-Robert-stwierdzam pol szeptem.Nie wiem czemu nie moge zdobyc sie na normalny glos.Chyba dlatego ze po prostu znam sie z tym chlopakiem.
-Cher...-usmiecha sie lekko.-Ja..Ja nie wiedzialem ze to ty.
-Coz...-wzroszam ramionami krecac nosem.-Wejdzcie.-zapraszam ich do srodka,jako dobra gospodyni robiac przejscie w drzwiach.-Prosze za mna.-dodaje melodyjnie i w podskokach kieruje sie do salonu.Widzac oniemienie na twarzy mojego znajomego chce mi sie chichotac jednak nie moge sobie na to pozwolic.Pierwsze wrazenie jest najwazniejsze.Gdy siadaja na sofach ja ide zrobic cos do picia.Nie moge uwierzyc ze do tej pory nawet nie sprawdzilam z kim bede pracowac! Ugh! Lubie Robert'a.Poznalismy sie kiedys na gali kiedy to wpadlam na niego z kubkiem mrozonej kawy.Przez pierwszy miesiac spotykalismy sie na jakis pogaduchy nic wiecej. Czekaj,czekaj...Czyli jak on gra w tym filmie to jego dziewczyna na pewno tez! Lubie ja mimo ze wszyscy uwazaja ze jest zwykla jedza.-Prosze.-stawiam im napoje i zajmuje miejsce na przeciwko.
-Dobra Cher...-zaczyna Chu.-Czyli mam rozumiec ze w ogole sie nie przygotowalas do tej rozmaowy?-pyta lekko rozbawiony a ja niesmialo wzruszam ramionami.
-Przepraszam cie ale przez ostatnie problemy i akcje w moim zyciu, calkowicie zapomnialam.-robi mi sie glupio.Czuje sie cholernie zle bo nigdy taka nie bylam.Zawsze mialam wszystko poukladane a tu przez taki jeden wyskok moge stracic dobra szanse.
-Nawet lepiej.Lubie przedstawiac swoj pomysl.-szczerzy sie szeroko w moja strone a ja otwieram oczy ze zdziwienia.
-S..Skoro tak.-usmiecham sie.-To slucham.-chce juz otworzyc buzie kiedy jednak mu przerywam.-Mam tylko jedno pytanie.-przenosze wzrok na Hoffman'a.-Briana gra?
-Pewnie.-ten jego usmiech mnie rozwala.On nigdy nie przestaje sie smiac.-Nie mogla przyjechac bo ma sesje zdjeciowa.
-Szkoda.-wzruszam ramionami robiac smutna minke. Chu przez caly czas opowiada mi jaki bedzie film i przeprasza ze zapomnial scenariusza.Widze ze wszyscy sa dzis jacys rozkojarzeni.
Slucham tak jego gadania mimo ze uwazam iz to zbedne.
Slucham tak jego gadania mimo ze uwazam iz to zbedne.
-Widze ze nie jestes zbyt skoncentrowana.-smieje sie krecac glowa.
-Przepraszam cie...-opieram lokcie o kolana i przecieram dlonmi twarz.-Mialam dzis ciezki dzien.
-Bieber cos znow zmajstrowal?
-Skad wiesz?-marszcze brwi.
-Nie trudno sie domyslic.-unosi do gory brwi.Wzdycham gleboko zamykajac na chwile oczy.Ma racje...Od kiedy moj pracodawca jest z Gomez stal sie jak maszyna.Mozna przwidziec kazdy jego ruch.Gdy wreszcie skonczyl pierdzielic w kolko to samo stwierdza ze musi jeszcze raz przejrzeć umowe.Spogladamy po sobie razem z aktorem a pozniej na juz zamyslonego Chu.Wzruszam ramionami i wstaje czujac wibracje mojego telefonu.
-Przepraszam na chwile.-wychodze na sekundke do siebie do pokoju nie zamykajac drzwi.-Slucham?-nie patrze na to kto dzwoni i to moj blad.
-Cher musimy sie zobaczyc.Koniecznie musimy pogadac.-slysze jego wsciekly glos.Cholera jasna!! Po co odebralam ten przekletny telefon?! Tak,dobrze myslicie to Justin.
-Nie moge sie z toba spotkac.-sycze zla. Pluje sobie w twarz ze jestem taka bezmyslna.
-W kawiarni za 10 minut.-nie zmienia w ogole tonu swojego glosu.
-Zrozum mnie cholera jasna ze nie bede sie z toba widywac!-podnosze glos z sfrustracji.Mam ochote sie rozplakac.Boli mnie wciaz fakt ze sie odnosi tak do mnie.Czy go kocham? Nie wiem...Chyba juz nie.Stracil w moich oczach.
-Nie kaz mi po ciebie przyjezdzac.
-Nie fatyguj sie...Nie bede nigdzie z toba wychodzic.-mowie dobitnie kazde slowo.W jednym momencie czuje jak ktos wyrywa mi z reki telefon.
-Cher w tej chwili jest zajeta.Najwidoczniej nie jestes tyle wart zeby tracila na ciebie czas.-Robert rozlacza rozmowe i odwraca mnie do siebie przodem. -To chyba twoje...-oddaje mi telefon robiac niewyrazna mine.Spogladam na niego zalzawionymi oczami i powoli opuszczam wzrok.
-Kto to byl?
-Nikt wazny.-przelykam sline zakladajac kosmyk wlosow za ucho.Trwa niezreczna cisza,patrze w podloge a on wierci mi dziure w twarzy.-Ehm...Dzieki.-podnosze jeden kacik ust do gory formujac jakby usmiech.-Nie musiales...-marszcze brwi krecac lekko glowa.
-Cher! Robert!-slyszymy krzyk rezysera wiec ostatni raz spogladamy na siebie i po chwili wychodzimy z pokoju.
-Nikomu ani slowa.-szepcze gdy siadamy tym razem obok siebie.Skina tylko prawie niewidzialnie glowa i rozklada sie jak gdyby nigdy nic na mojej sofie.Chu od nowa zaczyna gadac ze mam max 4 miesiace na zrobienie calej choreografi bo pozniej tyle samo na nauczenie calej ekipy.Niezle wyzwanie,przyznaje ale dam rade.Za skrocony czas dostane dwa razy wieksza sumke wiec ja nie marudze.Przyzywczailam sie do ciezkiej charowki.
-To co?-podsowa mi papiery.-Podpisujemy?-usmiecha sie zachecajaco a ja patrze mu w oczy.
-Yeep.-biore dlugopis i stawiam swoj ''autograf'' w odpowiednim miejscu. Odprowadzajac ich do drzwi zegnam sie calusami w poliki a na odchodne usmiecham sie delikatnie.-Bedziesz mial to na za tydzien.-poszczam oczko Jon'owi.Jest zdziwony ale nic nie mowi i wsiadajac do auta macha tylko reka.Chris ktory akurat wchodzi na schody usmiecha sie do mnie pogodnie i caluje w glowe.
-I co? I co?-pyta podekscytowany patrzac na mnie tymi swoimi wielkimi galkami.
-Nie przyjelam.-wzruszam smutno ramionami robiac z ust podkowke.Jestem dobra aktoreczka i naprawde w tej sytuacji zachowuje powage mimo ze chce wybuchnac smiechem i skakac z radosci.
-Zartujesz?-jego usmiech znika w mgnieniu oka.-Powiedz ze pierdolisz.-spoglada na mnie nie pewnie.
-Nie.-krece glowa wchodzac w glab domu.Slysze jak zamyka drzwi i idzie za man do kuchni.-Nie mialabym czasu.Po za tym Scoot cos mowil o trasie Biebera wiec sam rozumiesz.-siadam na blacie machajac nogami.Odstawia na wysepke zakupy i odwraca sie do mnie.
-Tak mi przykro.Wiem jakie to bylo dla ciebie wazne.-podchodzi do mnie i mocno,opiekunczo przytula.Chichocze co nie uchodzi jego uwadze.
.Zartuuuuuujeeee!-smieje sie glosno.-Oczywiscie ze przyjelam!-piszcze z radosci i klasze w rece.Jego dlonie ciagle sa na moich biodrach.Miedzy nami to normalne,jestesmy jak rodzenstwo.
-Ladnie to tak mnie oszukiwac?!.smieje sie kiwajac glowa.Robie minke nie winiatka i glaszcze go lekko po policzku.Wzruszam delikatnie ramionami a on bierze mnie na rece i szybko sie ze mna kreci.
-Aaaa!-smieje sie piszczac i odchylam glowe do tylu.-Chris prosze cie!-smieje sie blogo i probuje opanowac zawroty.Na moja prosbie staje jednak mnie nie puszcza.Usmiecha sie lobuzersko i wytyka mi jezyk.
-Wariatka.-smieje sie a ja wywracam oczami.
-Ktos musi.-szczerze sie trzepoczac rzesami.Gdy stawia mnie na ziemi caluje w czolo i siada na wyskoim krzesle przy wysepce.-Kupiles wszystko?-zagladam to toreb i rozpakowuje pojedyncze zakupy.
-Wszystko co bylo na liscie plus Jack Daniels, dwa szapmany i granat.-doskonale wie ze granat to moj ulubiony owoc wiec usmiecham sie szeroko jak mala dziewczynka.
-Za 20 minut na basenie.-poszcza mi oczko biorac alkochol ze soba i kieruje sie do swojego pokoju.Po rozlozeniu wszystkich nowych rzeczy biegne do siebie i wskakuje od razu do garderoby.Ubieram pierwszy lepszy stroj kapielowy i wiazac wlosy w luznego koka zbiegam na dol.Chris lezy na jednym z materacow popijajac z gwinta Daniels'a. Caaaaly Brown.Krece glowa i zamykam za soba drzwi a potem powoli zanurzam sie w milo cieplej wodzie.-To jak?-usmiecha sie szeroko.-Swietujemy!-szczerzy sie jeszcze bardziej i podplywa do brzegu.Otwiera szampana i nalewa do dwoch kieliszkow.Podaje mi jeden i usmiecha sie dumnie.-Za moja wspaniala Cher.-wznosi do gory swoj kieliszek a ja robie to samo usmiechajac sie niesmialo.-Moja siostrzyczke.-spoglada z lekkim niedowierzaniem w oczach i stukamy szklem a potem wypijamy na raz cala zawartosc.Gdy odstawiam kieliszek unosze rece do gory i przewracam sie do tylu robiac plusk w wode.Moj przyjaciel smieje sie ze mna gloso a po chwili takze nurkuje. Przez ten caly wieczor spedzony w basenie razem z Brown'em smieje sie i wyglupiam. Po raz pierwszy od dluzszego czasu zachowywalam sie jak kiedys. Beztrosko,wariacko i na cialgym smiechu. To wreszcie ja.Jestem optymistka jednak czasami zdazy mi sie myslec pesymistycznie.Jednak sadze jak kazdemu,prawda? Gdy rano sie budze naprawde w dobrym humorze siadam na lozku i rozgladam sie chwile po pomieszczeniu. Oh...Wzdycham. To bedzie piekny dzien.
Zakladam na siebie koszule jednak w ogole sie nie podnosze z miejsca. Siedze tak z rekoma podpartymi na lozku i patrze w przestrzen. Czy mam kaca? Nie. To zabawne ale ja musze naprawde duzo wypic zeby sie zle czuc.Usmiecham sie pod nosem i ocieram twarz rekoma. W tym momencie dociera do mnie fakt kto do mnie wczoraj dzownil. Nie chce sie z nim widywac. Jeszcze dwa tygodnie i wyjezdzam.Przemecze sie,dam jakos rade.Siedze tak rozmyslajac kidy slysze swoj telefon.Bladze po lozku rekoma by go znalezc i wreszcie jest! Przeciagam palcem po ekranie i ukazuje mi sie zdjecie chlopaka.O wilku mowa.Ugh...Zepsuty poranek. Otwieram wiadomosc mimo ze sie wacham.Mam ochote ja po prostu wyrzucic i miec gdzies.'' Dzisiaj o 16.30 w studio.Scoot kazal ci przekazac ze masz sie koniecznie stawic.''. A to juz moj kolega nie moze sam do mnie napisac? Ugh...Wywracam oczami rzucajac urzadzenie od nowa w posciel.Patologia....Krece glowa wstajac energicznie.
-Cheri! Kawa czeka!-slysze z kuchni glos Chrisa i usmiecham sie lekko.Poprawiam swoje wlosy i zapinam koszule na jeden,srodkowy guzik. Moj wspolokator doskonale wie o ktorej sie budze, poniewaz zawsze wstaje o tej samej godzinie.To cholernie mile uczucie gdy przewaznie zawsze rano czeka na mnie ciepla kawa na wysepce.
-Juz schodze!-usmiecham sie zamykajac za soba drzwi i w podskokach zbiegam ze schodow.-Jak glowa?-chichocze widzac jego zbolala mine.Wciagam sie na rekach na blat i wyciagam dlon po kawe.
-Wezzz...Nic nie mow.-jeczy wyciagajac z lodowki cole. Niezawdony sposob Chrisa na kaca, lodowata coca cola.
-Hihihi...-popijam lyk napoju.-To tobie zachocialo sie swietowac nie wiadomo co.-wywracam oczami a z moich ust nie zschodzi nawet cien usmiechu.
-To nie fair ze ty prawie nigdy nie masz kaca.-jeczy odstawiajac butelke na miejsce.
-To wrecz bardzo fair, kochany.-caluje go w policzek w momencie kiedy wracam do siebie do pokoju.
-Moj Devil Angel.-smieje sie pod nosem wracajac do robienia sobie sniadania. Lubie gdy tak mnie nazywa.Twierdzi ze to idealnie mnie opisuje. Wzruszam ramionami tak nad tym rozmyslajac. Moze i ma racje....
___________________________________________________
O bosh! Ja was naprawde z calego serduska pselasam! <3 Jescze chyba tak dlugiej przerwy nie bylo... Naprawde jest mi bardzo przykro ;c Nie mam pojecia kiedy sie pojawi nn. Po prostu ostatnio nie mam czasu nawet na jedzenie... Dzis dodaje bo specjalnie zeby troszeczke nadrobic zalegosci nie poszlam do sql. Dzien wolny ^^
Rozdzial jest taki nijaki.... Ale taki musi byc.
Kocham was i jeszcze raz bardzo przeraszam!
-Patrys
-Przepraszam na chwile.-wychodze na sekundke do siebie do pokoju nie zamykajac drzwi.-Slucham?-nie patrze na to kto dzwoni i to moj blad.
-Cher musimy sie zobaczyc.Koniecznie musimy pogadac.-slysze jego wsciekly glos.Cholera jasna!! Po co odebralam ten przekletny telefon?! Tak,dobrze myslicie to Justin.
-Nie moge sie z toba spotkac.-sycze zla. Pluje sobie w twarz ze jestem taka bezmyslna.
-W kawiarni za 10 minut.-nie zmienia w ogole tonu swojego glosu.
-Zrozum mnie cholera jasna ze nie bede sie z toba widywac!-podnosze glos z sfrustracji.Mam ochote sie rozplakac.Boli mnie wciaz fakt ze sie odnosi tak do mnie.Czy go kocham? Nie wiem...Chyba juz nie.Stracil w moich oczach.
-Nie kaz mi po ciebie przyjezdzac.
-Nie fatyguj sie...Nie bede nigdzie z toba wychodzic.-mowie dobitnie kazde slowo.W jednym momencie czuje jak ktos wyrywa mi z reki telefon.
-Cher w tej chwili jest zajeta.Najwidoczniej nie jestes tyle wart zeby tracila na ciebie czas.-Robert rozlacza rozmowe i odwraca mnie do siebie przodem. -To chyba twoje...-oddaje mi telefon robiac niewyrazna mine.Spogladam na niego zalzawionymi oczami i powoli opuszczam wzrok.
-Kto to byl?
-Nikt wazny.-przelykam sline zakladajac kosmyk wlosow za ucho.Trwa niezreczna cisza,patrze w podloge a on wierci mi dziure w twarzy.-Ehm...Dzieki.-podnosze jeden kacik ust do gory formujac jakby usmiech.-Nie musiales...-marszcze brwi krecac lekko glowa.
-Cher! Robert!-slyszymy krzyk rezysera wiec ostatni raz spogladamy na siebie i po chwili wychodzimy z pokoju.
-Nikomu ani slowa.-szepcze gdy siadamy tym razem obok siebie.Skina tylko prawie niewidzialnie glowa i rozklada sie jak gdyby nigdy nic na mojej sofie.Chu od nowa zaczyna gadac ze mam max 4 miesiace na zrobienie calej choreografi bo pozniej tyle samo na nauczenie calej ekipy.Niezle wyzwanie,przyznaje ale dam rade.Za skrocony czas dostane dwa razy wieksza sumke wiec ja nie marudze.Przyzywczailam sie do ciezkiej charowki.
-To co?-podsowa mi papiery.-Podpisujemy?-usmiecha sie zachecajaco a ja patrze mu w oczy.
-Yeep.-biore dlugopis i stawiam swoj ''autograf'' w odpowiednim miejscu. Odprowadzajac ich do drzwi zegnam sie calusami w poliki a na odchodne usmiecham sie delikatnie.-Bedziesz mial to na za tydzien.-poszczam oczko Jon'owi.Jest zdziwony ale nic nie mowi i wsiadajac do auta macha tylko reka.Chris ktory akurat wchodzi na schody usmiecha sie do mnie pogodnie i caluje w glowe.
-I co? I co?-pyta podekscytowany patrzac na mnie tymi swoimi wielkimi galkami.
-Nie przyjelam.-wzruszam smutno ramionami robiac z ust podkowke.Jestem dobra aktoreczka i naprawde w tej sytuacji zachowuje powage mimo ze chce wybuchnac smiechem i skakac z radosci.
-Zartujesz?-jego usmiech znika w mgnieniu oka.-Powiedz ze pierdolisz.-spoglada na mnie nie pewnie.
-Nie.-krece glowa wchodzac w glab domu.Slysze jak zamyka drzwi i idzie za man do kuchni.-Nie mialabym czasu.Po za tym Scoot cos mowil o trasie Biebera wiec sam rozumiesz.-siadam na blacie machajac nogami.Odstawia na wysepke zakupy i odwraca sie do mnie.
-Tak mi przykro.Wiem jakie to bylo dla ciebie wazne.-podchodzi do mnie i mocno,opiekunczo przytula.Chichocze co nie uchodzi jego uwadze.
.Zartuuuuuujeeee!-smieje sie glosno.-Oczywiscie ze przyjelam!-piszcze z radosci i klasze w rece.Jego dlonie ciagle sa na moich biodrach.Miedzy nami to normalne,jestesmy jak rodzenstwo.
-Ladnie to tak mnie oszukiwac?!.smieje sie kiwajac glowa.Robie minke nie winiatka i glaszcze go lekko po policzku.Wzruszam delikatnie ramionami a on bierze mnie na rece i szybko sie ze mna kreci.
-Aaaa!-smieje sie piszczac i odchylam glowe do tylu.-Chris prosze cie!-smieje sie blogo i probuje opanowac zawroty.Na moja prosbie staje jednak mnie nie puszcza.Usmiecha sie lobuzersko i wytyka mi jezyk.
-Wariatka.-smieje sie a ja wywracam oczami.
-Ktos musi.-szczerze sie trzepoczac rzesami.Gdy stawia mnie na ziemi caluje w czolo i siada na wyskoim krzesle przy wysepce.-Kupiles wszystko?-zagladam to toreb i rozpakowuje pojedyncze zakupy.
-Wszystko co bylo na liscie plus Jack Daniels, dwa szapmany i granat.-doskonale wie ze granat to moj ulubiony owoc wiec usmiecham sie szeroko jak mala dziewczynka.
-Za 20 minut na basenie.-poszcza mi oczko biorac alkochol ze soba i kieruje sie do swojego pokoju.Po rozlozeniu wszystkich nowych rzeczy biegne do siebie i wskakuje od razu do garderoby.Ubieram pierwszy lepszy stroj kapielowy i wiazac wlosy w luznego koka zbiegam na dol.Chris lezy na jednym z materacow popijajac z gwinta Daniels'a. Caaaaly Brown.Krece glowa i zamykam za soba drzwi a potem powoli zanurzam sie w milo cieplej wodzie.-To jak?-usmiecha sie szeroko.-Swietujemy!-szczerzy sie jeszcze bardziej i podplywa do brzegu.Otwiera szampana i nalewa do dwoch kieliszkow.Podaje mi jeden i usmiecha sie dumnie.-Za moja wspaniala Cher.-wznosi do gory swoj kieliszek a ja robie to samo usmiechajac sie niesmialo.-Moja siostrzyczke.-spoglada z lekkim niedowierzaniem w oczach i stukamy szklem a potem wypijamy na raz cala zawartosc.Gdy odstawiam kieliszek unosze rece do gory i przewracam sie do tylu robiac plusk w wode.Moj przyjaciel smieje sie ze mna gloso a po chwili takze nurkuje. Przez ten caly wieczor spedzony w basenie razem z Brown'em smieje sie i wyglupiam. Po raz pierwszy od dluzszego czasu zachowywalam sie jak kiedys. Beztrosko,wariacko i na cialgym smiechu. To wreszcie ja.Jestem optymistka jednak czasami zdazy mi sie myslec pesymistycznie.Jednak sadze jak kazdemu,prawda? Gdy rano sie budze naprawde w dobrym humorze siadam na lozku i rozgladam sie chwile po pomieszczeniu. Oh...Wzdycham. To bedzie piekny dzien.
-Cheri! Kawa czeka!-slysze z kuchni glos Chrisa i usmiecham sie lekko.Poprawiam swoje wlosy i zapinam koszule na jeden,srodkowy guzik. Moj wspolokator doskonale wie o ktorej sie budze, poniewaz zawsze wstaje o tej samej godzinie.To cholernie mile uczucie gdy przewaznie zawsze rano czeka na mnie ciepla kawa na wysepce.
-Juz schodze!-usmiecham sie zamykajac za soba drzwi i w podskokach zbiegam ze schodow.-Jak glowa?-chichocze widzac jego zbolala mine.Wciagam sie na rekach na blat i wyciagam dlon po kawe.
-Wezzz...Nic nie mow.-jeczy wyciagajac z lodowki cole. Niezawdony sposob Chrisa na kaca, lodowata coca cola.
-Hihihi...-popijam lyk napoju.-To tobie zachocialo sie swietowac nie wiadomo co.-wywracam oczami a z moich ust nie zschodzi nawet cien usmiechu.
-To nie fair ze ty prawie nigdy nie masz kaca.-jeczy odstawiajac butelke na miejsce.
-To wrecz bardzo fair, kochany.-caluje go w policzek w momencie kiedy wracam do siebie do pokoju.
-Moj Devil Angel.-smieje sie pod nosem wracajac do robienia sobie sniadania. Lubie gdy tak mnie nazywa.Twierdzi ze to idealnie mnie opisuje. Wzruszam ramionami tak nad tym rozmyslajac. Moze i ma racje....
___________________________________________________
O bosh! Ja was naprawde z calego serduska pselasam! <3 Jescze chyba tak dlugiej przerwy nie bylo... Naprawde jest mi bardzo przykro ;c Nie mam pojecia kiedy sie pojawi nn. Po prostu ostatnio nie mam czasu nawet na jedzenie... Dzis dodaje bo specjalnie zeby troszeczke nadrobic zalegosci nie poszlam do sql. Dzien wolny ^^
Rozdzial jest taki nijaki.... Ale taki musi byc.
Kocham was i jeszcze raz bardzo przeraszam!
-Patrys
Rewelacyjny kochanie ; ** Czekam na nowy ; )
OdpowiedzUsuńSuuper. na rozdział trefiłam przypadkiem w szkole, ale mulił mi telefon i po prostu się załamałam. Od razu po powrocie do domu zaczęłam czytać.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak opisać, bardzo mi się podoba to Twoje i czekam na kolejny.
Nominowała cię do Libster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej tu : http://bigandcenturylove.blogspot.com/2014/01/liebster-award_20.html <3
Ha dobrze mu tak (Justinowi) :) Rozdział boski. Życzę weny! Czekam nn <3
OdpowiedzUsuń@natalusia99
http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/
Super czekam nn :*
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze zostawisz po sobie slad http://prawda-klamstwo.blogspot.com/
super!! pisz dalej :) czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńomnomnom ten rozdział jest zajebisty! z czego ja się wgl cieszę? o.O bo ja jakaś dziwna ostatnio jestem :D nie zwracaj na mnie uwagi xD
OdpowiedzUsuńa tak wgl. to podoba mi się podejście Cher :p Justin nie powinien tak się zachowywać :D jestem tego w pełni świadoma xD
nie słuchaj mnie! xD dobra, koniec :p
Kocham toooooo! <3 jesteś boska, to jest boskie, cudowne, piękne, kochane, słodkie, smutne, wredne, genialne, rewelacyjne, świetne, super, mega, śliiiiczne <3 po prostu: KOCHAM TO <3
no i Ciebie oczywiście ^^ :p
Czekam na następny rozdział i życzę weeeeny <3
ps. musisz znaleźć czas na jedzenie! kobieto! nie możesz się tak przemęczać! wiem, że niedługo masz egzaminy no ale nawet na jedzenie nie masz czasu? zrób to dla mnie, i postaraj się jeść :) prooszę <3