niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 5 "-Ah...To miasto...Tyle wspomnień...Mm..."

Przez cały czas docinaliśmy sobie z Bieberem...Mari przeniosła się do innej szkoły ponieważ jej rodzice musieli się przeprowadzić.Strasznie się z Kat cieszyłyśmy bo przynajmniej jedną miałyśmy z głowy.Bieber się z nią rozstał więc teraz zrobił się jeszcze bardziej wkurzający...Jest jeszcze bardziej arogancki i pewny siebie.Wkurza mnie jeszcze bardziej...Jeśli wgl się da...
-Księżniczko wstawaj!-wydarł mi się do ucha Miłosz.
-Jezu!Debilu!Ogarnij się!-walnęłam go poduszką w twarz i zakryłam się kołdrą aż po czubek głowy.
-Karo...wstawaj...-ściągnął ze mnie całą kołdrę i rzucił na podłogę.
-Miłosz...Daj mi spokój...-mruknęłam tym samym akcentem co on.
-Spakowałaś się??
-Tak już przed wczoraj...
-To wstawaj do cholery!!Bo za godzinę muszę odwieźć cię na lotnisko!-wydarł się z udawanym gniewem.Mój brat niedawno zdał na prawko i rodzice kupili mu nowego Chevroleta Camaro.
-Ugh...Daj mi święty spokój, nie chcę tam jechać!-skuliłam się w kłębek.
-Ale musisz...Przykro mi Karo...
-Ja nie chcę...Nie chcę z nim dzielić apartamentu...Nie chcę go widzieć...Słuchać jego docinek...
-Spokojnie...jedzie z tobą Kat,gdybyśmy tylko ja,DJ i Tay mogli jechać też byśmy pojechali...-posmutniał.Przez ten czas bardzo się wszyscy ze sobą zaprzyjaźniliśmy.Nasz piątka była nie rozłączna.-Obiecaj że będziesz dzwonił jak najczęściej...
-Obiecuję.-powoli usiadłam.
-Bierzesz laptopa,nie??
-Jasne.
-To dobrze.A teraz idź się ubrać,masz 20 minut.
-Ta...-wzięłam ubrania i poszłam się przebrać.Po wyjściu zarzuciłam na siebie zieloną bluzę Miłosza i zeszłam na dół. Wybiłam kawę i pożegnałam się z rodzicami.Miłosz zaniósł moją walizkę do samochodu i po chwili sama w nim siedziałam.Jechaliśmy w ciszy droga zajęła nam godzinę i jakieś 20 minut.Nie odzywaliśmy się do siebie,oboje wiedzieliśmy że będzie nam ciężko ponieważ przez ostatni czas bardzo się ze sobą zżyliśmy.Po dojechaniu na miejsce czekała już tak połowa klasy w tym Kat i Bieber z Chrisem.Miłosz wyją moją walizkę i odprowadził mnie do środka.
-Cześć.-mruknął do Kat.
-Siema...-ta też wiedziała co nam jest.
-To co mała...Trzeba się pożegnać.-stał naprzeciwko mnie z rękoma w kieszeniach.
-No chyba...-miałam na nosie swoje zielone Ray Ban.Staliśmy tak przez sekundkę patrząc się na siebie gdy nie wytrzymałam i wtuliłam się w jego klatkę ściskając ręce na plecach.Chłopak też mocno mnie przytulił i pocałował w głowę.
-Pamiętaj,dzwoń jak najczęściej nie ważne o jakiej porze dnia czy nocy.-złapał mnie za policzki i skierował tak żebym patrzyła w jego oczy.Okulary założył mi na głowę,płakałam.-Nie płacz,proszę...To tylko dwa i pół tygodnia...-sam miał łzy w oczach.Wtuliłam się w niego jeszcze raz.Bieber cały czas się na mnie gapił od kiedy weszłam do budynku.
-Kocham cię braciszku...-wyszeptałam mu do ucha ściskając mocno za szyję.
-Ja ciebie też mała...-podniusł mnie do góry a ja oplotłam go nogami na biodrach.
-Nie puszczę cię teraz.-zaśmiałam się.
-Haha...głupotka.-pocałował mnie w policzek.-Jesteś taka leciutka...
-Karo..Pani woła na zbiórkę...Musimy iść.-powiedziała smutno Kat.
-Leć mała...Zobaczymy się na skypie??-odstawił mnie na ziemię.
-Oczywiście.-przytuliłam się do niego ostatni raz i pocałowałam go w policzek.-Będę tęsknić.
-Ja też...-powiedział a ja z Kat już prawie odchodziliśmy.-Hej Kat! A ty się nie pożegnasz??--zapytał Miłosz i rozłożył ręce.Dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go za szyję.-Miłego lotu.-powiedział a Kat podeszła do mnie,obie blado się uśmiechałyśmy.-Kat.Opiekuj się nią proszę...-szepnął na końcu.
-Pewnie...-po chwili zniknęłyśmy przy oddawaniu bagażu.Spojrzałam jeszcze raz na odchodzącego Miłosza i założyłam swoje okulary.-Będzie dobrze...damy radę,prawda??
-Musimy.-uśmiechnęłam się smutno do przyjaciółki.
-No proszę,kto by pomyślał że królowa lodu ma jakieś uczucia.-Bieber stał za nami.
-Weź się odwal...nie jesteśmy w szkole więc mogę ci przyłożyć.
-Stary...Ma rację...Ona była bokserką....-szepnął do niego Chris.
-Ooo widzę że sprawdzałeś moją osiągnięcia...-spojrzałam na blondyna.-Uświadom swojego przyjaciela...
-2 razy z rzędu wygrała krajowe mistrzostwa juniorów...-spojrzał na Biebera a ten otworzył lekko buzię,uśmiechnęłam się tylko blado i odwróciłam tyłem.
-To skoro jesteś taka dobra czemu nie kontynuowałaś dalej??-zapytał a ja posmutniałam, miałam nadzieję że nie zapyta.
-Kontuzja dłoni...-wyjaśnił Chris.-Podczas trzecich mistrzostw przyłożyła tak mocno kolesiowi w twarz że złamała nadgarstek.-wzdrygnęłam się na samą myśl o tamtym zdarzeniu.
Trzecie mistrzostwa krajowe...Moja kolej,strasznie się bałam bo musiałam zmierzyć się z chłopakiem w którym się zakochałam bez pamięci a on mnie tylko wyzywał,poniżał i wyśmiewał...Wyszłam na ring,on stał zadowolony z chytrym uśmieszkiem.Zaczęło się...Mogłam go uderzyć.Wymierzyłam najpierw prawy sierpowy,uderzyłam i cel osiągnięty.Później lewy sierpowy.Chciałam się zemścić więc tego wymierzyłam kilkanaście razy mocniej.Uderzyłam i ten straszny ból przeszył mój nadgarstek.Chłopak dostał w nos.Coś chrupnęło, nie byłam pewna czy to jego nos czy mój nadgarstek.Złapałam się za dłoń a chłopak za nos.W sekundzie stałam już w szatni, lekarze oglądali moją rękę.Nie płakałam,patrzyłam się nieobecnie na nadgarstek i pytałam się w myślach "Dlaczego?,Dlaczego znów musiałam cierpieć?!" Byłam wściekła...Na siebie i na innych...Ból jednak nie przechodził,cały czas bolało tak samo,czułam jak opuchlizna się nasila a lekarze dotykając kontuzję sprawiają jeszcze większy niewyobrażalny ból.Zabrali mnie do szpitala i nastawili nadgarstek,włożyli w gips i powiedzieli coś co mnie załamało:
-Przykro nam to mówić ale nie będzie mogła panienka kontynuować uprawiania boksu.To zbyt ryzykowne.Ma panienka kruche stawy w nadgarstkach dlatego musi panienka na nie bardzo uważać.

Załamałam się po tym...To była najgorsza wiadomość w moim życiu...
-Hej,Karo.Wszystko ok?-przyjaciółka na mnie patrzyła badawczym wzrokiem.
-Tak tak...-mruknęłam i podeszłam do okienka.Załatwiłam to co miałam i oddając bagaż główny podziękowałam i poszłam na odprawę.Kat zrobiła tak samo.
-Hej...Co ci jest,hmm??Przecież widzę...-usiadła obok mnie na ławeczce.
-Wspomnienia...Nie potrzebnie kusiłam Chrisa aby uświadamiał Biebra...-mruknęłam a koleżanka mnie przytuliła.Znała już całą historię więc nic nie musiałam jej tłumaczyć.
-Dziewczynki chodźcie na odprawę.-podeszła do nas pani.-Co się stało??-ukucnął przy mnie i wytarła łzy kciukami.
-Ciężko jej było rozstać się z bratem.-wyjaśniła szybko Kat.
-Oj.To tylko 2 i pół tygodnia zobaczysz będziecie się świetnie bawić...Jedziesz do swojego miasta więc powinnaś się cieszyć.-przytuliła mnie do siebie.Uwielbiałam moją panią od matematyki była taka czuła i kochająca.
-Tak...To też jest powodem.Wspomnienia.-wstałam i poszłyśmy do bramek.Nic już więcej nie powiedziała wiedziała że lepiej będzie jak zostawi mnie w spokoju.
Po odprawie zostało nam jeszcze 40 minut do wejścia na pokład samolotu więc z Kat poszłyśmy po jakieś gazety i przekąski.Śmiałyśmy się i wygłupiały.Gdy już wszystko miałyśmy poszłyśmy usiąść i poczekać aż otworzą okienko gdzie kontrolują bilety.
Siedziałyśmy tak 20 minut i się wygłupiałyśmy,Bieber siedział na przeciwko i nam się przyglądał.
Po 30 minutach już leciałyśmy,siedziałam obok Kat i Holly* z którą też miałyśmy dobry kontakt,chociaż nie należała do naszej paczki często z nią spędzałyśmy czas.
Kat oparła głowę o moje ramię i zasnęła.Miała śmieszną minę więc Hol zrobiła jej parę fotek.Później jednak mnie też zmorzył sen i zasnęłam oparta o ramię Holly.Która się śmiała.Obudził mnie czyiś szloch.
-Boże Hol co się dzieje??-obudziłam Kat i spojrzałam czule przytulając koleżankę.
-Przez całą podróż Chris mi dokucza.Nie wiem jak ty to znosisz...
-Nie przejmuj się nim.To dupek.-przytuliłam ją jeszcze mocniej.
-Dziewczyny przyniosę nam gorącą czekoladę...To dobrze zrobi.-uśmiechnęła się blado Kat.
-Co się dokładnie stało,hm??-spojrzałam na nią odgarniając jej kosmyki grzywki z twarzy.
-Mówił że jestem nieudacznikiem,nikim,suką i że się puszczam...
-Zabiję gnojka.-podniosłam się z siedzenia i szybkim krokiem poszłam do Biebera i jego kumpla.-Mógłbyś dać jej spokój?!Co ona Ci do cholery zrobiła?!Mnie możesz traktować jak chcesz ale nie mieszaj w to moich przyjaciół...-syknęłam.
-Pierwsze się opanuj a drugie się nie unoś.
-Odwal się...-machnęłam do góry ręką i poszłam do Holly.
Resztę lotu rozmawiałyśmy we trójkę co będziemy robić.Dziewczyny miały razem pokój więc rozmawiały co będą robić wieczorami a ja im się przysłuchiwałam.
Na miejscu okazało się że mamy hotel niedaleko mojej starej szkoły,więc się strasznie ucieszyłam bo na przeciwko tego też hotelu mieszkała moja przyjaciółka Sara.
Po zameldowaniu się w apartamentach szybko poszłam do mojego ponieważ chciałam zająć pokój w większym łóżkiem.Apartament był ogromny ,miał dwie łazienki duży salon i dwa ogromne pokoje.Ja wybrałam sobie ten z balkonem obok pokoju dziewczyn ponieważ obydwa pokoje były takie same.Położyłam walizkę i torbę na łóżku a później poszłam do pokoju dziewczyn.Zapukałam i drzwi otworzyła mi Kat.
-I jak się podoba moje miasto??-zapytałam z uśmiechem wchodząc w głąb pokoju Kat gdzie na łóżku siedziała Hol.
-To ty mieszkałaś w tym boskim mieście?-zdziwiła się Kat.
-Ty tu mieszkałaś??-zapytała zszokowana Holly.
-Tak,dokładnie na przeciwko hotelu jest dom mojej przyjaciółki.-uśmiechnęłam się szeroko i położyłam się na placach.-Ah...To miasto...Tyle wspomnień...Mm...-ziewnęłam a Holly położyła się obok mnie i zamknęła oczy.
-Hej! Się nie rozleniwiać!Zaraz idziemy oglądać hotel !-Kat była pełna energii jak zawsze...
___________________________________________________________________
Holly Marcons- Miła dziewczyna.Jest bardzo uczuciowa i skryta w sobie.Jej rodzice zginęli gdy była mała i od dziecka wychowuje ją ciocia.Potrafi wspaniale śpiewać i malować.Uwielbia się wygłupiać z Kat i Karo.

Sara Olivieri- Przyjaciółka Karo z Italii. Jest w jej wieku.Strasznie zżyły się przez trzy lata i nadal utrzymują ze sobą kontakt.

Mam nadzieję że wam się spodoba.Ja uważam że nie jest zły :)
Postaram się dzisiaj dodać jeszcze jeden ale to będzie trudne.
-Patryś

4 komentarze:

  1. Po 1. Cudowny rozdział.
    Po 2. Chłopaki to chamy :/
    Po 3. Chce takiego brata! ;(
    Po 4. Masz talent dziewczyno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uważam żebym miała talent do pisanie :)
      Ale dziękuję za miłe słowa :D Cieszę się że podoba się komuś to co piszę. A muszę przyznać się do tego że piszę zawsze na spontanie :D

      Usuń
  2. Rozdział wspaniały jak wszystkie!! ~Justme ma racje masz talent dziewczyno i to nawet ogromny!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeee prawda...Nie mam talentu,mam dopiero 14 lat więc nie uważam żeby to było coś szczególnego ale dziękuję za uznanie ;)

      Usuń