czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdzial 56 "-Ty sprawdz."

Rano obudzilam sie wtulona w mojego chlopaka.Ah...Jak to pieknie brzmi.Justin spal w samych dresach pozyczonych od Chrisa i szczerze to wygladal przeslodko taki rozczochrany,bez koszulkii.Czy bylam szczesliwa? Zdecydowanie.W srodku skakalam z radosci iz moglam sie wreszcie do niego przytulic,pocalowac,porozmawiac.Odwrocilam sie delikatnie na brzuch caly czas pozostajac w jego objeciach.Przygladalam sie mu dobre 30 minut caly czas sie usmiechajac i stwierdzialm ze znam juz jego twarz na pamiec.Idalne pelne usta,pieprzyk obok nich,brwi,nos...
-Co mi sie tak przygladasz,kochanie?-zapytal z nienacka nie otwierajac oczy.
-A to juz nie moge popatrzec na swojego chlopaka?
-Mmmm...Ladnie to brzmi z twoich ust.-skradl mi buziaka a dopiero potem pozwolil ujrzec jego czekoladowe oczy.-Ile juz nie spisz?-zapytal poprawiajac sie troche na poduszkach i zlapal moja dlon ktora trzymalam na jego prawym obojczyku.Bawiac sie moimi palcami co chwile obdarowywam moje kostki delikatnymi calusami.
-Jakies 40 minut...Cos takiego.-wzruszylam ramionami.Bieber ziewnal a pozniej przyciagnal mnie do siebie jeszcze blizej i w rezultacie siedzialam na nim okrakiem.
-Kocham cie...-szepnal patrzac na mnie z miloscia a jego rece wyladowaly na moich udach.
-Hmm...Ja ciebie chyba nie.-zmarszczylam zabawnie brwi.
-Ahaaaa...-powiedzial niby wierzac i wpil sie w moje usta.
-Nie...Jednak cie kocham.-zasmialam sie odrywajac sie na chwile od niego.Chlopak przerwocil mnie na plecy i nachylil sie nade mna wkladajac jedna reke pod moje plecy.
-No ja mysle.-zasmial sie patrzac na moje usta i znow mnie cmoknal.Zaczal mnie laskotac wiec zasmialam mu sie w usta i odworocilam glowe,szybko lapiec jego rece.Byl zbyt silny i tylko sie wilam ze smiechu.Biebsowi sprawiamo chlerna przyjamnosc patrzec jak sie smieje i pruboje uwolnic.Jak na moje zbawienie ktos zapukal.
-Prosze!-krzyknelam przez smiech a Justin nic sobie z tego nie robil i dalej mnie laskotal.
-Zapraszam panstwa Bieber na sniadanie.-zasmial sie Chris a ja zucilam w niego podszuka kiedy Justin przestal mnie juz laskotac.
-Zaraz zejdziemy.-wytknelam mu jezyk a chlopak wywrocil oczami i juz mial wychodzic kiedy sie odwrocil.
-Tylko nie zrobicie mnie wujkiem,prosze.-zasmial sie a my zamarlismy i po chwili patrzenia glupio na siebie wybuchnelismy nie pochamowanym smiechem.Pierwsza wyskoczylam z lozka i zajrzalam do szafy wyciagajac jakias koszulke i spodnie Jusa,ktore jeszcze kiedys u mnie zostawil.Rzucilam chlopakowi ubrania a ten podnoszac je zrobil dziwna mine.
-Nie sadze zebym sie zmieszcil w twoje ciuszki.-spojrzal na mnie rozbawiony.
-Glupku zerknij ze sa twoje.-wywrocilam oczami odwracajac sie znow w strone szafy.Wybralam jakis wygodny zestaw i zniklam w lazience.Po sniadaniu mialam jechac do studia a ze bylam jeszcze troche zmeczona wczorajszymi wydarzeniami postanowilam przynajmniej nie czuc sie skrepowana.Wzielam szybciutki prysznic i wychodzac szybko sie wytarlam.Myjac zeby ubieralam sie w pospiechu a po skonczeniu zwiazalam wlosy w koka.Wyszlam juz gotowa i zobaczylam swojego chlopaka jak szukal czegos w necie na moim laptopie.Podeszlam do niego i przytulilam od tylu kladac mu rece na klate.-Co mi lpatopa przeszukujesz?-zasmialam sie zartujac.
-Ogladam twoj wczorajszy wywiad.-usmiechnela sie pewnie,biorac moja dlon i skladajac na wierzchu pocalunek.-Tesknilas...-stwierdzil gdy filmik sie skonczyl.
-A jakby inaczej...-wzruszylam smutno wyswobadzajac sie z jego usciusku.Odwrocilam sie w strone drzwi a chlopak podniusl sie zaraz za mna.Gdy lapalam za klamke,jego rece delikatnie objely mnie pod piersiami zatrzymujac w silnym uscisku a glowe polozyl na ramieniu.
-Ja tez tesknilem...Jak idiota myslalem ze juz nie mam szans.-powiedzial smutny.Polozylam swoje rece na niego i tak wyszlismy.Schodzac po schodach Justin szeptal mi czule slowka a ja sie usmiechalam i nie moglam przestac.W jednym momencie odwrocilam glowe w jego strone a on zlaczyl nasze usta.Pocalunek byl krotki jednak namietny.Byl magiczny.
-Dzien dobry.-powiedzielismy razem wchodzac to kuchni gdzie siedziala RiRi z Chrisem i Loganem.
-Hej.-odpowiedzieli usmiechajac sie w nasza strone.
Ten dzien minal szybko.W studio poznalam swoje dwie nauczycielki i nauczyciela od przedmiotow szkolnych i nauczycieleke spiewu aby doszlifowac do konca moj glos i przygotowac moja przepone powoli przed koncertami.Nagralismy jedna piosenke i jak sie okazalo wyszla dobrze juz za pierwszym razem.Bieber z Kennym i Scooterem caly czas siedzieli w pokoju i mi sie przygladali jak spiewalam.W oczach Jusa bylo widac zachwyt,dume i milosc.To byl piekny widok i az lepiej mi sie pracowalo.Niestety nie bylo Lil'a...Szczerze? To mi go brakowalo.Bardzo sie z nim zaprzyjaznilam i przyzwyczailam sie ze jest ze mna.Od rana nawet nie odebral moich telefonow ale stwierdzilam ze moze jest czyms zajety.W domu czekala na nas kolacja przygotowana przez Browna i jego dziewczyne wiec wszyscy szybko zjedlismy i ogladalismy do pozna filmy.
                                   ***Poczatek Listopada***
Po dwoch miesiacach ciezkiej pracy nagralam cala plyte.Bylam szczesliwa z wielu wielu powodow.Z Justinem odwiedzalismy sie naprawde czesto mimo odleglosci dalismy rade bez zadnych klotni.Szczerze? Bylam o niego cholernie zazdrosna szczegolnie iz jakis czas temu Jasmine zaczela sie w kolo niego krecic pod prestekstem odnowienia starych relacji jednak mimo tego moj chlopak nie wykazywal zainteresowania.Cale szczescie...Co do Lil'a...Hmm..Klocilismy sie naprawde czesto co mnie tylko smucilo.Nie chcial powiedziec co bylo przyczyna zmiany jego zachowania w obec mnie.Po jakims czasie zaczelam to olewac i miec gleboko w powarzaniu.Nie chce miec ze mna kontaktu? Jego sprawa...Zdarzylam sie juz odzywaczaic od jego towarzystwa.Z rodzina nie mialam w ogole kontaktu ale za to odnowilam je z DJ'em i Kat.Codziennie przynajmniej troszeczke gadalismy albo na skypie albo przez tel.Podczas tych miesiecy znalazlam sobie muzykow i tancerzy oraz tancerki.Mialam juz caly Team i bylam cholernie szczesliwa.Justin razem z Pattie przeprowadzili sie na ta sama ulice gdzie mieszkalam ja z RiRi wiec mialam go przy sobie.Bylam taka cholernie szczesliwa.Pare dni temu wydalam plyte i ku mojemu zdziwieniu sprzedawala sie w rekordowym tepie.Shila twierdzi ze w ogole moja kariera rozkreca sie bardzo szybko i przy dobrych ukladach w przyszlym roku rozpoczne trase.A jak na razie po tych wywiadach,promocjach i spotkaniach z fanami mam przerwe.Co sie smienilo we mnie? Hm...Wydoroslalam,wypowaznialam,podobno jeszcze wyladnialam i schudlam.Od paru dni nie bylam tez dziewica... Tak...Stalo sie.Justin wszystko przygodowal idealnie.Pojechalismy na kolecje a pozniej do hotelu gdzie wynajety pokuj byl przepieknie wystrojony.Cieszylam sie jak cholera,nie zalowalam...Jednak...Mialam pewne obawy.Zachowalismy sie troche lekkomyslnie i zrobilismy to bez zabezpieczenia.Pod wplywem pozadania,tej namietnosci i tych wszystkich emocji kompletnie zapomnielismy o tak waznej sprawie.
-A co jesli ktos tam jest?-zapytal szeptem Justin gladzac moj brzuch.Lezelismy wlasnie w jego salnie ogladajac tv.Ja mialam glowe oparta o jego obojszyk a on mnie obejmowal czule.Rozmawialismy juz z Pattie,Chrisem i RiRi jak i z naszymi ochorniazami.Pattie nie byla zla jednak dalo sie wyczuc ze troszke ja to wstrzasnelo z reszta tak samo jak reszte.Na jego pytanie wzruszylam tylko ramionami.-A jesli okaze sie ze tak?
-Odejde...-szepnelam pewnie.
-Co?!-jego oczy zrobily sie ogromne a ja nadal patrzylam przed siebie.
-Nie zniszcze ci zycia,Justin...Ani kariery.Nie moglabym.
-Ale...Nie zostawie was! Kurwa!-wstal z sofy i krecil sie po pokoju.-Kochanie...-ukucnal przede mna.-Nawet jesli jestes w ciazy...To i tak z wami bede.
-I zniszczysz sobie to wszystko na co tak pracowales...Nie.Ja sie na to nie zgadzam.-powiedzialam stanowczko wreszcie na niego spogladajac.
-Czy ty nie rozumiesz ze cie kocham i nie zostawie?
-Czy ty nie rozumiesz ze cie kocham i nie chce zniszczyc ci wszystkiego?-przedrzeznilam go.
-Kochanie...A moze chce tego dziecka?Nie pomyslas o tym ze chcialbym zostac ojcem?-spojrzal gleboko w moje oczy.Mowil prawde...Widzialam to. Faktycznie tego chcial.
-Kocham cię Justin...-po moich policzkach pociekly lzy a chlopak od razu usiadl obejmujac mnie szczelnie i pocalowal w usta delikatnie.
-Ja ciebie tez...-powiedzial kladac brode na mojej glowie.-Ja tez...-szepnal.Siedzialismy tak jakas chwile az drzwi sie otowrzyly i stanela w nich Pattie.Spojrzala na nas usmiechajac sie cieplo.Podeszla powoli do sofy podajac nam opakowanie z testem ciazowym.
-Dziekuje...-szepnelam biorac pudeleczko.Spojrzalam na nia z przerarzeniem.
-Nie zaleznie jaki bedzie wynik...-poglaskala mnie po policzku.-Bedziemy z toba skarbie.-na mojej czole zlozyla pocalunek.
-Dziekuje.-powtorzylam przytulajac ja.Gdy kobieta poszla do kuchni a ja odlozylam test na lozko obok mnie, znow wtulilam sie w mojego chlopaka.
-Nie zrobisz?-zapytal troche zdziwiony a ja pokrecilam przeczaco glowa.
-Chce jeszcze chwilke poczekac i przyswoic do siebie mysl ze moge nosic w sobie dziecko...-szepnelam i znow po moich policzkach pociekly lzy.Justin nie mogl tego zaowazyc bo mialam twarz schowana w jego zgiecie szyi z ramieniem jednak wyczul ze placze.Mimo ze nie szlochalam,nie pociagalam nosem to i tak to wyczul.
-Nie zostawie cie...Nigdy.-podniusl moje policzki w obu rekach.-Nie dlatego ze bedziesz w ciazy,jesli tak w ogole jest, tylko dlatego ze cie kurwa cholernie kocham...Dlatego ze chce spedzic reszte zycia tylko i wylacznie z toba.-zlozyl na moich ustach czuly pocalunek.-Nie placz kochanie...Ulozy sie.-znow mnie do siebie przytulil.Widzialam w jego oczach ze bardzo chcial tego dziecka.A ja? Chcialam miec dziecko ale nie w tak mlodym wieku.Jednak...Jesli faktycznie jestem w ciazy, nic na to nie poradze.Nie moglabym usunac...Aborcja byla dla mnie czyms okropnym.No bo jak mozna bylo odebrac komos szanse na zycie? To bylo egoistyczne i okrpne.Wolalabym oddac to dziecko jakiejs paze ktora nie moze miec dzieci,niz je zabic...
-Cieszysz sie?-szepnelam a Bieber nareszcie nie powstrzymywal usmiechu.
-Tak...Chcialbym byc ojcem...A jesli ty bylabys matka to juz w ogole bym byl spelniony.-pocalowal mnie w czolo.-Ale nie pomysl sobie ze to zaplanowalem...-spojrzal mi powaznie w oczy.
-Przeciez widzialam ze miales prezerwatywy.
-Przepraszam...-szepnal smutno.
-Za co?-usiadlam troche wygodniej.
-Ze mozesz byc w ciazy...-sposcil wzrok a ja szybko podnioslam jego twarz za policzki tak zeby na mnie patrzyl.
-Kocham cie glupku...I jesli jestem w ciazy...-powiedzialam zamyslona.-Ciesze sie ze wlasnie ty bedziesz ojcem.Osoba ktora naprawde kocham.-pocalowalam go namietnie.-A teraz chodz.-wzielam test wstajac i wyciagnelam w jego strone reke.Od razu ja zlapal i poszlismy do jego sypialni.Bieber usiadl na lozku a ja poszlam do jego lazienki.Zrobilam wszystko jak w instrukcji i wrocilam do pokoju.Chlopak siedzial teraz na podlodze opierajac sie plecami o lozko.Usadzil mnie sobie pomiedzy nogami obejmujac za brzuch.Test polozylam przed nami na podlodze i wtylilam twarz w Justina szyje przekrecajac sie do niego bokiem.On odliczal czas a ja myslalam.Nad czym? Sama nie wiem...Myslalam nad tym jak bardzo kocham Justina.O tym co mi powiedzial w salonie i o tej calej sytuacji.
-Juz...-szepnal mi na ucho.
-Ty sprawdz.-powiedzialam troche rozpaczliwie a on energicznie siegnal po test.Caly czas wtulalam twarz w jego szyje zamykajac oczy.-I co?-zapytalam kiedy nic nie mowil.
_________________________________________________
No to sie porobilo....Ale jaja,nie? :D Spodziewaliscie sie tego? Ja szczerze to nie xD Wiem,wiem.To ja pisze to opowiadanie wiec powinnam sie spodziewac ale serio pisze na calkowitym spontanie i pod wplywem emocji,niczego nie planujac to sie nie dziwcie mi ze jestem w szoku.
Co o tym myslicie? Wow nie? Ja nadal jestem w szoku :D Ale mi sie tam podoba.
I jak myslicie... Wyjdzie pozytywnie czy negatywnie?
Wypowiadajcie sie w komach. Chce zobaczyc czy sie zdiwiliscie czy raczej nie :P
Kocham Was!!!!! <3
-Patrys