niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdzial 55 ''-Oczywiscie.''

-A co ma byc?-zaytalam zmieszana i w tamtej chwili zadzownil moj telefon.-Przepraszam...-szepnelam wyjmujac urzadzenie i spogaladajac na ekran odebralam.Odeszlam w strone wyjscia z fabryki i patrzylam przed siebie.
-Czys ty zwariowala?! Jak moglas byc tak lekkomyslna?! Karli moglo ci sie cos stac!!-RiRi byla czasami zbyt zaangarzowana w moja opieke ale nie mialam jej tego za zle.-Trzeba bylo mi powiedziec!! A tym czasem wszystkiego dowiaduje sie z telewizji!! Karolina!Twoja mama jak to zobaczy bedziemy mialy problemy! Obie! Ja nie chce cie stracic i nie chce zeby ci sie cos stalo!
-Ri...Spokojnie...Jestem cala i zdrowa.-usmiechnelam sie pod nosiem bo szczerze to sie cieszylam iz sie mna przejmowala.
-Chris odchodzi od zmyslow!! Tak samo jak ja!! Natychmiast wracaj do domu!! Chcemy wiedziec wszystko!-wrzasnela i sie rozlaczyla.
-Logan!-krzyknelam w strone ochroniarza.-Musimy byc w domu! Natychmiast!-zasmialam sie a Defrey pozegnal sie z mezczyznami i podbiegl do mnie.Chocialam juz zrobic krok kiedy czyjes rece objely mnie w pasie.
-To sie nawet nie pozegnasz?-wyszeptal mi do ucha calujac w policzek.Wiedzialam od samego poczatku ze to Jus,wiec odwrocilam sie w jego objeciach i przytulilam mocno za szyje.
-Balam sie o ciebie...-wyszeptalam mu do ucha a w moich oczach zebraly sie lzy.-Dobranoc Justin.-pocalowalam go w policzek i szybko sie uwolnilam z jego usciusku napiecie sie odwracajac.Chlopak jednak zlapal mnie za nadgarstek znow przyciagajac do siebie.Wpil sie zachlannie w moje usta, dotykajac jedna dlonia moj prawy policzek a droga objal mnie w talii.Oczywiscie bez chwili namyslu zarzucilam mu rece na kark i odwzajemnilam pocalunek.Oboje stesknilismy sie za smakiem naszych ust,za ta bliskoscia i tym uczuciem.Trwalo to chwile zanim sie od siebie oderwalismy ale ta chwila nalezala tylko do nas.Wszyscy zajmowali sie swoimi sprawami,policjanci krecili sie jeszcze po fabryce i w okol niej,sanitariusze pakowali swoje rzeczy do karetki a moi znajomi patrzyli na nas.
-Tesknilem,kochanie.-usmiechnal sie lobuzersko a ja znow cmoknelam jego usta.
-Dobranoc.-odwrocilam sie do niego tylem podnoszac reke do gory i pokazujac dwa palce w znaku pokoju.Odchodzilam usmiechnieta a Jus wlozyl rece do kieszeni pozwalajac kciukom wystawac i mi sie przygladal.Gdy otwieralam juz drzwi auta odwrocilam w jego strone glowe i puscilam oczko na co sie jeszcze szerzej usmiechnal.Dobrze bylo widziec go takiego uradowanego,az moje serce sie cieszylo.
-No juz Julio wsiadaj do auta.-zasmial sie Logan.
-Co?-spojrzalam na niego jak na debila.-Ja nie jestem Ju...Aaaaaa.-usmiechnelam sie rozumiejac iz chodzilo mu o to romansidlo ktorego ja szczerze nie lubilam.-Dupek...-zasmialam sie zamykajac drzwi.
-I tak mnie kochasz...-zasmial sie odpalajac silnik.
-Oj jestes zbyt pewny siebie.-zachichotalam caly czas patrzac na stoacego JB.
-Tak...Z Biebsem nie mam szans.-zasmial sie a ja odwrocilam sie w jego stone gdyz wyjechalismy juz na autostrade.
-Nikt nie ma.-wzruszylam ramionami i oboje zachichotalismy.-A tak w ogole to czeka nas pozadne kazadnie i tlumaczenie.-powiedzialam z udawanym przerazeniem.
-RiRi i Chris?-zapytal spogladajac na mnie a ja pokiwalam glowa.-Juz sie boje...-powiedzial na polsmiechu a ja zachichotalam.-Ale tak na powaznie...Nie dziwie sie im ze sie martwia...Od poczatku sadzilem ze lepiej by bylo jakbys im powiedziala.
-To juz w ogole bym miala przesrane i ciagle ktos by ze mna lazil.-wywrocilam oczami.-Z Jusem Kenny byl ciagle i jakos i tak Dan'owi udalo mu sie go zgarnac.-powiedzialam wkurzona.
-Hej...Mala nie zlosc sie.Juz jest wszystko ok.-usmiechnal sie pocieszajaco.
-Tak,wiem.-uzielam gleboki wdech wypuszczajac powietrze ustami.
-Nadal nie moge w to uwierzyc...-powiedzial szeptem.
-Komu ty to mowisz...-powiedzialam bezradnie i oparlam zmeczona glowe o zaglowek.Reszte drogi dyskutowalismy o calej tej sprawie i mniej wiecej co powiemy moim przyjaciolom.Gdy Defrey zaparkowal przed drzwiami az mialam dreszcze.
-No wychodz.-zasmial sie otwierajac mi drzwi.Ja pokrecilam przeczaco glowa patrzac nieobecnie przed siebie co calkowicie rozbawilo Logana.-No nie badz tchorzem.-zasmial sie glosniej.-Jest juz po wszystkim a ty zachowalas sie naprawde bohatersko wiec nie moga ci niczego zazucic.
-Latwo ci mowic...-zmrozilam go wzrokiem.-Ty nie jestes 17-letnia dziewczyna ktora mieszka u RiRi.
-No juz nie przesadzaj ze cie z domu wyrzuca.-znow sie zasmial a ja wzruszylam ramionami wyskakujac z auta.-Jak cos to mozesz przyjasc do mnie.-usmiechnal sie nadal rozbawiony.-Ale pamietaj ze Bieber cie chetnie pod dach przyjmie.Jak i nie do lozka.-ostatnie zdanie dodal ciszej myslac ze nie uslysze a ja od razu sie odworcilam i udwrzylam go w klate.
-Cholera! Dziewczyno,ale masz sile...-zlapal sie za bolace miejsce wyginajac w pol.
-Widze ze jeszcze nie znasz mnie dobrze...-usmiechenalm sie lobuzersko.-Masz do czynienia z bokserka.
-Kurwa zapomnialem...-syknal ledwo wydajac z siebie glos.
-Nie badz bez jaj i sie podnies po ciosie...-wywrocilam oczami i weszlam do domu.-I nie pozwalaj sobie na takie komentarze.-dodalam lekko odwracajac glowe do tylu.
-Do salonu!-uslyszalam glos przyjaciolki i w momencie stalam przed ta dwojka ktorej w tamtym momencie sie tak bardzo balam.Logan stal juz po chwili przy moim boku jakby na bacznosc.-Co to za buty i gdzie sa do cholery szpilki od Gucciego?!-pisnela spogladajac na moje obuwie.
-To sa Supry,kochana.-usmiechnelam sie patrzac na jedna z wielu moich ulubionych par tej marki.-A szpilki w aucie?-spojrzalam na ochroniarza a ten pokiwal szybko glowa.
-Aha...-powiedziala juz troszke spokojniejsza.
-Wiec sluchamy.-Chris usiadl na sofie i pokazal na dwa fotele przed nia wiec ja z moim ochroniarzem grzecznie i rowno usiedlismy.
-No wiec...-zaczelam nie pewnie.Opowiedzielismy z Loganem wszysciutenko a RiRi i jej chlopak wsluchiwali sie uwaznie z kamiennymi twarzami nie reagujac,nie komentujac,nie wcinajac sie.Sluchajac od nowa tej histori nie powiem ze nie mialam lez w oczach.Pewnie ze mialam ale musialam byc silna i nie moglam pozwolic sobie na mazanie sie.W ta opowiesc wlalam wszystkie emocje towarzyszace mi z tym calym zamieszaniem.Chcialam zeby zrozumieli dlaczego im nie powiedzialam,zeby tez poczuli mniej wiecej jak ja sie czulam.
-Boze dziekuje, ze ci sie nic nie stalo.-RiRi przyciagnela mnie do siebie bardzo mocno siciskajac.Widzialam ze to wszystko nia wstrzasnelo a Brown siedzial z otwarta buzia caly zaskoczony.
-Nic mi sie nie stalo...Ale ty zaraz mnie udusisz.-zasmialam sie odwzajemniajac uscisk jednak zdecydowanie lzej.
-Oh...Przepraszam ale strasznie sie o ciebie martwilam.-pocalowala mnie w czolo.Cala nasza czworka stala na przeciwko siebie.
-Mloda...Wow...-tylko na tyle bylo stac Chrisa.Byl w tak wielkim szoku ze nie mogl nic innego wydusic.Przytulil mnie do siebie nie tak mocno jak jego dziewczyna ale z taka sama opieka.-Jestes wielka.-wyszeptal.
-A mow co pomiedzy toba i JB...-zaczela zaciekawiona RiRi kiedy juz wszyscy wygodnie siedzielismy przy dwoch kartonach pizzy.Spojrzalam usmiechnieta na Logana a ten ziachichotal i zlapal sie za miejsce na klcie w ktore go wczesniej uderzylam.
-Ehm...-zmarszczylam brwi.-Sama nie wiem.-powiedzialam jednak caly czas sie usmiechalam.
-Po twojej minie mozna wywnioskowac bardzo wiele.-zasmiala sie.
-Po tym jak sie pozegnali mozna byc wrecz pewnym ze...-niestety nie dane bylo mu dokonczyc poniewaz znow dostal tym razem w ramie.-Cholera! Znowu?!-spojrzal na mnie z wyrzutem a ja wzruszylam ramionami patrzac jak maly szczeniaczek.Gdy RiRi uslyszala slowa Defrey'a jej oczy az rozblysly.
-Malaaaa?? Masz przede mna tajemnice?-powiedziala niby smutna.
-No co?-spojrzalam na nia.
-Nie co?? Tylko mow.-usmiechnela sie szeroko.
-Oj nie wazne....-mruknelam lekko zawstydzona.
-Mow...
-Nom..Ten...Pocalowalismy sie.-szepnlam.
-Ty bylo raczej jak w tych komediach romantycznych gdzie dwojka zakochanych namietnie sie caluje po dlugiej rozlace.-stwierdzil z inteligentnym Logan.
-Kurwa stary mozesz sie zamknac?!-spojrzalam na niego a pozniej na zszokowana przyjaciolke.Nie wiedzialam kiedy byla pod wiekszym zdziwieniem: wczesniej gdy dowiedziala sie o calej sytuacji czy teraz.-Ja ide do siebie...-wstalam szybko zeby nie zaczela gadac jakis glupot.-Dobranoc.-krzyknelam wbiegajac na schody i uslyszalam krzyki odpowiedzi i smiechy.Wpadlam do pokoju i zucilam sie na lozko patrzac w sufit.Po chwili jednak poczulam to cale zmeczenie wiec szybko wzielam prysznic i wyszczotkowalam zeby a pozniej nakladajac na siebie pizame z telefonem w reku wrocilam do pokoju.Moje lozko bylo takie wygodne ze od razu sie na nie polozylam i z usmiechem odlozylam urzadzenie obok.-Ah...-westchnelam i uslyszalam dzownek oznajmiajacy iz dostalam esemesa.Wzielam telefon i przejezdzajac palcem po ekranie odblokowalam go.
                  
              Od: Justin
              "Wyjrzyj przez okno na ogrod :*"

Szczerze to nie chcialo mi sie juz wychodzic z cieplutkiego lozeczka wiec postanowilam sie z nim troszeczke podroczyc.
  
             Do: Justin
             ''Hm?? Ale po co??"

Nie musialam dlugo czekac na odpowiedz i z usmiechem ja otworzylam.

             Od: Justin
             ''No prosze cie rusz ten swoj sexowny tyleczek i wyjrzyl przez to okno..."

Zachichotalam pod nosem i wyskoczylam z lozka.Odsuwajac zaslony caly czas sie usmiechelam,potem otworzylam okno i podparlam sie na lokciach.Na zewnatrz stal Justin,Kenny,Scooter,caly BieberTeam,Rihanna,Brown,Lil,Logan,Shila i Haylie.Usmiechnelam sie szeroko lecz nadal nie wiedzialam o co chodzi.
-Co wy robicie?-zasmialam sie patrzac na nich.Jednak odpowiedzi nie dostalam.W zamian za to zaczeli spiewac ''Be alright'',bylo to naprawde wzruszajace uczucie.
-Zejdz tutaj!-krzyknal Justin gdy juz skonczyli.Bez namyslu zbieglam na dol zakladajac szybko te same czarne Supry i chwytajac jakas czarna,prosta bluze, wybieglam na ogrod stajac przed wszystkimi.
Dan, gitarzysta Biebsa, i Brown zaczeli grac na gitarach a sam chlopak zaczal spiewac "OLLG".To juz mnie calkowicie wzruszylo bo Justin spiewal patrzac gleboko w moje oczy.Po moich policzkach splynely lzy a Justin szybko je starl.Gdy piosenka sie skonczyla Biebs ukleknal przede mna.-Karli...Wiem ze juz duzo przeszlismy razem co tylko nas wzmocnilo.Wiem tez ile razy cie zranilem a ty nadal mi wybaczalas.Po tym wszystkim co przeszlismy nadal sie kochamy. Nie chce juz czekac...-usmiechnal sie lekko.- Wiem ze pytam o to juz kolejny raz...Ale...Zostaniesz moja dziewczyna?-zapytal z lekkim usmiechem trzymajac kwiaty ktore podal mu Alfredo.Przez chwile zapanowala calkowita cisza.
-Oczywiscie.-usmiechnelam sie znow rozplakujac.Wszyscy zaczeli bic brawa a Justin wstal i namietnie mnie pocalowal.Objelam go za szyje przyciagajac do siebie jeszcze blizej.Nasi znajomi gwizdali,klaskali i krzyczeli.Usmiechnelam sie nie przerywajac pocalunku,dziekowalam w duchu Bogu ze nie musialam czekac az Justin o to zapyta.
__________________________________________________
Tak bardzo chcieliscie zeby byli razem :P Wiec bardzo prosze :D
Nie mam zamiaru konzyc tego opowiadania poniewaz po komentarzach i tych wszystkich wyswietleniach zdecydowalam ze zostaje na dluzej...O wiele dluzej niz to sobie przewidywalam... ;)
Dziekuje wam!! Za wsparcie...Za wszystko!! <3 Po prostu was kocham!! <3
Pod ostatnim rozdzialem bylo jakies 19 komentarzy!! :O jestem w szoku i to ogrnomnym. Niczym RiRi jak sie odwiedziala o pocalunku xD ;)
Jej jesli byscie tak komentowali kazdy rozdzial to chyba bym dodawala codziennie :D
Jeszcze raz dziekuje... <3
-Patrys.