Rozdzial jest dedykowany: Sylwii Kielak ^^
Dzisiaj ta jakze wspaniala dziewczyna obchodzi urodziny!!!!!
Wiec z tej okazji chcialam jej zyczyc WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE! Aby spotkala Justina,by miala okazje spelnic swoje marzenie.Zycze jej tez wszystkieg czego tylko sobie zapragnie...Aby osiagala zawsze wyznaczone cele,by miala wene i chec to robienia czegokolwiek (np pisania bloga :p),by sie miala pozytywne podejscie do zycia.Zycze...po prostu wspanialego zycia i tego co sobie wymarzy!!
Sorki ale nie potrafie pisac ani skladac zyczen <bezradny>
Chcialam powiedziec tylko ze moje zyczenia sa zawsze prawdziwe mimo ze nie potrafie ubrac je w slowa...
Polecam rowniez jej wspanialego bloga: http://dontstopbelieving99.blogspot.it
Sama go czytam i sadze ze jest MEGA!
Jeszcze raz wszyskiego najlepszego,kochana!!! <3
Dziekuje Ci ze ze mna jestes i ciagle mnie wspierasz!
Kocham Cię <3
HAPPY B-DAY,SWEETHEART!!!
________________________________________________
Widze jak Justin wchodzi do kawiarni z wielkim bukietem niebieskich roz.Kolejna rzecz o ktorej juz nie pamietam: gdy dostaje kwiaty.Nie mam pojecia skat on wiedzial iz wlasnie ten kolor i rodzaj kwiatow jest moim ulubionym.Wzruszylo mnie to naprawde bardzo.Nie spodziewalam sie.Po krotkiej chwili roszam do srodka gdzie chlopak juz znajduje sie przy stoliku.Usmiecham sie na sama mysl iz te piekne kwiay sa dla mnie.
-Czesc.-szepcze niesmialo stajac za siedzacym piosenkarzem.Automatycznie sie podnosi i biorac bukiet w dlon usmiecha sie szeroko.
-Hej.-spoglada mi w oczy a pozniej na kwiaty.-To dla ciebie.-podaje mi bukiet przygryzajac lekko warge.
-Dziekuje,nie trzeba bylo...-zanurzam nos napawajac sie przeslicznym zapachem.-Piekne.
-Prosze, usiadz.-odsuwa mi krzeslo usmiechajac sie lekko.To strasznie slodkie.Sam siada na przeciwko i skinieniem reki wola kelnerke.Wysoka blondynka podchodzi do nas z naprawde nieszczerym usmiechem.Wkurzaja mnie tacy ludzie.No bo jak juz nie maja checi sie usmiechac to niech przynajmniej tego nie robia.Wiem,wiem ze tego wymaga ich robota no ale kurde przeciez kazdy ma gorsze dni.
-W czym moge pomoc?-pyta spogladajac w notesik a po chwili na mnie.-O Boze...-upuszcza to co trzymala obecnie w rece.-Ty...Ty jestes...Cher Lloyd.-zakrywa usta usmiechajac sie szeroko.
-Hej.-widzac jej lzy w oczach usmiecham sie slodko.
-Jestes wspaniala.Uwielbiam cie,twoj styl bycia,ubierania sie.To jak tanczysz to jaka jestes...-zaczyna mowic jak robot a ja chichoczac lekko wstaje.
-Spokojnie,spokojnie.-klade jej rece na ramionach.Zerkam jednym okiem na Justina ktory ma szeroko otwarta buzie.-Musisz byc tu nowa,prawda?-kiwa na 'tak' glowa caly czas zakrywajac usta.-Tak myslalam...Dosc czesto tu bywam i nigdy cie nie widzialam.-posylam jej kolejny usmiech.
-Moge cie przytulic?-pyta szeptem.
-Oczywiscie.-roskladam entusjastycznie rece.Dziewczyna od razu wtula sie we mnie ciagle szlochajac.Uwielbiam to uczucie gdy ludze ktorzy mnie lubia tak przezywaja spotkanie ze mna.To cos magicznego.Uczucie ktorego po prostu nie da sie opisac.-Moze chcesz zrobic sobie ze mna zdjecie??
-Pewnie!-wyciaga telefon z kieszonki jej jeansow.Ja rowniez wyciagam swoj i podaje nadal zdumionemu Bieberowi.
-Zrobisz?-pytam rozbawiona machajac mu przed oczami uzadzeniem.
-Co?-marszycz brwi.-Ah tak...-nadal chichoczac wracam do kelnerki.Chlopak cyka fotke gdy caluje dziewczyne w policzek.Po chwili robi podobne zdjecie moim telefonem.Gdy juz ma siadac blondynka usmiecha sie w jego strone niesmialo.
-A z toba tez bym mogla miec fotke?-przygryza warge a na ustach piosenkarza maluje sie ogromny usmiech.
-Z przyjamnoscia.-mruga jej okiem i zajmuje moje miejsce.Tym razem ja robie za fotografa i usmiechajac sie do siebie robie zdjecia.
-Dziekuje wam...-usmiecha sie szeroko gdy juz siedzimy.-Nie uklada mi sie ostatnio w ogole a spotkac swoich idoli to naprawde piekna chwila.-patrzy to na mnie to na Justina.
-Moze chcialabys...-chlopak wyciaga z kieszeni dwa bilety na jego koncert,wejsciowki na M&G oraz te za kulisy.Podaje jej patrzac pytajaco.
-O Boze...-jej oczy az blyszcza.-Dziekuje.Dziekuje.Dziekuje!-rzuca mu sie na szyje calujac w policzek.Ja wciaz sie usmiecham patrzac na ta radosc jaka od niej emanuje.Odsowajac sie juz od piosenkarza wciaz podskakuje wpatrujac sie w bilety.
-A teraz...Juz ochlon.-Jus smieje sie lekko pod nosem a ja mierze go zimnym wzrokiem krecac glowa.
-Masz racje...-kiwa glowa.-Moge przyjac wasze zamowienie?-na jej ustach ciagle jest ten piekny,szeroki usmiech.
-Wiec...Ja poprosze maxi cappuccino z podwojna bita smietana,spora iloscia curku i trzeba kostkami gorzkiej czekolady.-recytuje swoj ulubiony napuj a Bieber patrzy sie na mnie dziwnie.-Co?-pytam.
-I ty to wypijesz??-marszy brwi.-Duza ilosc cukru i trzy kostki gorzkiej czekolady?Serio??Przeciez jaki w tym sens?-wzruszam tylko ramionami.
-Czy wszystko musi miec jakis sens?-unosze brwi pytajaco.
-To trzeba przedyskotowac.Ja poprosze duza cole z dwoma plasterkami cytryny posypanymi cukrem.-ahaaaa...Czyli ze niby moje zamowienie nie ma sensu ale jego cytryna z cukrem jest ok? Widzac moj wymowny wzrok spoglada pytajaco.
-Cytryna z cukrem do colia?? Serio? Jaki w tym sens?-wytykam mu jezyk smiejac sie.
-Cos do jedzenia?-pyta blondynka.
-Ja dziekuje.
-Ja rowniez...-Jus posyla jej zniewalajacy usmiech.-A i prosimy na wynos.-dodaje gdy dziewczyna juz powoli odchodzi kiwajac glowa.
-Na wynos?-pytam zdziwona.
-No przeciez mowilem ze mam plany co do naszego popoludnia?-usmiecha sie szeroko opierajac na rekach.
-Mhmmm...-kiwam glowa.-W takim razie co to za plany?-pochylam sie lekko w jego strone rowniez obierajac sie na skrzyzowanych rekach.
-Niespodzianka.-zerka na moje usta a pozniej znow w oczy.Jego czekoladowe teczowki sa tak bardzo chipnotyzujace iz przysiegam ze moglabym patrzec w nie bez przerwy.
-Oto wasze zamowienie.-chwile ciszy miedzy nami przerywa ta sama kelnerka.Odsuwamy sie od siebie automatycznie spogladajac w jej strone.
-Dziekujemy.Ile place?-pyta Bieber podajac mi moj przysmak.
-Ja place...-chce juz wyjac portwel kiedy chlopak wciska dziewczynie banknot 100 dolarowy.-Justiiiin...-jecze krecac glowa.
-Ale to za duzo.-dziewczyna wytrzesza oczy.
-Reszta dla ciebie.-usmiecha sie szeroko w jej strone biorac swoja cole i wyciaga w moja strone reke podnoszac sie do pozycji pionowej.-Milo bylo cie poznac.-puszcza jej oczko calujac w policzek.
-Was rowniez...-usmiecha sie naprawde szeroko.
-Tak masz sie usmiechac zawsze.-przytulam ja lekko.-Milego dnia!-krzycze gdy wychodzimy z kawiarni.
-A teraz cie porywam.-Bieber szczerzy sie lobuzersko gdy juz oboje siedzimy w aucie.Wyjezdza z parkingu z piskiem opon i kieruje sie w strone autostrady.
-Gdzie my jedziemy??-pytam patrzac przez okno.
-A co boisz sie?-zerka w moja strone.
-Nieee...-wybucham smiechem.
-A powinnas.-wytyka w moja strone jezyk a ja wywracam teatralnie oczami.
-Zabawny jestes.-zamykam na chwile oczy i opieram glowe o zaglowek.Staram sie odprezyc jednak nadmiar stresu w ostatnich czasach nie bardzo mi na to pozwala.W aucie przez jakis czas panuje cisza.Ale nie ta niezreczna.Wrecz przeciwnie! Jest milo...A ja po raz pierwszy od naprawde bardzo dlugiego czasu czuje sie bezpiecznie przy chlopaku ktory nie jest Chris'em...Tak...Tylko moj przyjaciel wywoluje u mnie takie uczucie.Po prostu nikt inny tego nie potrafi.Nawet Michaeal.
-Nad czym tak myslisz?-pyta szeptem.
-Czemu szepczesz?-smieje sie tym samym tonem.-Po prostu zastanawiam sie jak to jest...Jak to jest czuc sie bezpiecznie.-mowie normalnym glosem jednak jest on dosc przygnebiony.
-Nie bardzo rozumiem.-marszyczy brwi zerkajac na mnie pytajaco.-Przeciez masz chlopaka to powinnas czuc sie przy nim najbezpieczniej.
-Nie chce o tym rozmawiac...-krece glowa i odwracam ja szybko w strone szyby tak by nie zauwazyl naplywajacych to moich oczy lez.Na moje szczescie chlopak zostawia temat w spokoju.
-A opowiesz mi cos o sobie?-pyta zaciekowiony a ja natychmiast odwracam glowe w jego strone.Moje oczy sa wielkie i lekko przestraszone.Coz...Jestem z tych osob ktore nie za bardzo lubia zwierzac sie i trzeba sie niezle postarac aby cos z nich wyciagnac.-Powiedzialem cos nie tak?-pyta zaskoczony.
-Nie...Po prostu...-opadam lekko na fotel.-Ja nie za duzo mowie o sobie.-mowie smutno.-Nie zwierzam sie nikomu po za Chris'em.
-Czyli nie ma szans zebys sie przede mna otowrzyla?-pyta a ja wybuchem smiechem.
-Przepraszam to zabawnie zabrzmialo.-zakrywam usta jak mam w zwyczaju robic zawsze gdy sie smieje.Nie cierpie swojego usmiechu dlatego nie zdarza sie bym go nie zaslaniala.-Wiec...Jakas szansa zawsze jest...Ale wzynaje zasade iz na nadzieje i szanse oraz zaufanie trzeba zapracowac.-wzruszam ramionami spogladajac smutno w swoje dlonie.
-Rozchmurz sie juz.-lapie moja dlon usmiechajac sie cieplo w moja strone.-Nie zabralem cie z domu bys mi sie tu smucila.To ma byc przyjamnosc.-stwierdza splatajac nasze place.Wciaz patrze na nasze dlonie jednak teraz usmiechajac sie leciutko.-Jaki sport lubisz?-pyta caly czas patrzac na jezdnie.
-Hmmm...To ze kocham tanczyc wiesz...-chichocze.-Jak bylam jeszcze mala gralam zawsze w nozna i koszykowke.-wzruszam lekko ramionami.=Grywalam tez w siatkowke ale nie za bardzo ja lubilam.
-Noga i kosz...Dziewczyna...Wow...
-Ahahaha...Co w tym takiego dziwnego?
-No raczej nie spotyka sie tak ladnej dziewczyny ktora lubilaby biegac za pilka.-usmiecha sie szeroko.
-Ja od zawsze bylam chlopczyca.-wytykam mu jezyk.
-Serio??-unosi zdziowny brwi.
-No...-kiwam glowa.-Nie widac?-chichocze.
-Zawsze widze cie w szpilkach albo jakis innych obcasach...Nawet do dresow zakladasz trampki na klinie...Chyba ze sa treningi.To wtedy masz normalne.Wiec prosze cie nie dziw mi sie iz mnie zaskoczylas.-wytyka mi rozmawiony jezyk.
-Widze ze mi sie przyjzales.
-No a jak.-rosza zabawnie brwiami.-Trzeba wiedziec z kim sie pracuje.
-Jakos pierwszego dnia gdy mielismy podpisac umowe takich pogladow nie wyznawales.-mowie znudzona przypominajac sobie scene jaka odstawil.
-Szczerze? Nie chcialo mi sie wiedziec nic na twoj temat.Mialem cie za mala,rozpieszczona,jedzowata i zarozumiala suke ktora ma wszystkich w dupie i ma nie widomo jak wielkie mniemanie o sobie.-to co powiedzial wywoluje u mnie szok.Otwieram szeroko oczy i usta puszczajac jego dlon.Od zawsze nie cierpie oceniania gdy ktos mnie nie zna.A zdanie jakie sobie o mnie wyrobil bylo po prostu oburzajace! Wkurzylam sie.Od razu odrzucam jego reke krzyzujac swoje na zebrach.-Foszek?-pyta rozbawiony.Najwidoczniej w ogole nie rosza go to co walsnie powiedziel.
________________________________________________
Ja wciaz was przepraszam ze nie dodaje ale mam cholerny zapieprz! Wyobrazcie sobie ze ucze sie na okraglo...Naprawde juz nie wyrabiam i mam taki zjebany plan lekcji ze szok...Mimo ze zawsze wychodze o 14.10 to i tak dni sa masakryczne... :c
No i jeszcze jest ten przeklety chlopak :/
Ugh...Nikomu nie polecam zakochiwania sie w chlopaku z klasy! Chyba ze jestescie pewne ze ten chlopak cos do was czuje...
w moim przypadku robi mi tylko cholerna nadzieje ;c
No nic...Koniec o mnie.
Jeszcze raz zycze kochanej Sylwii WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJLEPSZEGO! <3
A co u was?? Jak wam mija szkola i ogolnie zycie?? :*
Kocham Was!!
-Patrys