyć śmiejąc się i wygłupiając.Justin stał przy oczku i mi się przyglądał z uśmiechem.Miał ręce schowane w kieszeniach i głowę lekko schyloną.Uśmiechnięta podbiegłam do niego i złapałam go za przedramię ciągnąc go za sobą.Tańczyli wszyscy moi kuzyni i kuzynki.Nasi rodzice siedzieli przy stole i z uśmiechami dyskutowali patrząc na nas.Wszyscy bawiliśmy się świetnie, ja z JB cały czas się do siebie uśmiechaliśmy i tańczyliśmy obok siebie.
-Chodźcie jeść!- ciocia wyszła stawiała na stole misy z jakimiś przysmakami.Wszyscy posłusznie wrócili do stołu. Siedziałam pomiędzy Justinem a Filipem.Każdy był głodny,jednak nie obyło się bez dyskusji.Nasi rodzice opowiadali jakieś śmieszne historyjki z naszych żyć gdy byliśmy małymi brzdącami.Gdy zjadłam oparłam się o krzesło i patrzyłam w ciemne niebo. Byłam taka zadowolona.Justin po chwili także skończył i usiadł tak samo jak ja.Jednak on nie przyglądał się niebu tylko mi.Czując wzrok chłopaka na sobie spojrzałam w jego czekoladowe oczy.Siedzieliśmy w takiej pozycji przez parę minut aż wreszcie dotarł do nas głos Miłosza.
-Karo...-spojrzałam na mojego brata który przyglądał się nam z uśmiechem.
-Ee??
-Słyszałaś co mama powiedziała??-w odpowiedzi na pytanie brata pokręciłam przecząco głową.-Mówiła że zostajemy na noc u cioci.-przeniósł wzrok na JB.-Pattie się już zgodziła.
-To spoko.-uśmiechnął się piosenkarz wracając wzrokiem na mnie.
-Ale nie mamy ubrań.
-O to się nie martw.-podeszła do mnie dziewczyna Szymona.-Pożyczę ci swoje a Szymon da jakieś JB.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się szeroko do dziewczyny.
-Chodźcie.Pokażę wam gdzie kto będzie spał.-od stołu wstała ciocia Sara z wielkim uśmiechem na ustach.Dom cioci był duży więc nikt się nie martwił że będzie musiał spać na podłodze.Moi rodzice z siostrą mieli pokój na parterze tak samo jak ciocia Weronika miałam pokój z mężem,Samanta,Oliwia i Ola także dzieliły razem pokój.Na drugim piętrze mieściła się sypialnia cioci Sary,jej męża i Emilki ponieważ spała z nimi.Obok był pokój Szymona który dzisiaj spał z Bartkiem i Filipem.W następnym pokoju miały spać bliźniaczki,i dziewczyna Olafa.Pokój obok dziewczyn zajął Olaf,Miłosz i Sławek.Została jedna sypialnia na poddaszu.
-A tutaj wy.-usmiechnęła się ciocia otwierając drzwi do tajemniczego pokoju.-To jest moja ulubiona sypialnia...Mam nadzieję że wam się spodoba.
-Ciociu,jest piękna.
-Wow...Też bym taką chciał w swoim domu.-oboje z Justinem weszliśmy do pomieszczenia rozglądając się w około.
-Jest to sypialnia do której nie wpuszczam nikogo...Ale dla was zrobię wyjątek.-uśmiechnęła się lekko.-Tylko proszę...Bądźcie rozsądni.
-Ciociu!-otworzyłam szeroko oczy stając tyłem do Biebera i twarzą do mojej cioci.
-No już,już.Ola zaraz wam przyniesie piżamy i ubrania.-usmiechnęła się i zamykając za sobą drzwi wyszła.
-Ugh...-wywróciłam oczami i odwróciłam się w stronę chłopaka który siedział na łóżku.
-Mogę zadać jedno małe pytanko??-zapytał niepewnie a ja uniosłam brwi.-Czemu mamy razem sypialnię??
-Też bym chciała to wiedzieć...-spuściłam wzrok na podłogę a po chwili go gwałtownie podniosłam.-Ej!Nie chcesz mieć ze mną sypialni??
-Pewnie że chcę.-Justin złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie tak że ja leżałam na nim.Założył mi jeden,niesforny kosmyk grzywki za ucho i uśmiechnął się lekko.Po chwili usłyszeliśmy pukanie.Chłopak zrezygnowany położył głowę na łóżku.Ja się zaśmiałam i wstałam aby otworzyć.
-Wejdź.-uśmiechnęłam się do Oli robiąc miejsce w drzwiach.Ta zadowolona wślizgnęła się do pomieszczenia i położyła ubrania na stoliku.-Dzięki.
-Nie ma sprawy.Mam nadzieję że nie przeszkodziłam??-spytała zerkając na Biebera który nie zmieniał pozycji, leżał na placach i wpatrywał się w sufit.
-Nie.-zaśmiałam się spoglądając na Biebsa.
-Zazdroszczę wam że możecie razem dzielić sypialnię też bym tak chciała z moim chłopakiem...
-Tylko że my nie jesteśmy parą.-spojrzałam na nią.
-Nie?!Myślałam że jesteś dziewczyną mojego idola.-uśmiechnęła się lekko.
-Jesteś Belieber?-Justin szybko usiadł na łóżku patrząc na Olę która lekko się usmiechnęła i przytaknęła głową.-Czemu nie mówiłaś??
-Nie chciałam wam przeszkadzać.
-Pamiętasz co mówiłem na ostatnim koncercie??
-Że dla swoich Belieber masz zawsze czas i że gdy cię zobaczymy na ulicy czy gdzieś mamy śmiało podchodzić.-spuściła wzrok na czubki swoich butów.
-No właśnie.-podszedł do niej.
-Mogę się przytulić??
-Oczywiście.-uśmiechnął się i przyciągnął ją do siebie mocno przytulając.
-Dzięki.-powiedziała odsuwając się od chłopaka.-Już nie przeszkadzam.-uśmiechnęła się nieśmiało.
-Papa.-odpowiedzieliśmy chórkiem z JB.Dziewczyna zniknęła na schodach a ja zamknęłam drzwi.Chłopak przytulił się do moich pleców łapiąc mnie za biodra.Poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi a po chwili musnął ją delikatnie.Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę.Justin się uśmiechnął i znów pocałował miejsce gdzie wcześniej złożył całusa.
-Przyjemne uczycie...-zamruczałam i odwróciłam się do chłopaka przodem kładąc mu ręce na karku.Bieber się lekko uśmiechnął i przytulił mnie mocniej całując w nos.-Idę się wykąpać.-mruknęłam a Justin jeździł swoim nosem po mojej szyi i policzku.
-Mhm...-nic sobie nie robił tylko dalej kontynuował.
-Mówię serio.-powiedziałam stanowczo a chłopak odsunął głowę.Miał udawaną smutną minę więc przysunęłam się i pocałowałam go w policzek a później szybko wyswobodziłam się z uścisku,wzięłam swoją piżamę i zniknęłam w łazience.Szybko zmyłam make-up i wskoczyłam do wanny pełnej wody.Dokładnie umyłam się i wyszłam owijając się ręcznikiem.Spojrzałam na odbicie w lustrze i się do siebie uśmiechnęłam.Umyłam starannie zęby i wytarłam włosy.Gdy byłam już w piżamce wyszłam z pomieszczenia.Justin leżał w samych bokserkach na łóżku z tel w ręku.
-Łazienka wolna.-uśmiechnęłam się siadając obok niego.
-Ślicznie wyglądasz w tej piżamce.-pocałował mnie w policzek schodząc szybko z łózka.Szybko zniknął w łazience a ja się uśmiechałam.Położyłam się przykrywając nogi,patrzyłam w sufit a później miałam zamknięte oczy i myślałam o dzisiejszym popołudniu.Po dłuższej chwili poczułam jak łóżko się ugina, otworzyłam oczy i wsparłam się na łokciach.Mój nos stykał się czubkiem z nosem Justina.Uśmiechaliśmy się lekko patrząc sobie w oczy. Musnęłam usta chłopaka i opadłam na poduszkę.Biebs położył się obok mnie i objął mnie ramieniem tak że moja głowa leżała na jego obojczyku,jego ręka leżała na moim biodrze a drugą miał wsuniętą pod kark.
-I jak wrażenia po pierwszej randce??
-Była naprawdę wspaniała.-uśmiechnęłam się spoglądając na twarz Justina.Był czymś przygnębiony.-Czemu jesteś smutny?-usiadłam podpierając się jedną ręką.
-Wydaje ci się.-spojrzał na mnie, cały czas jego dłoń trzymała mnie za biodro.
-Justin??
-Jutro wracamy a ja wieczorem mam samolot do Londynu.-spojrzał znów na sufit i zamknął oczy.-Muszę kontynuować trasę...-chłopak był wyraźnie smutny,w tamtym momencie całe moje szczęście wyparowało i miałam ochotę płakać.Przytuliłam się mocno do chłopaka i pojedyncza łza spłynęła mu po policzku.-Boję się że znów się wszystko spierdzieli.Nie chcę cię stracić...Nie wiem jak to będzie przez te 2 cholerne tygodnie.-ja również się rozpłakałam.
-Damy sobie radę...-szepnęłam i pocałowałam jego obojczyk.-Czyli drugą randkę przekładamy jak przyjedziesz??
-Chyba tak.-szepnął smutny.
Wtuleni w siebie zasnęliśmy,nie chciałam przeżywać znów tego samego.Nie mogłam go stracić.Wiedziałam że będzie ciężko ale ufałam mu i nie chciałam myśleć że cokolwiek mogło pójść nie tak.
Przez półtora tygodnia od wyjazdu JB chodziłam do szkoły i spotykałam się z przyjaciółmi,było lżej niż gdy za pierwszym razem wyjechał.Moi przyjaciele bardzo mnie wspierali i byłam im za to wdzięczna.Codziennie robili z siebie debili przed wszystkimi tylko po to żeby poprawiać mi humor.Każdego popołudnia spotykaliśmy się w parku i na trawie rozmawialiśmy do ciemnych wieczorów.
Był już maj...Właśnie tego dnia miał przyjechać Justin,byłam taka podekscytowana i szczęśliwa że go wreszcie przytulę.Codziennie rozmawialiśmy na skypie i przez tel.
Bieber zrezygnował z kontynuowania trasy z panną Gomez i postanowił samemu ją dokończyć.Nie chciał nikogo prosić o pomoc.Byłam z niego dumna że chce sam podołać temu zadaniu.
-Młoda!Złaź na dół! Chyba nie chcesz żebyśmy się spóźnili?!-Miłosz był już troszkę wkurzony bo od 10 minut powinniśmy być w drodze na lotnisko po Justina.
-Jestem.Już nie marudź.-zeszłam na dół z kurtką w ręku.Miłosz czekał już przy drzwiach i gdy mnie zobaczył wywrócił oczami i wyszedł na zewnątrz.Kurtkę rzuciłam na tynie siedzenie a ja usiadłam obok brata.
-Za tą pyskówkę i spóźnienie powinienem cię nie zawozić ale przynajmniej będę cię miał z głowy gdy zobaczysz JB.-zaśmiał się gdy już jechaliśmy.
-Odwal się.-uderzyłam go w ramię a ten się zaśmiał dumnie że mnie zdenerwował.-Jesteś głupi.
-I vice versa.-wytknął mi język.Przez całą drogę gadaliśmy o szkole i innych rzeczach.Cieszyliśmy się że za półtora miesiąca zaczynają się wakacje.
Gdy znaleźliśmy się na lotnisku,złapałam za kurtkę i szybko wybiegłam z samochodu.Miłosz się śmiał i szedł za mną.
-No rusz się!-krzyknęłam do brata.-Bo się spóźnimy!
-Trzeba było się tak nie guzdrać!-wytknął mi fakt że to przeze mnie później wyjechaliśmy i z śmiechem podbiegł do mnie.Razem weszliśmy do budynku gdzie było pełno ludzi.Zerknęliśmy jeszcze na tablicę przylotów i podeszliśmy do odpowiedniego wyjścia.Aby się przedostać przez bramki musieliśmy pokazać specjalne wejściówki które JB dał nam przed wyjazdem.Gdy już udało nam się wejść.Miłosz spokojny siedział na ławce a ja kręciłam się w tą i z powrotem co chwila zerkając na drzwi z których miał wyjść Justin.Za barierkami stało pełno zapłakanych Belieber z różnymi plakatami.Piszczały i krzyczały wyczekując swojego idola.
-Opanuj się...-mruknął mój brat a ja odwróciłam się do niego przodem.-On zaraz przyjdzie.Spokojnie.-zaśmiał się.
-Odwal się ode mnie.-mruknęłam znudzona i patrzyłam się na brata.Po chwili poczułam jak ktoś przytula mnie mocno od tyłu.
-Justin!-wykrzyknęłam i szybko się odwróciłam.Spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka.Rzuciłam się mu na szyję i mocno przytuliłam.-Tak się za tobą stęskniłam...-szepnęłam mu do ucha.
-Ja za tobą też.-przytulił mnie mocno w talii i podniusł do góry okręcając kilka razy.Śmiałam się cały czas przytulając chłopka.Gdy mnie już odstawił spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował w nos.-Nareszcie mam cię przy sobie.-przytuliliśmy się jeszcze raz a później Bieber podszedł do mojego brata.
-Pattie!-podbiegłam do mamy mojego przyjaciela i mocno ją przytuliłam.
-Witaj skarbie.-odwzajemniła gest.
-A mnie nikt nie przytuli...-mruknął Kenny który stał za mamą Justina,z udawaną smutną minką spojrzał na mnie.Zaśmiałam się i podeszłam do ochroniarza stając na palcach aby przynajmniej troszeczkę dosięgnąć jego szyi.Kenyy był bardzo wysoki i sprawiło mi to troszkę trudu ale z jego pomocą udało mi się go uściskać.
-Hej,hej. Bez takich czułości.-podbiegł do nas Justin i przyciągnął mnie do siebie.Kenny się zaśmiał tak samo jak ja i Pattie.Biebs też się uśmiechał głupkowato.
Pojechaliśmy do domu chłopaka ponieważ stwierdziliśmy że i tak mamy poniedziałek w szkole z głowy.Zadowoleni wyszliśmy z samochodu i wmaszerowaliśmy do budynku.Justin cały czas mnie trzymał z rękę i co chwilka spoglądał na mnie.Weszliśmy do salonu a tam...
________________________________________________________________
:D I jest... Mam nadzieję że Wam się spodoba :) Ja jestem zadowolona.
Też dlatego że mam lepszy humorek :D
Hmmmm następny rozdział mooooooże dodam w środę albo w czwartek wieczorem ale nic nie obiecuję.
Miłego rozpoczęcia tygodnia ;*
Pozdrowionka :P
-Patryś