Do czwartku nie byłam w szkole ponieważ miałam gorączkę,w czwartek niechętnie wstałam z łóżka i poszłam się ubrać.Przez całe te dni miałam wyłączony telefon.Nie chciałam się z nikim kontaktować.Miłosz przekazał Kat i DJ'owi co mi jest i że chciałam mieć spokój.Gdy wyszłam z łazienki i zerknęłam na zegarek miałam jeszcze 17 minut więc wzięłam telefon i usiadłam na łóżku, włączyłam telefon i było 5 nieodebranych połączeń od Kat, 6 od DJ'a i 8 od Biebera.Byłam zdziwiona...Były też 2 wiadomość od niego, niepewnie ją otworzyłam: "Czemu Cię nie było w szkole?? Coś się stało?? Pogadamy jak przyjdziesz?? drugą wystał 30 minut temu: "Jeśli przyjdziesz dzisiaj pogadajmy ok??". Byłam w szoku bo nie wiedziałam co ode mnie chce...Olałam to,wzięłam moją torbę, trampki,telefon,portfel i wyszłam zakładając okulary na nos.
-Czekaj.Pójdziemy razem.-z swojego pokoju,który znajdował się obok mojego wyszedł Miłosz.Ja wzruszyłam tylko ramionami.-Jak się czujesz??-schodziliśmy po schodach.
-Ok.
-Czemu jesteś taka...hmm...nieobecna??
-Nie prawda!-zaprzeczyłam omijając kuchnię.-Papa!!
-Pa dzieci.Miłego dnia!-odkrzyknęli rodzice.
Wyszliśmy z domu,idąc chodnikiem patrzyliśmy się przed siebie.Gdy weszliśmy do szkoły Kat czekała przy mojej szafce.
-Boże! Nareszcie!-rzuciła mi się na szyję,ja uścisnęłam ją tak samo mocno.
-Hej!Ciebie też miło widzieć.-uśmiechnęłam się.
-Martwiliśmy się z DJ'em.-w tamtym momencie podszedł chłopak.
-O wilku mowa.-zaśmiałam się.
-Cześć.-powiedział zły.
-A tobie co?-zapytał Miłosz.
-Bieber mnie już wkurza.
-A co zrobił??-ciekawość Kat...
-Ciągle za mną łazi i wypytuje o Karo...
-Mnie tak samo...-mruknęła Kat.Przysłuchiwałam się zdziwiona.
-Co ty mu zrobiłaś?!-po chwili usłyszeliśmy piskliwy głosik Mari.
-Co ty ode mnie chcesz?-odwróciłam się do niej przodem.
-Co mu nagadałaś?
-Ale komu?-nie rozumiałam jej zdenerwowania...
-Mojemu Justinkowi.-powiedziała oburzona,rozbawiło mnie w jaki sposób na niego mówiła.
-Weź wyluzuj bo Ci się podkład odklei.-moi znajomi i brat zachichotali.-Ja nawet z nim nie rozmawiałam...Jakby pani...-tu się ukłoniłam.-...nie zauważyła,byłam chora i nie przychodziłam do szkoły.
-Pożałujesz że ze mną zaczęłaś.-zmrużyła oczy.
-Chciałam Ci przypomnieć że to ty pierwsza do mnie zagadałaś.-uśmiechnęłam się z satysfakcją.
-Pożałujesz...-odwróciła się napięcie.
Po chwili z za rogu wyłonił się Bieber,szepnęłam odwracając się napięcie "pomocy" i Kat pociągnęła mnie za rękę do damskiej łazienki.Wbiegłyśmy do pomieszczenia,oparłam się rękoma o zlew i westchnęłam.
-Chłopcy z nim rozmawiają...mamy chwilę.-odwróciła się do mnie i założyła ręce na piersiach.-Więc o co tu chodzi?Bieber cały czas się o ciebie wypytuje...
-Nie powiedziałaś mu nic,prawda??
-Nie powiedziałam ale ty mi powiesz co tu się do jasnej cholery dzieje...
-Masz...Zobacz sama.-podałam jej mój telefon.
-Wow! Odpisałaś mu?-oddała mi urządzenie.
-Nie!Oczywiście że nie!-włożyłam telefon do torby.
-Czemu dzisiaj przed nim uciekłaś??
-Bo nie chcę mieć z nim nic do czynienia.-umyłam ręce.-Chodź.Idziemy.
Chłopacy czekali przy wyjściu z łazienki.Oparci o ścianę rozmawiali o czymś bardzo intensywnie, jednak gdy podeszłyśmy się ocknęli.
-O czym rozmawialiście?-zapytała Kat.
-Chciał wiedzieć gdzie poszłyście,czemu Kat nie było w szkole i umówiłem się z nim na mały meczyk kosza.-powiedział machinalnie Miłosz.
-Aha spo...Słucham?!Co ty z nim?!Zwariowałeś?!-ustałam jak wryta.
-Ale on wydaje się spoko...
-Weź się ogarnij.-wyminęłam go i szybkim krokiem poszłam do klasy.-Cześć.-rzuciłam na pożegnanie.
-Siemka.-odpowiedzieli razem a Kat pobiegła za mną.DJ i Miłosz chodzili razem do klasy więc pokierowali się w swoją stronę.
-Jezu...on jest nienormalny.-usiadłam pod ścianą.
-Karo...spokojnie.-usiadła przy mnie i złapała mnie za rękę.
Przez całą resztę dnia unikałam Biebera i jego spojrzenia.On cały czas się na mnie bez ukrycia patrzył próbując nawiązać kontakt wzrokowy.Na ostatniej lekcji mieliśmy w-f. Więc z Kat poszłyśmy się przebrać do szatni a potem w strojach weszłyśmy na salę gdzie już chłopacy robili rozgrzewkę.Ponieważ mieliśmy oddzielnych nauczycieli podeszłyśmy do naszej pani i zaczęłyśmy się rozciągać.Ja jakby od niechcenia zrobiłam szpagat kładąc brzuch na podłodze. Jacyś chłopacy zagwizdali a ja z dezaprobatą pokręciłam głową.Przez całą godzinę robiłyśmy jakieś ćwiczenia.Gdy lekcja się skończyła na sali zostało paru chłopaków, w tym Bieber i Chris i kilka dziewczyn, niestety Mari i jej przyjaciółeczki też.Gadałam z Kat która leżała na materacach a ja stałam obok niej z założonymi rękoma na biodrach,po chwili dostałam piłką od kocha w plecy.Nie było to mocne uderzenie,ale jednak zabolało.
-Co do cholery...-odwróciłam się patrząc na Mari która się triumfalnie śmiała.Ja tylko wzięłam piłkę i rzuciłam w jej nos.
-Ała!!-zaczęła krzyczeć.-Zniszczę cię suko...-przechodziła obok mnie podpierając się o przyjaciółki.Z jej nosa leciała krew.
-Chodź....szybko!-krzyknęła Kat.Pobiegłam za koleżanką do szatni.Całemu przedstawieniu przyglądał się Bieber.W szatni szybko się przebrałyśmy i wyszłyśmy ze szkoły,pożegnałyśmy się przytuleniem i rozeszłyśmy w dwie różne strony.W domu nikogo jeszcze nie było...Mama z ojcem pewnie byli w pracy,Miłosz na meczu z Bieberem a moja młodsza siostra Amelia* u niani.
Ze swoimi rzeczami pobiegłam na górę.Szybko się przebrałam w luźniejsze ciuchy i położyłam na łóżku biorąc laptopa do ręki.Odpisywałam na różne e-maile moich znajomych z Rzymu i rodziny z Polski później poszłam odrobić lekcje...Czytając biologię zmorzył mnie sen i zasnęłam na książce.
Rano obudziłam się w łóżku,to było dziwne bo pamiętałam że zasnęłam przy biurku.Olałam całą sytuację i poszłam się przebrać. Gdy byłam gotowa wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół.Na stole w kuchni leżała karteczka: "Pojechaliśmy z Amelią do cioci,wrócimy jutro wieczorem.Pieniądze są tam gdzie zawsze,jedzenie jest w lodówce.I proszę was...nie róbcie żadnych imprez. -Kochamy,rodzice."
-Miłosz!!!!-krzyknęłam z dołu a po chwili w drzwiach stał już mój brat, ku mojemu dziwieniu był już gotowy do wyjścia a brakowało jeszcze jakieś 20 minut.
-Czego się drzesz...byłem w salonie.
-Oj nie ważne...Masz.-podałam mu karteczkę a sama wzięłam szklankę wody i usiadłam na blacie.
-Oooo czyli wolna chata....-powiedział z uśmiechem na ustach.
-Daj spokój....
-Ale jest piątek,jesteśmy tu nowi.To dobry pretekst aby zorganizować domówkę.-wyrzucił karteczkę.
-Nie! Ja nie będę ogarniać sytuacji jak ty się nawalisz...a później jeszcze będę musiała sprzątać...NIE!-powiedziałam i zeskoczyłam z blatu.
-Jędza...-mruknął brat myśląc że nie słyszę.
-Słyszałam!
Pooglądałam chwilę telewizję a później wołając Miłosza poszliśmy do szkoły.Gdy weszliśmy do budynku wszyscy się na mnie patrzyli. Zignorowałam to i poszłam do swojej szafki,nigdzie nie było Kat więc wysłałam jej esemesa z pytaniem gdzie ona się podziewa,nic nie odpisała...Dzwonek na lekcję zadzwonił więc pożegnałam się z Miłoszem i poszłam do klasy.Byłam jako jedna z pierwszych więc usiadłam na końcu tak gdzie zawsze na godzinie wychowawczej i zaczęłam rysować.
-Hej.Hej.-po chwili przyszła uśmiechnięta Kat.
-Co się z tobą dzieje??Martwiłam się!
-Oj sorki...byłam w sekretariacie i dowiedziałam się ciekawych rzeczy.-usiadła z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Więc podzielisz się ze mną??
-Więc za tydzień ma się odbyć jakaś wycieczka za granicę i dwa tygodnie..albo dłużej,już nie pamiętam.
-Hah...dobra pamięć ale krótka.-zaśmiałam się.
Po chwili weszła pani do klasy i lekcja się zaczęła.Dzisiaj Bieber mnie ignorował więc byłam zadowolona.
-Witam wszystkich,chcę wam przekazać dobrą wiadomość.-uśmiechnęła się pani i wszyscy z wyczekiwaniem spojrzeli na kobietę.-W przyszły piątek odbędzie się wycieczka do Rzymu na 2 i pół tygodnia.Mam nadzieję że wszyscy polecicie.
-Juhu!!-wszyscy wykrzyczeli wyraz swojej radości.Ja byłam w szoku, do Rzymu...Do mojego miasta.Byłam w siódmym niebie.
Resztę lekcji pani rozmawiałam o jakiś sprawach związanych z kółkami matematycznymi i biologicznymi.Po lekcji wyszłam z klasy jako pierwsza razem z Kat,po nas od razu Bieber z Chrisem.Mijając nas uderzył mnie z barka.
-Ogarnij się.-powiedziałam do pana gwiazdki.
-Lepiej będzie jak się nie będziesz rzucać,nowa.-uśmiechnął się złowrogo.Byłam zszokowana jego zachowaniem,najpierw chce rozmawiać i się wypytuje o mnie a później jest taki nie miły.Olałam to,był mi obojętny.
-Będę robić co chcę.-zmrużyłam oczy.
-Obyś nie żałowała.-mrugnął do mnie okiem.
-Wal się...-pociągnęłam Kat w drugą stronę.
Poszłyśmy do naszych szafek i wzięłyśmy potrzebne książki.Poszłyśmy pod salę i rozmawiając chwilę z DJ'em który właśnie przechodził.Śmialiśmy się o tym że chłopak ma nowe trampki i jest strasznie zadowolony.Po dzwonku weszłyśmy do klasy i jak zwykle usiadłyśmy na swoich miejscach.Mieliśmy właśnie matematykę,pani wywołała mnie do tablicy abym zrobiła zadnie więc przeszłam obok Biebera a on śmiejąc się wyszeptał do Chrisa: "Oby królowa lodu nie pobrudziła się kredą" wkurzył mnie ale puściłam to mimo uszu.
-Mogę Ci dać trudniejsze zadanie?-zapytała młoda kobieta.
-Czemu nie.-wzruszyłam ramionami a pani podyktowała mi przykład na poziomie 3 gimnazjum.Zrobiłam je bez problemu a wszyscy patrzyli się jakbym po chińsku pisała,sama pani była zdziwiona.
-Bardzo dobrze,usiądź.-uśmiechnęła się.
-Kujonka...-usłyszałam od Biebera gdy obok niego przechodziłam.
Chłopak siedział przede mną więc gdy usiadałam nachyliłam się nad ławką i szepnęłam mu do ucha.
-Założę się że ty byś tego nie zrobił.
-Pff...jasne że bym zrobił.-powiedziała ale widziałam jego grymas na twarzy.
-Doprawdy? Zobaczmy...-usiadłam już wygodniej w ławce.-Proszę pani!-kobieta podniosła wzrok.-Mamy ochotnika.-uśmiechnęłam się i pokazałam na Biebera.
-Ooo pan Bieber...zapraszam.-powiedziała kobieta a chłopak ze strachem i złością na twarzy stał i poszedł do tablicy.
Pani podyktowała mu przykład na mniej więcej tym samym poziomie co mój, a chłopak próbował go rozwiązać.Ale po wielu próbach nie udało mu się.
-Niech pan lepiej usiądzie.-powiedziała znudzona profesorka.Chłopak wrócił się do ławki a ja się śmiałam pod nosem.
-Jędza...-szepnął gdy siadał.Olałam go i z uśmiechem przesiedziałam całą lekcję...Miałam nadzieję że reszta dnia będzie lepsza ale myliłam się....
___________________________________________________________________
*Amelia Lisowska-sześcioletnia siostra głównej bohaterki.Jest rozpieszczana przez rodziców więc Miłosz i Karo nie spędzą z nią czasu ponieważ jest strasznie zarozumiałym dzieckiem.Zawsze musi dostać to czego chce.
Mam nadzieję że wam się spodoba :) Ja jestem zadowolona. Ogólnie całe opowiadanie mam już mniej więcej zaplanowane i muszę przyznać że jest nawet ciekawe :)
Mam nadzieję że wam się będzie podobać.To dla mnie naprawdę ważne ;)
Więc bardzo was proszę rozgłoście jakoś mojego bloga.Byłabym wdzięczna...
-Patryś
Co go ugryzło? Kto? Gdzie? Jak? Idiota -,- Pyf, a ja myślałam, że debilizm jest na wyginięciu, a tu proszę. Wyglądasz przez okno i od razu zmieniasz zdanie -,- Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńOMG jak Justin mógł się tak zachowywać?!?! Debil! Ale i tak go kocham ^^
OdpowiedzUsuńEe tam każdy ma trudne chwile . Co nie Justin? :*:*:* i love you ( Tak jestem Belieber )
OdpowiedzUsuń