środa, 20 lutego 2013

Rozdział 20 "-Ej! Nie jestem głupi tylko zakochany!"

Przez kolejne dni chodziłam normalnie do szkoły,ignorowałam Justina który próbował ze mną porozmawiać ale zawsze udało mi się uciec albo Miłosz,DJ i Tay go odciągali lub zagradzali mu do mnie dostęp.Udało mi się uniknąć jego spojrzenia za każdym razem.Cierpiałam strasznie,co noc płakałam i miałam koszmary.Zaszywałam się w swoim pokoju pod kołdrą patrząc w sufit i płacząc.W szkole siedziałam patrząc się przed siebie a moi przyjaciele mówili do mnie jednak ja nie odpowiadałam.Odzywałam się tylko na lekcjach gdy pani mnie zapytała.Byłam wdzięczna że moja paczka,bez JB i Chrisa,ciągle stara się do mnie dotrzeć.Starali się jak mogli i wgl nie poddawali.
Była sobota i zaplanowałam sobie oglądanie filmów z kartonikiem lodów.Obudziłam się jak każdego ranka z opuchniętymi oczami.Jednak stwierdziłam że nie będę się malować bo i tak to bez sensu jeśli zostanę cały dzień w domu przed tv.Ubrałam się w coś wygodnego i zeszłam na dół zjeść śniadanie.Ponieważ lekcje odrobiłam już jak przyszłam ze sql więc miałam weekend wolny.Zrobiłam sobie płatki i usiadłam przy blacie wyglądając przez okno.Słońce dopiero wschodziło,co świadczyło o tym że było bardzo wcześnie.Spojrzałam na zegarem na ścianie i rzeczywiście było wcześnie.4.36.Westchnęłam i pogrążona w rozmyśleniach dokończyłam śniadanie.
-Witam witam.-do kuchni wszedł zaspany Tay.
-Co ty tu robisz??-zapytałam myjąc miskę.Po chwili wszedł też Miłosz.Chłopacy byli w samych bokserkach ale już się przyzwyczaiłam więc zignorowałam to.
-Nocowałem u Miłosza.-uśmiechnął się siadając na krześle.-Nawet nie zauważyłaś??
-Nie.Byłam cały czas u siebie.-wytarłam ręce.-Co wy tak wcześnie już nie śpicie??
-Jeść nam się chce.-wytknął mi język Miłosz podchodząc do lodówki.
-Ja wam coś zrobię.-odpędziłam brata od lodówki i pokazałam na krzesło obok gościa.-Na co macie ochotę??-spojrzałam na chłopaków.Ci popatrzyli po sobie i z uśmiechami przenieśli wzrok na mnie.
-Omlety z podwójną bitą śmietaną,truskawkami i nutellą.-wyrecytował ładnie Miłosz.
-I z sosem toffi.-dodał Tay.
-Widzę że bardzo zgodni i głodni jesteście.-zaśmiałam się wracając do lodówki i wzięłam potrzebne produkty.Przygotowałam chłopakom zgodnie z zamówieniem jedzenie i usiadłam przed nimi kładąc talerze na blacie.
-Dzisiaj idziemy na imprezę.-powiedział Miłosz jedząc mój wyrób.-Pyszny omlet.-uśmiechnął się szeroko oblizując bitą śmietanę z kącików ust.
-Do kogo idziecie?
-Idziemy...Cała trójka.-upomniał mnie nasz przyjaciel.-A omlet rzeczywiste wyśmienity.
-Ja nigdzie nie idę.-powiedziałam stanowczo siadając prosto.-Nie mam takiego zamiaru.
-Idziesz Karo.Nie będziesz znów siedzieć w domu i się nudzić albo zaszywać w książkach.
-Nie dopuścimy do tego.-dodał Taylor.Czasami zaskakiwało mnie to jak oni się rozumieli i byli jednomyślni.
-Proszę was chłopacy...Ja naprawdę wolę siedzieć w domu.-mruknęłam spoglądając na okno.
-Jasne jasne.Na 14.00 masz być już gotowa w salonie.-wytknął mi język mój brat wstawiając talerz do zmywarki.Tayler poszedł w ślady Miłosza i po chwili wyszli z kuchni.Westchnęłam i wstałam od blatu.Podreptałam smutna do swojego pokoju posiedzieć na parapecie z kubkiem herbaty i popatrzeć na niebo.Oparłam głowę o szybę i pojedyncze łzy słynęły mi po policzku.Była godzina 6.00 rano.Słyszałam jak chłopacy wygłupiają się grając na konsoli brata w jego pokoju.Uśmiechnęłam się sama do siebie wyobrażając sobie co wyrabiają i popiłam łyk picia.Odwróciłam głowę spoglądając na ścianę za łóżkiem gdzie było pełno zdjęć moich z Justinem...Cały czas się uśmiechałam,wspominałam jak wtedy się wygłupialiśmy w paru grając w piłkę albo jak Justin wysmarował mnie całą lodami gdy byliśmy na spacerze z całą paczką...W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś mnie woła,wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Biebera.
-Czego chcesz?-otworzyłam okno i oparłam się na łokciach.
-Proszę wybacz mi!
-Justin nie drzyj się...-przyłożyłam palec do ust na znam aby się zamknął.
-Czekaj...-szepnął i zaczął wchodzić po drzewie które rosło obok domu,jego gałęzie sięgały prawie do mojego pokoju.-Pomożesz??-wyciągnął do mnie dłoń gdy stał już prawie na końcu jednej z gałęzi.
-Powinnam nie pomagać i jeszcze cie zrzucić ale jakie by było zamieszanie...-podałam mu dłoń i pomogłam wejść na parapet.
-Czyli nie martwisz się już o mnie??-spojrzał na mnie poprawiając ubranie.
-A ty się martwiłeś o to jak się będę czuła??-zapytałam ironicznie krzyżując ręce na piersiach.-Nie.-odpowiedziałam sama.Chłopak posmutniał.
-Wybacz mi...Rozstałam się z Gomez.Była dobra na chwilę ale to przy tobie czuję się szczęśliwy.Ona była tylko głupim zauroczeniem które minęło ale moje serce chciało ciągle do kogoś innego.Ono chciało do ciebie.To o tobie ciągle myślałem i gdy całowałem się z Seleną wyobrażałem sobie że to ty.Tylko przy tobie jestem w 100% sobą.Tylko tobie ufam i tylko z tobą chcę być.-uklęknął przede mną.-Karolina...Proszę wybacz mi.-złapał moją dłoń i spojrzał głęboko w moje oczy.
-Justin...To już nie pierwszy raz jak mnie skrzywdziłeś...Chcę kogoś kto nawet jak będę wyglądać fatalnie bo np będę przeziębiona powie mi że wyglądam ślicznie,który nie będzie się wstydził ze mną wyjść,złapać za rękę,przytulić i pocałować,który będzie mnie wspierać i pocieszać,kogoś kto będzie słuchać jak przeklinam cały świat a później po prostu się uśmiechnie i mnie przytuli,kogoś kto będzie się ze mną wygłupiał ale gdy będę miała fatalny humor i nie będę chciała z nikim gadać on to zrozumie i będzie milczał ze mną,kogoś kto zobaczy mnie z łzawi w oczach pierwsze słowa jakie powie to "kogo mam opierdolić??",kogoś kto będzie mnie zabierał na romantyczne spacery i kolacje...Kogoś kto będzie mnie kochał taką jaką jestem...-ostatnie zdanie szepnęłam.
-Jest za późno abym był taką osobą??-spojrzał na mnie smutno cały czas klękając.Miałam łzy w oczach,pogłaskałam chłopaka po policzku i uśmiechnęłam się.
-Chyba nie...-uklękłam przed nim.-Tęskniłam za tobą.-szepnęłam mu do ucha przytulając go za szyję a on mnie przytulił w talii.
-Ja za tobą też.Nawet nie wiesz jak bardzo.Przysięgam że już nigdy cię nie skrzywdzę.-spojrzał mi głęboko w oczy i łapiąc za policzki namiętnie pocałował.Odwzajemniłam buziaka.Kiedy staliśmy znów przytuliłam się do chłopaka.
-Jeśli mnie jeszcze raz zranisz w ten sposób nie wiem co ci zrobię.-powiedziałam a chłopak uniósł mnie do góry.Oplotłam go nogami w pasie i zaśmiałam się a on mnie pocałował w ramie.Gdy już stałam na własnych nogach cmoknęłam go jeszcze raz w usta i wyswobodziłam się z uścisku i skoczyłam na łóżko kładąc się na plecach.Chłopak uśmiechnął się szeroko i usiadł obok mnie.
-Mam coś dla ciebie.-uśmiechnął się nieśmiało i wyją pudełeczko.
-Co to??-spojrzałam najpierw na opakowanie a później na chłopaka.
-Sama zobacz.-wręczył mi je i spojrzał z leciutkim uśmiechem.Niepewnie otworzyłam pudełeczko i ujrzałam śliczny naszyjnik.
-Jaki piękny!-dotknęłam leciutko palcem tak jakbym się bała że zaraz się rozpadnie.
-Podoba ci się??
-Jest niewyobrażalnie piękny...Ale nie mogę go przyjąć.-zamknęłam pudełko kładąc je na kolanie chłopaka.-Ja nie mogę.
-Karo.-chłopak złapał mnie za policzek.-Przyjmiesz go.Chciałbym abyś go miała.-uśmiechnął si i musnął moje usta.Po chwili wyjął naszyjnik z pudełka i wstał odgarniając moje włosy.Zapiął go na szyi i pocałował ramie.-Pasuje do ciebie idealnie.-chłopak się wyprostował a ja dotknęłam naszyjnika i się lekko uśmiechnęłam.
-Dziękuje...Jest wspaniały.-ustałam przed chłopakiem i położyłam mu ręce na karku a on mi swoje na biodrach przysuwając mnie do siebie.
-Poszłabyś dzisiaj ze mną na imprezę Chrisa??
-Czekaj,czekaj...-oderwałam się od niego i złapałam za rękę wychodząc z pokoju.-Zaczekaj tu.-odwróciłam się do niego przodem i lekko uśmiechnęłam.Później weszłam a raczej wtargnęłam bez pukania do pokoju brata.-Więc to było zaplanowane??Ta cała impreza??Chcieliście mnie tam zaciągnąć żebym z nim pogadała?-stanęłam na środku,mój brat siedział na fotelu obok Taya i oboje grali na konsoli.Spojrzeli na mnie zdziwieni.-To było uknute prawda??
-Tak...-szepnął Miłosz.
-I po co??
-Bo oboje cholernie cierpicie! Karo,zrozum że on też ma uczucia!-ustał zdenerwowany przede mną.Chłopacy byli już ubrani i ogarnięci.
-Czekaj czekaj...-Taylor wstał z uśmiechem.-Zobacz co ma na szyi.-pokazał palcem na naszyjnik.
-Ten sam co Bieber nam pokazywał.-chłopacy razem myśleli tak jakby osobno im było ciężko.Przewróciłam oczami.
-Jest tu??-zapytał nasz gość.
-To nie możliwe...Usłyszelibyśmy drzwi frontowe.-odpowiedział mój brat cały czas mi się przyglądając.
-A co jeśli nie wszedł drzwiami??-Taylor się zaśmiał.-Okno.
-Nieee....Nie sądzę.-mój brat nie chciał uwierzyć w spekulację Taylora.Po chwili w drzwiach stanął uśmiechnięty Bieber opierając się o framugę.
-Siema.-uśmiechnął się szeroko.
-Ale...-Miłosz nie mógł niczego pojąć,jak zwykle z resztą.Ja podeszłam do piosenkarza i się w niego wtuliłam.On objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.-Teraz już wgl nie wiem co się dzieje...
-Jeny jaki z ciebie debil...Pogodzili się.-Taylor walnął Miłosza w głowę.
-Aaaa....-mój brat odkrywał właśnie Amerykę a ja z Bieberem zaśmieliśmy się.Miłosz czasami nie myślał zbyt szybko,szczególnie gdy oderwało się go od konsoli.
-My idziemy...-uśmiechnęłam się spoglądając na zdezorientowanych chłopaków.
-Ale przyjedziecie na tą imprezę Chrisa??-zapytał Miłosz.
-Oczywiście.-odpowiedział mu Justin.-Zaciągnę ją tam nawet siłą.-spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem a ja wywróciłam oczami i wyszłam z pokoju.Justin wyszedł zaraz za mną i złapał mnie za brzuch podnosząc do góry i niosąc do pokoju,śmiałam się jak głupia jednak chłopak nic sobie z tego nie robił.Gdy znaleźliśmy się w pokoju zaczął się ze mną kręcić.
-Stop!Justin stop!-krzyczałam przez śmiech a chłopak grzecznie mnie posłuchał i postawił na nogach.-Jesteś głupi.-odsunęłam się od niego lekko łapiąc równowagą,cały świat wirował mi przed oczami.
-Ej! Nie jestem głupi tylko zakochany!-oburzył się podchodząc do mnie i łapiąc mnie za policzki złożył pocałunek na moich ustach.-W tobie.-uśmiechnął się i znów namiętnie pocałował moje usta.Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam głęboko w jego oczy a później przytuliłam się do niego.-Kocham cię Karo...Jak nikogo innego.Jesteś całym moim światem.-wyszeptał mi do ucha.Przy nim czułam się bezpieczna i szczęśliwa.Leżeliśmy przez jakiś czas na łóżku wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o koncertach Justina.
-Hah...
-Co??
-Po prostu pierwsza powiedziałaś mi że mnie kochasz..
-To jest powód do śmiechu??-spojrzałam na niego.
-Nie.Ale myślałem że to ja będę pierwszy.
-Oj nie ważne.-pocałowałam go w usta lekko a później snów leżeliśmy rozmawiając na różne tematy.Jednak w pewnym momencie zadzwonił telefon Biebera i musiał wracać do domu ponieważ Scooter chciał z nim pogadać.Odprowadziłam chłopaka do drzwi i gdy już stał na schodach a ja opierałam się o framugę on przyciągnął mnie za talię do siebie i namiętnie pocałował,założyłam mu ręce na szyi i odwzajemniłam pocałunek.
-Będę po ciebie o 13.50.-uśmiechnął się kiedy już się od siebie odsunęliśmy.
-Postaram się być gotowa.-wytknęłam mu język a chłopak zrobił znudzoną minę.
-Musisz być gotowa.
-No dobra,dobra już nie marudź.-cmoknęłam jego usta i wróciłam do domu.-Papa.
-Papa mała.-uśmiechnął się i poszedł w stronę swojego samochodu który był zaparkowany na podjeździe.
Cała w skowronkach wróciłam do swojego pokoju gdzie na łóżku siedzieli chłopacy.Przyglądali mi się z uśmiechami.
-Co??
-Nic nic.-wyszczerzył się Tay.
-Nie wiem o co wam chodzi...-stanęłam przy drzwiach.
-Chris kazał wszystkim chłopakom zaproszonym na imprezę przyjść z towarzyszką...-zaczął Tay.
-Ja idę z Hol,a on-pokazał mój brat na chłopaka obok.-z Kat.
-Ta impreza była pomysłem Chirsa aby pomóc nam wyznać nasze uczucie dziewczyną...A przy okazji pogodzić was.-uśmiechnął się gość.
-W takim razie muszę podziękować Chrisowi.-podeszłam do szafy.Wcześniej zerknęłam na zegarek i była 12.36.Postanowiłam już wybrać strój żeby później nie zaprzątać sobie tym głowy.
-A nam nie podziękujesz??-oburzył się Miłosz.
-Niby za co??-odwróciłam się w ich stronę zakładając ręce na biodrach.
-Yyy...
-No właśnie...-uśmiechnęłam się i wróciłam do przeszukiwania szafy.Chłopacy wyszli z mojego pokoju z głupimi uśmiechami,widać że byli podekscytowani.Nie wiedziałam że mojemu bratu podoba się Holly chociaż rzeczywiście zawsze gdy Hol była z nami Miłosz był nieśmiały i ciągle na nią zerkał.Po dłuższym czasie znalazłam idealny zestaw. Zadowolona położyłam go na łóżku i zeszłam na dół przygotować obiad ponieważ było już około 13.06.Szybko przygotowałam spaghetti i jakiś sos i zawołam chłopaków.Pogrążeni w dyskusji o dzisiejszej imprezie zjedliśmy posiłek a później każdy rozszedł się w swoją stronę,Tay do siebie do domu,Miłosz do siebie do pokoju a ja do swojego pokoju.Zaczęłam się szykować i ogarniać i gdy już byłam gotowa zerknęłam na zegarek.13.45.
-Uff...Zdążyłam.-szepnęłam do odbicia w lustrze a potem zeszłam zadowolona na dół.
-Wow...-Miłosz siedział przed tv i przełączał kanały.-Co zrobiłaś z moją siostrą??
-Ha.Ha.Ha...Ale śmieszne.Naprawdę...-wywróciłam oczami i poszłam do drzwi bo ktoś zadzwonił.Była to Holly.-Miłosz!
-Witaj śliczna.-mój brat szybko zjawił się w drzwiach całując Holly w policzek.
-Cześć.-zawstydziła się lekko wchodząc do domu.-Ładnie wyglądasz Karo...Jak nie ty.
-Dzięki...Ty również.A ty Miłosz mógłbyś iść po nią a nie...-skarciłam brata zamykając drzwi.
-Mama mnie podwiozła bo jechała do miasta.-powiedziała moja przyjaciółka siadając na sofie obok Miłosza.
-A no chyba że tak...-usiadłam w fotelu i po chwili znów zadzwonił dzwonek.-Ja otworzę.-podeszłam do drzwi i ujrzałam Kat z Tayem.-Siemka.-uśmiechnęłam się do gości i wpuściłam ich do domu.Oboje przywitali się i usiedli na sofie na przeciwko mojego brata i Holly.Nie zdążyłam usiąść a znów zadzwonił dzwonek tym razem już wiedziałam kto to jest więc z uśmiechem podeszłam do drzwi.
-Witaj piękna.-przywitał się chłopak przytulając mnie w talii i podnosząc mnie do góry wszedł do domu.
-Witaj przystojniaku.-pocałowałam go w policzek a chłopak odstawił mnie na podłogę.-Świetnie wyglądasz.-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Nawet w 1/10 nie dorównuję tobie.-pocałował mnie w policzek gdy znajdowaliśmy się już przy fotelu.
-Jasne,jasne.
-A ty jak zwykle nie wierzysz...-chłopak usiadł na fotelu i łapiąc mnie za biodra pociągnął za sobą tak że siedziałam bokiem na jego kolanach.
______________________________________________________________________
:D Uuuuuu ale mi się podoba *_* ahhh jaka satysfakcja :D jedyna rzecz która mi wyszła ostatnio :/
Miałam duży problem z znalezieniem ubrania dla Karo na imprezę ale sądzę że nieźle wyszło ;)
Czekam na waszą opinię :*
-Patyrś