wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 37 "-No właśnie.Ja to nikt."

-Wzięłaś wszystko??-zapytał mój brat biorąc moją torbę z pokoju.Jechaliśmy właśnie całą paczką nad jezioro pod namioty.Minął już  miesiąc od powrotu do Stratford i niestety nie czułam się tu najlepiej.Z Justinem coraz częściej się kłóciłam i prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy.Bolało mnie to dlatego któregoś dnia umówiłam się z nim w parku i powiedziałam że ja takiego związku nie chcę.Ku mojemu zdziwieniu on nie nalegał abym zmieniła zdanie.Zaproponował po prostu abyśmy zostali przyjaciółmi skoro nam nie wychodzi jako para.Zgodziłam się i faktycznie od tamtego zdarzenia lepiej się dogadujemy jako przyjaciele.Nie umawiałam się przez ten czas na żadne randki.Po prostu stwierdziłam że jak na razie nie potrzebuję związków.
-Tak,mam wszystko.-powiedziałam łapiąc za telefon który akurat dzwonił.Była to Shila.
-Witam moje oczko w głowie.-powiedziała a ja się szeroko uśmiechnęłam.
-Witam moją drugą mamę.-zaśmiałam się schodząc po schodach.
-Słuchaj mała...Znamy już termin wydania twojej płyty.
-Na serio?-przerwałam jej ponieważ chciała coś powiedzieć.-Kiedy?Kiedy?
-To niespodzianka.-powiedziała i mogłam wyobrazić sobie jak szeroko się szczerzy.Wywróciłam teatralnie oczami i weszłam do kuchni po swój kubek z kawą.-Ale mogę ci powiedzieć kiedy masz pierwszy wywiad w radiu....
-Mów!-krzyknęłam uradowana a Miłosz akurat wszedł do kuchni i spojrzał jak na debilkę.
-Więc jak się skończą wakacje nie idziesz do szkoły...Wracasz do RiRi,załatwiłam ci już prywatnego nauczyciela a wywiad masz 10 września.
-Słucham?!Mam się przeprowadzić do LA?!-przed oczami zrobiło mi się ciemno więc usiadłam na krześle i wzięłam głęboki wdech.
-Oczywiście jeśli chcesz...Jeśli nie,mogę wszystko odwołać.
-Nie.Nie.Po prostu...Po prostu muszę się z tą myślą oswoić...Powiedzieć rodzinie.Na razie niech zostanie to między nami trzema,dobrze?-poprosiłam ją szeptem.Nie chciałam aby Miłosz coś słyszał,był w salonie ale jednak wolałam żeby jak na razie jeszcze nikt się nie dowiedział.
-Słyszałam że pod namioty jedziecie...Więc nie przeszkadzam moja gwiazdko.Miłego odpoczynku i grzecznie mi tam!
-Jaaaasne moja pani manager...Papa.-rozłączyłam się i wyszłam z kuchni.-Możemy jechać??-spojrzałam na brata który siedział na sofie i oglądał tv.Byłam już gotowa.
-No już myślałem że nigdy nie skończysz.-Miłosz szybko się podniusł i wyłączył tv.Rodziców nie było w domu bo pojechali do przyjaciółki mojej mamy na 4 dni aby trochę odpocząć.
-Hahaha ale śmieszne...-powiedziałam znudzona i wyszliśmy do samochodu.Nad wynajętym przed Justina jeziorku była już cała nasza paczka.Rozkładali właśnie namioty.Gdy dziewczyny mnie zobaczyły rzuciły mi się na szyję.-Hej...Hej.-uśmiechnęłam się szeroko i odwzajemniłam uścisk.W namiotach miałam spać z Chrisem i Justinem ponieważ Miłosz spał z Holly,Kat z Tayem a DJ miał swój jednoosobowy.Dlatego wzięłam z chłopakami największy namiot i zaczęliśmy go rozkładać.Oczywiście nie obyło się bez śmiechów bo Chris się ciągle wygłupiał,zaplątał się w sznurki i wygadywał jakieś głupoty.Justin nie miał zbyt dobrego humoru i tylko się uśmiechał a ja nie mogłam wystać ze śmiechu.-Dobra!Koniec,Chirs!Trzeba to wreszcie rozłożyć!-pokazałam na materiał leżący na ziemi.
-Już dobrze,mamusiu.-powiedział z minką zbitego pieska i wziął do ręki materiał a ja wybuchłam śmiechem.Chłopak widząc moją reakcje uśmiechnął się szeroko.Starałam się opanować i kiedy mi się to udało zaczęłam pomagać chłopakowi który znów zaczął się wygłupiać.
-Chris!Koniec!Rozłóżmy to wreszcie!
-No dobra,już dobra.Się nie wkurzaj bo złość pięknu szkodzi.
-Zaraz ci przywalę...-spojrzałam na niego mrużąc oczy a on uniósł ręce do góry w geście że się poddaje.Bieber od kiedy przyjechałam z moim bratem w ogóle się nie odzywał.Wydawało się to dziwne ale skoro nie byliśmy już razem postanowiłam się tym nie przejmować za bardzo.Po około godzinie walki z namiotem wreszcie udało nam się go rozłożyć.-Nareszcie...-powiedziałam zmęczona stając pomiędzy Chrisem a Justinem.Miłosz po chwili przyszedł z moją torbę.
-Ej! Czemu wy macie większy namiot?!
-Bo my śpimy w 3!-powiedziałam oburzona.-A po za tym siedź cicho...Masz pretekst do przytulania się do Hol.
-Ty masz rację...
-Ja zawsze ją mam.-powiedziałam zabierając mu torbę.-Mam ochotę się pokąpać.-powiedziałam rozmyślając.-Hej!Dziewczyny?!Kąpiel??-spojrzałam na swoje przyjaciółki które wyciągały swoje torby z samochodu DJ'a.Obydwie uśmiechnęły się szeroko i przytaknęły głowami.Wrzuciłam torbę do namiotu z ściągnęłam spodenki i koszulkę.Miałam struj pod ubraniami więc nie miałam problemu z przebieraniem się.Dziewczyny w mgnieniu oka znalazły się obok mnie już gotowe aby wejść do wody.
-Kto pierwszy w wodzie??-spojrzała łobuzersko Kat.Przytaknęłyśmy głowami uśmiechając się tajemniczo i po chwili,gdy Miłosz odliczył rzuciłyśmy się biegiem.
-Wygrałam!Ha!-podskoczyłam w wodzie tak że się poślizgnęłam i przewróciłam.Zdążyłam jeszcze nabrać powietrza w płuca więc nic mi się nie stało.-Żyję!-szybko wstałam na równe nogi,dziewczyny zwijały się ze śmiechu a ja zaczęłam je chlapać.Gdy już się uspokoiłyśmy zaczęło się ściemniać i chłopacy rozpalali ognisko.Szybko się wysuszyłyśmy i przebrałyśmy a potem usiadłyśmy obok chłopaków.Wtuliłam się w DJ'a który miał ciepłą bluzę na sobie.Do mojego brata nie miałam szans bo tulił do siebie moją przyjaciółkę.
-Zimno ci??-zapytał chłopak w którego byłam wtulona.
-No,trochę.-powiedziałam patrząc na płomień ognia.Było już ciemno ponieważ, około 22.00.Siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym jednak nie brakowało nam tematów.
-Masz.-oddał mi swoją bluzę i pomógł mi ją założyć.Była naprawdę bardzo ciepła i miła w dotyku.
-Ale teraz tobie będzie zimno...
-Oj tam...Mi i tak już było w niej gorąco.
-Dziękuję.-pocałowałam go w policzek i się szeroko uśmiechnęłam.Widziałam że Justin cały czas mi się przygląda ale nie zwracałam na to uwagi, nie byliśmy już razem.Siedzieliśmy tak przez następne 2 godziny rozmawialiśmy o tym że Chrisowi po piankach totalnie odbiło i biegł w około ognisko krzycząc że on chce puszczać znaki dymne.Zaczęłam się ostatnio zastanawiać czy ten chłopak jest zdrowy psychicznie...
-Dobra.Koniec tego,trzeba go zabrać stąd bo jeszcze sobie coś zrobi.-zaśmiałam się łapiąc chłopaka za rękę.-Chodź mój synku spać.
-A mamusia mnie utuli??-spojrzał na mnie oczami małego chłopczyka.
-Chris ogarnij się!-śmiałam się jak głupia.Po chwili znaleźliśmy się w namiocie na miejscu Chrisa.Jego koc leżał w najgłębszej części namiotu.A mój leżał tuż obok koca Justina.Nie przeszkadzało mi to bo jednak byliśmy przyjaciółmi.Chłopak położył się i momentalnie zasnął.-Śpi.-powiedziałam wracając do reszty znajomych.Oddałam bluzę DJ'owi i uśmiechnęłam się do wszystkich.Wszyscy zaczęli się podnosić i rozchodzić do swoich namiotów.Zostałam tylko ja i Justin który zbierał opakowania po przysmakach a ja puszki po coli.Była niezręczna cisza.Trochę mnie to wkurzało bo nie lubiłam tego typu sytuacji.Z Justinem nie za dużo rozmawialiśmy od rozstania ale jednak nie było nam głupio w swoim towarzystwie.-Ok koniec.-powiedziałam dumna z siebie że udało mi się to ogarnąć.-To...Hm...Dobranoc.-powiedziałam spoglądając na chłopaka który uśmiechał się blado.
-Tak,dobranoc.-powiedział smutno.Szkoda mi się go zrobiło, jednak obiecałam sobie być silna.Weszłam do namiotu.Chris spał chrapiąc a ja nie mogłam ze śmiechu.Ten chłopak gadał przez sen.To znaczy nie można było tego nazwać gadaniem ale i tak śmiesznie wyglądało.Zostawiłam go w spokoju i poszłam do swojej części.Po jakiś czasie prawie zasypiałam.-Hej,Karli.-usłyszałam jakiś szept.Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina z jakąś kredką.
-Co ty do cholery wyprawiasz??-usiadłam od razu i spojrzałam jak na debila.
-Chodź.-kiwnął na mnie ręką i podszedł do Chrisa.
-Zostaw go.-zaśmiałam się odchodząc na czworaka.-Obudzi się.
-Nie obudzi...Reszta się nie obudziła.-wzruszył ramionami.
-Co??-wywaliłam oczy totalnie zszokowana.-Namalowałeś wszystkim coś na twarzy??-zapytałam przyglądając się jego twarzy a on tylko przytaknął głową.
-Masz szminkę??-spojrzał na mnie rozbawiony a ja poczołgałam się po torebkę i wyjęłam czerwoną,mocną szminkę.Podałam ją chłopakowi i spojrzałam na śpiącego Chrisa.Miał już wąsy,okulary i czarny nos.Po chwili pojawiły się też czerwone usta.
-Jesteś okropny.-zaśmiałam się próbując jak najciszej aby nie obudzić ofiary Biebsa.Chłopak też się zaśmiał i wzruszył ramionami.-Chodź.-pociągnęłam go za rękę, złapałam drugą swój aparat i wyszliśmy z namiotu.-Trzeba to uwiecznić.-zaśmiałam się i podeszłam do namiotu Miłosza.Mój brat wyglądał przekomicznie, miał wąsy,brodę i zmarszczki.Zrobiłam tak po kolei każdemu zdjęcie a później oglądając je podeszłam do Justina siedzącego przy już wypalonym ognisku.Patrzył w księżyc i nawet mnie nie zauważył gdy usiadłam obok.-To jest najlepsze.-pokazałam mu zdjęcie jak Chris przez sen grzebie sobie w nosi.On tylko spojrzał i uśmiechnął się smutno a później znów zaczął patrzeć w niebo.-Hej...Co jest??
-Nic,nic.
-Justin...Znam cię i wiem że coś jest nie tak.-wyłączyłam aparat.
-Po prostu trochę głowa mnie boli...-skłamał.Doskonale wiedziałam że kłamał jednak nie chciałam go już męczyć bo widziałam że nie chce się zwierzać.
-To chodź spać.-wstałam i wyciągnęłam w jego stronę dłoń uśmiechając się pogodnie.Chłopak spojrzał na mnie nie pewnie i złapał moją dłoń.Poszliśmy do namiotu i położyliśmy się na swoich miejscach.-Dobranoc,Justin.
-Dobranoc,Karli.
Chłopak szybko zasnął a ja nie mogłam.Męczyło mnie to co go tak martwiło albo zastanawiało.Jednak po jakiejś godzinie leżenia i zastanawiania się do swojej krainy zabrał mnie Morfeusz.
-Karolina!Justin!-ktoś wydarł mi się do ucha a ja poznałam ten głos.Mój brat...
-Debilu ogarnij się wreszcie!-jęknęłam dość głośno otwierając oczy.
-Czy wy wiecie co to jest?!-pokazał na swoją twarz a my z Bieberem wybuchnęliśmy śmiechem.Za moim bratem stała też reszta.Oprócz Chrisa.
-Ugh...Mój łeb.-usłyszeliśmy naszego współlokatora.
-Co wy zrobiliście?-Miłosz cały czas był zły.
-Do twarzy Ci z bródką braciszku.-powiedziałam zachowując powagę a Justin wybuchł śmiechem za chwilę go tłumiąc.
-Nadal do siebie pasujecie...-syknął a ja miałam ochotę mu przywalić.W tamtym momencie ja i Justin automatycznie przestaliśmy się śmiać.To nie było zabawne szczególnie że prosiłam Miłosza aby nie przypominał mi o tym że byłam z JB.W namiocie zostałam tylko ja,pół śpiący Chris,Justin i mój brat.
-Wynoś się stąd.-syknęłam bratu prosto w twarz.-Przecież obiecałeś...
-Ka...Ja.Ja...przepraszam.-powiedział zdezorientowany tym co właśnie powiedział.
-Wynoś się.-pokazałam na wyjście z namiotu cały czas patrząc bratu w oczy.Miłosz odwrócił się napięcie i odszedł.Położyłam się zrezygnowana i zakryłam kocem aż po sam czubek głowy.
-Aaa!!Co to jest?!-po chwili usłyszeliśmy krzyk,a raczej pisk Chrisa.
-No co?-zapytał rozbawiony Biebs.-Nudziło nam się.
-Ugh...-mruknął i po chwili słyszałam jak wejście namiotu się otwiera i zamyka.
-Hej...Wychodź.Nikogo nie ma.-usłyszałam głos Biebera.
-Ty tu jesteś.-mruknęłam jak mała dziewczyna i wystawiłam oczy tak żeby coś widzieć.
-No właśnie.Ja to nikt.-odwrócił wzrok smutnie patrząc przed siebie.Od razu podniosłam się na łakociach i spojrzałam na niego.
-Ej...Nie mów tak.Jesteś moim przyjacielem.-pocałowałam go w policzek.Delikatnie się odsunęłam badając reakcję chłopaka który odwrócił twarz w moją stronę tak że nasze nosy się stykały i...
___________________________________________________________
Tadaaaaam! Dodałam ponieważ męczyła mnie pewna osoba :P Ona wie kogo mam na myśli :*  Jednak to dzięki niej macie rozdział bo mnie do tego zmotywowała.Wielkie brawa dla Adminka Elwira(polecam jej bloga który jest naprawdę wspaniały ;) ). Dziękuję też mojej siostrze Oli :* Która jak zawsze ma na mnie dobry wpływ :** Więc rozdział dodany.Teraz nie wiem kiedy będzie następny ponieważ jadę na wycieczkę na noc i później mamy wypoczywać ^^ Dobra,postaram się jak najszybciej.Proszę o komy na temat rozdziału które też mnie motywują ;) A co sądzicie o tym?? Ja nie jestem jakoś szczególnie zadowolona... No ale cóż mam nadzieję że wy będziecie zadowoleni :D
Pozdrowionka i miłego dnia w sql -.- ugh...Chyba wszyscy z nas muszę już wrócić do tego przeklętego budynku...
-Patryś