wtorek, 25 lutego 2014

Rozdzial 35

-Jestes dzis dosc wczesnie...-stwierdza DJ gdy wchodze na sale ktora jest nadal pusta.
-Musialam jechac do Chu...-wywracam oczami siadajac na podlodze przed jego konsola i zaczynam sie rozciagac.
-Rozmawialem z Justinem.-spoglada na mnie nie ufnie jednak ja pozostaje niewzruszona tym faktem.No i co za rozmawial? Tez rozmawiam z wieloma osobami. Wiem jestem dzis troche rozdrazniona ale to przez Chirs'a...Po prostu wkurza mnie juz jego olewawcze podejscie do wszystkiego.
-Aha...-mrucze pod nosem.
-Woooow.-do moich uszu dochodzi jego westchnienie podziwy na co lekko chichocze.-Nie wiedzialem ze tak potrafisz.
-To juz wiesz.-wytykam jezyk podnoszec bardziej twarz w jego strone.Posyla mi lobuzerski usmieszek krecac lekko glowa.
-Wracajac do tematu mlodego...Dzownil do mnie dzis i pytal czy bedziesz. Wieszz...Tak w sumie to mialem cie zagadac zebys nie poszla czasami do pokoju 254 wiec jakbys mogla to udawaj ze tego nie powiedzialem.-skonczyl zaklopotany a ja zasmialam sie lezac juz na brzuchu.
-Jestes niemozliwy Tay...-krece glowa z rozbawieniem.-Tak w ogole to szczerze nie obchodzi mnie o co chodzi. Wczoraj wymigal sie od kolacji tylko dlatego ze niby mial spotkac sie z Scoot'em.-jecze niezadowolona.
-O ktorej ?
-Nie wiem bylo cos okolo 9 no moze 10 wieczorem.-wzruszam ramionani siadajac w pozycji lotosu.
-To nie mozliwe bo bylem wtedy z Scooter'em i Ryan'em na silowni.-mowi zamyslony.
-Nieee...-krece glowa lekko dotknieta faktem iz Bieber mnie oklamal. No co? Czuje to cholerne uklucie w serce i nie za bardzo dobrze mi z tym.
-Przepraszam Cher, nie powinienem ci tego mowic.
-Spokojnie.-biore gleboki wdech.-I tak dzis wyjezdzam wiec to nie ma znaczenia.-jasno daje mu do zrozumienia ze nie chce dyskutowac na zaden temat.
-Cher?!-slysze pisk dziewczyn i gwizdy chlopakow.Jestem skupiona i nawet nie odpowiadam na ich podziw.Tak, jestem wkurwiona. No ale co na to poradze? Juz taka jestem. Mogl przynajmniej nie wymyslac bezsensownych kmalstewek i powiedziec mi prosto w twarz ze nie chce spedzic ze mna czasu.Tay James pokazuje tancerzom zeby lepiej zostawili mnie w spokoju i szczerze mowiac jestem mu za to wdzieczna.Team ustawia sie przed lustrami wykonujac standartowe cwiczenia.Juz naprawde nie moge doczekac sie tego wyjazdu. Fakt ze te swieta spedze w naprawde ciekawym miejscu powoduje u mnie mimowolny usmiech. W jednej chwili na sali pojawia sie pan Wielka Gwiazdka z lobuzerskim usmiechem.
-Ugh...-jecze pod nosem zerkajac porozumiewawczo na DJ'a.Wzrusza tylko ramionami posylajac mi smutne spojrzenie.Krece glowa stajac w pozycji pionowej i wyginajac tylek w strone Bieber'a tak ze czolem dotykam kolan. Nie ze robie to specialnie, nieeeeeee w ogoleeeee.Czujecie ten sarkazm?
-Uuuuu!-slysze za zoba jego jekniecie kiedy stoje juz wyprostowana.Klade rece na biodrach czujac jego oddech na karku.-Jestes taka sexowna.-odgarnia moje wlosy na jedna strone a ja wywracam oczami.
-Ustawcie sie na swoich miejscach!-krzycze odwracajac sie w jego strone jednak patrze po lewo,na tancerzy.-To sie ciebie tez tyczy.-dodaje zerkajac beczelnie w jego oczy.Jest zdezorientowany moim zachowaniem i nawet sie nie rusza.-Zdejmuj w koncu te idiotyczne okulary, jestesmy w oswietlonym pomieszczeniu.-warcze stajac na przeciw calej grupy.Reszta proby jest dosc nerwowa.Ciagle czuje na sobie spojrzenie Justin'a i to ze w ogole sie nie przyklada. Ugh! On doprowadzi mnie do bialej goraczki! Reszta teamu widzac moje sfrustrowanie i zmecznie nie stwarza zadnych problemow. Chlopcy nie wyglupiaja sie zeby mnie powkurzac a dziewczyny nie jecza na zaden z rochow.Jestem im za to wdzieczna bo chyba bym wyszla gdyby jeszcze oni sie dokladali.
-Wesolych swiat,Cherrrrr!!-krzykneli przeciagajac moje imie kiedy wlasnie siegalam po butelke wody z przenosnej zamrazalki.Na mojej twarzy wymalowalo sie zdziwienie i lekki usmiech kiedy zauwazylam przed nimi wielkie pudelko.
-O matko...Nie musieliscie!-krece glowa smiejac sie pogodnie.To najelpsi ludzie z jakimi pracowalam.Widzac miedzy nimi ta wiez i to ze traktujac sie jak rodzina.Podchodze do nich i z kazdym z osobna sie przytulam.
-No otworz!-mowi podekscytowany Ryan ktory nie wiadomo skad sie wzial.Podchodze do pudelka i nie pewnie rozwiazuje kokarde.Tektura sama opada na podloge a moim ocza ukazuje sie wielka ramka z wszystkimi naszymi zdjeciami. Mam lzy w oczach.Dlonie skladam jakby do modlitwy przykladajac je do ust.
-To jest...-patrze na prezent i zdaje sobie sprawy ze nie znam odpowiedniego slowa by to opisac.Podnosze glowe by zobaczyc te wszystkie wspaniale usmiechy.-Dziekuje wam kochani.-podchodze do nich i robimy grupowego misiaka.-Jestescie najelspi.-wycieram lzy kiedy siedze przed ''naszym plakatem''. Podziwiam to przez dlugi czas i nawet nie zauwazam momentu kiedy zostaje sama na sali.Jakas osoba przysiada sie do mnie jednak ja nie mam ochoty nawet patrzec w jej strone.
-Hej...-slysze ten gardlowy szept piosenkarza i mimowolnie przechodza mnie ciarki jednak staram sie tego nie pokazywac.Nie odpowiadam.Niech sie zastanowi nad tym co powie.
-Poszlabys ze mna na chwile do pokoju 254?-pokazuje kciukiem na drzwi usmiechajac sie glupkowato.Wywracam tylko oczami obejmujac swoje zgiete nogi lokciami.
-A po co?-pytam retorycznie.-Chcesz mi naopowiadac wiecej czulych slowek a pozniej po prostu mnie oszukac?-dodaje kolejne pytanie zalotnie przechylajac glowe w jego strone.Widze jego zakpolotanie i mam ochote sie po prostu rozesmiac jednak zlosc bierze gore.-Myslales ze jestem taka glupia?
-Ja..Ja eh ten.-drapie sie po karku z zmieszana mina.-Cher po prostu ja no nie wiedzialem...Ja sie zastanawialem...
-Moze sie ogarniesz i powiesz mi prawde a nie wymyslasz jakies bajeczki na poczekaniu...-warcze odsuwajac sie od niego.
-Ja po prostu sie balem.Nie wiedzialem czy ci sie spodoba miejsce ktore wybralem, to jak zareaguje Scoot i paparazzi..-mowi szybko i ledwo co zdoluje go zrozumiec.
-Wooow...-krece glowa lekko prychajac.-Co za fascynujaca historia...-wywracam oczami wstajac.Zakladam na ramie swoja duza torbe a w druga biore moj piekny prezent.-Wiesz Justin...Nie wiem jak mogles pomyslec ze jestem taka.Spodobaloby mi sie wszystko co bys urzadzil.-ciagle patrze na podloge pomiedzy naszymi stopami.-Wazne ze bylbys tam za mna.-usmiecham sie w jego strone.-To juz i tak nie ma znaczenia...-mowie widzac jego zdezorientowana mine.-Wesolych swiat.-wzruszam ramionami i wychodze zostawiajac go na srodku tamtej sali.To co powiedzialam bylo lekkomyslne!! Widzialam jego zaskoczenie na twarzy. Ciekawa jestem co on sobie pomyslal.
-Co to jest?-pyta Chris ktory ku mojemu zdziwieniu raczyl po mnie przyjechac.
-Nie sadze zeby bylo to tak istotne by zaprzatalo twoj umysl.-wsiadam do samochodu i przez cala droge nie mowie ani slowka.Po co? Bez sensu skoro on i tak wie lepiej.
-Zawiezc cie na lotnisko?-pyta zaklopotany kiedy dopinam swoja walizke. Powinnam wyjezdzac juz 5 minut temu ale jak to ja zawsze mam jeszcze cos do dopakowania.
-Nie dzieki.-warcze obrazona.Wiem ze zachowuje sie jak dzieciak ale zabolala mnie ta sytuacja z wczoraj.
-To jak pojedziesz?
-Ryan mnie zawozi...-wzruszam ramionami przegladajac sie ostatni raz w lustrze.
W tamtym momencie slysze dzownek do drzwi.-Przepraszam...-mowie by przesunal sie z przejscia i zbiegam na dol.W momencie otwarcia drzwi zakapturzony chlopak rzuca sie na mnie zamykajac moje cialo w niedzwiedzim uscisku.
-Nie wyjezdzaaaaaj...-jeczy mi do ucha na co smieje sie pod nosem obejmujac go w pasie swoimi chudymi ramionami.
-Spokojnie to tylko swieta.-wywracam oczami ciagnac go po schodach.
-Na sylwka wracasz?
-Ehm...-marszcze brwi.-No nie.-przygryzam warge.
-Wiesz ze Justin sie wkurza bo nie odbierasz? Chcial przyjechac ze mna.
-Ale go nie wziales prawda?-patrze na niego przestraszona zamykajac swoj pokoj na klucz.Chlopak znosi torbe na dol.
-Pewnie ze nie...Ale jest ze mna Twist i Za.
-Bosko...Teraz to ja nie wiem jak wylece bez waszych jekow.-smieje sie zakladajac trampki juz przy wyjsciu.
-Nie pozegnasz sie ze mna?-pyta Brown wychodzac z salonu.Ryan spoglada na mnie badawczo i przenosi wzrok na drzwi.
-Bede czekal w aucie.-Butler szepcze mi do ucha.-Sieme Chris.-wpadaja w meski uscisk a po chwili wychodzi.Odkladam swoja torebke na szafke patrzac smutno na mojego przyjaciela.Obejmuje swoje cialo ramionami i z zaklopotaniem zakladam jeden kosmyk za ucho.
-Zostan ze mna...W te swieta.-lapie moja dlon przyciagajac do swojego torsu.
-No ejjj ja nie moge...-wzdycham smutno.-Do zobaczenia za jakis czas...-wzruszam ramionami calujac jego policzek.-Wesolych swiat Chris'iak.-patrze smutno w jego oczy delikatnie pocierajac jego twarz.-Wiesz ze cie kocham braciszku?-pytam powaznie.
-Wiem, wiem...-wtula swoja twarz w moja dlon usmiechajac sie lekko i zamyka na chwile oczy.-Ja ciebie tez dzieciaku.-caluje mnie w glowe.-No juz lec...-klepie mnie w tylek odprowadzajac do drzwi.
-Ej! Dziekacka nie klepie sie potylku!-chichocze pod nosem krzyczac przez okno auta.Macha mi tylko ze schodow na co przesylam mu buziaka w powietrzu.Jest mi smutno zostawic go samego...Ale tak juz jest.
__________________________________________________
Przepraszam powiedzialam komus na asku ze rozdzial bedzie duzo wczesniej ale nie dalam rady... Przepraszam ale no kurde.. Mam problemy osobiste i nie mialam w ogole weny. Przepraszam :c Wiem ze spieprzylam ale obiecuje ze juz za jakies 3 rozdzialy bedzie wiecej Cher i Jusa :D
Kocham was!
-Patrys