Po kilku minutach byliśmy przed domem JB.Chłopak z niego wysiadł a ja miałam ochotę zostać w środku.
-Hej...A ty masz zamiar siedzieć w środku??-chłopak otworzył drzwi i wyciągnął do mnie rękę.
-Szczerze...To miałam taką ochotę.-szepnęłam i wysiadłam z auta z pomocą JB.
-Co ci jest??-szliśmy do drzwi,złapał mnie za rękę i pociągnął do środka.
-Nic.-mruknęłam smutno i poszłam po schodach do pokoju chłopaka.Justin był lekko zdezorientowany więc powędrował za mną cały czas mi się przyglądając.
-Jak to nic??-podszedł do swojej szafy a ja usiadłam na łóżku.
-No nic.-bawiłam się koronką przy sukience.
-Mów.-ukucnął przy moich nogach i położył brodę na kolanach.
-Justin...Naprawdę nic.-odwróciłam wzrok.
-Tak,jasne jasne....A to odwracanie wzroku to po co??-złapał mnie za podbródek siadając obok mnie.Wiedział dobrze że moje odwracanie spojrzenia było tylko wtedy gdy albo się czymś martwiłam albo nie znałam odpowiedzi na swoje zastawienia.
-Justin idź się już przebrać.
-Nie.Dopóki mi nie powiesz co się dzieje to nie ruszę się.-przytulił mnie do siebie.
-Po prostu...Ciągle myślę o tym miesiącu bez ciebie...-zakryłam twarz rękoma.
-I tak wiem że nie tylko to cię męczy ale nie chcę abyś płakała więc dam ci spokój...-pocałował mnie w czoło.-Mała będziemy do siebie codziennie dzwonić.Zobaczysz że jakoś damy radę.-przytulił się do mnie jeszcze raz.
-Już...Idź się przebrać.-uśmiechnęłam się blado.
-No już,już marudo.-wstał i podszedł do szafy.Przyglądałam się mu i myślałam o tym strasznym miesiącu przede mną...-Możesz nie pożerać mnie wzrokiem??-zaśmiał się chłopak a ja się zarumieniłam.
-Nie pożeram cię wzrokiem!!-oburzyłam się.
-Jasne.-wytknął mi język i zniknął w łazience.Wzięłam do ręki swój telefon i zaczęłam pisać z Kat która jak zwykle siedziała na FB podczas lekcji.-Gotowy.-chłopak wyszedł z łazienki a ja nawet nie podniosłam wzroku.-Eh...Może raczyłabyś zaszczycić mnie spojrzeniem??
-Już już...-odłożyłam telefon i podniosłam wzrok.-Wow...-otworzyłam szeroko oczy.Przed moimi oczami stał całkowicie inny chłopak od mojego przyjaciela.Wyglądał naprawdę świetnie.
-Czyli może być??
-Jest świetnie.-uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Tak...Widzę to po twoim zawstydzonym uśmieszku.
-Nie zawstydziłam się!-wstałam z łóżka biorąc telefon do ręki.
-No przyznaj że jestem mega przystojny.-przyciągnął mnie do siebie za rękę tak że wylądowałam w jego objęciach.
-Pff...Możesz sobie pomarzyć.-uśmiechnęłam się złowrogo.
-Ale ty jesteś...
-Jestem jaka jestem.-wytknęłam mu język.Chłopak już nic więcej nie powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do drzwi wyjściowych.Szyliśmy szybko i bałam się że wywrócę się w szpilkach.Na szczęście udało mi się dojść do samochodu bez żadnych potknięć.Szybko do niego wsiedliśmy i z piskiem opon odjechaliśmy z podjazdu.
-Możesz mi powiedzieć...-spojrzałam na JB.-Czemu jesteś taki zły??
-Nie jestem zły.
-Przecież widzę.-zawsze gdy był zły ściskał mocno obiema rękoma kierownice,a zawsze kierował tylko jedną.
-Nie jestem zły.-warknął.Zdziwiło mnie jego zachowanie ale nie miałam mu tego za złe bo dzisiaj oboje mieliśmy swoje humorki.-Nie chcę cię dzisiaj męczyć ale wiesz że nie możesz się złościć z byle powodu...
-Wiem.-znów warknął.Położyłam mu rękę na karku i zaczęłam bawić się jego włosami.Zauważyłam że leciutko,prawie niezauważenie się uśmiechnął.Resztę drogi jechaliśmy w ciszy,patrzyłam cały czas przez swoje okno i bawiłam się włosami chłopaka.Starałam się nie myśleć nad niczym ale co chwila przez mój umysł przepływały myśli na temat tego czemu czasami tak dziwnie się zachowuję przy JB ale jednak jak najszybciej odganiałam je od siebie.W pewnym momencie poczułam jak chłopak wsuwa swoją dłoń pod moją którą trzymałam na udzie.Spojrzałam najpierw na splecione palce a później na chłopaka.Uśmiechał się do mnie przepraszając.
-Przepraszam...
-Nie musisz przepraszać.-przysunęłam się i pocałowałam w policzek.-Wiesz że cię dobrze rozumiem.-wróciłam do poprzedniej pozycji tyle że patrzyłam na chłopaka.
-Nie wiem jak ty wytrzymujesz znosząc mnie...Przecież zawsze gdy mam gorszy dzień obrywasz ty...Albo gdy mam jakiś problem to ty mnie słuchasz.-ścisnął bardziej moją dłoń.
-Ale przecież o to chyba chodzi w przyjaźni, nie??Żeby cały czas być przy sobie mimo wszystko.-uśmiechnęłam się lekko patrząc na drogę.
-Nie wiem jak ty to robisz...-wziął moją dłoń i pocałował w palce,a po chwili znów opuścił na moje kolana cały czas ją trzymając.
-Ty też ze mną wytrzymujesz a wiem że jestem niezłym ziółkiem.-gdy to mówiłam do głowy przyszły mi wszystkie chwile kiedy w złości wykrzyczałam mu że go nienawidzę i wyzywałam ile tylko mogę,albo gdy miałam zły humor i się do niego nie odzywałam bez powodu.
-Ale na ciebie nie da się gniewać.-uśmiechnął się pod nosem.
-Tak samo na ciebie.
-Jesteśmy na miejscu.-chłopak zaparkował i z wielkim uśmiechem się na mnie spojrzał.Później szybko wyszedł z auta i w mgnieniu oka trzymał mnie już za rękę idąc do budynku przed którym było bardzo dużo paparazzi.Szybko znaleźliśmy się w środku,jakiś starszy pan zaprowadził nas do stolika który znajdował się na środku sali.Złożyliśmy zamówienie i pogrążyliśmy się w rozmowie o tym co będzie przez ten miesiąc.Po zjedzeniu siedzieliśmy w ciszy i się sobie przyglądaliśmy.Było to dość dziwne bo rozumieliśmy się bez słów,patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i co chwila uśmiechaliśmy.
-Od jakiegoś czasu mam totalny mętlik w głowie...-mruknęłam konsumując swój deser czyli czekoladowo-orzechowe ciasto.
-Nie rozumiem co masz na myśli...-chłopak oparł się o stolik.On nie jadł już nic.
-Sama nie wiem...Wszystko dzieje się tak szybko.
-Miałem nadzieję że powiesz coś innego...-szepnął mając nadzieję że nie słyszę i upił łyk wody.
-Hm??-spojrzałam na niego.
-Nic nic.-pokręcił przecząco głową.-Daj kawałek.-przysunął się bliżej robiąc oczy kota z Shreka.
-Mogłeś sobie zamówić.-wytknęłam mu język.
-Oj no daaaaj...-zaśmiał się a ja podsunęłam mu talerzyk.Wziął kawałek i się uśmiechnął.
-Smakuje??
-Całkiem niezłe.-wyszczerzył się a ja nałożyłam sobie następny kawałek.-Daj mi jeszcze jeden.
-Ugh...Jak dziecko.-nakarmiłam go kolejnym kawałkiem.
-O wiele lepsze jak ty mnie karmisz.
-Głupek.-przewróciłam oczami uśmiechając się.Po zjedzeniu Justin zapłacił a później znów trzymając się za ręce wyszliśmy z restauracji.Paparazzi jak zwykle robili nam zdjęcia.W drodze powrotnej ciągle się do siebie uśmiechaliśmy.Podróż do domu szybko minęła ponieważ rozmawialiśmy na jakieś śmieszne tematy.Justin mi opowiadał jakieś śmieszne historie z koncertów.Gdy znaleźliśmy się przed moim domem posmutniałam.
-Nie martw się...Idziemy tylko po to abyś się przebrała.-wyszczerzył się JB i zaparkował pod moim domem.Szybko wysiedliśmy i pobiegliśmy do środka.Dokładnie wiedziałam w co się ubiorę więc wzięłam ciuchy i poszłam szybko do łazienki.JB rozłożył się wygodnie na moim łóżku i grzebał coś w telefonie.Szybko się przebrałam,włosy pozostawiłam w takiej fryzurze jak wcześniej.Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze a później popsikałam perfumami i zadowolona wyszłam z pomieszczenia.
-Więc...Jakie plany??-wkładałam do swojej torebki telefon i inne potrzebne rzeczy.
-Jako pierwsze pojedziemy do mnie bo muszę się przebrać.-wytknął mi język.-Później musimy spotkać się z Scooterem a później znów wracamy do mnie.-wstał powoli z łóżka.-Jest godzina 13.45...Więc do wyjazdu zostało mniej więcej trzy godziny..-mruknął smutno a ja automatycznie zesztywniałam.Zrobiło się się strasznie przykro i w jednym momencie miałam ochotę płakać.Jednak nic nie powiedziałam złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam w stronę schodów.Zbiegliśmy z nich w ciszy i szybko znaleźliśmy się w aucie.Nie patrzyliśmy się na siebie tylko na drogę przed nami.Justin co chwilka na mnie spoglądał ale ja wiedziałam że gdy na niego popatrzę wybuchnę płaczem a tego nie chciałam.Po 15 minutach drogi znaleźliśmy się przed willą Biebsa.W ciszy wyszliśmy z auta i powędrowaliśmy do budynku.Chłopak szedł pierwszy ale jednak przepuścił mnie w drzwiach i to ja znalazłam się jako pierwsza na górze w jego pokoju.Chłopak podszedł do szafy i bez zastanowienia wziął jakieś ciuchy.Ja bez pytania otworzyłam jego laptopa który leżał na łóżku i otworzyłam portale plotkarskie.
-Wow...Nie wiedziałam że masz dziewczynę!!-zaśmiałam się krzycząc do chłopaka.
-O czym ty mówisz??-wyszedł szybko z łazienki już gotowy
-Dzisiaj rano widziano Justina Biebera z jego przyjaciółką Karoliną Lisowską.-zaczęłam czytać artykuł.- Razem byli na śniadaniu w ekskluzywnej restauracji,wchodząc do budynku trzymali się za ręce i do siebie uśmiechali.Jak twierdzą osoby z otoczenia wyglądali na naprawdę zakochanych,jeden z kelnerów udzielił nam odpowiedzi na pytanie czy są parą: "Myślę że tak, przez cały czas JB rozśmieszał swoją towarzyszkę a ta co chwila obdarowywała go pięknym uśmiechem. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych,karmili się,patrzyli sobie głęboko w oczy i ignorowali całe otoczenie.Muszę przyznać że do siebie pasują i myślę że są parą." -zrobiłam chwilę przerwy i spojrzałam na chłopaka który stał w drzwiach łazienki przysłuchując się.-Ale to nie koniec.Jak wiemy z źródeł, prawdopodobnie to właśnie Bieber namówił rodziców pięknej Karoliny na to aby ten dzień spędziła z nim.-uśmiechnęłam się na słowo "piękna".
-Pfff...Niech sobie nie pozwalają.-przewrócił oczami chłopak a ja się zaśmiałam.
-Widzisz jaką masz piękną przyjaciółkę??-podkreśliłam przed ostatnie słowo.
-No wiesz...Podobno dziewczynę.-podszedł do mnie bliżej.
-Hah...Jaaaaasne.-zaśmiałam się i rozciągając opadłam na plecy na łóżko.Zachichotałam i uśmiechnęłam się jak mała dziewczyna zamykając oczy..Ręce miałam podniesione do góry a nogi założone po turecku,przez to że się rozciągałam miałam odkryty pępek.Cały czas nie otwierałam oczu.Chłopak przysunął się do mnie i pocałował w brzuch.Uśmiechnęłam się a później szybko usiadłam.-Nie pozwalaj sobie,braciszku...-obciągnęłam sweterek.Chłopak z smutnym wyrazem tworzy wstał z łóżka biorąc laptopa usiadł na fotelu naprzeciwko łóżka.Przyglądałam mu się jak czegoś szuka w internecie.
-Słuchaj tego.-odchrząkną jakby miał mówić jakąś ważną przemowę.-Nastoletni bożyszcze nastolatek Justin Bieber.-podniusł na mnie wzrok dumnie się uśmiechając.-Był widziany dzisiaj z jego jakże piękną przyjaciółką Karoliną Lisowską.Dziewczyna chodzi z Biebsem do klasy i bardzo dobrze się dogadują.Odkąd jest rozpoznawana wszyscy zachwycają się jej urodą i wdziękiem osobistym,dużo osób mówi że pomimo młodego wieku jest naprawdę bardzo kobieca i wiele mężczyzn fantazjuje o jej osobie.My zastanawiamy się jak Justin opiera się jej urokowi...Para młodzieży udała się na romantyczne śniadanie do restauracji.Nie widzieli świta po za sobą.Nie dziwimy się Bieberowi, bo Karolina jest naprawdę uroczą kobietką.-uśmiechnął się.-Później jeszcze piszą to co ty czytałaś.
-Hahahaha...Widzisz jaką masz seksowną i pociągającą przyjaciółkę??Naprawdę nie wiem jak ty ze mną wytrzymujesz.-śmiałam się i znów opadłam na łóżko.-Hahaha no nie mogę...A o tobie panie Biebsie nic nie napisali.-śmiałam się jak głupia.Chłopak do mnie podszedł i z uśmiechem zaczął łaskotać.-Przestań!! Hahaahaha...Ju...Ju...Justin!!-wyginałam się po łóżku próbując uwolnić się od chłopaka ale on na mnie usiadł i nie miałam możliwości.-Debilu...Hahaha...Złaź!!Nie ważysz 5 kilo!!-cały czas się śmiałam i próbowałam go zepchnąć.W pewnym momencie zadzwonił telefon chłopaka.Jednak on nie zwrócił na to uwagi i z uśmiechem dalej mnie łaskotał.-Złaź! Justin...Proszę!!
-No dobra dobra ale to tylko dlatego że pewnie Scoot dzwoni.-chłopak zeskoczył i szybko odebrał.Nie słuchałam rozmowy tylko poszłam do łazienki aby zobaczyć mój stan wyglądu.Nie było tak źle jak myślałam.Mój make up był nienaruszony a włosy leciutko rozczochrane.Poprawiłam się i wróciłam do pokoju,zauważyłam że chłopak stoi tyłem do mnie i szuka czegoś w telefonie, postanowiłam się leciutko zemścić więc skoczyłam mu na plecy i przewróciłam na łóżko.Szybko usiadłam na nim okrakiem i z uśmiechem spojrzałam na niego ale chłopak był bardzo smutny.
-Hej, co jest??-zapytałam a chłopak usiadł wygodniej ze mną na kolanach.
-Nie spotkamy się z Scootem ponieważ przełożyli mi lot i spotkam się z nim już w samolocie...-mruknął smutny.
-Na którą??
-Za godzinę muszę być na lotnisku.
-Nie...-szepnęłam ze łzami w oczach.Chłopak nic nie powiedział tylko przytulił mnie do siebie.Rozpłakałam się wtedy do końca.
-Zmoczę ci koszulkę.-zaśmiałam się leciutko odsuwając.
-Nie ważne.-chłopak powiedział stanowczo i mocniej mnie do siebie przytulił.-Nie ważne...-szepnął mi do ucha.Trwaliśmy w tym uścisku aż się uspokoiłam.Poszliśmy jeszcze do kuchni zobaczyć czy wszystko jest wyłączone a później po zapakowaniu walizek JB pojechaliśmy pod szkołę odebrać Miłosza.Ja cały czas miałam na nosie okulary Justina i co chwila jakaś łza spłynęła mi po policzku.Chłopak też miał łzy w oczach ale starał się nie rozpłakać.Przez całą drogę do szkoły trzymał mnie mocno za rękę i gdy zobaczył że łza spływa mi po policzku całował ją.Miłosz czekał już na nas na chodniku i gdy tylko zobaczył samochód Justina od razu do niego wszedł i usiadł z tyłu.
-Hej co jest??Co się stało??
-Pojedziemy teraz do was,weźmiesz samochód i pojedziesz za mną i Kari na lotnisko.-Justin wyjechał z podjazdu i skierował się do mojego domu.Był bardzo poważny i przybity,cały czas mocno ściskał moją dłoń.
-Ale czemu?!?! O co tu chodzi??
-Musze być za 40 minut na lotnisku.Przełożyli mi lot.
-Kuźwa...-Miłosz także posmutniał,widać było że się wkurzył.Justin jechał szybko i gdy tylko znaleźliśmy się się przed domem mój bart wyskoczył z samochodu i pobiegł do domu po kluczyki,my cały czas siedzieliśmy w samochodzie.Bieber spojrzał na mnie smutno i przytulił do siebie bardzo mocno całując w głowę.Nie odzywaliśmy się,doskonale wiedzieliśmy że żadne słowa nie opiszą tego co czujemy.Po chwili z domu wyszedł Miłosz i wskoczył do swojego samochodu.Justin ruszył a brat za nim.Jechaliśmy w cieszy przez całą drogę gdy która bardzo szybko minęła.Zdecydowanie za szybko.Gdy wysiedliśmy z aut przywitaliśmy się z Kennym i Pattie którzy już czekali.Ochroniarz Biebera wyją walizki z samochodu i wszyscy poszliśmy do budynku, płakałam a Justin przytulał mnie do siebie.Gdy znaleźli się już przy odprawie ustaliśmy.Bieber z Miłoszem wpadli sobie w męski uścisk i powiedzieli coś czego nie słuchałam, ja w tym czasie pożegnałam się z Kennym i Pattie a po chwili Justin przyciągnął mnie do siebie.Płakałam ja dziecko,chłopak założył mi okulary na głowę i wytarł łzy kciukami.Sam też płakał,uśmiechnął się blado i pocałował w czoło.
-Będę za tobą tęsknić...-szepnął mi do ucha.
-Ja za tobą też...Naprawdę bardzo...-rzuciłam się mu na szyję a on mnie mocno objął w pasie.-Nie wiem jak ja bez ciebie wytrzymam.
-Nigdy jeszcze nie było mi tak ciężko się z kimś rozstać...
-Justin...Kocham cię braciszku.-przytuliłam się mocno.
-Ja ciebie też mała.-pocałował mnie w skroń a później leciutko się od siebie odsunęliśmy patrząc głęboko w oczy...
________________________________________________________________________
No i jest... :D Strasznie mi się podoba...Ahh..Jestem z siebie naprawdę dumna :D Nie żartuję wygaduję głupoty bo jest mi dzisiaj jakoś smutno.Ale mniejsza o to.Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał :) Jest dość długi więc może was wciągnie ;)
-Patryś