Poszłam się odświerzyć i gdy już byłam gotowa wyszłam z łazienki,wzięłam telefon i wyszłam z pokoju a tam...Wielki bukiet czerwonych róż. W pierwszej chwili pomyślałam że to nie do mnie.Podeszłam niepewnie do kwiatów i wzięłam liścik który był w nie włożony.Na białej kopertce widniało moje imię.Otworzyłam ją i przeczytałam w myślach tekst:
"Proszę,daj mi przynajmniej iskierkę nadziei...Daj mi szansę..."
Obróciłam karteczkę na drugą stronę i znów zaczęłam czytać:
"Jeśli chcesz dać mi szansę przyjdź dzisiaj o 20.00 na plażę w miejsce gdzie jest stara latarnia morska -JB"
Oniemiałam,w jednym momencie miałam tysiące myśli: Iść czy Nie iść??
Wzięłam kwiaty i zaniosłam je do pokoju,zadzwoniłam na recepcję alby mi przynieśli wazon z wodą.Karteczkę położyłam na stoliku i gdy usłyszałam pukanie do drzwi poszłam otworzyć.
-Oto pani wazon z wodą.-podał mi go jakiś chłopak.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się serdecznie.
-Ładny akcent.Znasz włoski??
-Tak,mieszkałam tu 3 lata.-wyszczerzyłam się szeroko.
-To słychać.-uśmiechnął się.-Jestem Gianfranco ale mówią mi Gia.-mrugnął do mnie okiem.
-Ja jestem Karolina.-wyciągnęłam do niego dłoń a on ją uścisnął.
-Czyli jesteś??-zmrużył oczy.
-Polką.-uśmiechnęłam się nieśmiało.-Ale obecnie mieszkam w Stratford.
-A to ty jesteś tą przyjaciółką Sary...
-A ty jesteś??-spojrzałam na niego teraz ja mrużyłam lekko oczy.
-Jestem jej sąsiadem od jakiegoś czasu.
-Ah...Tak opowiadała o jakiś odgłosach po nocach....-zaśmiałam się a chłopak wytrzeszczył oczy.
-Ale...Ale ja nie wiem o co chodzi.Ja naprawdę nie ten...-zmieszał się.Zaśmiałam się głośno.
-Żartowałam mówiła że jesteś miły i da się z tobą pogadać.-uśmiechnęłam się a chłopak automatycznie się rozweselił.
-Hah..Miała racje z twoim poczuciem humoru.
-No ba.-uśmiechnęłam się szeroko mrugając do niego okiem.
-Ja muszę lecieć...Praca wzywa.-wzruszył ramionami.-Miło było cię poznać.
-Ciebie również.-pomachałam mu i zamknęłam drzwi gdy już odchodził.Ja wróciłam do drzwi i wróciłam do pokoju,kwiaty wstawiłam do wazonu i postawiłam obok łóżka.Rzuciłam się na nie i lekko uśmiechnęłam patrząc na kwiaty.Po chwili jednak przypomniało mi się aby sprawdzić która godzina,więc wzięłam telefon i zerknęłam na ekran.Była 19.34.
-Cholera...Muszę jeszcze się jakoś ładnie ubrać.-mruknęłam do siebie.-Nie,Karo.Co ty wyprawiasz??-byłam wściekła na siebie i zawsze gdy nie chciałam robić czegoś zgodnie z wolą serca gadałam sama do siebie.-To tylko Bieber.Idziesz mu wyjaśnić i tyle.Nie ma potrzeby na ładne ubieranie się.-ustałam przed drzwiami i chwyciłam za klamkę.-Nie.Jednak się przebiorę.-wróciłam do szafy i wybrałam sukienkę i sweter do tego założyłam swoje balerinki, wychodząc zgarnęłam swoje czarne Ray Ban i wyszłam.Telefon włożyłam do kieszeni swetra i zamknęłam apartament.Przechodząc obok apartamentu dziewczyn zapukałam.
-Siemka..-uśmiechnęła się Holly.-Wejdź.
-Nie ja tylko na chwilkę...Idę nad morze...-spuściłam wzrok.-Jakby coś się działo będę dzwonić.
-Ale nic nie rozumiem.
-Wytłumaczę wam jak wrócę.-cmoknęłam ją w policzek.-Tylko się nie martwcie.-krzyknęłam gdy już szłam do windy.-Obiecuję że wszystko jest ok.-weszłam do windy i pomachałam dziewczynie gdy drzwi się już zasuwały.Byłam strasznie zdenerwowana,uśmiechałam się sama do siebie.Szybko znalazłam się na recepcji i wpadłam na Gianfranco.
-Gdzie tak pędzisz??-uśmiechnął się.
-Yy...Muszę się z kimś spotkać.
-Stawiam że to jakiś chłopak...Ślicznie wyglądasz...
-Dziękuję...-uśmiechnęłam się pod nosem.-A teraz już naprawdę muszę zmykać.
-Okok Do zobaczenia...-powiedział gdy już prawie wychodziłam na piasek.
-Do zobaczenia.-uśmiechnęłam się w jego stronę a później szybko wyszłam na plażę.Zdjęłam baletki i wzięłam je w rękę po czym znaną mi drogą na skróty do latarni udałam się w wskazane miejsce.Nie było jakoś szczególnie ciemno ale wyraźnie było widać księżyc i gwiazdy.Była naprawdę piękna noc.Zerknęłam na ekran telefonu i była już 19.55. Wiedziałam że się nie spóźnię ponieważ świetnie znałam te okolice. Po 3 minutach byłam już na miejscu.Zobaczyłam chłopaka który siedział na kocu i patrzył na zegarek który miał na ręku.Odłożyłam buty na ziemię.
-Nie spóźniłam się??-ustałam za nim a on się szybko poniósł i wyprostowany stanął przede mną.Uśmiechnęłam się blado.On był smutny.
-Myślałem że nie przyjdziesz...-mruknął.
-Zastanawiałam się czy przyjść czy nie...Przyszłam tutaj tylko po to aby wyjaśnić całą tą sytuację.-posmutniałam,spuściłam wzrok z chłopaka w wpatrywałam się w wodę.
-Czyli nie dostanę szansy??-patrzył na mnie miejąc nadzieję że odpowiem coś innego ale jednak ja nie mogłam spełnić jego prośby i zaprzeczyłam głową.
-Chciałam ci podziękować za piękny bukiet...-znów leciutko się uśmiechnęłam na myśl o czerwonych różach.-Przykro mi ale nie mogę dać ci nawet iskierki nadziei...Lepiej będzie jak będziemy traktować się jak powietrze...Wtedy nie będziemy się zwodzić ani sprawiać sobie przykrości.Nic źle nie rozbiłeś,tu chodzi o mnie.Nie potrafię się z tobą kolegować...Przykro mi Justin.-spojrzałam na niego załzawionymi oczami.-Przepraszam.-chłopak też miał łzy w oczach.Ja znów spuściłam wzrok.
-Czemu masz łzy w oczach??Skoro ci na mnie nie zależy to czemu ci przykro??-chłopak na mnie patrzył z wyczekiwaniem.
-Cholernie mi zależy! Ok?! Nawet nie wiem czemu...Dlatego nie mogę sobie pozwolić na znajomość z tobą!!-spojrzałam na niego,teraz już płakałam.-Żegnaj Justin.-szybko się odwróciłam,złapałam moje buty i zaczęłam biec przed siebie.Biegłam ile sił w nogach.Szybko dotarłam do hotelu zostawiając zdumionego chłopaka na plaży.Przed oczami cały czas miałam Justina jak stoi z lekko rozchyloną buzią i wielkimi,załzawionymi oczami.Był taki skołowany...
-Boże dziewczyny co ci się stało?!-drzwi otworzyła mi Kat.Szybko weszłam do pokoju Holly gdzie dziewczyny siedziały przed laptopami.
-Powiedziałam mu...-usiadłam pod ścianą.-Powiedziałam że mi zależy i dlatego nie mogę z nim mieć kontaktu.-znów się rozpłakałam.
-Dziewczyny czy ty wiesz co narobiłaś?!-Holly się odezwała a Kat stała oniemiała z otwartą buzią.
-Wiem! Ok?! Nie musisz się wydzierać...-warknęłam wkurzona.
-Hol siedź cicho...Nie zwiedzisz że ona jest zrozpaczona?-Kat spojrzała groźnie na koleżankę i usiadła przy mnie.-A tobie to nic nie powiem.-przytuliła mnie a ja się w nią wtuliłam.
Rano obudziłam się w łóżku...Pamiętałam że zasnęłam wtulona w Kat.Miałam na sobie tą samą sukienkę co wczoraj,włosy związane w niedbałego koka.Podniosłam się na łokciach i to nie był ani mój pokój ani żaden z pokoi dziewczyn...To był jego pokój...
-Co ja tu robię??-mruknęłam do siebie i znów opadłam na łóżko.-Ugh...
-Spałaś tu...-zaśmiał się chłopak który siedział na fotelu.Wcześniej go nie zauważyłam.Szybko wyskoczyłam z łóżka.
-Czemu tu??
-Dziewczyny przyszły po mnie abym zaniósł cię to twojego pokoju ale że jest zamknięty a nie wiedziałem gdzie masz klucz więc położyłem cię u siebie.
-A ty gdzie spałeś??
-Na podłodze.-mruknął pokazując na poduszki obok łóżka.
-Przepraszam za problem.-skierowałam się do drzwi.
-Czekaj...-chłopak szybko znalazł się pod drzwiami zagradzając mi wyjście.
-To co mówiłam wczoraj było na serio.
-Zacznijmy od początku...-patrzył na mnie błagalnie a ja założyłam ręce na piersiach i starałam się być silna.
-Justin...-pokręciłam nogujące głową.Chłopak złapał moje policzki w dłonie i przysunął się do mnie.Nie ruszałam się...Nie mogłam...Mój umysł kazał mi uciekać ale jednak mięśnie nie były posłuszne i kierowały się głosem serca które kazało zostać.Po chwili poczułam jak ustał chłopaka zamykając się na moich.Pocałunek był krótki i delikatny.Gdy się odsunął otworzyłam oczy,chłopak się uśmiechał.
-Przepraszam...Musiałem chociaż raz poczuć twoje usta.-cały czas trzymał moje policzki.Mi łzy napłynęły do oczu.Szybko wykorzystałam chwilę i wybiegłam z pokoju.Pobiegłam do dziewczyn,zapukałam i gdy Kat mi otworzyła bez żadnego słowa wbiegłam do apartamentu.
-Czemu to zrobiłyście??-kręciłam się w tą i z powrotem po pokoju Kat.Dziewczyny usiadły na łóżku i mi się przyglądały.-Czemu??-odwróciłam się w ich stronę.
-Same były sobie nie poradziły a uważamy że źle zrobiłaś mówiąc mu że nie chcesz z nim mieć kontaktu...-zaczęła Holly.
-Czy ty wiesz jak będziesz cierpieć??Już cierpisz...-Kat na mnie spojrzała niepewnie.
-No i co? By mi przeszło a tak to będę musiała cierpieć jeszcze bardziej jak mnie zawiedzie.
-Skont wiesz że cię zawiedzie?!-Holly wstała zła.
-Pocałował mnie...-spojrzałam na nie.Katnis automatycznie się podniosła.-Gratuluję wam...-spojrzałam na nie mrużąc oczy.-Gratuluję...-szepnęłam i wyszłam z apartamentu trzaskając drzwiami.Wróciłam do siebie i gdy otworzyłam drzwi wejściowe.Na sofie siedział Bieber,gdy mnie zobaczył szybko do mnie doskoczył.
-Przepraszam Karli.Bardzo cię przepraszam to był impuls...-chłopak się tłumaczy a ja podniosłam rękę w geście aby przestał i weszłam do swojego pokoju.Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki. Po zażyciu kąpieli ogarnęłam twarz robiąc delikatny make up czyli kreskę,wysuszyłam włosy związałam je w koka i już ubrana wyszłam do pokoju.Nie chciałam jednak siedzieć w pokoju więc wyszłam do salonu.Na sofie siedział Bieber wpatrując się w sufit.Zignorował mnie,usiadłam na sofie naprzeciw i podkurczyła kolana opierając na nich brodę.Byłam smutna a od płaczu moje oczy były bardzo duże.Chłopak spojrzał na mnie też smutnym wzrokiem.Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę.
-I co teraz??-odezwał się opierając łokcie na kolanach.Ja nie zmieniałam pozycji.
-Nie powinieneś mnie całować...
-Wiem...Przeprasza...-spuścił wzrok i się łobuzersko uśmiechnął.-Ale powiedz...Podobało ci się??-cały czas uśmiechał się w ten sam sposób ale teraz podniusł wzrok i się we mnie wpatrywał wyczekując odpowiedzi.Ja się zaśmiałam i rzuciłam w niego poduszką która leżała obok mnie.-Uznam to za tak.-wyszczerzył się i znów oparł o oparcie przytulając do siebie tą poduszkę.
-Jesteś głupi...-pokręciłam z dezaprobatą głową.Chłopak rzucił we mnie poduszką.-Bardzo dojrzałe...-wytknęłam mu język.
-Mam 15 lat...Czego ode mnie oczekujesz..-wyszczerzył się.
-Jesteś gwiazdą...Myślałam ze jesteś bardziej...Hmmm...Odpowiedzialny i dojrzały.
-Bo taki jestem...Ale potrafię być jeszcze tym zwykłym Justinem.Powygłupiać się i wygadywać głupoty.-wzruszył ramionami.Wstałam z sofy i usiadłam obok niego po turecku.
-Jesteś inny niż nasi rówieśnicy.
-Ty też nie jesteś zwykłą 15-latką.-położył rękę na oparciu za mną.
-Ja mówię serio.Zachowujesz się czasami jakbyś miał co najmniej 18-naście. A czasami jakbyś miał 5.-zaśmiałam się.-Potrafisz być romantyczny a czasami jesteś zwykłym dupkiem.Czasami jesteś normalny a czasami gwiazdorzysz. Zdecydowanie częściej jesteś tym romantycznym,normalnym,odpowiedzialnym i dojrzałym nastolatkiem.-spojrzałam na niego.-Potrafisz mnie rozśmieszyć ale i doprowadzić do łez...
-Nie chcę cię doprowadzać do łez.-spojrzał na mnie czule.- Ty natomiast jesteś czasami tak bardzo zarozumiała i zimna a czasami pokazujesz że też masz uczucia. Raz zachowujesz się jak królowa lodu a następny raz jakbyś cały czas cierpiała.Jesteś taka dojrzała i inteligentna. Czasami wydaje mi się że jesteś po prostu mądra.Ale jednak dobrze wiem że jesteś cholernie inteligenta. Często pokazujesz że nie miałaś łatwo w życiu i że potrafisz sobie sama poradzić...-mówiąc to patrzył się przed siebie.Jednak spojrzał na mnie.-Moim zdaniem...Jesteś wspaniała i masz bardzo interesujący charakter i osobowość.Nie mogę cię pojąć i to sprawia że mnie do ciebie ciągnie ale nie tylko.Czuję do ciebie jakąś więź...Która każe mi być przy tobie.-uśmiechnął się delikatnie.Ja się zarumieniłam.
-Justin??
-Hm??
-Mogę...Mogę się do ciebie przytulić??-zapytałam a chłopak mocno mnie objął a ja się w niego wtuliłam...
-Czyli co?? Jest iskierka nadziei??-spojrzał na mnie a ja uniosłam wzrok.
-Myślę że tak...-mruknęłam i znów się w niego wtuliłam.-Ale tylko przyjaciele.-dodałam szeptem.
-Eh...Dobre chociaż to na początek.-powiedział szeptem a ja udałam że nie słyszę.
_______________________________________________________________________
Jest już 11. :D
Musiałam ich pogodzić. Chociaż nie wiadomo co będzie w przyszłości :D Ja już mam wizję ale nic wam nie zdradzę :P Sama nie wiem czy napiszę według swojej myśli bo często jest tak że mam jakiś plan i wgl a gdy piszę wychodzi całkowicie coś innego :D
Mam nadzieję że wam się spodoba ;)
Dziękuję za komy :* Sprawiły że znów mam wenę do pisanie.
Ponieważ ostatnio nie układa mi się za dobrze więc liczba wyświetleń i komy sprawiły że jakoś mi umiliły samopoczucie :*
Pozdrawiam
-Patryś
Świetny rozdział!! Taka piękna chwila, wreszcie się do niego przekonała! No i.. czekam na kolejny c:
OdpowiedzUsuń~ Twoja wierna czytelniczka c:
Świetne !!!! Czekam na następne .. Uwielbiam je czytać *o*
OdpowiedzUsuńAwww <3 Przyjaciele, ale to tylko na początku, no nie? :p Słodkie ^^ I cudowne ^^
OdpowiedzUsuńOoo jezu jak Justin cierpiał... Sorry ale jestem Belieber i bardziej przeżywam wszystko złączone z Justinem
OdpowiedzUsuń