piątek, 26 lipca 2013

Rozdzial 62 "-Nigdy wiecej tak nie mow...."

                                       ***Pare dni pozniej***

Siedzielismy w pokoju Justina i rozmawialismy na rozne tematy.Postanowilismy po porstu posiedziec w swoim towarzystwie.Polozylam sie obok chlopaka i polozylam mu glowe na klatce,on objal mnie czule i pocwalowal w glowe splatajac nasze dlonie w jednosc.
-Kochanieeee....-przeciagnelam nie pewnie.
-Tak?-czulam jak sie usmiecha wiec usiadlam po turecku i spojrzalam w jego oczy nie wyjmojac z uscisku reki.
-No bo pomyslalam ze skoro oboje teraz mamy przerwe...Moze bysmy odwiedzili Kamile?-usmiechnelam sie nie pewnie.Ostatni raz jak widzialam moja chora przyjaciolke z dziecinstwa bylo to miesiac temu poniewaz Justin zrobil mi niespodzianke.
-Chcesz leciec do Polski?
-Nom...-usmiechnelam sie nie pewnie.-Wiesz jaki jest jej stan...-posmutnialam przypomnijanac sobie ze ostatnimi czasy zdrowie dziewczyny sie pogorszylo.
-A na ile bys chciala pojechac?
-Moze tak tydzien...Lub dwa...
-Dwa tygodnie?-zrobil wielkie oczy.-Do tychczas bylismy tylko na tydzien...
-No tak,wiem ale pomyslalam ze przeciez ucieszyla by sie gdybysmy zostali na dluzej...
-W ciagu ostatniego tygodnia w Polsce zdazylyscie poklocic sie trzy razy.-stwierdzil patrzac na mnie badawczo.
-Nie chcesz jechac jej odwiedzic...-to nie bylo pytanie.Ja po porstu stwierdzilam.Przykro mi sie zrobilo jednak Justin nie musial lubic wszystkich moich znajomych a ja nie musialam lubic wszystkich jego.
-Co?-zrobil wielkie oczy.-Nie,kochanie.To nie tak.-usiadl opierajac plecy o lozko.-Po porstu wiesz jak nie lubie szpitali...A jeszcze jak wiem ze ona ma raka a ja nie moge nic zrobic,szlag mnie trafia...-przeczestal wolna reka swoje wlosy a na jego twarzy wymalowal sie grymas.
-Koootek...-zlapalam go za kark i polozylam sie na jego lekko zgietym brzuchu.-Jestes kochany.-wtulilam sie w niego bardzo mocno.
-To kiedy chcesz jechac?-zapytal usmiechajac sie lekko.
-Jak najszybciej.-podnioslam wzrok do gory tonac w jego pieknych oczach.-W takim razie cos sie zalatwi.-Musnal moja dolna warge najdelikatniej jak mogl by pozniej wpic sie w moje usta namienite i pozadliwie.Oddawalam wszystkie pocalunki a on widzac ze nie pozwalam jego jezykowi dostac sie do mojej buzi lekko przygryzl moja warge dolna.Mimowolnie otworzylam usta a on wykorzystujac ten moment wsunal swoj jezyk.Walczylismy o dominacje dosc dlugo.Usmiechalismy sie nie odrywajac od siebie swoich ust.Rece chlopaka bladzily po moich plecach az przeniosly sie na pupe.W jednej chwili rozleglo sie glosnie pukanie do drzwi pokoju.
-Zajebiste wyczucie czasu...-mruknal nie zadowolony chlopak.
-Ja otworze...-szepnelam i gdy juz chcialam wstac gdy Justin znow polozyl mnie na lozku,tym razem na plecach calujac lekko moje usta a pozniej szybko wstal.
-Cos sie stalo?-otworzyl szeroko drzwi i zobaczylam w Rihanne z Chrisem.
-A musialo cos sie stac zeby was odwiedzic?-spojrzala na mojego nazeczonego przelotnie i wepchnela sie do pokoju siadajac obok mnie z wyprostowanymi nogami wzdloz lozka.Od razu polozylam glowe na jej udach i bawilam sie jej bransoletkami.Chris usiadl na fotelu obok stolika a Justin zdziwiony zamknal drzwi odwracajac sie powoli w nasza strone.
-Co tu sie dzieje?-spojrzal to na Rihanne to na Browna.
-Zabieramy was nad jezioro.-usmiechnela sie piosenkarka.-Co wy na to?
-Po ostatniej akcji nad basenem nie wiem czy mam ochote na jakies wypady...-powiedzialam z grymasem i niepewnie spojrzalam na Justina ktory nadal stal przy drzwiach.
-Zalezy nad jakie jezioro...-spojrzal na mezczyzne siedzacego na fotelu.
-Nad jezioro moich dziadkow.-usmiechnal sie szeroko.-Bedzie tam spokoj bo to jezioro w prywatnym lesie mojej rodziny dlatego nie bedzie tam turystow ani fanow.
-A paparazzi?-spojrzalam znaczaco.
-To tez da sie zalatwic.-usmiechnal sie.
-Niby jak?-spojrzalam na kobiete u ktorej lezalam na kolanach.
-Pojedziemy niby do studia.Tam tylko wejdziemy glownym wejsciem a wyjdziemy tylnim.Wezmiemy czekajac juz na nas samochody i pojedziemy niezauwazeni do domku dziadkow Chrisa.-wytlumaczyla mi wszystko z usmiechem a ja uwazalam ze to moglo wypalic.
-Jakie samochody?-zapytalam marszczac brwi.
-Moj kolega ma wypozyczalnie aut.-usmiechnal sie Chris.-Pozyczylem od niego dwa samochody wiec nikt sie nie dowie.
-Niezly pomsyl...-stwierdzil Bieber opierajac sie plecami o drzwi.-A co jesli zauwaza?
-Dziewczyny sie brzebiora w studio tak samo jak my.-widac bylo jak Chris sie cieszyl.
-Chcesz jechac?-moj narzeczony spojrzal na mnie troskliwie.
-Czemu nie? Potrzebuje chwili przerwy od rzeczywistosci.-usmiechnelam sie co wywolalo usmiech na ustach Justina.
-W takim razie zalatwione.-Brown entuzjastycznie zeskoczyl z fotela.
-Ubierzcie sie tak jak zawsze jezdzicie do studia.-nakazala Rihanna.-Ale wezcie do torby jakies luzniejsze ciuchy,stroje kapielowe,reczniki i tak dalej.-zasmiala sie.-Za godzine widzimy sie przed studiem.My z Chrisem mamy juz wszystko spakowane wiec jedziemy od razu teraz.Musimy zalatwic jeszcze cos na miescie.-usiadlam a ona zeszla z lozka.
-Do zobaczenia.-usmiechnelismy sie z Jusem gdy nasi przyjaciele juz wychodzili.Gdy Justin zamknal za nimi drzwi odwrocil sie w moja strone z lobuzerskim usmiechem a potem rzucil sie na lozko tuz obok mnie.Zachichotalam a on zaczal mnie delikatnie laskotac.
-Justin!Justin stop!!-smialam sie i ledwo co udalo mi sie cokolwiek wymowic.
-Powiedz ze mnie kochasz.-mowil caly czas usmiechajac sie.
-Kocham cię najbardziej na swiecie.-stwierdzilam co bylo prawda.Momentalnie przestal i spojrzal mi gleboko w oczy.
-Kocham cię....-szepnal niewinnie a ja poglaskalam go po policzku.-Czasami chcialbym byc normalnym nastoletkiem zeby chodzic do szkoly,trzymac cie za rek,siedziec z paczka na stolowce przytulajac cie do siebie.Chcialbym zeby wszystko bylo normalnie,tak beztrosko i spokojnie.
-Kochanie wiesz ze tak nie bedzie...-szepnelam.-Nie jestesmy dwojka normalnych nastolatkow.Zostaniemy rodzicami,mamy swoje kariery...Ale mimo to mamy wspanialych przyjaciol,mamy siebie...-szepnelam ze lzami w oczach.Mial racje.Tez chcialam miec zycie normalnej nastolatki,nie 17-nastoletniej zareczonej,gwiazdy w ciazy.Ale bylam szczesliwa bo miam Justina.Mialam na kim polegac,o kogo sie martwic,troszczyc,kogo kochac.
-Jednak nie zamienil bym tego zycia na tamtko nastoletnie.-stwierdzil.-Jestes tutaj,kochasz mnie a ja kocham ciebie.Bedziemy mieli wspaniale dzicko.To wszystko czego mi potrzeba.Ciebie.-powiedzial a pozniej wpil sie w moje usta.Tym razem calowal inaczej...Bylo w tym pocalunku cos specyficznego.Jakby smutek jednak szybko to uczucie przeszlo i zastopila je milosc.
-Chodz kochanie trzeba sie zbierac....-szepnelam a pozniej cmoknelam jego usta.
-Czekaj to najpierw wezmiemy moje rzeczy a pozniej pojdziemy do ciebie,dobrze?-spojrzal usmiechajac sie lekko.
-Dobrze.-przeciagnelam sie na lozku a on podszedl do szafy.-Hej a my tam bedziemy nocowac?-odworcil sie szybko w moja strone.
-Nie wiem...Czekaj zadzownie.-wyciagnelam reke po moj telefon i od razu wybralam numer RiRi.Jeden sygnal,dwa,trzy,cztery...Nareszcie.
-Chris scisz to radio!-krzyknela na swojego chlopaka a ja zachichotalam.-Co tam?
-Chodzi o to ze nie wiemy co wziac...Bedziemy tam nocowac?
-Tak,zostaniemy tam na jedna noc.
-To ok...Nie przeszkadzam.-zasmialam sie slyszac jak warczy do Browna.-Do zobaczenia.-nie czekajac az sie pozegna,rozlaczylam rozmowe.
-I?-Jus przygladal mi sie caly czas.
-Jedna noc.-nie patrzac na chlopaka odlozylam telefon na szafke nocna.
-To bedzie zabojcza noc.-odwrocilam szybko glowe w jego strone i widzialam jak sie szeroko usmiecha.Pokrecilam rozbawiona glowa i polozylam sie wygodniej.
-Tak,tak kochanie...mozesz pomazyc.-wytknelam mu jezyk a on zrobil oburzona mine.
-Zobaczymy.-stwierdzil zmieniajac wyraz twarzy na bardziej pewny siebie.-Jakby co mam prezerwatywy.-stwierdzil wchodzac do lazienki a ja wybuchlam smiechem.Moj nazeczony od razu odwrocil sie w drzwiach spogladajac na mnie pytajaco.
-Co?
-Nie wiem po chuj ci te prezerwatywy...Chyba ze chcesz na dziwki isc. Ja jestem w ciazy wiec na zabezpieczenia juz troche za pozno.-zasmialam sie a on spowaznial.
-Nie mow takich rzeczy...-pokrecil glowa a ja nie bardzo wiedzialam o co mu chodzi.
-Jakich?
-Ze moglbym kochac sie z kims innym.-widzialam pewnego rodzaju smutek w jego oczach co mnie zabolalo bo wiedzialam ze ja go spowodowalam.
-Ja...Ja przepraszam.-w moich oczach pojawily sie lzy.-Nie to mialam na mysli...-usiadlam na lozku i patrzylam w niego smutno.Podszedl do mnie zostawiajac ubrania w lazience i przytulil mocno sadzajac mnie sobie bokiem na kolanach.
-Nigdy wiecej tak nie mow....Wiesz ze kocham tylko ciebie,jestes dla mnie najwazniejsza.-pocalowal mnie w skron.
-Przepraszam...-szepnelam wtulajac sie w niego mocno.Chwile jeszcze rozmawialismy a pozniej Justin poszedl sie przebrac.Wyciagnelam jego plecak i schowalam do niego wszyskie potrzebne rzeczy oprocz ubran na przebranie.Gdy Justin juz gotowy wyszedl z lazienki przytulil mnie do siebie od tylu.-Musisz sobie spakowac tylko jeszcze jakies ubrania na nastepny dzien.-usmiechnalm sie kladac mu swoje rece na jego ktore byly splecione na moich brzuchu.
-Mhmmm...-mruknal mi do ucha calujac w policzek.Odwrocilam sie w jego objeciach zazucajac rece na jego kark.
-Ladnie wygladasz...-szepnelam usmiechajac sie slodko...
-Dziekuje,kochanie.-pocalowal mnie w usta a ja sie usmiechnelam oddajac mu calus.Gdy sie do siebie oderwalismy spakowal co bylo jeszcze potrzebne i poszlismy do mnie.Cali rozesmiani wpadlismy do mojego pokoju i szybko podeszlam do szafy.Wzielam zestaw przygotowany przez Haylie pare dni temu na nagl wyjazd i zniknelam w lazience.Justin wlozyl do swojego plecaka moje rzeczy ktore prawdopodobnie beda mi potrzebne i polozyl sie na lozku.
_______________________________________________

No to jest kolejny ^^ Taki tam sobie...Mialam nadzieje ze bedzie lepszy ale nie moglo byc inaczej bo wyjatkowo nastepnyn rozdzial mam zaplanowany :D
Hej misiaki :* Strasznie teskie,wiecie? Mimo ze dodaje rozdzialy ciagle brakuje mi pisania ale juz wytrzymam <3
Kocham Was! <3
-Patrys